środa, 26 marca 2014

"Serce Góry", fanfik autorstwa Kate, część 9.

Poprzednia, ósma część tutaj

Luthien poczuła na sobie ciepłe promienie słońca, wpadające przez okno stajni. Otworzyła powoli oczy i przeciągnęła się. Otulała ją niesamowicie piękna woń świeżego siana, ale czegoś jej brakowało. Podniosła się i zauważyła, że nie ma obok niej Thorina. To dziwne, nigdy nie opuszczał jej do momentu, kiedy się obudziła. Ogarnął ją niepokój. Przypomniała sobie wczorajszy wieczór: najpierw okropną kłótnię, ostre słowa, a potem tę cudowną bliskość, te namiętne chwile, których nie mogła porównać do żadnych wcześniejszych. Tej nocy było inaczej. I bała się, że to dlatego, iż Thorin chce ją opuścić. Ale przecież obiecał, że to przemyśli, potem powiedział że chce aby była jego małą, słodką dziewczynką, to chyba znaczyło że chce ją ze sobą zabrać. Jednak w jej sercu tliła się niepewność, która wzrosła, kiedy zdała sobie sprawę, że w stajni oprócz Thorina nie ma też ani jednego kucyka…
***
Fili, z rozkazu swego wujka, pilnował przygotowań do dalszej wędrówki. Obszedł całe gospodarstwo Beorna, pozbierał wszystkie krasnoludy w jedno miejsce, jednak nadal brakowało mu jednej osoby. Póki co nie przejmował się tym i dbał, aby każdy wziął ze sobą bagaż i zapas jedzenia od gospodarza. Kątem oka zauważył, że Thorin trzyma się jakby na uboczu i unika kontaktu z resztą. Zawołał do siebie swego brata.
- Kili, co mu jest? – zapytał.
- Bo ja wiem, może było mu niewygodnie w tej stajni. A gdzie ciocia? – dodał z łobuzerskim uśmiechem.
- To mnie właśnie najbardziej nurtuje.
- Bracie, od czego masz mnie, zajmę się tym.
- Kili, zaczekaj…!
Ten jednak nie słuchał i popędził w stronę Thorina. Fili załamał ręce; jego młodszy brat był gotów znowu zrobić coś głupiego. Nie zdążył jednak w żaden sposób zareagować.
- Wujku, coś się stało? – wypalił na głos bez zastanowienia Kili.
- Nie, wszystko w porządku, dlaczego pytasz?
- Nie rzuciłeś dziś ani jednym żartem, to niepokojące…
- Od kiedy to niby rzucam żartami z samego rana? – Thorin zmarszczył czoło, przeczuwając że jego siostrzeniec zaraz powie coś, czego zapewne w ogóle nie przemyśli.
- Od kiedy sypiasz z… Eee, wujku, co to za czerwony ślad na twojej szyi? I ten z drugiej strony? Na Durina, Gandalfie, wujek jest chory! Pomocy!
- Zamknij się smarkaczu! – Thorin szarpnął Kiliego za rękaw i odciągnął go na bok, jednak wszyscy zdążyli usłyszeć rozpaczliwe wołanie młodego krasnoluda, i pierwszy na pomoc przybiegł Bilbo.
- To klasyczna malinka – stwierdził rzeczowym tonem. Przywódca kompanii zapłonął gniewem.
- Że co? – dopytywał Kili, nie zrozumiawszy przyjaciela.
- Malinka, drogie dziecko. Powstaje podczas pocałunków i…
- Dość!!! – krzyknął Thorin – Baggins, może zobacz czy nie ma cię w spiżarni Beorna!? A może przypadkiem się tam zatrzaśniesz i będę miał z tobą święty spokój!?
- Dobrze, spokojnie, już idę – Bilbo wzruszył ramionami – Ale jeśli tak słabo wyedukowałeś siostrzeńców w tematach damsko-męskich to nie wróżę im świetlanej przyszłości…
- Ty przeklęty, głupi hobbicie!!!
- Gandalfie, on mnie znowu obraża – nucił pod nosem zadowolony z siebie Baggins, odchodząc w stronę czarodzieja. Thorin ze złością patrzył na swego siostrzeńca.
- Najlepiej od razu się zamknij – zastrzegł.
- Ale wujku, naprawdę nie przeszkadzają mi twoje malinki!
- Kili!!!
- Dobrze, już uciekam i nie przeszkadzam. Wujku, doliczyliśmy się z Filim, że brakuje jednej osoby. Nie ma Luthien, wiesz coś o tym? W zasadzie powinieneś, jesteś jedyną osobą która z nią… No tak, to było niepotrzebne.
- Kili, zajmę się tym. Nie przejmujcie się Luthien, załatwię to. Wy macie być gotowi do drogi.
- Tylko nie zapomnij jej zabrać, jesteś dziś jakiś mało rozgarnięty…
- Zajmę się tym – wycedził przez zęby Thorin – Odejdź, dopóki jeszcze żyjesz.
Zdezorientowany Kili czym prędzej opuścił swego wujka i wrócił do brata, który surowo upomniał go za lekkomyślność i gadulstwo. Jednak młody krasnolud przeczuwał coś złego, sam nie wiedział czemu ale miał wrażenie, że Thorin zamierza zrobić coś, czego robić nie powinien… On tymczasem rozglądał się nerwowo wokół siebie, kiedy nagle poza granicami gospodarstwa Beorna ujrzał coś, co na równi go zdumiało, jak i ucieszyło, choć w obecnej sytuacji mało co mogło go ucieszyć. Zrobił kilka kroków do przodu i wpatrywał się w jasną, niewyraźną postać.
- Lindir…
***
Beorn wraz z Gandalfem spacerowali po lesie, rozmawiając o różnych sprawach, które miały wielką wagę dla całego Śródziemia. Czarodziej wprowadził przyjaciela w tajniki wyprawy krasnoludów i podzielił się z nim obawami o przebudzeniu zła w fortecy Dol Guldur.
Kiedy tak dyskutowali nad niepewną przyszłością, zauważyli zbliżającego się do nich jeźdźca. Byli już blisko zagrody Beorna, więc tym bardziej zdziwili się nadjeżdżającym gościem, im bliżej jednak był, tym bardziej stawał się rozpoznawalny.
- Elf w tym zakątku? – zdziwił się Gandalf – Przecież tu nigdy nie było nikogo prócz ciebie i twoich zwierząt…
- Żyję w dość chłodnej i pożytecznej przyjaźni z władcami Rivendell i Mrocznej Puszczy. Jak pewnie wiesz, między tymi miejscami często kursują posłańcy, i zawsze po drodze wstępują do mnie; ja udzielam im gościny, a oni informują mnie o tym, co dzieje się na świecie. Ja też czasami wspomnę o czymś, co udało mi się zauważyć… W ten sposób ostrzegamy się wzajemnie. Nie ma po co żyć we wrogim nastawieniu, skoro można się wspierać.
- Zawsze myślałem, że jesteś samowystarczalny.
- Owszem, jestem, ale lepiej wiedzieć więcej, niż mniej. Zresztą, skoro mogę pomóc innym, dlaczego by tego nie zrobić, Gandalfie.
- Masz rację, przyjacielu – uśmiechnął się czarodziej, jednak coś nie dawało mu spokoju – Powiedz mi, o ile możesz… Rozmawiałeś wczoraj z Thorinem, dość długo i żywo.
- Prosił mnie o przysługę – zdawkowo odparł Beorn.
- Nie dowiem się od ciebie, jaką?
Beorn już chciał odpowiedzieć, kiedy elf na swym niewiarygodnie szybkim wierzchowcu wkroczył między nich, po czym zeskoczył z konia i ukłonił się nisko.
- Lindir… Przyjacielu! – ucieszył się Gandalf – Zupełnie się ciebie nie spodziewałem!
- Ani ja ciebie, Mithrandirze. Nadal wędrujesz z krasnoludami? – elf skrzywił się na wspomnienie uczty u Elronda.
- Niezmiennie, z tymi samymi.
- A ten młody, nieokrzesany, nauczył się już manier czy nadal rzuca jedzeniem we wszystko, co popadnie?
- Kili? To dobre dziecko, ale krasnoludy nigdy się nie zmieniają. Chyba, że pod wpływem uczucia, ale to inna bajka.
- Lindirze, co słychać w Mrocznej Puszczy? – zapytał poważnie Beorn.
- Cisza przed burzą. Zawiozłem tam tylko wieści od mojego pana, ale od króla Thranduila nie dowiedziałem się niczego nowego.
- Thranduil… - westchnął Gandalf – Wielki, dostojny król elfów, robiący z pięknego niegdyś lasu fortecę, zamykający swe królestwo na klucz…
- Mój pan, Elrond, też nie pochwala sposobu w jaki postępuje władca Mrocznej Puszczy. Ale on nie słucha nikogo, jest przekonany o własnej nieomylności.
- Skąd ja to znam – czarodziej uśmiechnął się znacząco na myśl o Thorinie – A wieści z Lothlorien? Czy pani Galadriela przekazała coś nowego?
- Nic, Mithrandirze. Wszyscy czekają na to, co się wydarzy, ale każdy powtarza jedno: to cisza przed burzą.
- Niestety mogą mieć rację – spochmurniał Beorn – Lindirze, jest w moim domu ktoś, kto chciałby z tobą pilnie pomówić. Tak, to Thorin – dodał, widząc pytający wzrok Gandalfa.
- W takim razie prowadźcie – powiedział radośnie elf. Czarodziej zerknął na Beorna, coraz bardziej zaintrygowany czego może chcieć krasnolud od… No właśnie, od swojego potencjalnie największego wroga, czyli elfa. Czuł, że sprawa jest poważna.
- Drogi przyjacielu – Beorn domyślił się, co chodzi po głowie Gandalfa, i postanowił rozwiać jego wątpliwości – Nie powiem ci, co jest problemem Thorina, ale uważam, że każda podjęta przez niego w tej chwili decyzja byłaby trudna i na swój sposób zła. Dlatego proszę, daj mu wolną rękę i pozwól działać tak, jak podpowiada mu intuicja.
- Gdybyśmy całą drogę wierzyli jego królewskiej intuicji, nie wyszlibyśmy żywi poza granice Shire.
- Może to jest właśnie ten moment, aby pozwolić mu działać samemu. Przecież i tak zamierzasz ich opuścić, prawda?
***
Luthien, kiedy tylko zorientowała się, że jest sama, poderwała się z miejsca i najszybciej jak tylko mogła ubrała się. Przeczuwała coś złego, było jakoś dziwnie cicho i spokojnie… Nie słyszała żadnego głosu. Czy to znaczy, że… Zostawił ją? Opuścił? Tak po prostu bez słowa pożegnania odjechał, zostawiając ją sam na sam z ogromnym człowiekiem – niedźwiedziem? Nie, nie mógłby tego zrobić. A jednak, nie było go przy niej, i nic nie wskazywało na to, żeby był gdziekolwiek. Oszukał ją. Obiecywał, że… Zaraz, przecież NIC jej tak naprawdę nie obiecywał. Mówił tylko, że przemyśli sprawę. A ona jak ostatnia naiwna dała się podejść, uwierzyła w to, co właściwie sama sobie wmawiała… Nie wiedziała, czy w jej serce przeważa teraz gniew czy rozpacz, poczuła jakby dostała obuchem w głowę. Krążyła po stajni bez celu, jednak nagle otrzeźwiała, słysząc z zewnątrz głos Thorina:
- Gotowi do wyjścia? Wszyscy są? Ruszamy!
Zamarła. Więc nadal tu był… Ale właśnie odchodził! Po chwili ciszy usłyszała kolejny głos, należący do Balina:
- Thorinie, nie ma jeszcze wszystkich…
- Jesteś ty, Dwalin, Fili i Kili, Bifur, Bofur i Bombur, Oin, Gloin, Ori, Dori i Nori. Jest Bilbo i Gandalf. Ruszamy – odparł przywódca, jednak pośród kompanii rozległy się pomruki niezadowolenia – Coś nie tak? Ktoś ma jakieś wątpliwości i problemy?! – zagrzmiał groźnie.
- Tak wujku. Prosiłem, żebyś nie zapomniał o Luthien – Kili jako jedyny nie bał się na głos wypowiedzieć tego, co myśli.
- A ja prosiłem, żebyś się nie odzywał. Mówiłem, że to załatwię. Naprzód! – odparł Thorin, a tego Luthien nie mogła już znieść. Otworzyła drzwi stajni i zamarła, widząc jak kucyki z krasnoludami na grzbietach odwracają się i już mają kierować się w stronę lasu.
- Załatwisz…? – powiedziała drżącym głosem –
Co załatwisz?
Thorin najpierw spuścił głowę, wściekły sam na siebie i na wszystkich wokół za zaistniałą sytuację, po czym wyprostował się i odwrócił powoli na swym kucyku w stronę dziewczyny.
- Luthien…
- Co ty robisz? Możesz mi to jakoś wyjaśnić?
- Wszystko wyjaśniliśmy sobie wczoraj – odparł poważnie – Wracasz do Rivendell. Lindir pojedzie z tobą.
- Wczoraj podle mnie wykorzystałeś! To nie była rozmowa, rzuciłeś mi kilka niejednoznacznych słów, które ja naiwna oczywiście źle zrozumiałam, tylko po to żebym ci uległa! – krzyczała, nie bacząc na kilkanaście par oczu w nią wlepionych – Było cudownie, prawda? Wspaniale, nigdy nie było tak dobrze, jak wczoraj. Ale to tylko dlatego, że chciałeś ulżyć sobie na zapas! Czeka cię teraz wiele dni drogi bez przyjemności, ale kto wie, jakie piękności czekają na ciebie na miejscu, na pewno będziesz zadowolony, prawda, wasza wysokość!?
- Luthien, zamknij się na Durina!!! – Thorin stracił nad sobą panowanie i zeskoczył z kucyka, podbiegając do niej. Chwycił ją mocno za ramiona i zmusił, by na niego patrzyła – Dobrze wiesz, co powiedziałem ci wczoraj. Nie zostawiam cię tu dlatego, że mi na tobie nie zależy, tylko właśnie dlatego, że nie mogę pozwolić, żeby coś ci się stało.
- Zabiję się. Przysięgam, zabiję się jeszcze dziś, jeśli nie weźmiesz mnie ze sobą…
- Wrócisz do Rivendell – krasnolud powtórzył powoli i wyraźnie słowa, które rozzłościły jego ukochaną.
- Proszę, zabij mnie sam – powiedziała, padając nagle na kolana i nie potrafiąc powstrzymać potoku łez – Dalej, weź swój piękny, królewski miecz i przebij mi serce. Inaczej zrobię to sama.
- Thorinie, uspokójcie się oboje, po co to wszystko – wtrącił nieśmiało Balin – Nie możesz tak postępować, nie możesz tak jej traktować…
- Nie ty będziesz mówił mi, co mogę robić!!! – krzyknął donośnie – A ty wracasz z Lindirem do Rivendell! – dodał do Luthien. Dziewczyna chwyciła go za dłonie i zaniosła się głośnym płaczem.
- Dlaczego… Po tym wszystkim, co nas łączyło. Po tym, co dla ciebie zrobiłam, troszczyłam się o ciebie, opiekowałam się tobą, kochałam cię… Ty też mnie kochałeś. Powiedziałeś mi to wczoraj…
- Wydawało ci się – odparł szorstko – To wszystko ci się wydawało. To między nami… To od początku było niemożliwe.
- Powiedziałeś mi! Powiedziałeś: „nie wyobrażasz sobie, jakie masz dla mnie znaczenie”, mówiłeś że jestem jedyną osobą, którą chcesz ochronić…
- I właśnie to robię, Luthien – spokojnym głosem oznajmił Thorin – Proszę, nie przeszkadzaj mi w tym. Wstań. Wstań z ziemi.
- Zabierz mnie ze sobą…
- Wstań!
- Błagam cię, zabierz mnie, nie zostawiaj mnie w takim momencie, nie teraz…
- Nie rób scen, już wystarczająco nadszarpnęłaś mój autorytet – rzucił z pretensją krasnolud.
- Autorytet? Traktujesz kobietę, która cię kocha ponad życie, jak przedmiot, obrażasz ją swoim zachowaniem, oczekujesz że będziesz miał autorytet!? – nie wytrzymał w końcu Bilbo – Po co to robisz!?
- A po to, że nie powinno jej tu być, tak samo jak ciebie! I nie pozwoliłem ci się wtrącać!
- Wiesz co? Nie jestem tu dla ciebie. Gdyby o ciebie chodziło, pozwoliłbym żebyś zgnił w jakimś koszmarnym lochu. Albo żeby strawiły cię żołądki trolli. Pozwoliłbym też, żeby Azog pokroił cię na kawałki i zrobił z ciebie gulasz! Ale jestem tu dla nich – rozzłoszczony hobbit wskazał ręką na kompanię krasnoludów – Są chwile, że żałuję, iż cię poznałem. I podziwiam tę dziewczynę, że pomimo tego wszystkiego nadal jest ci bezgranicznie oddana.
Wściekły Thorin podszedł do Bagginsa i chwycił go za kamizelkę, potrząsając nim dość mocno.
- Jesteś naprawdę tak głupi? Nie rozumiesz, że robię to dla niej? – powiedział cicho, aby nikt więcej go nie słyszał – Życzę ci, żebyś kiedyś kogoś pokochał. Wtedy zrozumiesz istotę trudnych wyborów.
Kiedy puścił hobbita, podszedł z powrotem do Luthien. Bez odrobiny delikatności szarpnął ją za ramię, podnosząc do góry i spojrzał na nią twardo.
- Wracasz do Rivendell. Lindir zadba o ciebie, a na miejscu będziesz pod dobrą opieką. Życzę ci wszystkiego dobrego – oznajmił oschle, i zwrócił się do gospodarza – Beornie, dziękuję ci za wszystko. Mam nadzieję, że będę miał okazję ci się kiedyś odwdzięczyć.
- Nie musisz… Wystarczy, że u progu Mrocznej Puszczy odeślecie moje kuce – odparł gospodarz, nieco zażenowany sceną, którą przed chwilą widział.
- Lindir… Daj to swojemu panu – Thorin wręczył elfowi tajemniczy rulon – Opiekuj się przesyłką. Nawet nie wiesz, jak jest ważna.
- Przesyłka… Tak mój panie, dostarczę ją panu Elrondowi najszybciej jak się da. O nic się nie martw, jest w dobrych rękach.
- Dziękuję… przyjacielu – to słowo z trudem przeszło Thorinowi przez gardło, ale musiał się przemóc, bo właśnie zrozumiał, że zarówno Elrond, jak i sam Lindir wcale nie są jego wrogami. Potrzebował ich pomocy. Lindir nie odmówił, a wręcz przeciwnie, zdawało się że doskonale go rozumie, i wie, że tą cenną przesyłką wcale nie jest rulon, który wręczył mu król krasnoludów…
- Thorinie – odezwała się ponownie Luthien, i spojrzała na niego przejmująco smutnymi oczami przepełnionymi morzem łez – Spójrz na mnie…
- Żegnaj, Luthien – odpowiedział, nie potrafiąc na nią spojrzeć, i wsiadł na swego kucyka. Kili na znak protestu zeskoczył ze swojego.
- Wujku, nie wolno ci tak postępować!
- Możesz zostać z nią, jeśli tak widzisz swoje przeznaczenie, potomku Durina – z naciskiem na ostatnie słowa odrzekł Thorin, nie oglądając się za siebie i powoli jadąc w stronę lasu.
- Ale on ma rację – Fili niespodziewanie poparł brata. Przywódca zatrzymał kuca i popatrzył ze zdziwieniem na starszego z siostrzeńców.
- Myślałem, że chociaż ty jesteś lojalny wobec mnie. Myślałem, że jesteś mądrzejszy.
- Ona też jest lojalna, bardziej niż my wszyscy razem wzięci. Zapomniałeś?
- Dobrze, lojalna drużyno, zostańcie tu wszyscy – odparł ze złością Thorin, po czym dodał z sarkazmem – Potomkowie Durina…
Kucyk Thorina ruszył w stronę lasu, a po chwili w ślad za nim podążył Dwalin, za nim nieco zdezorientowani Dori, Nori i Ori, smutno uśmiechając się na pożegnanie dziewczyny. Bombur i Bofur wyruszyli tuż za nimi, a chwilę po nich Bifur, który przed odejściem podbiegł do Luthien i jeszcze raz, wspomagany tłumaczeniem przez Gandalfa, podziękował jej za odwagę i dobre serce, które okazała. Po nim odjechali Gloin z Oinem. Gandalf zszedł ze swego konia i poważnym wzrokiem zmierzył Beorna.
- „Daj mu wolną rękę”, tak mówiłeś? „Pozwól działać tak, jak podpowiada mu intuicja”. Od początku wiedziałeś, Beornie, i nie powiedziałeś mi…
- Co by to zmieniło – przerwał gospodarz – Znalazłby inny sposób. Był zdesperowany.
- Co nas obchodzi jego desperacja, skoro skrzywdził tę biedną istotę!? – wybuchł Bilbo.
- Powiem wam jedno. Nie osądzajcie go zbyt wcześnie.
- Przeszedł samego siebie. Nie dość, że zranił Luthien, to wyżywał się na wszystkich których miał pod ręką, podniósł głos na Balina, który jest mu jak ojciec! – wyliczał nerwowo czarodziej.
- Spróbujcie go zrozumieć – Beorn obstawał przy swoim – Nie mówię, że go pochwalam, ale nie mówię też że go potępiam. Ale nie wiem, czy będąc na jego miejscu, nie zrobiłbym podobnie. Luthien, czy chcesz wyruszyć do Rivendell dziś czy przenocujesz u mnie jeszcze jedną noc?
- Dajcie sobie spokój z tą szopką, skoro jego wysokość zwolnił mnie ze służby, jestem wolnym człowiekiem, poradzę sobie – z rezygnacją stwierdziła dziewczyna – Nie musicie się mną przejmować.
- Mam rozkaz dowieźć cię w najbezpieczniejsze miejsce w Śródziemiu, pani – zadeklarował Lindir.
- Przyjacielu, zostawmy ją na chwilę z jej towarzyszami – zaproponował Beorn – Później zastanowimy się, co dalej.
Elf skinął głową i udał się wraz z gospodarzem do jego domu. Wtedy Luthien nie wytrzymała i rozpłakała się na dobre, padając bezsilnie na kolana. Kili podbiegł do niej i wziął ją w ramiona, ocierając dłonią łzy z jej twarzy. Gandalf z Balinem usiedli na dużym głazie tuż obok i w ciszy czekali, aż dziewczyna uspokoi się. Bilbo wraz z Filim po chwili wahania usiedli na ziemi przy Luthien i Kilim. Panowała cisza, zakłócana tylko przez rozpaczliwy szloch dziewczyny.
- Nie miał prawa tego robić – powiedział w końcu Fili – Myślałem, że jest inny…
- I mnie się tak wydawało – westchnął Balin – Nie płacz, drogie dziecko, to już nic nie zmieni…
- Ale ja go kocham… Ja nie umiem bez niego…
- Jesteś silną kobietą – powiedział spokojnie i przekonująco Gandalf – Dasz sobie radę. Jesteś silna.
- Thorin też tak mówił… Prosił mnie, żebym była silna. Powiedział że muszę być silna, że tylko przy nim mogę pozwolić sobie na bycie jego słodką, małą dziewczynką, ale poza tym mam być silną kobietą.
- Wydaje mi się… Nie chcę wydawać wyroków, bo wcale nie znam się na uczuciach, ale… Na Durina, wydaje mi się, że Thorin ją po prostu kocha – powiedział niepewnie Balin.
- I tak ją potraktował? Nie kupuję tego – Bilbo zdecydowanie pokręcił głową.
- Może wydawało mu się, że ją ochroni…
- Cały czas mi to powtarzał – potwierdziła Luthien – Że chce mnie ochronić, że jestem jedyną osobą, którą chce ochronić…
- Lepiej ochronilibyśmy cię, gdybyś była z nami – odezwał się stanowczo Kili – A teraz masz zostać tu sama z człowiekiem-niedźwiedziem i zniewieściałym elfem!
- Trochę tolerancji rasowej, braciszku – upomniał młodszego Fili – Luthien, chcę ci obiecać jedno. Kiedy będzie już po wszystkim, odnajdziemy cię. Jesteś nam bliska, bardzo cię polubiliśmy, nie chciałbym żebyśmy się już nigdy nie spotkali… Zaczekasz na nas w Rivendell, obiecujesz?
- Co ja bym bez was zrobiła – dziewczyna uśmiechnęła się przez łzy – Wybaczcie, że wasza nauka walki mieczem poszła na marne. Tak bardzo pragnęłam walczyć u waszego boku…
- I tak wiele dla nas zrobiłaś – zapewnił Balin – Kiedyś się spotkamy. Obiecuję ci to, nie zapomnimy o tobie i twoim wkładzie w naszą wyprawę. O tym, że zmieniłaś naszego przywódcę. A to, że teraz sam wszystko zepsuł na własne życzenie… Trudno. Może się opamięta, mam nadzieję że tak będzie.
- Jeśli wcześniej ego nie wyjdzie mu bokiem – złośliwie zauważył Bilbo. Gandalf uśmiechnął się dobrotliwie i spojrzał w stronę, w którą przed chwilą odjechali ich towarzysze.
- Musimy ruszać. Luthien, co prawda moglibyśmy teraz zabrać cię w drogę bez pytania naszego nieomylnego przywódcy o zdanie, ale myślę, że zaszło to już tak daleko, że rzeczywiście pomysł z wykorzystaniem Lindira będzie najlepszy. Nie chciałbym, żeby…
- Żeby co? – dopytywał hobbit. Czarodziej westchnął głośno:
- Kiedy dotrzemy do granicy Mrocznej Puszczy, będę musiał was opuścić i udać się w stronę Dol Guldur. Wtedy stracę jakikolwiek wpływ na to, co dzieje się w drużynie, i nie będę mógł cię bronić przed Thorinem, Luthien. A nikt z nas nie wie, co w tej chwili tli się w jego głowie. Jest nieobliczalny, co mieliśmy okazję dziś ujrzeć. Nie smuć się, może to dobrze że tak się stało… Poznasz gościnność Elronda, na pewno miło spędzisz tam czas, założę się że z wizyty z Lothlorien powróciła już jego córka, Arwena. Naprawdę wspaniała dziewczyna. Zaopiekuje się tobą należycie, tego jestem pewien.
- Gandalfie, dziękuję ci za wszystko. Dziękuję wam wszystkim… Będę za wami tak strasznie tęskniła…
- Wrócimy po ciebie – zapewnił Kili – W końcu jesteś już jedną z nas. Krasnoludką bez brody, można powiedzieć. Do zobaczenia. Byłaś świetną ciocią – krasnolud przytulił Luthien z całych sił, po czym wstał i podszedł do swego kucyka.
- Czekaj na nas. Odliczaj dni, a potomkowie Durina pojawią się na twoim progu – wesoło dodał jego brat – Kochamy cię, pamiętaj!
- Bądź zdrowa, moja droga – powiedział Balin, gdy Fili odsunął się od dziewczyny i podążył śladem młodszego brata – I pamiętaj, że to nie jest koniec świata. To, co się dziś wydarzyło, jeszcze nic nie znaczy, wszystko może się odwrócić.
- Nie wiem, czy potrafię w to wierzyć, ale dziękuję – Luthien uśmiechnęła się blado i przeniosła wzrok na czarodzieja, który położył jej dłonie na ramionach:
- Dziękujemy ci za to, że z nami byłaś. Nie rozpaczaj, proszę, tylko ciesz się życiem.
- Bez Thorina? Bez tego, którego kocham?
- Żal przeminie, pustka zostanie, ale pustkę można powoli wypełnić szczęściem. Do zobaczenia, Luthien – zakończył Gandalf i wsiadł na swego konia, kiedy zorientował się że nie dołączył do niego jeszcze hobbit – Bilbo? Ruszamy! Chyba nie chcesz jechać do Rivendell?
Baggins tymczasem nie omieszkał jeszcze pożegnać się osobiście z Luthien.
- Nie jestem dobry w pożegnaniach – mówił szybko – Ale jedno, co mogę ci obiecać, to że skopię mu królewski tyłek. Jeśli chcesz, wsadzę mu też Żądełko, niech poczuje jego elficką stal i…
- Nie nie nie, Bilbo, nie trzeba. Proszę cię o jedno… Obiecasz mi coś?
- Dla ciebie wszystko.
- Powiedz Thorinowi, że bardzo go kocham. Chciałabym, aby czuł moją miłość codziennie, niezależnie od tego, jak bardzo mnie znienawidził.
Powiedz mu, że nigdy nie spojrzę na innego mężczyznę, i będę miała go w sercu do końca swoich dni, on będzie jedynym w moim życiu. Po prostu powiedz, że go kocham – zakończyła nerwowo. Bilbo uśmiechnął się serdecznie.
- Nie zasłużył na to, ale przekażę – obiecał – Jak ta farsa się skończy, też przyjadę na wakacje do Elronda. Do zobaczenia, piękna panno z lochów goblinów!

Piątka przyjaciół odjechała w dal, a Luthien została sama przed wejściem do domu Beorna. Usiadła na kamieniu i zapłakała. Pomimo tych wszystkich pięknych, przepełnionych nadzieją i przyjaźnią słów, nie wierzyła, że kogokolwiek z nich jeszcze zobaczy, a przecież tak mocno się z nimi zżyła, tak bardzo ich wszystkich pokochała, byli dla niej jedyną rodziną, jaką miała. Teraz Thorin brutalnie odebrał jej wszystko, co było dla niej ważne. Odebrał jej siebie – jedynego, którego kochała miłością czystą i bezgraniczną, zranił aż do szpiku kości, ale w tym momencie czuła, że kocha go jeszcze bardziej, niż kochała go wczoraj i przedwczoraj. Jeśli tak miało już teraz być, jeśli to uczucie miało wzrastać na sile każdego kolejnego, samotnego dnia… To nie miało sensu. Nie chciała tak żyć. Rozejrzała się wokół siebie i jej wzrok przykuł sporych rozmiarów, lśniący i ostry nóż…


--------- 

Notka: Autorem opowiadania jest Kate. Opowieść oparta jest na postaciach z filmu "Hobbit: Niezwykła podróż” i nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Do zilustrowania opowiadania użyto screenów i przyciętych screenów Kate z w/w filmu, natoniast zdjęcie Gandalfa z Beornem pochodzi z tej strony. 

---------

Aktualizacja 02/04/2014, następna część tutaj

28 komentarzy:

  1. O LOSIE !!! zdradź Kate czego możemy się spodziewać w następnej części ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie wiem do końca, ponieważ się dopiero tworzy - mam małe opóźnienie. Ale postaram się nie zawieść :)

      Usuń
  2. Ach Kate. No normalnie wystawiasz moje emocje na próbę:)
    A poza tym:
    Kili normalnie aż prosił się o lanie;)
    A Thorin? No toż to normalnie w pierwszym momencie pomyślałam: ale drań z niego, ale potem: no przecież chce ją chronić, kocha ją. Nie możemy go od razu oceniać, nie wiadomo jakby się człowiek zachował gdyby zaistniała taka sytuacja (chociaż na wojnę wolałabym się nie wybierać)
    Bilbo zachował się wspaniale.
    Tylko ten nóż na końcu budzi niepokój.
    Mam cichą nadzieję, że jednak wszystko będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ten nóż to akurat moja skłonność do przesady i zupełnie niepotrzebnego dramatyzmu :)
      I wiesz co, cieszę się że miałaś wątpliwości co do Thorina - to dla mnie ogromny komplement, że postać, którą tworzę (albo inaczej to nazwijmy: modyfikuję ją po swojemu, bo stworzył ją ktoś inny), wzbudza różne emocje. Najpierw czujemy, że jest draniem, a po chwili jednak przychodzi zastanowienie że to, co robi, może nie jest do końca złe.
      Kwestia tego, w jaki sposób wypowiada słowa, prawda? To akurat jest bardzo nieładne, bo gdyby powiedział "kochanie zostań, tu będziesz bezpieczna" - myślę że byłby postrzegany jako dobry i troskliwy, ale że walnął pięścią w stół i powiedział "zamknij się, nie rób scen, wracasz do Rivendell i nie masz prawa głosu", no to już tak cukierkowo nie jest. W każdym razie cieszę się, że są mieszane odczucia co do postaci.

      Usuń
  3. Kate, twoje opowiadanka czyta się jednym tchem, strasznie się dzisiaj wzruszyłam. Dziękuję.
    Pozwól droga pisarko wrócić Thorinowi po Luthien. On też bez niej długo nie wytrzyma, przecież ją bardzo kocha. Miłość wymaga poświęceń. Thorin w ten sposób chroni Luthien. Sam będąc rozkojarzony myślami o Luthien nie skupi się na wyprawie. Tak myślę.
    Pozdrawiam i czekam na następną część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, niestety nie mogę obiecać, że Thorin wróci po Luthien, ale mogę obiecać że między nimi coś się zmieni, i że nie powinno być nudno w kolejnych częściach. Nie mogę zbyt wiele zdradzić, bo nie byłoby potem dla Was sensu tego czytać. W moich myślach ten związek musi jeszcze nieco dojrzeć, i kiedy sobie to wszystko poukładam, dopiero wtedy odpowiednio go pokieruję.
      Cieszę się, że się wzruszyłaś - to znaczy, że się podobało. To dla mnie ważne.

      Usuń
  4. Kate, wystawiasz na próbę moje słabe serce. Wzruszyłam się, ale bardzo Ci dziękuję.
    Droga Thorina i Luthien robi się coraz bardziej wyboista, ale z takim królem nie może być łatwo. I nie, Thorin nie jest draniem, Luthien tak myśli, bo ją zranił. Jeszcze nie rozumie, jak trudną decyzję podjął, jedyną właściwą jego zdaniem. Myślę, że potrzebuje czasu, żeby to do niej dotarło, co wcale nie oznacza, że podda się losowi.
    Bilbo, który ma za nic królewski autorytet podoba mi się coraz bardziej. :) A Kili... no cóż, może on jest po prostu nadpobudliwym dzieciakiem, który nie umie utrzymać języka za zębami, do tego nie grzeszy taktem i wyczuciem, ale i tak lubię go :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wystawiam na próbę Twoje serce? To TY mnie ostatnio omal nie zabiłaś przepisem na ciasto...
      Bilbo zdecydowanie ma najwięcej odwagi wśród wszystkich, żeby powiedzieć Thorinowi, co myśli. Zaraz po nim jest Kili, nasz lekkomyślny promyczek, i Gandalf, który jednak czasem trzyma język za zębami bo nie chce się kłócić z tym "upartym osłem", jak kiedyś nazwał Thorina. Czasem Fili odważy się na słowo lub dwa, a reszta woli milczeć. A co do Luthien, to w kolejnych częściach będzie miała o wiele więcej zmartwień, niż miała dotąd.

      Usuń
    2. No nie mów! Zakocha się w niej chyba jakieś elfickie stworzenie, i będzie chciało zohydzić jej w oczach krasnoludzki ród?

      Usuń
    3. Czy ja naprawdę stałam się aż tak przewidywalna, że od razu wiadomo, co się stanie dalej!? Ja tu staram się robić zwroty akcji, mieszać i komplikować, a przyjdzie taka jedna i zapyta "ktoś się w niej zakocha?". I co ja mam powiedzieć? :)
      Nie potwierdzam i nie zaprzeczam. Albo inaczej: odmawiam komentarza. Absolutnie nie powiem, czy jakiś spiczastouchy zakocha się w Luthien. To byłoby jawne pogwałcenie tajemnicy zawodowej :)

      A jeszcze jedną rzecz muszę Wam powiedzieć, wczoraj przypadkiem usłyszałam gdzieś "I will always love you", i wsłuchując się w nią, czułam wszystkie emocje Thorina, to całe bezsensowne rozstanie, w którym on jest przekonany o słuszności swojej decyzji, tekst z piosenki "jeśli bym został, byłbym tylko przeszkodą na twojej drodze" (pamiętacie tekst o bieganiu po łące, że niby to jest przeznaczenie Luthien a nie zimny tron Ereboru), "oboje wiemy że nie jestem tym, czego potrzebujesz" (oczywiście on wie wszystko najlepiej), tak samo dziś Thorin powiedział "Życzę ci wszystkiego dobrego" - to samo jest w piosence.
      Jak to czasem muzyka zupełnie przypadkowo pasuje do różnych sytuacji...

      Usuń
    4. Ja na miejscu Luthien byłabym jak najbardziej za tym, aby sie zakochał, aby wieści o tym dotarły do Thorina, aby go zazdrość i wściekłość żarły nawet przez grubą "warstwę ubrań", aby sobie wyrzucał setki razy na dzień, ze ja zostawił. aby umierał ze strachu, czy ja kiedyś jeszcze zobaczy bez elfiątka na ręku / przy piersi... o tak, niech sie skręca, niech ...no dobra, już, cicho jestem :)))))))))))))))

      Usuń
    5. Jesteś GENIALNA!!! Dzięki Tobie mam pomysł!!!
      Pamiętasz koszmary Thorina? Całe życie śniło mu się to, co jest dla niego najważniejsze. Jego priorytet i największy skarb. Z tym, że koszmary ustały przy pierwszej nocy u boku Luthien, w ciągu krótkiego okresu związku z nią jego priorytety "nieco" się zmieniły, ale zakładamy że po rozstaniu koszmary powrócą... I jak myślisz, CO będzie się Thorinowi śniło? :)))

      Usuń
    6. Kate, jesteś doprawdy okrutna :) dręczyć króla wizjami elfiątek! Przecież wpadnie w szał zazdrości! Jak wtedy poprowadzi wyprawę do końca? :))

      Usuń
    7. Oj tam zaraz okrutna... Przecież to się rozumie samo przez się, że koszmary powrócą, prawda? A wyprawę może poprowadzić Fili (nie Kili, bo nie chcemy skończyć w wesołym miasteczku, tylko w Ereborze)

      Usuń
  5. Miła Kate, jak zwykle jesteś niezawodna :)) Czytałam jednym tchem, nie kryjąc rozczarowania że to "juuuuuuż? tak krótko?"W tym odcinku moją sympatią jest bezprzecznie Bilbo, który:
    "To klasyczna malinka – stwierdził rzeczowym tonem"
    Thorin mi troszkę podpadł, jego słowa były zimne, okrutne i twarde, więc niech facet trochę otrzeżwieje, na wietrze i na galopującym kucu zarazem. Może coś zrozumie.
    ps. Ten nóż to chyba taki starszak. Luthien go weźmie i wyryje na korze najblizszego drzewa magiczne, wczesnoszkolne runy: Thorin + Luthien = WNM, tak, Kate?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nóż, jak już wspomniałam wyżej, to moja nieco patologiczna skłonność do przesady i niepotrzebnego dramatyzmu. Ale jeśli już Luthien miałabym nim coś zrobić, to chyba narysować na piasku wizerunek Thorina i dźgać z wściekłości do utraty sił :) Zapewniam, że się nie zabije, choć napędzi strachu "zniewieściałemu elfowi", jak raczył określić Lindira Kili.

      Masz rację, ta część jest dość krótka (prawdę mówiąc przed chwilą usiadłam na spokojnie i ją przeczytałam, rzeczywiście szybko zleciała), ale wiesz, to trochę wynika z tego że po tym, co było tydzień temu, trudno było mi stworzyć coś sensownego. Musicie mi wybaczyć, jeśli kolejna jedna lub dwie części będą może mniej obfitowały w emocje i zwroty akcji. Jednak stworzenie sceny, którą przesłałam Wam ostatnio, wymaga więcej skupienia i wysysa nieco sił i pomysłów. Ale obiecuję, że się poprawię :)

      Usuń
    2. Kate, a co tu nie jest sensowne? Wszystko jest sensowne i spójne z resztą Twojej opowieści. :) I masz rację, emocjonujące pomysłu są ...wyczerpujące. :))

      Usuń
    3. Eve, jak Ty mnie dobrze rozumiesz... Wyczerpują również fizycznie :)

      Usuń
  6. Kate, możesz być z siebie słusznie dumna. Popłakałam się uczciwie. Tak, Twoje teksty wywierają wrażenie: interesują, bawią i wzruszają, równocześnie lub na przemian, jak sobie życzysz.
    Dziękuję i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, kiedy czytam za każdym razem o Waszym wzruszeniu, zaczynam się zastanawiać: czy to ze mną jest coś nie tak? Czy to ja mam głaz zamiast serca i lodówkę zamiast uczuć? Bo mnie to absolutnie nie rusza. Chociaż może to kwestia tego, że sama to napisałam i nie angażuję się w to zbytnio, każdy fragment czytałam podczas pisania co najmniej kilka razy i może dlatego nie wywołuje to u mnie takiego poruszenia. Może gdyby napisał to ktoś inny, to wzruszyłabym się. Ale dlatego właśnie Wasze wzruszenie za każdym razem jest dla mnie najwspanialszą recenzją i nagrodą - i to ja dziękuję :)

      Usuń
  7. Deklarację chcę złożyć uczuciową: Kocham Kiliego - nie chcę Dwalina, ani nawet Thorina - chcę Kiliego. Wprawdzie trochę dla mnie za młody ale chętnie edukowałabym go w kwestii malinek. Ja się jakaś strasznie emo zrobiłam w ostatnim czasie, bo się poryczałam - wyobraziłam sobie biedną Luthien błagającą Thorina. Ale go rozumiem i nie potępiam. On jeszcze nie wie, że robienie czegoś dla kogoś dobra zazwyczaj (a przynajmniej w literaturze i filmach) mija się z celem i wychodzi na odwyrtkę.
    Podoba mi się! Podobają mi się postacie - są wyraziste, mają charakter, są wiarygodne, podoba mi się pomysł ze zmianą nastawienia Thorina do elfów, Bilbo jak zwykle w formie, Luthien potrafiła nieźle Thorinowi wygarnąć zanim ją biedną rozpacz ogarnęła - myślę, że się pozbiera dość szybko i złość na Thorina i chęć pokazania mu, że jej się nie zostawia jak zbędnego bagażu będzie ją nieźle motywować do działań, których ani Thorin, ani elfy nie przewidziały. Luthien, let's go! Jesteśmy z tobą! Pokaż im kto tu rządzi.
    Kate, sssmakowite!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobiety, DLACZEGO płaczecie!?

      Nie wiem, czy już to deklarowałam, ale postanowiłam że w każdej części Kili będzie miał swoje 5 minut, taki talent nie może się zmarnować.
      Zmiana nastawienia Thorina - jak najbardziej, z tym że pamiętajmy: przed nami jeszcze wizyta u Thranduila - a jego nastawienie nie bardzo się zmieniło, więc i tak będzie iskrzyć. Co do Luthien to będzie miała swój moment, ale jeszcze ładnych kilka części trzeba będzie poczekać. W zasadzie nie wiem, czy wszystkim spodoba się pomysł, w jaki poprowadzę jej postać, ale dla mnie to jedyny możliwy jaki istnieje (nie, nie zdradzę szczegółów).

      Usuń
    2. Kate, to Twoja opowieść i TY tu rządzisz. :)

      Usuń
    3. Wiem, że moja, ale chciałabym żeby wszystkim odpowiadało. Ale w sumie zdaję sobie sprawę, że wszystkim nie dogodzę:)

      Usuń
    4. Kate, nawet nie próbuj wszystkim dogodzić, bo to niewykonalne - to Twoja historia i ma dogodzić przede wszystkim Tobie. Jest w fanfiku tyle smaczków ile krasnoludów albo i więcej, więc każdy coś dla siebie najulubieńszego znajdzie.

      Usuń
  8. A ja tam nie płakałam. Wkurzałam się - jak zwykle:D
    1. Kochany Kili, jak zawsze niezawodny- staremu trzeba mówić prawdę- odważnie i dobitnie.
    2. Rivendell?!- Thorin zaprawdę nie zna litości- już lepiej byłoby zostać u Beorna-
    towarzystwo zwierząt (zwłaszcza koni) dużo milsze niż elfów :P
    3. Jedną z tych piękności czyhających po drodze na Thorina zapewne będzie.... smoczyca :P
    4. No tak Luthien, co za dramat! Szlag trafił takie piękne bzykano... ;)
    5. Mr Dwalin stoi murem za wodzem?, bo w ogóle się nie odezwał. Hmm... A może powinien mu szepnąć jakieś mądre słówko, co by do tego kudłatego łba dotarło? ;)
    5. Ten twój Bilbo Kate..... – naprawdę zaczynam go lubić coraz bardziej- on i ja mamy zdecydowanie podobny tok myślenia :D I to we wszystkich kwestiach ;)

    https://scontent-b-cdg.xx.fbcdn.net/hphotos-ash3/t1.0-9/p75x225/1503989_10201703245519311_1578989987_n.jpg

    Do pośmiania się z Mr Majestic ;)
    Naprawdę bardzo fajnie wyszło. Zwłaszcza scenka z kaczuszką ;))

    http://www.youtube.com/watch?v=89pvmtTynew

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robin, czyżby Mr Dwalin Cię rozczarował? Zrobiłam to specjalnie dla Ciebie - nie wykazał ani odrobiny wzruszenia rozstaniem swojego przyjaciela z zapłakaną dziewczyną. Od podszeptywania mądrych słówek są inni. I niezmiernie cieszę się, że w końcu polubiłaś mojego Bilba!

      Filmik naprawdę mnie rozbawił - mimo wszystko lubię śmiać się z Thorina. Choć gdyby osoba go udająca była choć w połowie tak piękna, jak on... Ale cóż, nie można mieć wszystkiego - przynajmniej ciuchy były porządne :)

      Usuń
  9. Nie rozczarował mnie, tylko myślałam, że ją polubił i trochę stanie w jej obronie. Jego pozycja jest ugruntowana, jest 'brother in arms' Thorina, więc nie musi się go bać, a ten z kolei liczy się z jego zdaniem. Poza tym zdaje mi się, że mimo pozornej niedostępności jest wrażliwszy od pana króla.

    W ogóle dzięki za ten fanfik Kate. Nie spodziewałam się tego, ale jest w pewnym sensie moim odstresowywaczem-czasoumilaczem ;)

    Cieszę się, że filmik się podobał. Co do urody- tu nie ma wątpliwości, ale i tak jest uroczy :)

    OdpowiedzUsuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.