poniedziałek, 26 września 2016

Na dobry początek tygodnia (#76)…


… John Standring grany przez Richarda Armitage’a w serialu „Sparkhouse”/”Dom na wrzosowisku”. W scenie przeprowadzki do Carol Bolton (granej przez Sarah Smart) gdzie John zapewnia Carol, że zawsze może mówić jemu o wszystkim.


Miłego tygodnia Wszystkim!

26 komentarzy:

  1. Jak ja lubię takiego właśnie Johna ... :)
    Aniu, dzięki za udany początek tygodnia.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tyle czułości w jego spojrzeniu, słowach i geście…ach… też go lubię.
      Bardzo proszę Eve. :-)

      Usuń
    2. A przy tym ma się pewność, że to silny (w każdym znaczeniu) mężczyzna, na którym można polegać. Ech ... gdzie Carol miała oczy ...

      Usuń
    3. To jedna z jego cech dla których bardzo go lubię. Bez względu na to co się stanie ( jak w koło dziwnym jest świat) on jest silny. A Carol…no cóż (kochała Andrew…

      Usuń
    4. Otóż to! John jest niezawodny bez względu na to, co dzieje się dookoła.
      W pewnym sensie podziwiam konsekwencję Carol, ale nie umiem wybaczyć jej, że nie była uczciwa wobec Johna.

      Usuń
    5. Nie jestem zbytnią jej zwolenniczką, ale boleśnie dla Johna przekonała się, że serca nie da się przekonać (oszukać).

      Usuń
    6. I właśnie o to chodzi. Gdyby sama chciała sprawdzać czy nadal kocha Andrew - jej sprawa. Natomiast wciągnięcie w to Johna było okrutne, bo zdawała sobie sprawę z jego uczuć.

      Usuń
    7. No właśnie. Zraniła najmniej winnego w tej aferze człowieka. A on, pomimo tego co zrobiła, czego się o niej dowiedział, i tak stał przy niej.

      Usuń
    8. Jak to John S. Konsekwentny, lojalny i silniejszy niż się wydaje.

      Usuń
    9. A do tego taki niepozorny gdy się na niego patrzy ;-)( sorry RA:-)))

      Usuń
    10. Niepozorny? Chyba w przenośni, bo to wielki facet jest!:)

      Usuń
    11. Niepozorny w sensie, cichy, skromny, lekko wycofany…przeciwieństwo „króla życia” ;-)

      Usuń
    12. Całkowite i w tym jego urok.:)

      Usuń
  2. Ooooo mój ulubieniec... Odcinam lewą część zdjęcia i jest perfekcyjnie! Jak można nie uwielbiać takiego misia? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lewa strona zdecydowanie psuje odbiór reszty, znaczy całości.:))

      Usuń
    2. Ale bez lewej strony nie wiedziałybyśmy jak wrażliwym jest John. ;-)

      Usuń
    3. Kate, ja też Go uwielbiam i bardzo Ci dziękuję za fankfika(mojego ulubionego zresztą:)). Przyznaję, że przeczytałam go wiele razy.

      Ania

      Usuń
    4. Może nie wiedziałybyśmy, ale z drugiej strony patrzenie na ten screen bez lewej strony jest dużo przyjemniejsze.:)

      Usuń
    5. Oki, niech będzie. ;-))
      Choć i tak będę trwać przy swoim, że nie byłby takiego Johna bez jego (odwiecznej) miłości do Carol.

      Usuń
    6. A, z pewnością. Chodziło mi o sam screen.:) Wszystkie znamy Carol i w większości uważamy (jak sądzę:), że to "zła kobieta była".:) Po co zatem psuć sobie tak szczególne ujęcie Johna jej obecnością?:))

      Usuń
    7. Rozumiem. I zgadzam się. :-)
      Ale gdybym pozostawiła tylko prawą stronę screena, wówczas pozbyłabym się kontekstu, co zwłaszcza dla tych, którzy nie widzieli tego miniserialu mogłoby być dziwnym. ;-)

      Usuń
    8. Jasne. Rozumiem. Po prostu zasłonię sobie "niewłaściwą" stronę.:))

      Usuń
    9. I to jest całkiem dobre podejście. :-))))

      Usuń
  3. Aniu - dziękuję Ci za miłe słowa o moim fanfiku. Cieszę się, że ktoś jeszcze o nim pamięta :)
    Dziewczyny, czy z lewą stroną czy bez niej - zdjęcie jest i tak piękne. Koniec kropka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja Kate. :-) A dziw, że od produkcji serialu minęło 14 lat. ;-)

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.