Porter, John Porter i jego niebieskie, przenikliwe spojrzenie.
Richard
Armitage jako John Porter w serialu "Strike Back”/”Kontra” Ep.1. Mój
screen.
|
Miłego tygodnia Wszystkim!
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Anusiu, jakbyś czytała w moich myślach :)) O tej porze właśnie ponownie - już który to raz! oglądałam Kontrę i zachwycałam się błękitnym spojrzeniem Portera. Mmmmm...
OdpowiedzUsuńOch Rebecco, czytać w myślach nie umiem, ale cieszę się, że znów trafiłam z postem :-) Jego spojrzenie jest zniewalające, a oczy, właśnie w tym serialu, w tak cudowny sposób zmieniały swój kolor.
UsuńKurczak, Armitage śnił mi się dzisiaj, obejmował mnie i gadał coś o kucykach...
OdpowiedzUsuńNie wierzę...
:D
Super Robin! Nie wiem dlaczego mocno mi się zdaje, że to był Thorin ;-)
UsuńNie Thorin, gdyby to był Thorin nie poszłabym do pracy i spała do południa :D Zresztą był ogolony;)
UsuńAniu, cudny początek tygodnia. To błękitne spojrzenie i siła...super. Dobry zastrzyk pozytywnej energii. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się Eve, że Tobie też ta energia Portera dodała sił. Czyli cel został osiągnięty! :-)
UsuńAniu, ten pierwszy screen, ten pierwszy screen - to jest niebo! To jest moje pierwsze spojrzenie na RA i miłość od pierwszego spojrzenia. Początek filmu - John, pewny siebie, właściwy człowiek na właściwym miejscu, dowódca. Drugie zdjęcie - gdy karmi przyjaciela w szpitalu - ten ból w jego oczach - serce płacze, trzecie - z wizytą u uratowanej dziennikarki - to leciutkie, pytające zmarszczenie czoła, ta czarna skórzana kurtka i czwarte absolutnie fantastyczne - John już wie, że nie może ufać Collinsowi, że tamten coś przed nim ukrywa a te jego błyszczące oczy mówią: już mi się nie wywiniesz.
OdpowiedzUsuńAniu, czytasz w moich myślach - tak sobie wczoraj myślałam, że poproszę Cię o jakiś post o Porterze a tu dzisiaj taka niespodzianka. Dziękuję Kobieto Kochana!
Wiesz Zosiu, mnie w ten weekend Porter też nie opuszczał i to nie tylko dlatego, że wciąż nie mogę nacieszyć się moim DVD z tym serialem, wiesz co mam na myśli ;-) ( i już zacieram ręce, bo DVD z „Sparkhouse” w drodze) i naturalnym było, aby rozpocząć właśnie z nim ten tydzień. Należę do tej grupy ludzi, którzy nie lubią już poniedziałków (i już postanowiłam, że w każdy poniedziałek dla oswojenia tego dnia będę zamieszczać parę screeny lub RAzdjęcia). I bardzo cieszę się, że ucieszyły Cię te zamieszczone dzisiaj. :-)
UsuńTo niesamowite, jak nasza pierwsza RApostać zapada nam w sercu. Cudownie opisałaś screeny. Mnie zawsze zachwyca to jak RA swoim spojrzeniem wyraża emocje. A trzeci obraz wręcz pali mi serce. Jest tyle prośby a zarazem tyle empatii w jego spojrzeniu, że gdyby mnie o coś prosił takim spojrzeniem to… hmmm….
Ja muszę powiedzieć że mnie również Porter nie opuszcza, i to wiadomo za czyją sprawą. Zosia potrafi przekonać, oj potrafi...
UsuńA te screeny są przecudowne, zaraz się lepiej poczułam - wracam do domu po 2 dniach nieobecności, wymęczona niespodziewanym remontem u brata, a tu takie cudeńko, nagroda dla moich spragnionych Portera oczu :) Czwarty screen, ta scena muszę przyznać zawsze wywołuje u mnie dreszcze, to spojrzenie, ten lekki uśmieszek, wyraz twarzy... Aż się gorąco robi.
Aniu, pomysł z "oswojeniem" poniedziałku zasługuje na pokojowego Nobla!
Też lubię ten screen Kate :-) I mimo, iż zdaję sobie sprawę co tak naprawdę Porter myśli to jednak przez to spojrzenie i pewną księgową jakoś trudno mi uwierzyć, że patrzy na Collinsona. ;-)
I cieszę się, że podoba Ci się mój pomysł na poniedziałkowe posty :-)
Och piękny Porter, Rysiek jest wielkim aktorem potrafi grać wyrazem twarzy. Widziałyście koleżanki Ryśka w nowej roli, Rysiek w tle. Kliknijcie aby powiększyć.Jest cudowny z tymi
OdpowiedzUsuńdługimi włosami i z obłędnym zarostem.
http://instagram.com/p/l7jxtev9KK/
Tak Jolu mikro-ekspresja, jak ktoś gdzieś to nazwał, to prawdziwy znak towarowy RA.
UsuńDzięki za linka, troszkę tam Ryś niewyraźny, ale to zdecydowanie on. Chociaż przyznam Ci się, że mam mieszane uczucia patrząc na to zdjęcie, podobnie było, kiedy ukazało się zdjęcie na którym to Ryś był na drugim planie w kawiarence w Nowym Jorku.