Autor zdjęcia: Jenny Anderson. Źródło i więcej zdjęć: FB-RoundaboutTheatreCompany
Większa wersja zdjęcia tutaj. |
piątek, 16 września 2016
Richard Armitage i Amy Ryan podczas próby do spektaklu “Love, love, love”.
19 komentarzy:
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Urocze!:))
OdpowiedzUsuńOj tak, nawet jeśli większość z nas nie będzie mogła zobaczyć RA w roli Kennetha. ;-)
UsuńJa z pewnością nie zobaczę na żywo.:) Jednak popuszczając wodze fantazji ... John Proctor, wydawało się, że będzie tylko dla szczęśliwców, którzy pojechali do teatru, a tymczasem okazało się, że nie tylko. Może i tym razem będzie podobnie?:)
UsuńA co do zdjęcia, czy dobrze widzę atrapę papierosa? To byłaby pierwsza od dawna rola "palacza".:))
Faktycznie możliwość zobaczenia „The Crucible” było niesamowitą niespodzianką. Może i w tym przypadku będzie podobnie. ;-) Choć prawdę mówiąc nie do końca w to wierzę, ale nie miałabym nic przeciwko tak miłemu zaskoczeniu. ;-))
UsuńTeż rzucił mi się w oczy ten papieros jak i puste kieliszki, zapewne dlatego że mój wzrok od razu pobiegł do jego dłoni. ;)) I masz rację, chyba od roli Percy’ego Courtenay’a to pierwsza RA postać z papierosem.
Chyba pozostaje nam trzymać kciuki za taką niespodziankę.:) Nie zaszkodzi a i pewnie nie pomoże.:))
UsuńPrzyznaję, że na dłoń zwróciłam uwagę przeczytawszy "etykiety", bo w oczy rzucił mi się pomięty, poranny (?:)) wygląd.:))
Zatem dajmy się zaskoczyć. ;-))
UsuńDzięki za czytanie etykiet :-) Myślisz, że „poranny” i „pomięty” wygląd? Hmm… A może bardziej „wyluzowany” ;-) Tak czy inaczej wydaje się, że ważnym rekwizytem w tej scenie jest szlafrok ;-)
Powiedzmy, że mocno nonszalancki to wygląd.:) Pewnie przez zmierzwione włosy.:))
UsuńByć może to wina włosów (ogólnie pojętych włosów :D). ;-) Ale jak Jola słusznie zauważyła, bardzo młodzieńcza ta nonszalancja :-)))
UsuńBardzo podobają mi się "ogólnie pojęte włosy".:)))
UsuńOj, tak! Jola ma zdecydowanie rację: czas jest bardzo łaskawy dla pana A.:))
Oj nie jedna dziewczyna włożyła by swoje paluszki i pomiziała troszeczkę.
UsuńMówiąc o „ogólnie pojętych włosach” miałam również na myśli te piękne dłuższe baczki na Ryśkowej twarzy. ;-)))
UsuńTak Jolu, to bardzo kusząca wizja. :-)
A ja kilkudniowy zarost.:))
UsuńI oczywiście lekki nieład na głowie, który od razu skojarzył mi se z tym zdjęciem. Pamiętacie?:)
https://twitter.com/bryanfuller/status/616348661291839488
Chyba nie tak otwiera mi się ten tweet BF, bo widzę link do zdjęć kotów w kimonach.
UsuńOj ... to coś jest nie tak.:) Ale sprawdziłam i u mnie otwiera się też zdjęcie z wywiadu "o psach i kotach" - "poranne" i mocno wymięte.:))
UsuńZatem muszę dopytać, czy otwiera Ci się bezpośrednio tamto poranne zdjęcie i czy właśnie je zamieścił FB? Czy pojawia się ono w późniejszych tweetach?
UsuńI teraz już wiadomo, ze jestem twitterowym ignorantem.:)) Link otwiera mi się razem z komentarzami i w pierwszym z nich są oba zdjęcia.:) Sorki za zamieszanie. :-[
UsuńOki, dzięki za wyjaśnienie, bo już myślałam że zemściła się na mnie moja niechęć do sposobu promowania przez BF „Hannibala” ;-) (raz omal nie zablokowałam umieszczanych przez niego zdjęć;-))
UsuńAle faktycznie Ryś z próby przypomina nieco tamtego porannego Rysia. :-)
Zdjęcie super. Dawno nie widziałam naszego ulubieńca tak radosnego i o tak młodzieńczym wyglądzie.Taka niespodzianka by nam się przydała. Bardziej liczyła bym na dużo zdjęć na FB.
OdpowiedzUsuńWidać, że Ameryka służy Ryśkowi.
Zdecydowanie bycie w Ameryce Ryśkowi służy czego nie można powiedzieć o nas. ;-)
UsuńAle masz rację Jolu, Ryś wygląda tu bardzo radośnie. Ciekawe tylko czy w tym momencie jest w roli czy mieli chwilę przerwy. ;-)