Niegrzeczna jestem, jakoś na brzuch nie zwróciłam uwagi. Muszę obejrzeć jeszcze raz.
Po ponownym obejrzeniu: no i znów nie patrzyłam w tym momencie na brzuch. Jasny gwint! Rysiek powtarzał to "Poland" tyle razy, że może w końcu wryje mu się to słowo w piękną głowę, zagnieździ w podświadomości i zaowocuje czymś konkretniejszym. Będę się o to modlić żarliwie.
Szybko nabierze ciałka jak będzie blisko mamusi. Bo Rysiek jak pracuje to zapomina o jedzeniu a niestety nie ma blisko osoby która przygotowywała mu jego ulubione specjały.
Mam nadzieję, że tak jego podświadomość będzie dla nas łaskawa. I jak każdy wywiad z RA i ten należy obejrzeć kilka razy aby dostrzec wszystkie interesujące szczegóły ;-)
Bardzo jestem ciekawa, co jest tym jego ulubionym "mamusinym" specjałem. A gdybyś tak, Ryśku, przyjechał do "Poland", to tak byśmy Cię ugościły, że też byś ciałka nabrał. No i na pewno miło wspominał swoje wdzięczne gospodynie.
Rysiek ćwiczy intensywnie, żeby utrzymać się w formie, to i spala, co zje. Poza tym duży z niego mężczyzna, to i więcej się w nim zmieści bez szkody dla linii brzucha. No i próżność nie pozwala mu przytyć ;-)
Wydawało mi się, że ona powiedziała swoje nazwisko Boland, choć w jego ustach zabrzmiało Poland, co było miłe. Jeśli ona ma pochodzenie polskie to Rysiek ma szczęście do kobiet z naszego kraju. Margaretka z N&S też miała polskie korzenie.
A czy ona nie mówiła, że ma irlandzkie pochodzenie? I absolutnie zgadzam się, że cudnie było usłyszeć Poland w wykonaniu Ryśka, nawet jeśli przez pomyłkę czy dla żartu ;-)
Mówiła w którejś części, że ma pochodzenie częściowo latynoskie, a nazwisko irlandzkie - ale to po mężu. Pomyłka, nie pomyłka, dla mnie znak z niebios!
Ile to już tych znaków było, o nieba... Jak robotnicy pracujący na dachu mnie zaczepiali, to też gadałyście, że to znak. I co? I nic. No, może nie takie zupełnie nic. Porter mi się przyśnił :))))
Ale jak się te wszystkie znaki skumulują to kula ziemska wejdzie na 4-ty poziom energii - i Rysiek wyśle e-maila do Ani, że chce na spotkanie blogowe przyjechać i się z nami spotkać.
Rebecco, wszystko w kolejności: najpierw znak, potem sen, na końcu jawa. A zdradzisz, jak ten Porter Ci się przyśnił? :-) Ależ oczywiście, że "Let's go there!", Ryśku. Wiesz przecież, że zapraszamy Cię jak najserdeczniej, więc nie krępuj się, ślij maila do Ani (na pewno się ucieszy) i pozwól się ugościć.
Kasieńko masz haniebne braki w zakresie specjalistycznej wiedzy militarnej. Jak widać, w szczenięcych latach wolałaś umawiać się z chłopakami z polonistyki, niż z tymi z WAT-u. Jaaaaa teeeeeż ;))))))) ale to było dawno i nieprawda. John Porter wypełnił luki w moim wykształceniu. Jako komandos strzela on doskonale w każdej pozycji - siedząco, leżąco, stojąco, klęcząco, wisząco, w półsiadzie itak dalej. Sprzęt konserwuje zgodnie z regulaminem więc żadne awarie mu nie grożą.
A muszę się znać? Zresztą braki zawsze można nadrobić - umówić się z Porterem na korepetycje. Jak mi pozwoli dotknąć swojej broni i trochę jej wypróbować, to od razu wszystkie luki się wypełnią. Fakt, lecieli na mnie raczej humaniści niż chłopcy w mundurach.
No słów mi brak (ostatnio często). Dzięki za ten materiał, jest pozytywny, lekki, taki zabawny, a RA - jak to On - tak fantastyczny, że aż serce boli, wyluzowany, dowcipny, rozbawiony. No i piękny jak zawsze, ehhh, biedne serducho, aż się rwie...
Zwłaszcza, że piękna sentencja łacińska na karku widnieje. Wczytuj się w tatuaże, wczytuj. Albo wyobraź sobie, że chwytasz za mazak i bazgrzesz na jego ciele to, co masz się nauczyć. Później na egzaminie przypomnij sobie ten wdzięczny obraz. Zdasz śpiewająco!
Za późno nigdy, za wcześnie może być :P Lubię się uczyć, kiedy wszyscy inni śpią. Jakoś tak mam. Czy to nad ranem, czy w środku nocy. I wiele bym dała, żeby ten pożal się boże egzamin był rzeczywiście z tatuaży Lucasa ;)
Mam nadzieję, że mimo, iż nie jest to egzamin z tatuaży Lucasa, to zdasz go bez większych problemów, czego Ci serdecznie życzę. I mocno jestem ciekawa, czy kiedy zobaczysz pytania przez myśl przebiegnie Ci chociażby jeden jego tatuaż ;-)
Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć, ale miłe to niezmiernie, co piszesz :) A przez myśl to mi raczej przejdą miejsca, w których się te tatuaże znajdują... oj Ryśku, Ryśku...
Łacina w porządku, ale Boże. Co ja miałam za sen.. śniło mi się, że chodzę jeszcze do szkoły, to chyba było technikum. Mój nauczyciel fotografii w tym śnie był wuefistą i robił nam sprawdzian... z Wiedzy o Ryśku. :D Zazwyczaj miewam dziwne sny, ale to mnie całkiem przerosło :D
Ach wspaniały jest ten nasz Rysiek. Pełen luzu, uśmiechnięty. Tylko patrzeć i słuchać, patrzeć i słuchać. Dzięki Aniu za rozjaśnienie mi dzionka. A Boland faktycznie brzmi jak Poland, więc może, kto wie, Ryś weźmie kiedyś kurs na Polskę i nas odwiedzi:)
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Marlise Poland :P
OdpowiedzUsuńTeż zwróciłaś na to uwagę :D:D
UsuńI jak pięknie Poland zabrzmiało w ustach Richarda!
UsuńAniu, potraktujmy to jako dobrą wróżbę :))
UsuńOj taaaak!!! :D :D
UsuńPodoba mi się Twoje optymistyczne myślenie, Eve :-)
UsuńZauważyłyście, gdy na koniec poprawiał sobie pasek - jaki ma wciaż cudnie płaski brzuch????
UsuńTak, spodnie spadają mu z tych jego cudnych czterech liter. :-)
UsuńSkoro wspomniałyście o pasku i brzuchu - przy wyścigu na fotelach tak ładnie mu się koszula na piersi i spodnie na udach opinają.
UsuńNiegrzeczna jestem, jakoś na brzuch nie zwróciłam uwagi. Muszę obejrzeć jeszcze raz.
UsuńPo ponownym obejrzeniu: no i znów nie patrzyłam w tym momencie na brzuch. Jasny gwint!
Rysiek powtarzał to "Poland" tyle razy, że może w końcu wryje mu się to słowo w piękną głowę, zagnieździ w podświadomości i zaowocuje czymś konkretniejszym. Będę się o to modlić żarliwie.
Szybko nabierze ciałka jak będzie blisko mamusi. Bo Rysiek jak pracuje to zapomina
Usuńo jedzeniu a niestety nie ma blisko osoby która przygotowywała mu jego ulubione specjały.
Kasieńka, po prostu podnieś nieco oczy ku górze, niewiele, naprawdę, i już Twój wzrok spocznie na brzuchu. :))
UsuńMam nadzieję, że tak jego podświadomość będzie dla nas łaskawa. I jak każdy wywiad z RA i ten należy obejrzeć kilka razy aby dostrzec wszystkie interesujące szczegóły ;-)
UsuńBardzo jestem ciekawa, co jest tym jego ulubionym "mamusinym" specjałem.
UsuńA gdybyś tak, Ryśku, przyjechał do "Poland", to tak byśmy Cię ugościły, że też byś ciałka nabrał. No i na pewno miło wspominał swoje wdzięczne gospodynie.
Tak, bo jak sam mówił, jeść lubi, tylko, że los jest dla niego bardziej łaskawy bo tego po nim nie widać ;-)
UsuńRysiek ćwiczy intensywnie, żeby utrzymać się w formie, to i spala, co zje. Poza tym duży z niego mężczyzna, to i więcej się w nim zmieści bez szkody dla linii brzucha.
UsuńNo i próżność nie pozwala mu przytyć ;-)
Aaa czyli duży może więcej? ;-) ale i tak zazdroszczę mu tego szybkiego spalania kalorii.
Usuń"Duży może więcej?" Aniu, ustrzeliłaś mnie prawie tak jak Rebeccę ptakami po gapie.
UsuńTo poniekąd cytat z mojego kolegi ;-)
UsuńNo tak, calkiem miły ciąg słów:
Usuń"ptaki, wiecej, duży, ustrzelić, może"...
też mi się podoba ten ciąg ;-)
UsuńRebecco, "ciąg" też tu pasuje.
UsuńWydawało mi się, że ona powiedziała swoje nazwisko Boland, choć w jego ustach zabrzmiało Poland, co było miłe. Jeśli ona ma pochodzenie polskie to Rysiek ma szczęście do kobiet z naszego kraju. Margaretka z N&S też miała polskie korzenie.
OdpowiedzUsuńA czy ona nie mówiła, że ma irlandzkie pochodzenie? I absolutnie zgadzam się, że cudnie było usłyszeć Poland w wykonaniu Ryśka, nawet jeśli przez pomyłkę czy dla żartu ;-)
UsuńMówiła w którejś części, że ma pochodzenie częściowo latynoskie, a nazwisko irlandzkie - ale to po mężu.
UsuńPomyłka, nie pomyłka, dla mnie znak z niebios!
Dzięki Kasieńko za doprecyzowanie :*
UsuńIle to już tych znaków było, o nieba...
UsuńJak robotnicy pracujący na dachu mnie zaczepiali, to też gadałyście, że to znak.
I co? I nic.
No, może nie takie zupełnie nic. Porter mi się przyśnił :))))
Ale jak się te wszystkie znaki skumulują to kula ziemska wejdzie na 4-ty poziom energii - i Rysiek wyśle e-maila do Ani, że chce na spotkanie blogowe przyjechać i się z nami spotkać.
UsuńOch Zosiu, co do e-maila to zacytuję Rysia "Oooooh, let's not go there” ;-)
UsuńOj nie pożałowałby, chłopina, nie pożałowałby!
UsuńNo pewnie, żeby nie pożałował - chciałby nas częściej odwiedzać.
UsuńRebecco, wszystko w kolejności: najpierw znak, potem sen, na końcu jawa.
UsuńA zdradzisz, jak ten Porter Ci się przyśnił? :-)
Ależ oczywiście, że "Let's go there!", Ryśku. Wiesz przecież, że zapraszamy Cię jak najserdeczniej, więc nie krępuj się, ślij maila do Ani (na pewno się ucieszy) i pozwól się ugościć.
Porter dużo strzelał.
UsuńOjejej, to lufa mu się pewnie do czerwoności rozgrzała. Spust mu się nie zaciął, mam nadzieję?
UsuńA strzelał na stojąco, czy na leżąco?
Kasieńko masz haniebne braki w zakresie specjalistycznej wiedzy militarnej.
UsuńJak widać, w szczenięcych latach wolałaś umawiać się z chłopakami z polonistyki, niż z tymi z WAT-u.
Jaaaaa teeeeeż ;))))))) ale to było dawno i nieprawda.
John Porter wypełnił luki w moim wykształceniu.
Jako komandos strzela on doskonale w każdej pozycji - siedząco, leżąco, stojąco, klęcząco, wisząco, w półsiadzie itak dalej. Sprzęt konserwuje zgodnie z regulaminem więc żadne awarie mu nie grożą.
A muszę się znać? Zresztą braki zawsze można nadrobić - umówić się z Porterem na korepetycje. Jak mi pozwoli dotknąć swojej broni i trochę jej wypróbować, to od razu wszystkie luki się wypełnią.
UsuńFakt, lecieli na mnie raczej humaniści niż chłopcy w mundurach.
Pewnie z powodu " letkiego pióra", którym tam pięknie opisałaś muzowanie Rysia :)))
Usuńa z bronią ostrożnie... to czuły sprzęt.
Widzę, że zasięg Portera jest ogromny. I siła rażenia jego broni potężna.
UsuńBo to nie jest Zosiu, jakaś chińszczyzna, tylko porządny, rodzimy wyrób.
UsuńNo słów mi brak (ostatnio często). Dzięki za ten materiał, jest pozytywny, lekki, taki zabawny, a RA - jak to On - tak fantastyczny, że aż serce boli, wyluzowany, dowcipny, rozbawiony. No i piękny jak zawsze, ehhh, biedne serducho, aż się rwie...
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę, że opublikowali te sceny Karuello :-)
UsuńA Ryś wspaniały jak zawsze zresztą <3
Poland? Poland.. Poland... Poland? Tak, Ryśku, nacieraj na Poland!
OdpowiedzUsuńJeżu. On jest przekochany, naprawdę.
"Nacieraj!" I to jest niby Twoja łacina, Saszko?
UsuńSasza, miałaś tatuaże Lucasa oglądać - skup się, bo egzamin oblejesz.
UsuńZwłaszcza, że piękna sentencja łacińska na karku widnieje.
UsuńWczytuj się w tatuaże, wczytuj. Albo wyobraź sobie, że chwytasz za mazak i bazgrzesz na jego ciele to, co masz się nauczyć. Później na egzaminie przypomnij sobie ten wdzięczny obraz. Zdasz śpiewająco!
Baby, litości! :D
OdpowiedzUsuńJa jestem nocne zwierzę jak Ryszard, jeszcze dla mnie za wcześnie na naukę, o.
za wcześnie? hmm a mnie wciąż powtarzano, że na naukę nigdy nie jest za późno ;-)
UsuńZa późno nigdy, za wcześnie może być :P
UsuńLubię się uczyć, kiedy wszyscy inni śpią. Jakoś tak mam. Czy to nad ranem, czy w środku nocy. I wiele bym dała, żeby ten pożal się boże egzamin był rzeczywiście z tatuaży Lucasa ;)
UsuńMam nadzieję, że mimo, iż nie jest to egzamin z tatuaży Lucasa, to zdasz go bez większych problemów, czego Ci serdecznie życzę. I mocno jestem ciekawa, czy kiedy zobaczysz pytania przez myśl przebiegnie Ci chociażby jeden jego tatuaż ;-)
Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć, ale miłe to niezmiernie, co piszesz :)
OdpowiedzUsuńA przez myśl to mi raczej przejdą miejsca, w których się te tatuaże znajdują... oj Ryśku, Ryśku...
Ważne, żeby skojarzyły Ci się z odpowiednimi odpowiedziami :-)
UsuńTo co to by musiały być za pytania.... A poważnie - dam radę :-)
OdpowiedzUsuńi tak trzymaj! :-)
UsuńŁacina w porządku, ale Boże. Co ja miałam za sen.. śniło mi się, że chodzę jeszcze do szkoły, to chyba było technikum. Mój nauczyciel fotografii w tym śnie był wuefistą i robił nam sprawdzian... z Wiedzy o Ryśku. :D Zazwyczaj miewam dziwne sny, ale to mnie całkiem przerosło :D
UsuńGratuluję Saszo! Sen też całkiem niezły ;-)Myślę,że test z Wiedzy o Ryśku również zdałabyś śpiewająco :-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAch wspaniały jest ten nasz Rysiek. Pełen luzu, uśmiechnięty. Tylko patrzeć i słuchać, patrzeć i słuchać. Dzięki Aniu za rozjaśnienie mi dzionka.
OdpowiedzUsuńA Boland faktycznie brzmi jak Poland, więc może, kto wie, Ryś weźmie kiedyś kurs na Polskę i nas odwiedzi:)
Cała przyjemność po mojej stronie Kiril :-) I przyznam się, że mnie wczoraj bardzo taki Ryś poprawił nastrój. :-)
Usuń