niedziela, 9 marca 2014
62 komentarze:
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dzięki wielkie Aneczko Kochana za ostatnią część wywiadu:)Witaj! Cieszę się, że jesteś z nami:) Dobrze mieć Cię tu spowrotem:)
OdpowiedzUsuńRysiek dzisiaj rozbawiał i był rozbawiony, wzruszał i był wzruszony. Wzruszające były przede wszystkim podziękowania dla fanów. Bardzo miło się zrobiło. Uroczy i nieśmiały uśmiech pojawiał się na Jego twarzy, kiedy oglądał filmiki. Wspaniałe:)
Cudownie znowu było usłyszeć jego głos. A wygłupy na końcu? He, he chciałabym się tak powygłupiać z Nim:)
Dzięki Aniu jeszcze raz. Serdecznie pozdrawiam:)
Ja też się cieszę, że mogę tu naładować swoje akumulatorki, Kiril. :)
UsuńMnie też zachwycił taki właśnie Ryś i mimo, że to dość długi wywiad to jednak chciałoby się znacznie więcej. :) I muszę przyznać, że za każdym razem chwyta mnie za serce to jak on docenia swoich fanów. To sprawia, że naprawdę fajnie jest być takim fanem.
Również serdecznie pozdrawiam:*
Bosze.... Ja chcę Go dostać na Dzień Dziecka.
OdpowiedzUsuńMoże tymczasem chociaż to wystarczy ;))
Usuńhttps://pbs.twimg.com/media/BiZEemQIgAEXU0c.jpg:large
Tylko na jeden dzień w roku, Saszo? ;-)
UsuńDzięki za linka Grabko72 :)
UsuńDzięki! Do śniadania w sam raz!
UsuńA Rysia nie na jeden dzień, tylko już tak na zawsze. Tak dostać i nie oddać. Kupiłabym nam po krześle obrotowym i byśmy się ścigali w tę i z powrotem.
Aniu, jak dobrze, że wróciłaś. Cieszymy się niezmiernie, tym bardziej, że wracasz z TAAKIM prezentem.:)
OdpowiedzUsuńOglądnęłam sobie wszystkie części po kolei i doszłam do niezwykle "odkrywczej" konkluzji, że nasz ulubieniec, to po prostu normalny facet. :) I nadal nieodmiennie wzrusza mnie to jego lekkie zażenowanie, gdy ktoś go docenia i chwali.
Ja pozwolę sobie równie niezwykle odkrywczo po prostu zgodzić się z Tobą :) I zauważyć, że tak jak w każdym normalnym facecie, w Ryśku drzemie po prostu mały, psotny chłopiec, czasem jego spojrzenie czy uśmiech mówi samo za siebie. Jakby chciał zapytać "Hej, macie tu gdzieś trzepak, żeby się na nim pohuśtać? Bawimy się w berka? Ty gonisz!" :)
UsuńDzięki Eve :-)
UsuńBardzo mi się to Twoje spostrzeżenie podoba. Myślę, że jest jednym z fajniejszych facetów, i mądry i zabawny a do tego bardzo skromny i stąd to zażenowanie.
Tak Kate, jak w każdej kobiecie drzemie zabawna dziewczyna.
UsuńJestem neofitką w uwielbieniu dla RA. I nadal w to nie wierzę. Niemożliwe jest, aby istniał taki mężczyzna - przystojny (gdzież tam , piękny!), inteligentny, mądry, empatyczny, uprzejmy i słodko niegrzeczny. A ten głos! (Właśnie czytał mi "Władców Północy"). Na pewno ma jakieś wady. Największą, oczywiście, jest to, że nie ma go koło mnie w realu. Nota bene Pamiętacie "Purpurową różę z Kairu"? Wszystko się może zdarzyć ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Wszystkie Zrysiowane i udaję się na obejrzenie kolejnego odcinka "Spooks" (jak on tam "obmacuje" bombę, aż jej zazdroszczę).
Witam kolejną Anonimową :-)
UsuńMam nadzieję, że to był/jest udany seans z Lucasem.
Oczywiście, że wszystko się może zdarzyć, Anonimowa :)
OdpowiedzUsuńPamiętacie, jak mówił, że nigdy nie związałby się z fanką? Tylko że swoje wielbicielki woli określać mianem "well-wisher", a nie "fan". Czyżby w ten sposób uchylał nam furteczkę? Dawał zielone światło? No to do dzieła, dziewczyny! :-D
Celna interpretacja Kasieńko! Tylko, że do New Jorku tak daleko ….
UsuńPozostaje czekać i ostrzyć pazurki na Ryśkowy powrót do Europy.
UsuńZresztą gdyby Rysiek wiedział, co go tutaj czeka, to w trymiga spakowałby walizki i pierwszym samolotem do nas przyśmigał. Same ideały i śmietanka kobiecego rodu się tu zebrała :)
Oby jak najszybszy powrót Kasieńko.
UsuńPamiętamy też Notting Hill :)) a skoro tam takiemu ciapowatemu nieudacznikowi jak sprzedawca w podupadajacej księgarence udało się rozkochac w sobie gwiazdę Hollywood biorącą 15 milionów dolców za rolę ...to, cholercia, naprawdę do dzieła!
OdpowiedzUsuńKochane Siostry, mam coś dla Was. Taki post był jakiś czas temu:
"45 sekund filmu, który został usunięty z YT" i całkiem fajne scenki Ania nam zamieściła.
Otóż ja jakiś filmik na YT znalazłam, który te sceny zawiera (i w ogóle dużo Rysia), więc podaję link. Nie wiem może znacie, ale sporo tu do nas zagląda nowych miłych Anonimowych - witamy , to może i nie wszyscy znają?
https://www.youtube.com/watch?v=LT76EzQj6Kg
No tak Rebecco ale to był Hugh Grant ;-)
UsuńDzięki za linki :-)
Ojtamojtam Aneczko, wszak Hugh Grant nie grał samego siebie, tylko nieśmiałego fajtłapę, a 15 mln dolców to honorarium Anny Scott, której Julia Roberts jedynie użyczyła swej pięknej buzi ...swego pięknego całokształtu właściwie.
UsuńBędę sie upierać, że wciąż mamy szanse :))
I blogger się zgadza... potrzebujemy tylko nieco magii, jakiegoś czarodzieja, magika, Gandalfa jednym słowem - chyba to miał na myśli każąc mi pisać "magician"?...
UsuńNo i jeszcze to :))))) Też duuuuuużo Rysia:))))))))
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=pgrydbV2laE
I znów bardzo bym prosiła panią gospodarz bloga o tłumaczenie, co tam Rychu opowiada? :)
OdpowiedzUsuńA.
Oh nie zauważyłam podpisu pod filmikiem, wybaczcie :)
UsuńA.
:-)
UsuńEeeh, Ryś oszałamiający! Trudno oderwać wzrok, a na miejscu prowadzącej w ogóle trudno byłoby się oderwać. :)
OdpowiedzUsuńRebecco, pierwszy filmik super (drugi pewnie też, ale musi poczekać), rzeczywiście dużo Rysia. Jak on musi kochać swoją pracę - tak myślę przynajmniej.
Pozdrawiam :)
Oj bardzo trudno Karuello :)
UsuńMam wrażenie, że gdyby nie kamerzyści, oświetleniowcy, dźwiękowcy i cała reszta realizatorskiego tłumku z drugiej strony kamery, to prowadząca wcale by się od Ryśka oderwać nie chciała. Ja na jej miejscu przedłużałabym uściski w nieskończoność - przecież wywiad można też prowadzić, szepcąc do ucha i słuchając wyszeptywanych odpowiedzi. Milej, cieplej, wygodniej, a jeszcze przy okazji można bardzo pożytecznie zająć ręce. Po co oddzielać się jakimś stolikiem?
UsuńRysiek kocha tę pracę, inaczej już dawno by się zniechęcił (wtedy, kiedy zarabiał na życie jako bileter przed wejściem do teatru) i został architektem lub właścicielem firmy remontowej.
Był taki program... diabli wiedzą, jak się nazywał, ale formuła była taka, że prowadząca i gość siedzieli na łóżku, bez butów :D To byłby idealny sposób na przeprowadzenie wywiadu z Rychem! Znając jego poczucie humoru (i zwyczaj rzucania się na dziennikarzy), mogłoby wyjść nader ciekawie.. ;-)
UsuńP.S. Ricardo jako właściciel firmy remontowej.. Jakoś mi się Roman z Na Wspólnej skojarzył i prawie wyplułam herbatę na klawiaturę.
O, bardzo ciekawa sceneria wywiadu! Kobiety przezd ekranami monitorów i/lub telewizorów sfisowałyby ze szczęścia od nadmiaru i intensywności skojarzeń. Zastanawiam się, czy Rysiek założyłby do tej rozmowy "hobbickie" skarpetki. Mam wrażenie, że opanowałby swój odruch "rzucania się" - jest na tyle inteligentny, że wiedział, jak by to wyglądało... Chociaż gdyby wyłączyli już kamery i zgasili reflektory, to...
UsuńDorabiał sobie przecież cyklinowaniem podłóg i drobną hydrauliką. No sama powiedz, nie chciałabyś, żeby taki "fachowiec" na progu Twojego mieszkania kiedyś stanął?
No, gdyby TERAZ Ryś rzucił granie (że też mi w ogóle taka herezja przez palce przechodzi!) i założył firmę remontową, to prawdopodobnie zostałby w ciągu miesiąca miliarderem. :) Urządzane byłyby licytacje, kto zapłaci więcej, a terminy zajęte na całą wieczność.
UsuńMam przeczucie, że chyba by sobie nie popracował za bardzo. No, w każdym razie nie tak, jak powinien pracować fachowiec od remontów.
UsuńBa! pierwsza wszystko zdemolowałabym, aby tylko z Rysiem REMONTOWAĆ :)))
UsuńWidać na blogu, że pora lunchu:))) co zajadacie, siostry?
Usuńswojsko. pierogi :P ciekawe, czy Ryszard jadl kiedys.
UsuńHa, pęczak z warzywami. Ktoś chce trochę? :)
UsuńDietetycznie :)) Ja sałatkę warzywną z rybką.
UsuńCzęść zjadła moja klawiatura dzięki hydraulicznym skojarzeniom Saszy.
No, idzie Wam nieźle: a to Rysiek sprzedaje w warzywniaku, albo remontuje domy, rury przepycha. Taa, już tu kiedyś fantazjowano na temat: "Rysiek Złota Rączka".
UsuńWam?
UsuńA Ty Zosieńko jedynie księgujesz, księgujesz przykładnie, prawda?
I nic a nic sie nie obijasz? ...I myśli Ci nie bładzą w okolice Thorina pod dębem Guya na skórach przed kominkiem i Portera... Portera gdziekolwiek, byle bez paska?
Rebecco, mam mini - urlopik. Czy dostałaś mojego e'maila?
UsuńNie wiem, zaraz zobaczę!
UsuńNie wiem, czy ja mam coś z internetem na uczelni nie tak, czy o co chodzi, ale zniknęły moje komentarze.. Ano nic.
UsuńA lunch był u mnie bardzo światowy - pierogi ruskie w barze mlecznym! (btw w towarzystwie m.in. kolegi, który wygląda jak rodzony brat Froda Bagginsa i takież przezwisko nosi :)
Swoją drogą, ciekawe, czy Ryszard jadł kiedyś pierogi..
Aha, pozdrawiam szczególnie koleżankę poszkodowaną przez moje hydrauliczne skojarzenia! Do usług!
Zosiu.....;))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
UsuńCzyżbyś Rebecco na spokojnie w domu poczytała i wyobraźnia poszła... hen,hen?
UsuńWyobrażnia poszła heeeeeeeeen.
UsuńI niech nie próbuje wracać!
Pewnie ubrałby jakieś popieprzone skarpety - kolorowe, z "każdym palcem osobno" i antypoślizgową podeszwą. Albo wręcz przeciwnie, zwykłe czarne. Choć wolałabym opcję pierwszą. A co do rzucania się.. Po wyłączeniu kamer i zgaszeniu reflektorów niestety wciąż jest studio pełne ludzi, więc trochę słabo :/ Ech, zamiast zbierać się na zajęcia, marzę o skarpetach Armitage'a... Świat się kończy.
OdpowiedzUsuńA to ja nie wiedziałam! Wiele z Wiedzy o Ryśku muszę jeszcze nadrobić. Patrzcie państwo.. Wyobrazić go sobie w takich granatowych portkach na szelkach, utytłanego pyłem, jak cyklinuje mi dechy w domu.. Tak. Zdecydowanie bym chciała.
A potem: Może prysznic, panie majster? :)
UsuńA ja marzę o Ryśkowych skarpetach w pracy. To jest dopiero Sodoma i Gomora!
UsuńRysiek w tych nieszczęsnych portkach... u moich stóp... na kolanach. Wygładzałby te deski, a we mnie by serce śpiewało.
Prysznic później obowiązkowy. Oczywiście trzeba by mu było później dorzucać - a to mydło, a to gąbkę, a to ręczniki (bo dziwnym trafem "wyparowałyby" z łazienki tuż przed kapielą".
Wezmę coś na wstrzymanie, bo naprawdę sobie dzisiaj nie popracuję :)
Znając Rysia fobię i pecha do zmoczeń, to podczas remontu miałby same awarie rur i mokrą robotę do wykonania. I jestem pewna, że wszystkie ręczniki byłyby mokre, a suchych ciuchów brak!
UsuńAleż nam się plecie :)
tak, a na koniec ryskowego prysznica, potknac sie i wpasc mu do wanny/kabiny ;)
UsuńKaruello, wiecej wiary w naszego majstra! z pewnoscia nigdy nie przydarzyla mu sie awaria rury...;p
Sasza! Litości! :)))))))))))))))
Usuń"nie przydarzyła mu się awaria rury"!
UsuńZaplułam komputer, bo oczywiscie jem nad nim :)))
Prosze o wybaczenie za to chu...przepraszam, kijowe porownanie. Jakos tak sie samo napisalo, nudne mam wyklady, to i glupoty mi do glowy przychodza ;)
UsuńJestem PEWNA, że Ryś nigdy nie miał awarii rury, o nie nie. Ale cudze rury mogą być przy nim wysoce awaryjne :)
UsuńNaprawdę, temat niebezpieczny przy jedzeniu.
Myślenie i pisanie o Ryśku jest niebezpieczne w każdej sytuacji i stanowi zagrożenie dla różnych sprzętów i nas samych - można się udławić przy takiej np.awarii rury.
UsuńNo nieeee,...to przypadek, czy MIAŁO się skojarzyć?
UsuńZ ręką na sercu - przypadek - słowo skauta. Myślę, że przy Ryśku udławienie się nie wchodzi w grę (mimo anatomicznych proporcji).
UsuńHm... księgowa... trochę zawód zaufania publicznego...można uwierzyć. Niech będzie!
UsuńJeżu. Wyjątkowo mnie ten blogspot nie kocha dziś. Anyway - pragnę wyrazić szczere ubolewanie nad faktem, iż z powodu moich ch...tfu! kijowych! hydraulicznych! skojarzeń ucierpiał czyjś przełyk oraz sprzęt komputerowy. *kłania się nisko, niemalże kapturem swym błękitnym świeżo wycyklinowane deski zamiatając*
UsuńA co do dławienia się, to sądzę, iż podczas awarii rury raczej nie jest to możliwe... Ale. Może się mylę. Któż tam wie tego naszego majstra i jego anatomiczne proporcje.
O, a teraz komentarze się pojawiły... to sobie pogadałam, po dwa razy to samo :P
Usuńwanne mam niestety.... hm. a moze stety? ;)
OdpowiedzUsuńswoja droga, wyobrazcie sobie taka sytuacje.. ogladacie sobie hobbita i "ale fajny ten facet, co gra thorina!". sprawdzacie aktora dokladniej i nagle "zaraz... czy on mi przypadkiem chalupy nie remontowal..?" :D ech, ten rysiek.. czlowiek miliona talentow.
hmm..kliknelam "dodaj komentarz" zamiast "odpowiedz" i pieknie sie ten koment wpasowal, ni w piec, ni w dziewiec. musze ogarnac blogspot lepiej :D
Usuń