piątek, 20 grudnia 2013

Nowa wiadomość od pana Armitage'a!!! / New message from Mr.Armitage!!!

Źródło/Source:RichardArmitageOnLine.com

a poniżej moje tłumaczenie, więc proszę o wyrozumiałość:

Cześć wszystkim,

Będąc dostępny w sieci chciałem wszystkim życzyć Wesołych Świąt Bożego Narodzenia ( Święta Dziękczynienia, wolnego czasu, w zależności od Waszej preferencji) to był kolejny wspaniały rok, który był pełen ciężkiej pracy, zabawy i niespodzianek. Dziękuję za ciągłe wsparcie mojej pracy, mam nadzieję, że nie będziecie bagatelizować co to osobiście dla mnie znaczy. Widząc tak wiele podczas premiery w LA (przepraszam za nieprzyjazny fanom czerwony dywan), Berlinie, Madrycie jest naprawdę wydarzeniem roku. Jestem bardzo dumny, że mam taką oddaną wspólnotę „dobrze życzących*” (lepsze sformułowanie niż fani…, czyż nie?). Dumny z powodu godności i przyzwoitości z jaką porozumiewacie się ze sobą i dokumentujecie swoje pomysły. To jest zawsze oświetlone z pozytywnością i wsparciem dla siebie, nieprawdopodobne przyjaźnie zawarte przez wspólne zainteresowanie. To napawa mnie dumą i prowadzi mnie do prawdziwego powodu tej wiadomości. Aby przekazać ogromne podziękowania dla Annette Gill, która pracowała tak ciężko na jej stronie internetowej, robiąc dokładnie to co opisałem w bardzo elegancki sposób. Myślę, że ona jest naprawdę wspaniałą dziennikarką i archiwistką i chciałbym podziękować jej osobiście za cały czas który spędziła na tworzeniu i uaktualnianiu strony. 
Chciałem życzyć Wam miłości i szczęścia w 2014roku i dziękuję za hojne dary i datki dla 'Just Giving' i myślę, że nasze ogólne wyniki wyglądają bardzo dobrze. 

Bez dostawania się do ambony lub na platformę dla mówców ulicznych, (cynicy dostroić się teraz!) chcę powiedzieć, że to dla mnie, zwłaszcza, że się starzeję, ten czas w roku staje się bardziej podróżą aby być z rodziną lub przyjaciółmi i usiąść przy stole, który mam nadzieję, będzie z dobrym jedzeniem, jakkolwiek obfitym może on być. Ale dla tych, którzy nie mają zbyt dużo lub są samotni, życzę poczucia spokoju w ten dzień. Wiem, że jestem najszczęśliwszym kiedy mogę być przydatnym co zwykle wiąże się z poświęcaniem czasu i wysiłku do czegoś. To daje mi spokój. ( Zgadnij kto robi sos w tym roku!!).

Ten cytat nie ma być sentymentalny, bo rzeczywiście znalazłem to budujące, a wyraża to, co mam na myśli. To Sonia z Wujaszek Wania Czechowa.

Co możemy zrobić? Musimy przeżyć nasze życie .... będziemy żyć, Wujaszek Wania. Będziemy żyć przez niekończącą się procesję dni przed nami i przez długie wieczory. Zniesiemy cierpliwie ciężary, które nakłada na nas los. Będziemy pracować bez odpoczynku dla innych, zarówno teraz, jak i kiedy będziemy starzy. A kiedy nasza ostatnia godzina nadejdzie, spotkamy się z nią z pokorą .... wkroczymy do jasnego i pięknego życia. Będziemy się cieszyć … Czuły uśmiech - i - będziemy odpoczywać. Usłyszymy aniołów. Zobaczymy niebo świecące jak klejnot. Zobaczymy zło i wszystkie nasze bóle znikają w wielkiej litości, która obejmie świat. Nasze życie będzie tak spokojne i delikatne i słodkie jak pieszczota. Mam wiarę ... będziemy odpoczywać.**



*bądź sympatyków
** tutaj jest lepsze tłumaczenie zacytowanego przez RA fragmentu "Wujaszek Wania" Czechowa. 

81 komentarzy:

  1. Ha, uprzedziłaś mnie, Aniu - chciałam właśnie dać swoje tłumaczenie, ale odświeżyłam stronę i wyszło, że już napisałaś ten post.
    Wzięło Rysia na sentymenty. [śpiewam] "Ujrzałem dzisiaj pierwszy siwy włos na swojej skroni..." Spoważniał nam chłopak, przejął się swoimi latami i o mocno życiowych sprawach pisze. To dobrze, uwielbiam czytać jego przemyślenia, zwłaszcza po całej serii beztroskich i płytkich wywiadów po premierze "Hobbita".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troszkę spóźniona z postem jestem bo musiałam dłużej w pracy zostać… A tu taka piękna niespodzianka na święta od Rysia. Myślę, że on doskonale umie wypośrodkować i kiedy trzeba i ma na to ochotę to jest dowcipny a kiedy czuje, że powinien powiedzieć coś mądrego po prostu mówi to. I robi to tak prosto od serca. I w tym się nasz Ryś nie zmienił. A sentymentalizm hmmm może wziął się właśnie z pracy nad Hobbitem i to tam w Wellington, kiedy mógł przyjść do P.Jacksona, usiąść przy stole z jego rodziną.

      Usuń
    2. Racja, mógł wtedy zatęsknić za maminą kuchnią i atmosferą rodzinnego domu. Bo jednak cudzy dom, choćby nie wiadomo jak gościnny, jednak zawsze pozostaje czymś obcym.

      Usuń
    3. Tak, racja pozostaje obcym, a widok przyjaznej dla siebie i innych rodziny skłania do przeanalizowania pewnych rzeczy, tak sądzę, zwłaszcza będąc tak daleko od swojego rodzinnego domu, mimo, że RA mówił, iż mógł sprowadzić rodzinę do siebie na czas pracy nad Hobbitem.

      Usuń
    4. Już ja sobie wyobrażam, jak cała rodzina pakowałaby manatki i pędziła na drugi kraniec świata, zostawiając wszystkie zobowiązania, tylko po to, żeby Rysiowi smutno nie było.
      Z tego sprowadzania rodziny to raczej małżeństwa korzystały - tutaj dłuższa rozłąka byłaby trudna dla obu stron i traumatyczna dla dzieci.

      Usuń
    5. Pewnie, że nie sądzę aby jego mama czy ojciec przyjechał na dłuższy czas, ale już jego brat z bratową i bratankiem to mogli spędzić parę dni w Nowej Zelandii, że o przyjaciołach nie wspomnę.

      Usuń
    6. No cóż, nie znamy ich planów wakacyjno-urlopowych. Pewnie gdyby mogli tak bezkolizyjnie na parę dni przyjechać, to by to zrobili. W końcu nieczęsto ma się okazję pozwiedzać Nową Zelandię i to tak prawie za darmo. Zresztą, kto wie - może i wpadli do Ryśka w odwiedziny na czas jakiś. Ale nie jest to to samo, co codzienne wspólne przebywanie. Po takiej krótkiej wizycie tym ciężej można odczuć samotność i wyobcowanie, zwłaszcza wśród innych kolegów-aktorów, na których po powrocie z planu czekały żony i dzieci.

      Usuń
    7. Masz rację, w sumie nie wiadomo ilu ludzi Ryś zaprosił do NZ, a że kogoś zaprosił to w którymś wywiadzie wspominał, i być może żeby nie odczuwać tak bardzo rozłąki on zwiedzał ten świat w którym zdecydował się poprzebywać. Może właśnie dlatego teraz podróżuje do rodziny,

      Usuń
  2. Wydaje mi się, że ta melancholia Ryśka wypływa z wielkiej samotności jaką przeżywał w NZ
    i na premierach, widząc wsparcie najbliższych (żon , partnerek) swoich kolegów. Tam na drugiej półkuli on nie miał nikogo bliskiego. Przecież jego rodzice nie są już młodzi żeby krok w krok jechać za Rysiem. Dopiero w Berlinie mogli się spotkać. Coś mi się wydaje,że Rysiek w końcu zajmie się swoim osobistym życiem (może już to zrobił), akariera sama teraz będzie się kręciła.
    Dziękuję Aniu za tłumaczenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że Rysiek święta spędzi przy suto zastawionym stole w swoim londyńskim domu.
    Wśród osób najbliższych , których kocha.
    On zawsze lubił klasyków rosyjskich i myślę, że przymierza się do wystawienia czegoś z Czechowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, chciałabym, żeby Rysiek trochę posiedział na teatralnych deskach, bo to chyba dla aktora miła odskocznia po graniu w ciężkiej charakteryzacji i w większości na zielonym tle.
      A gdyby to jeszcze był teatr londyński, to byłabym przeszczęśliwa. Po pierwsze: bliżej i kto wie, czy bym się skusiła na wyjazd do Londynu, by zobaczyć Ryśka "w akcji". Po drugie: kolejne spełnione marzenie - powrót RA do Europy. Jeśli po "Hobbicie" ma zdobyć popularność, to i tak producenci będą się o niego bić. Zawsze zdąży pojechać na casting, a później ewentualnie przeprowadzić się (na krótko) tam, gdzie film będzie kręcony.

      Usuń
    2. Właśnie! Ja powracam do pomysłu spotkania: taki wypadzik do Londynu, żeby zobaczyć Rysia na scenie - też bym się skusiła. Z Tobą Kasieńko, jako przewodnikiem - sama przyjemność.

      Usuń
    3. Ja się pod tym podpisuję, taki wyjazd da się zorganizować, ale musimy być na bieżąco
      z działaniami Rysia w Londynie.

      Usuń
    4. Też mi się wydaje, że jeśli (!) tego będzie chciał Ryś może sobie pozwolić na wyhamowanie. Już jest „star of the Hobbit” a to pozwala na otrzymywanie ciekawych scenariuszy. Poza tym Ryś mówił, że lubi tą adrenalinę/ energię która wytwarza się podczas gry na żywo na scenie, więc może i powróci na teatralne deski. I pewnie wówczas dłuuugo trzeba będzie czekać na możliwość kupna biletu na takie przedstawienie. Ale świadomość, że jest w Europie i wreszcie wypocznie, i mam nadzieję, że właśnie tak będzie, jakoś dobrze na mnie wpływa.

      Usuń
    5. Obawiam się, że jeśli Ryś zechce wziąć udział w jakiejś sztuce w Londynie, to kupno biletów będzie graniczyło z cudem. Rozejdą się na pniu i nawet zwykłe wejściówki będzie można dostać tylko na czarnym rynku. Z drugiej strony może wtedy zaangażują Ryśka na dłużej niż jeden sezon.
      Ze mną jako z przewodnikiem??? Ależ ja nigdy nie byłam w "Lądku-Zdroju" - nie mam zielonego pojęcia, jak tam jest, jak się poruszać (no dobra, przy przechodzeniu przez ulicę patrzeć najpierw w prawo), ani czym i jak długo jechać, by gdzieś dojechać. Byłaby to wyprawa na zupełny żywioł.

      Usuń
    6. Ale język znasz i o Anglii zdaje mi się dużo wiesz, więc kto jak nie Ty? Cuda się zdarzają. Myśl, że mogłybyśmy go zobaczyć "żywego" jest - nie znajduję odpowiednich przymiotników.

      Usuń
    7. Zgadzam się z Dziewczynami Kasieńko.

      Usuń
    8. No, jest jedna osoba, która zna język o wiele lepiej i w Londynie też bywa - byłaby lepszym przewodnikiem.
      To, że cuda się zdarzają, to wiem i całkiem często doświadczam, więc może rzeczywiście okazja się kiedyś nadarzy. Aż trudno mi sobie wyobrazić siedzenie w teatrze (oczywiście jak najbliżej sceny) i Ryśka prawie na wyciągnięcie ręki - i to przez dość długi czas. Motyle w brzuchu to mało powiedziane: pterodaktyle raczej.

      Usuń
  4. Rysiek... niby go nie znamy, ale naprawdę wydaje się być wspaniałym mężczyzną. Pamięta o swoich fanach i jest w stanie napisać coś więcej niż "Thank you very much". Mam do niego ogromny szacunek i życzę mu jak najlepiej. Mam nadzieję, że życie prywatne jeszcze szczęśliwie mu się ułoży, on zasługuje na kogoś wyjątkowego! Jeden taki Ryś jest wart więcej niż setka innych razem wziętych. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również mu tego życzę Lady Lukrecjo! Masz rację, nie znamy Rysia ( nad czym w pewnym sensie też ubolewamy, czyż nie?;)) jak również masz rację, że to co widzimy w wystarczający sposób nas zachwyca. Jego poczynania, jak ta wiadomość, nie jest podyktowane poprawą jego wizerunku, to się czuje, że robi to z potrzeby serca. I to mnie bardzo wzrusza, że odniósł tak wieki sukces w tych ostatnich dwóch latach, a wciąż pozostał skromnym człowiekiem.

      Usuń
  5. Owszem, nie znamy Ryśka, ale z tych skrawków jego wypowiedzi i wypowiedzi innych, które pokazują prawdziwego, nie wyobrażonego RA, wyłania się człowiek tak wspaniały, że wcale się nie wstydzę tego uwielbienia, którym go obdarzyłam. On po prostu wydaje się wart tego, by tracić dla niego głowę, i wart oczywiście tego, by w życiu spotykały go już tylko same najlepsze rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och tak, Kasieńko, wart jest każdej codziennej myśli o nim. To zadziwiające jak łatwo jest być jego fanem, przez cały ten czas nie dał mi ani jednego powodu abym żałowała, że kiedyś tak bardzo się nim zachwyciłam.

      Usuń
  6. Zgadzam się z Tobą Lady Lukrecjo. Jestem pewna, że Rysiek będzie miał wyjątkową partnerkę.
    Sam kiedyś powiedział, że nie chciałby być dziadkiem dla swojego dziecka.
    "Za długie czekanie - dobre śniadanie".
    Życzę mu z całego serca i desek londyńskiego teatru i mądrej i wspaniałej partnerki i niech zostanie w Europie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest wart i nocy nie przespanych i oglądania w kółko zdjęć i filmów w języku, którego się nie zna - jest "wiśniówką na torcie" (jak mówi Czesław M.) Jest osłodą na długie jesienne wieczory i pobudką na ciężkie poranki. Odpędza demony i działa lepiej niż te magiczne tableteczki antydepresyjne - dzięki niemu po raz pierwszy od dawna jesień była OK. A ponadto dzięki niemu poznałam WAS - moje kochane Zrysiowane. Tak mnie jakoś list Rysia nastroił - bo cudny Rysiek z tego listu wygląda. I słucham Leszka Możdżera w duecie z Larsem Danielssonem - co mi zawsze dobrze robi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest, że RAterapia jest jedną z najlepszych terapii.

      Usuń
  8. Pięknie to Zosiu ujęłaś jestem po stokroć za.
    Ten blog naszej Ani niesamowicie uzależnia, ale lubię to uzależnienie i jest mi z tym dobrze.
    Cieszę się .że poznałam tak wspaniałe osoby, które są tak zakręcone na punkcie tego samego faceta,i nie skaczą sobie do oczu ,która bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu by niby miało służyć takie skakanie - oprócz wzajemnego psucia sobie krwi?
      Pochodzimy z różnych zakątków Polski, różnimy się wiekiem, wyglądem, wykształceniem, charakterem, sytuacją rodzinną i materialną, a łączy nas tylko jedno - mamy solidnego świra na punkcie pewnego mężczyzny. A, przepraszam - jeszcze jedna wspólna cecha: wszystkie jesteśmy inteligentne, intrygujące, piękne, zabawne i skromne. :) I to jest piękne, że mimo wszystkich różnic znajdujemy wspólny język, znakomicie się przy tym bawiąc i utwierdzając w naszym uwielbieniu dla RA.
      Żeby jeszcze to skakanie do oczu przyniosło wymierny rezultat, np. ta, która jest zakręcona najbardziej, wygra romantyczną kolację ze śniadaniem w towarzystwie Ryśka... To rozumiem, byłoby o co kopie kruszyć. Ale tak...

      Usuń
    2. Płaszczyzna porozumienia jest konkretna: 188 cm. Od kolacji do śniadania dużo czasu - można by wspomnieć, że ma się koleżanki bardzo do siebie podobne w zakresie zalet ciała i umysłu.

      Usuń
    3. Myślę, Zosiu, że gdybyś wygrała tę kolację ze śniadaniem, to raczej nie wspominałabyś wtedy o koleżankach, a tylko z okrzykiem "Mój ci on!!!" oddała się innym zajęciom. :)))

      Usuń
    4. Może to przez ten „RAgen” który chyba wszystkie mamy, a może to „magia Rysia”

      Usuń
    5. No dobrze. O koleżankach wspomniałabym po śniadaniu, no chyba, że "zajęcia" by się przeciągnęły. A tak serio: to łączy nas jeszcze jedno: świadomość, że jest dla nas nieosiągalny.

      Usuń
    6. Smutne ( chociaż nie bolesne), ale prawdziwe Zosiu.

      Usuń
    7. Którą to świadomość lepiej pogrzebać 30 m pod ziemią i przysypać stosem kamieni wielkości Everestu. A potem marzyć i fantazjować dalej.

      Usuń
    8. Pół szklanki pełne, Kochane. Spędzamy piątkowy wieczór na rozmowach o FANTASTYCZNYM facecie - oczywiście - lepiej by było spędzać wieczór z fantastycznym facetem, ale gdyby nie ON i jako pochodna: blog Ani, to nie wiedziałybyśmy o swoim istnieniu i może myślałybyśmy tylko o tym, ile pracy nas czeka przed świętami i że święta takie krótkie i do pracy trzeba wracać. A tak? Chyba mnie Rysiek tym Czechowem tak nastroił dzisiaj.

      Usuń

    9. I to jest „wartość dodana” bycia RAfanem ( chociaż Ryś nie lubi tego określenia), że poznaje się fajnych ludzi, poszerza horyzonty.

      Przypomniałaś mi Zosiu, że muszę zintensyfikować prace świąteczne...

      Usuń
    10. Zosieńko ,dlaczego nieosiągalny przecież cuda się zdarzają, a może zakocha się w pięknej Polce (w Londynie jest ich dosyć dużo)-ślub będzie brał w Polsce, a może premiera 3 części Hobbita będzie również w Warszawie. Wtedy zrobimy taki wielki baner, rzucający się w Rysiowe oczy i podejdzie do nas a my go mocno przytulimy, aż ochrona będzie musiała interweniować. To by było dopiero super.

      Usuń
    11. A propos poszerzania horyzontów - ostatnio w sklepie z winami zobaczyłam i od razu nabyłam drogą kupna nowozelandzkie Pinot Noir. Szczegółów Rysiek w wywiadach nie podawał, więc nie wiadomo, czy upijał się produktem z tej samej winnicy i z tego samego rocznika, ale zawsze to pewna namiastka eleganckiego wieczoru w towarzystwie RA.
      Nalałam sobie pierwszy kieliszek i wzniosłam toast za zdrowie Ryśka. Dziewczyny... Z takim bukietem się dawno nie zetknęłam - aż w głowie mi się zakręciło. Nie dziwię się teraz Ryśkowemu upodobaniu. Chyba też dodam to wino do "Ulubionych".
      Jutro, niestety, nie mogę sobie pozwolić na wylegiwanie się, więc na razie się z Wami pożegnam i dziękuję za pogaduchy.

      Usuń
    12. Sporo polecasz to również poszukam tego wina :)
      Dobranoc Kasieńko, dzięki za zajrzenie tutaj :*

      Usuń
    13. No właśnie, Jolu, Rysiek to nie marsjanin ani yeti, żeby miał być nieosiągalny. To przecież człowiek z krwi i kości, który kręci się gdzieś po tej pięknej planecie.
      Piękne Polki w Londynie to oczywiście my na przedstawieniu teatralnym :) :D
      Obawiam się, że gdybyśmy go naprawdę przytuliły tak mocno, jak mamy na to ochotę, to ochrona nie miałaby z nami szans ;)

      Usuń
    14. Kupowałam dzisiaj wino, ale nie przyszło mi do głowy nowozelandzkie - chyba nigdy nie piłam - w mojej małej mieścince może nie być, ale jestem nieźle zaprzyjaźniona z panem ze sklepu z alkoholem, więc jak poproszę to mi sprowadzi. Dobranoc Kasieńko - niech Ci się Ryś w pełnej krasie przyśni.

      Usuń
    15. Polecam tym, którzy lubią czerwone wytrawne (bo nie wszyscy lubią). Ja akurat uwielbiam (pod warunkiem, że to nie sikacz), więc była to "moja bajka".

      Usuń
    16. Zdecydowanie wytrawne - nie lubię słodkiego alkoholu - ale wolę białe albo różowe. Zajrzę zaraz na allegro.

      Usuń
    17. czerwone jak najbardziej, wytrawne już mniej, ale spróbować można ;-)

      Usuń
  9. Kasieńko, przecież to tylko przenośnia, nie miałam nic złego na myśli,to tylko takie powiedzenie.
    Na tym blogu wszystkie się świetnie bawimy i jest super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Jolu, że nie miałaś nic złego na myśli.
      Myślałam, że może gdzieś w internecie natknęłaś się na jakąś pokręconą społeczność fanek, które tylko wykłócają się między sobą i udowodniają sobie, która jest bardziej "godna" swojego idola. Stąd moje zdziwienie.

      Usuń
    2. Może się mylę, ale odnoszę wrażenie, że na forach, blogach Ryśkowych jest jakoś inaczej, żadnego "hejtowania". Wszystko kochamy Rysia i to nas łączy a nie dzieli.

      Usuń
    3. I to jest właśnie to, o czym Rysiek w swoim liście wspominał - ta wspierająca się nawzajem mała społeczność, nieprawdopodobne przyjaźnie powstałe pod wpływem wspólnego zainteresowania. Dobrze, że jest świadomy swojego wpływu na nas, i dobrze, że sprawia mu to taką radość. On z tego korzysta, a i my też korzystamy - w najrozmaitszy sposób.
      P.S.: Gdy szykowałam się do wysłania tego wpisu, jednym z zatwierdzających słówek było: "Lucas". Czary, czy co?

      Usuń
    4. Myślę, że tegoroczne premiery dały mu dużo do myślenia. Widział fanów, który po kilka godzin stali, wspierając się nawzajem, aby móc zdobyć jego podpis czy zrobić jeden drugiemu zdjęcie z nim. Ryś to świetny obserwator i wcale nie dziwię się, że to co zobaczył tak bardzo go podbudowało.

      Oj krąży ten Lucas przez ostatnie dni, krąży…

      Usuń
    5. Wszystko, co Ryśka dotyczy to czary. Dla mnie czasem odgadnięcie tych literek jest gorsze niż rozwiązywanie zadań z ekonomii matematycznej.

      Usuń
    6. Przepraszam za te literki :*

      Usuń
    7. Może też o tym dowiadywać się z fanowskiej korespondencji. Mam wrażenie, że dużo dziewczyn pisało do niego o tym, ile fantastycznych osób poznało dzięki niemu na forach i blogach.
      Ciekawe, kiedy doczekam się hasła zatwierdzającego: "Rysiek", "Richard" lub "Armitage" :)

      Usuń
    8. A dlaczego przepraszasz Aniu? Jak trzeba to trzeba.

      Usuń
    9. Mam nadzieję, że miał czas czytać te wszystkie, płynące z serca listy. Dziś czytałam, że dziewczyna ( z USA) która napisała do RA na początku sierpnia dziś dostała odpowiedź z jego autografem.

      Usuń
    10. Bo wiem jakie jest to uciążliwe Zosiu, sama się zastanawiałam, próbując zostawić komentarz na innym blogu, czy przypadkiem nie jestem robotem, bo nie mogłam odczytać literek. ;-)

      Usuń
    11. Myślę, że trochę tej korespondencji do niego spływa, więc na pewno musi istnieć jakaś wstępna selekcja. Jeśli list zawiera coś więcej niż "I love you", "Marry me" czy zdjęcia w różnym stopniu rozebrania, to chyba prędzej czy później trafia do Ryśka, by poczytał sobie "do poduszki". A jeśli tylko jest to prośba o autograf, to też od razu wrzuca się zdjęcie w kopertę zwrotną, bez zawracania Ryśkowi jego pięknej głowy.
      Mój rekord odświeżania obrazka to trzy razy. Nie dało się za Chiny odczytać.

      Usuń

    12. myślisz, że te listy z prośbą o autograf nie docierają do jego rąk, tylko do jego „sztabu”? Hmmm pewnie masz rację, bo to dość logiczne. Ciekawa jestem czy te autografy są nadrukowywane na zdjęcia czy Ryś każde zdjęcie podpisuje.

      Usuń
    13. Mój również - do trzech razy sztuka. Sprawa listu wypływa cały czas - myślę, że dojrzewamy do tego. Dobrze by było to obgadać przy jakimś kawiarnianym okrągłym stole przy wsparciu szlachetnego trunku.

      Usuń
    14. Ja już niedługo dojrzeję i naprawdę do niego napiszę, załączając prezent.
      A wspólny list też można napisać - od przybytku głowa nie boli.

      Usuń
    15. Pewnie wówczas nic nie byłybyśmy w stanie napisać :-) szczególnie po szlachetnym trunku:-)

      Usuń
    16. Jaki prezent masz na myśli? Siebie?

      Usuń
    17. Kiedyś widziałam zdjęcie, gzie na stole leżały zdjęcia i Rysiek osobiście je podpisywał.
      Czytałam,gdzieś, że Rysiek osobiście każde zdjęcie podpisuje. Dlatego jest potrzebna koperta zwrotna. Dziewczyny zróbmy po świętach taką akcję "autograf" . Nawet jakbym miała czekać rok to będę , bo warto. Takie zdjęcie z autografem zaraz bym oprawiła
      w złotą ramę i by wisiał na ścianie jak obraz autentyczny Monet.

      Usuń
    18. Dobry pomysł Jolu -zdjęcie z autografem bezcenne.

      Usuń
    19. Nie, siebie na pewno nie. Istnieje bardzo duże ryzyko, że wcale nie spodobałabym się Ryśkowi i co by wtedy zrobił z takim niechcianym prezentem? Wysłał do mamy? Oddał bratankowi? A może przekazał potrzebującym? Brrr!
      Jolu, dla mnie samo zdjęcie z autografem to za mało. Wolałabym listowną odpowiedź + ewentualnie zdjęcie z autografem, dlatego solidnie muszę się zastanowić nad tym, co mu napisać, by chciało mu się skreślić do mnie kilka słów.

      Usuń
  10. Niestety muszę się z Wami pożegnać, zmęczenie a może to przeziębienie zaczyna wygrywać z moją koncentracją. Spokojnych RAsnów Wam życzę,

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrej nocy Aniu. Wypij przed snem coś na rozgrzewkę, niekoniecznie alkohol (myślę o soczku malinowym).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, soczek malinowy, syropek sosnowy, napar z suszonych kwiatów bzu czarnego, duuużo czosnku i parę łyżek świeżego, ostrego chrzanu (takiego, co aż nosem idzie - idealne odkażenie dróg oddechowych). Wszystko to zjeść i wypić tuż przed pójściem spać, a każdy bakcyl skapituluje.
      P.S.: Śniłaś mi się, Aniu, dzisiaj. Zaprosiłaś mnie do siebie do pracy, żebym pomogła Ci w papierkowej robocie, a przy okazji na pogaduchy o wiadomej osobie :)

      Usuń
    2. Dziękuję za dobre rady Dziewczyny:* Muszę przyznać, że malinki wyhodowane przez mojego Tatę dały radę. Głowa już mniej boli …a reszta jest do zniesienia.

      Och mam nadzieję, że to nie był koszmar Kasieńko :-) I bardzo by mi się taka pomoc przydała, zwłaszcza że końcówka roku jest dość szalona u mnie w pracy. A rozmowa o wiadomej osobie zadziałałaby bardzo relaksująco:-)

      Usuń
  12. Cześć Wszystkim :)

    No i przeczytałam wiadomość od Richarda i po raz kolejny dochodzę do wniosku że on jest cudowny. Naprawdę złoty facet. No i fragment, który zacytował na końcu naprawdę mnie wzruszył.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Derweno :*
      Masz rację, RA jest wspaniały pod każdym względem. Wysyłając tą wiadomość zrobił nam piękny świąteczny prezent.

      Usuń
  13. Tak, niesamowite ciepło płynie z tej wiadomości, i może to zabrzmi głupio ale jak tak nad tym Rysiem myśle to dochodze do wniosku że on nie tylko jest taki jak tam powyżej dziewczyny napisały, on jest z jakiejś innej planety, no a przynajmniej nie z tych czasów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie RA „odstaje” od dzisiejszych wzorców, które mam wrażenie, uwielbiają niektóre media.

      Usuń
  14. Rzeczywiście, Ryś jest jakby z innej epoki. Jak to się kiedyś mówiło: "dusza człowiek".

    OdpowiedzUsuń
  15. Własnie, zgadzam sie z Wami Anno i Zofio S. On jest taki ciepły, serdeczny taki ludzki. No i sam fakt, że znalazł czas żeby napisać tak długi list do "dobrze mu życzących" mówi samo za siebie. Mógł napisać po prostu Wesołych Świąt i parę jakiś bezbarwnych zdań i koniec. Powiem Wam, że czytając ten jego list przynajmniej ja miałam wrażenia jakbym dostała życzenia od dalekiego znajomego, który mimo, ze rzadko sie widujemy to zawsze o mnie pamietą i mi dobrze życzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to tak jest Derweno, Ryś pamięta o swoich fanach, niby to oficjalny list a tak bardzo osobisty. To niesamowite, bo kiedy już myślałam, że nie będzie już więcej RAwiadomości, on zrobił wszystkim taką niespodziankę.

      Usuń
  16. Samo to, że woli określenie "well wishers" od "fanów" dużo o nim mówi. Świadomość, że jego osoba zbliża do siebie ludzi poznających się na forach, blogach, że rodzą się przyjaźnie bardzo wiele dla niego znaczy. Dla Rysia po prostu ważny jest drugi człowiek. Dla nas ten list to kolejny dowód, że Ryś jest niezwykłym człowiekiem. Myślenie o tym liście umilało mi dzisiejszy dzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam Ci się, że podczas dzisiejszej świątecznej krzątaniny, również powracał do mnie ten list i to w każdym szczególe. Poza tym zastanawiałam się jak on będzie ten sos robił ;-)

      Usuń
  17. Zgadzam się z Tobą Zosiu, list Ryśka bardzo buduje psychikę osób, którego już go znają lub dopiero poznają. Czytając ten list jeszcze raz dzisiaj, miałam wrażenie że jest on skierowany do mnie i dzisiejszy dzień był naprawdę fajny. Jest to człowiek o bardzo wysokiej kulturze osobistej
    i wielkim szacunku do innych ludzi. Dzięki niemu w ludziach wyzwala się dobro. Dlatego tak wiele powstało przyjaźni na fora. Blogi takie jak ten bardzo ludzi do siebie zbliżają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo tak jest Jolu, ten list był skierowany do Ciebie i do wszystkich którzy go podziwiają. I masz rację, dzięki niemu wyzwala się dobro, i znów mi się przypomniały słowa, które tu kiedyś przytoczyłam o jego wewnętrznym pięknie.

      Usuń
  18. Ale prezent na Gwiazdke Nam RA podarowal !!!
    Jeszcze bardziej swiatecznie sie zrobilo i nawet "wielkanocna" pogoda nie przeszkadza wczuc sie a Bozonarodzeniowy nastroj.
    Pewnie przez Swieta bede odcieta od internetu zatem Dziewczyny przyjmijcie serdeczne zyczenia - zdrowia, zdrowia, zdrowia, pogody ducha i spelnienia marzen - zebysmy mogly spotakac RA na zywo, spokojnie z Nim rozmawiac a kto wie moze zaprzyjaznic ! Wszystkiego co najlepsze !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za piękne życzenia. :*Tobie również życzę wszystkiego najlepszego, spokojnych Świąt! I niech ten Nowy 2014 Rok spełni wszystkie Twoje maRzeniA.

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.