czwartek, 22 września 2016

Richard Armitage o życiu w Nowym Jorku.

Czyli krótki wywiad mojego ulubionego aktora z okazji premiery spektaklu „Love, love, love” w reżyserii Michaela Mayera. Całość możecie przeczytać tutaj

Ja wybrałam dwa fragmenty. 

Richard Armitage

„To jest pierwsza dla mnie, ale to przyjemna sztuka. To jest dobra sztuka. Jest w niej kilka ważnych tematów, ale jednocześnie dużo zabawy. Przez cztery tygodnie będąc w sali prób myślę, że śmiałem się codziennie, co było prawdziwie krzepiącym” –dodał. „Od dłuższego czasu chciałem pracować z Michaelem Mayerem. Również byłem wielbicielem prac Mike’a Bartletta od pewnego czasu, więc myślę że możliwość pracy nad brytyjską sztuką w amerykańskim kontekście była naprawdę dobra, chciałem również przez chwilę pracować w Roundabout, więc te wszystkie trzy rzeczy jakby spadły w jedno miejsce”. 
O radości mieszkania w Nowym Jorku. 



„Jest super. Miło jest móc wyjść z domu, wsiąść do metra i dotrzeć do 42-giej Ulicy aby dostać się do pracy. To jest trochę jak sen dla aktora. Muszę uszczypnąć się każdego dnia. Więc tak, kocham to. To bardzo ekscytujące” – on zauważył.

A skoro za cztery godziny odbędzie się premiera „Love, love, love” nie pozostaje mi nic jak życzyć mojemu ulubionemu aktorowi „połamania nóg” - Break a leg dear Mr.Armitage!


7 komentarzy:

  1. Fajnie, że Ra gra też w teatrze :) Jednak aktor musi to umieć i na tym bazować. I to pokazuje dopiero jego kunszt. Pamiętam jak w liceum pojechaliśmy spektakl z Piotrem Fronczewskim. Jak uwielbiałam zawsze tego pana przez jego wspaniałe role filmowe to po przedstawieniu biłam brawo na stojąco, zresztą jak cała sala. To co widzimy w tv to tylko ułamek tego co ci ludzie, potrafią naprawdę.
    Wracając do Rysia. Bardzo bym chciała zobaczyć go kiedyś na żywo w teatrze. Choć z drugiej strony nie wiem czy umiałabym się skupić, emocje związane z tym, że dzieli mnie od niego tylko kilka-kilkanaście metrów były by chyba zbyt wielkie. Na samą myśl, serducha zaczyna mi szybciej bić. Więc chyba porzucę to marzenie, ze względu na dobro mego serduszka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam wrażenie, że na żywo wchodząc w interakcję z innymi aktorami dany aktor (jak również publiczność) może sprawdzić swoje umiejętności, plus jak sam Ryś kiedyś stwierdził, to niezła dawka adrenaliny. ;-)
      I nie ukrywam, że również chciałabym móc zobaczyć RA na żywo na scenie (czy gdziekolwiek indziej ;-)), choć również obawiam się o moje biedne serce. Oraz o to, że emocje mogłyby przysłonić percepcję. ;-)

      Usuń
  2. Dorotko zgadzam się z Tobą :D dla mnie wystarczyłoby wydarzenie typu live stream z danego teatru, w którym gra Ryś :D i tutaj coś dla naszej komentującej Animki- na początku tego roku byłam w kinie na transmisji z Barbican Theatre w Londynie- Hamlet z Benedictem :D On sobie grał w Londynie a ja ogladałam go na żywo w Polsce :D Przeżycia wspaniałe. Inny Benek którego znamy z filmów :D odbiór aktora zupełnie inny, lepszy :) Widziałam jak Benek ( Hamlet) podczas akcji z aktorką, która grała jego matkę, po prostu ją opluł, bo jego egzaltowany monolog nie pozwolił mu przełknąć śliny :) ale oboje zostali nie wzruszeni tym faktem ;) A kiedy już było po i cala świta wyszła na scene Benek przemówił i podziekował publicznosci "from around the world" :D Bosko! Gdyby tak było np. z LLL lub z inną sztuką lub musicalem, w którym w przyszłości Ryś będzie grał. Nie wiem czy to zależy od popularności aktora? Że macierzysty teatr decyduje się na live stream?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiem, że mnie zaskoczyłaś. Nie wiedziałam, że jest teatry organizują coś takiego. Poszłabym w ciemno nawet na Benka :) (bez urazy, po prostu nie "znam" go tak bardzo jak RA i nie wiem jakim jest aktorem, ale chciałabym tego doświadczyć) Ciekawe czy aktorzy potem wiedzą jaka była oglądalność na takich live stream'ach. Bo to też jest budujące.

      Usuń
    2. Dorotko, opery też można obejrzeć w kinie na live stream, szczególnie te z Metropolitan Opera z Nowego Jorku :) np. Multikino ma to w swojej ofercie tylko trzeba sprawdzać zakładkę "wydarzenia" ;)
      A co do Twojego ostatniego pytania, na pewno wiedzą :) pewnie istnieją jakieś ustrojstwa, które to liczą i dalej info przekazuje im np. dyrektor teatru :P

      Usuń
    3. Można wejść na stronę National Theatre Live i tam zobaczyć jakie sztuki i kiedy są transmitowane :) można jeszcze dowiedzieć się, czy w twojej szerokości geograficzne jest jakieś kino czy po prostu miejsce, które będzie je transmitowało ;) i tutaj kina studyjne przeważnie mają monopol ;)

      Usuń
    4. Ciekawa myśl Moemi. :-) Bardzo chciałabym aby była chociaż taka możliwość zobaczenia Rysia na scenie. Jak na razie pozostaje nam możliwość skorzystania z Digital Theatre i obejrzenia RA jako Proctora.

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.