piątek, 12 września 2014

Happy Guy Day! Co mawiała matka Sir Guy’a.

Dziś chciałabym zwrócić Waszą uwagę na jedno zdanie wypowiedziane przez Sir Guy’a (Richard Armitage) z pierwszego sezonu serialu BBC „Robin Hood” do Lady Marian (Lucy Griffiths), kiedy to po raz kolejny on przyniósł jej podarek a którego ona nie chciała przyjąć. A wiemy, że ten rycerz potrafił być hojnym.

















Sir Guy: Moja matka mawiała, że jeśli zrobiło się komuś krzywdę lub gdy oni są zmartwieni, nie bądź dumnym, zaoferuj im przyjaźń. Jeśli zostanie odrzucona zaoferuj drugi raz, i trzeci dopóki jej nie przyjmą.





Sir Guy: I to jest to, co będę czynił wobec ciebie.

Happy Guy Day, Wszystkim!

Dzisiejszy post zawiera moje screeny z serialu "Robin Hood" S1Ep.6.

Będę tu wieczorem;-)


12 komentarzy:

  1. Aniu kochana, dziękuję Ci za tego Guya, to moje takie małe pocieszenie na dziś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę Lady Lukrecjo. :-) Mam wrażenie, że gdyby Sir Guy częściej wcielał w życie słowa swojej matki byłby bardziej pocieszającym. I mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku.

      Usuń
  2. Aaaaaniu, co za niespodzianka! Guy Day w taki letni, wrecz upalny dzień to jak przedłużenie wakacji, jak wagarowanie od ledwo rozpoczętej szkoły
    Sir Guy, jeszcze nie zdążyłbyś skończyć swej wypowiedzi, a już siedziałabym na grzbiecie Twego karego rumaka (osiodławszy go pierwej), by jechać z Tobą na kraj świata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tęskniłam do takiego sir Guy’a Rebecco. :-) Hmm … na kraj świata z sir Guy’em hmmm.. taka podróż mogłaby być pełna niespodzianek ;-)

      Usuń
  3. Wzdycham i wzdycham - serce się kraje na widok spojrzenia naszego ulubionego rycerza. Podejrzewam, że Lucy dostała bez mała ataku histerii na planie i szlochając pytała się reżysera, producentów i scenarzysty jakim cudem niby ona ma się oprzeć temu spojrzeniu. Jak ma się powstrzymać przed rzuceniem się w ramiona Guy'a i całowaniem go do utraty tchu. Ja się nie dziwię, że chciała odejść z serialu - ona biedna nie była już w stanie dłużej grać obojętności na urok Guy'a. Ja się dziwię, ze tak długo wytrzymała:) Podtykali jej pod nos taki rarytas a kazali zaspokajać się produktem udającym rarytas ( wyrób czekoladopodobny:))
    Dziękuję Aniu, że mi przypomniałaś dlaczego postanowiłam za wszelką cenę uszczęśliwić Guy'a zupełnie nie przejmując się Marian:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem faktycznie było widać, że troszkę onieśmiela ją obecność, a raczej bliska obecność sir Guy’a ale należy wziąć pod uwagę, że wówczas Lucy była bardzo młodym dziewczęciem. ( wyrób czekoladopodobny hmmm całkiem trafne określenie dla Robina ;-)).
      I tak, Sir Guy zasługuje na uszczęśliwienie :-)

      Usuń
  4. Oglądając serial to ja cały czas miałam wrażenie, że ciągnie ją do Sir Guy'a bardziej niż do Robina...i chyba między nimi była widoczna "chemia". Wzdycham (albo głęboko oddycham) na widok Guy'a i jak zawsze mam przyspieszony puls xD (nawet w tej chwili sobie sprawdzam tętno)
    Ten męski, niegrzeczny, dumny, pociągający facet w skórze,...okey rozmarzyłam się lepiej przestanę :P bo odlecę zaraz

    pozdrawiam
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czasem trudno było ukryć jej emocje pod maską obojętnej Lady Marian, no ale czy można się jej dziwić. ;-) A sir Guy zawsze zachwyca ;-)
      Również pozdrawiam Natalio. :-)

      Usuń
  5. Aniu,ja jak zwyklę będę nudzić...ale masz ogromną wiedzę jak się już nieraz przekonałam.Czy wiesz może kto grał matkę sir Guya-lady Gishlane? Pozdrawiam Vera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komplement Vero :-) Chociaż wydaje mi się, że przeceniasz moją wiedzę.
      A odpowiadając na Twoje pytanie Ghislaine grała Sophie Winkleman.
      Również pozdrawiam :-)

      Usuń
  6. Aniu!Jesteś zbyt skromna!Wiedz,że podziwiam Cię za Twoją wiedzę,która.powtarzam jest wielka!I lubię Twojego bloga.
    Dzięki za odpowiedź,Serdecznie pozdrawiam! :)))Vera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Vero :-) Cieszę się, że lubisz bloga i że tu zaglądasz. :-)
      Również gorąco pozdrawiam!

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.