wtorek, 4 marca 2014
50 komentarzy:
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No ja myślę, że "beautifully performed" - skoro Ryś czyta.
OdpowiedzUsuńMnie Jola uszczęśliwiła zaopatrując spiżarnię w poprzednie audiobooki - dobrze, że sobie nie zamówiłam. Nie wiem czemu u nas jest taki problem z kupieniem niektórych filmów, audiobooków - dystrybutorzy w ogóle nie wiedzą co w trawie piszczy - i kasa przechodzi im koło nosa - bo fani od ust sobie odejmą a płytę, film kupią.
Ryś mógłby tym swoim aksamitnym, niskim, głębokim, dźwięcznym i wibrującym głosem czytać nawet książkę kucharską, telefoniczną, albo i Biblię - a i tak efekt byłby hipnotyzujący. Uwielbiam jego mruczący głos! :)
UsuńTeż jestem wdzięczna Joli, że pomyślała o nas wrzucając takie smakołyki. Mnie najbardziej cieszy ( chociaż jeszcze go nie pobrałam) „ The Lords of the North” aczkolwiek kusi mnie, aby spróbować swojego szczęścia w konkursie który zorganizowała Ali na RANet, gdzie można właśnie tego audiobooka wygrać.
UsuńI przyznam Ci się, że też nie rozumiem postępowania dystrybutorów, i to dotyczy nie tylko ryśkwoych audiobooków ale również i filmów. I jestem pewna, podobnie jak Ty, ze spora część RAArmii kupiłaby oryginalne płyty.
Masz rację Karuello, Rysia głos jest magiczny. Mnie zawsze zadziwia kiedy słyszę jak naśladuje kobiece głosy i starców. Gdy słyszę, to wręcz widzę tą postać. To jest naprawdę niesamowite.
UsuńAniu, ulegnij pokusie i spróbuj.
UsuńWiem po sobie, że nawet jak mogę sobie coś "ściągnąć", oglądnąć w necie - to wolę sobie kupić i mieć oryginalną płytę, film - dotknąć, powąchać. Może po części dlatego, że wzrokowcem jestem i węch mam szczególnie wrażliwy.
Wiecie co, ci wszyscy dystrybutorzy to chyba kompletnie z innej planety są. Totalny brak wyczucia, na jaki towar jest w danej chwili popyt (przepraszam Rysiu, że ja o Tobie tak przedmiotowo, ale to pozostałość po nauce ekonomii). Z jednej strony nie ma różnicy, czy ma się film ściągnięty z neta czy kupiony - bo przecież niczym się nie różnią od siebie, ale z drugiej strony to taka radość trzymać w dłoniach oryginalną płytę, czuje się wtedy bardziej, że oto ma się przed sobą namacalną część pracy naszego ulubieńca. Taka inna więź, można by powiedzieć. Pewnie, że każdy wolałby mieć oryginały, ale jak to zrobić, skoro nigdzie ich po prostu nie ma? O magicznych cenach nie wspomnę. Choć tu Zosia też ma rację - wielu fanów dosłownie odjęłoby sobie od ust, by mieć coś Ryśkowego w domu.
UsuńKaruello - wszystko, ale Biblię nie. To jedyna świętość, której nie chciałabym kojarzyć z widelcem Mulligana czy Orkristem ;))) To byłaby prosta droga do piekła.
Też wolę posiadać swój własny egzemplarz, jakoś lepiej się czuję, że o zasadzie „jeśli nie teraz to kiedy” nie wspomnę.
UsuńPrzyznam się, że mam kilka RAfilmów ściągniętych z neta i od kiedy mam możliwość porównania ich z oryginalnymi wersjami, to mimo wszystko jest różnica. Widząc ją wówczas dochodzi się do wniosku, że „muszę mieć” pozostałe oryginały. A jeśli zasada wspomniana przeze mnie nie zadziała, to mam drugą maksymę „ w końcu trzeba mieć jakąś przyjemność ze swojej pracy” :) I masz rację Kate, żadna maksyma nie pomoże skoro na rynku towaru nie ma.
UsuńKate - mam nadzieję, że nie uraziłam Twoich, ani niczyich, uczuć. Zupełnie nie miałam takiego zamiaru :(
UsuńKate, powiedz sama jaki sens (mówię o sobie) kupować filmy w języku, którego się nie zna, które ma się ściągnięte z chomika albo ogląda w kółko w necie? Na zdrowy rozum - sensu żadnego. Ale oczekiwanie, radość, gdy przyjdzie, rozrywanie drżącymi rękoma (i przebieranie przy tym nogami) opakowania i wielokrotne ucałowanie i tulenie do serca w trakcie oglądania - bezcenne i warte zmniejszenia wydatków na jedzenie (korzyść podwójna). Wiem, łatwo powiedzieć - gdy nie ma się rodziny na utrzymaniu. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę.
UsuńOch, kakbyś Zosiu była przy moim otwieraniu paczki :) Chociaż w moim przypadku dość długo napawam się jej widokiem zanim zacznę rozpakowywać ;-)
UsuńOczywiście, że nie uraziłaś Karuello - a przynajmniej moich. Poza tym myślę, że Ryś czytałby Biblię tak, że z niczym frywolnym by nam się nie kojarzyło.
UsuńA właśnie - jakoś nigdy o tym nie myślałam - czy Ryś jest wierzący? A jeśli tak, to jakiego wyznania?
Moich też nie Karuello. Ciekawe pytanie Zosiu, chyba kiedyś mówił, że nie jest zbyt religijny.
UsuńAbsolutnie niczego nie uraziłaś kochana, dajże spokój! Właśnie dałam sobie po łapkach za to, że może niejasno to napisałam. Moje specyficzne poczucie humoru czasami pudłuje, wybacz :) Moich uczuć nie jest łatwo urazić, trzeba się naprawdę postarać, a mam tak ogromny dystans do wszystkiego że naprawdę, dopóki nie zaczniesz we mnie rzucać kamieniami, to mnie nie urazisz :) Ja potrafię żartować z wszystkiego, nie ma dla mnie tematów tabu (oczywiście w granicach rozsądku). A w zasadzie to może być i nawet Biblia, w sumie "Hymn o miłości" św. Pawła mógłby Richard nam przeczytać... To byłoby nawet romantyczne.
UsuńAniu, a zasada "jeśli nie teraz to kiedy" to podstawa! Nie można odkładać przyjemności na przyszłość, tylko korzystać póki można :)
Widzę, że Mulligan niczym bumerang ciągle powraca. :))
UsuńZosiu masz absolutną rację! Radość - przeogromna, drżące ręce i serce - jak najbardziej, to takie uczucie którego nie da się opisać... Plus ten specyficzny zapach nowości, czasem czuję się jak narkoman, najbardziej kocham zapach książek. Pamiętam też, jak listonosz przyniósł mi paczkę z książką o Hobbicie - każde zdjęcie Thorina było pieczołowicie wycałowane po kilkanaście razy. To jest warte odjęcia sobie od ust, naprawdę :)
UsuńEve, Mulligan cały czas czai się w pobliżu - mam wrażenie, że się (dzięki Tobie) zadomowił i już nie odpuści - ale to dobrze, bo trochę go do tej pory lekceważyłyśmy. Każda z nas ma swojego najulubieńszego i dzięki temu cała rodzina w komplecie: i szlachetne jednostki i czarne owce i fifty-fifty.
UsuńKate, ja z kolei bywam mistrzynią gaf, to rzecz niemal udowodniona naukowo :)
UsuńNie chcę jakoś bardzo filozofować, ale Ryś wygląda mi na mężczyznę "z zasadami", z solidnym kręgosłupem moralnym. Nawet jeśli wciela się w Guya lub Mulligana (bo zrozumiałam z Waszych wypowiedzi, że to zły typ) to bije od niego jakaś prawość, szlachetność. Ponoć Ryś stara się pokazywać złożoność granych postaci, a zatem celowo pokazuje niejednoznaczność pozornie złego bohatera. A może to po prostu własna rysiowa harmonia, moralna siła przebija zza samej roli, a my interpretujemy to wówczas jako ukryte dobro na dnie duszy np. Guya?
Reasumując, już bez dywagacji filozoficznych (ani religijnych) stwierdzam, że Ryś nosi wszelkie znamiona tzw. porządnego człowieka. Argument koronny: Bo czy te oczy mogą kłamać? :)
Karuello, te oczy kłamią jak z nut. Patrzyłam dzisiaj na zdjęcie Rysia (himself) i Mulligana: z kieliszkiem w dłoni i myślałam, że pod obydwoma zdjęciami można by umieścić napis" mężczyzna z kieliszkiem" ale różnica: dwa światy, zenit i nadir - oczy "robią całą robotę". Ryś zawsze w postaciach, które gra, szuka drugiej strony, wątków pobocznych, po prostu normalności - nikt nie jest albo biały albo czarny.
UsuńObejrzyj koniecznie Moving On - postać Mulligana poszerzy Twoje pojmowanie Ryśka, zobaczysz.
Zosiu, obejrzę wszystko z RA z ogrrrromną przyjemnością. Zajmie mi to trochę czasu, na co z resztą liczę. :)
UsuńDziś bardzo herezję sieję...
Karuello, ale "Moving On", to tylko(?) 45 minut. A ile przyjemności i myślenia potem...Zwłaszcza, jak Mulligan w różnych odsłonach patrzy się na Ciebie bezczelnie bujając się na huśtawce na ten przykład.:))
UsuńEve, miałam na myśli wszystkie moje rysiowe zaległości. Obejrzałam Thorina, RH (niecałe dwa sezony), N&S, Portera, trochę Vicara i kilka pierwszych odcinków Spooksów. No i wywiady :) Reszta przede mną.
UsuńA to przepraszam. :) Mam nadzieję, że zrozumiesz, Mulligan i ja trwamy w dość toksycznym "związku" :)
UsuńChyba zaczynam rozumieć, Eve, bo przed oczyma, na monitorze i w telefonie wciąż mam pasek Portera. :)
UsuńI to dobry moment bym się na dziś z Wami pożegnała. Thorin ostatniej nocy mnie nie nawiedził, więc może dziś z Porterowi się uda. DobRAnoc :)
Dobrej nocy Karuello! Obawiam się, że Zosia nadal dobrze pilnuje sierżanta :)
UsuńMiłych snów, i mam nadzieję że opowiesz nam ze szczegółami, jeśli przydarzy Ci się jakiś interesujący sen :)
UsuńA pasek Portera to również coś, co mnie prześladuje od wielu dni :) Mulligan też ma nade mną kontrolę, nawet kiedy wydaje mi się, że jej nie ma.
Moje drogie, na Portera nie liczcie - właśnie wyswobodziłam się z jego ramion i wierzcie mi - musi odpocząć. Pilnuję go intensywnie: oburącz i obunóż - więc proszę skupić się na kimś innym.
UsuńKate, oni wszyscy przejęli nad nami całkowitą kontrolę.
Bo taka zdolna bestia z niego :)
OdpowiedzUsuńA zwróciłyście uwagę, jak w tym ostatnim wywiadzie wymówił imię Thorina - Torryn. Jak mi to cudnie zabrzmiało! Do tej pory mam to w uszach.
Oj tak, zdolniacha z niego :) I jak na Anglika całkiem nieźle mu wyszło to „rrrrr” :)
UsuńTakie "rrr" da się wyćwiczyć, może być angielskie lub bardziej francuskie, ale nie zmienia to faktu, że trzeba popracować nad tym. :) Ale dla chcącego i zdolnego, to nic trudnego :)
UsuńOczywiście Eve, że można to wyćwiczyć, i dlatego jeszcze bardziej podziwiam Rysia, że jest tak dobrze wyćwiczony w tym temacie ;-)
UsuńRyś jest wyćwiczony w każdym temacie. Tak myślę. On jest po prostu "człowiek renesansu" - tyle talentów w jednej osobie. Od tych, którym wiele dano, będzie się wiele żądać - i Ryś doskonale wypełnia swoją misję.
UsuńMasz rację Zosiu, RA ma sporo talentów ale i miał możliwości ich rozwijania ( zawsze podziwiam za to jego rodziców).
UsuńDziękuję koleżanki za uznanie, ale już mnie chyba poznałyście i wiecie, że działam dość szybko.
OdpowiedzUsuńOczywiście lubię robić przyjemności osobom które są dla mnie chociażby w zainteresowaniach bliskie.
A wy moje "zrysiowane" siostry byłyście , jesteście i będziecie najlepszymi przyjaciółkami.
Mimo że nie znam angielskiego wolę oglądać filmy bez lektora.
Aniu startuj w tym konkursie, może się uda, trzymamy wszystkie kciuki.
Jednak do tego łobuziaka Mulligana mam słabość.
Jolu, czuję się zaszczycona, że nie tylko mnie nawiedza John M. :) Uwielbiam Thorntona ( bo był pierwszy), Harry'ego, Strandinga, Lucasa, Ian'a, Thorina i pozostałych, ale to Mulligan ma dla mnie szczególne znaczenie i już tym nie walczę. :)
UsuńEve, kocham wszystkie postacie stworzone przez Ryśka.
OdpowiedzUsuńAle najbardziej te o skomplikowanej psychice jak Mulligan czy Lukas.
Wierze, że jeśli obaj panowie mieliby inne postawy rozwoju swojego charakteru, byliby fajnymi facetami.
Randkuję z Lucasem od jakiegoś czasu i jestem lekko przytłoczona. To trudny facet. Jeszcze wszystkiego nie ogarniam i muszę sobie to jakoś poukładać. :)
UsuńKażdy odcinek Spooksa oglądałam po kilka razy i ciągle odkrywam w tej postaci coś nowego.
OdpowiedzUsuńJest bardzo ciekawe jak Lukas walczy sam ze sobą prawie w każdym odcinku.
Z niecierpliwością czekam na napisy do 9-tej serii.
Jestem właśnie w połowie 9 serii. Brakuje mi Ros, na dodatek atmosfera jest taka , że można nożem kroić.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Spooks to irytuje mnie jedno: jak zdążę kogoś polubić, to ten ktoś ginie/odchodzi. Ogólnie nie spodziewałam się, że serial tak mi się spodoba, bo nigdy nie byłam fanką tego typu produkcji, a jednak spodobał mi się i jak już polubiłam Jo (bo przez kilka odcinków mnie irytowała, nie wiem czemu), to zginęła, Ben zginął zupełnie bez sensu, potem odszedł Malcolm to w ogóle byłam zła, bo jego to lubiłam od początku. Już się chwilami bałam, czy mi nie zrobią prima aprilis i Lucas nie kopnie w kalendarz w środku 7 serii :)
UsuńSwoją drogą macie rację, Lucas jest trudny. A jak go widziałam z tą (...Boże przebacz mi złe myśli) Sarah, to miałam ochotę nim mocno potrząsnąć i zapytać: kochanie a gdzie ty masz oczy!?
Kate, ale JAK on patrzy na Mayę... ja odpływam.:)
UsuńMasz rację, wszystkich, których lubię scenarzyści po kolei zabierają. Serial jest świetny i lubię takie filmy. Przypomina mi momentami duńskie "The Killing".
Eve, zasada jest prosta - jego spojrzenie po prostu JEST nieziemskie, czy jest Lucasem, czy Ryśkiem we własnej osobie, czy Guyem, czy osławionym tu Mulliganem. Nawet słodki Harry patrzy tak, że kolana miękną, więc co tu mówić o reszcie ;) Że nie wspomnę o męskim, ostrym, twardym spojrzeniu sierżanta P. Bo to to w ogóle jest mistrzostwo.
UsuńA w głowie każdej z nas powstaje pytanie: ale dlaczego on nie patrzy TAK na MNIE? :)
Otóż to! Dawniej, jak się oglądało jakiś film, serial - to człowiek był spokojny, że główni bohaterzy nie giną - a teraz? Trend jest taki, że się ich uśmierca po kolei. Gdy zaczęłam czytać "Grę o tron" i wytypowałam głównego bohatera na całość a on w połowie książki został ścięty to oniemiałam - potem już autor wyżynał wszystkich jak leci - strasznie destrukcyjna lektura.
UsuńJo nie trawiłam - więc nie ubolewałam nad jej śmiercią, ale Ros? Moja cudowna Rose? Jo przynajmniej jakoś z sensem zginęła, a Rose - kurna - do towarzystwa. Takie cudo tak durnie uśmiercić - hhh!
UsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam Zosiu. Na dodatek to "towarzystwo" takie nie za bardzo.
UsuńW "Grze o tron" najgorsze jest to, że G.R.R. Martin nie skończył jej pisać, mimo "wykończenia" najlepszych bohaterów. Co gorsza, nie jestem pewna, czy ujrzymy finał tej historii, bo autor współpracuje z HBO przy jej ekranizacji, ponoć podpisał też kontrakt na scenariusz do innego serialu fantasy, popełnił "Przystań wiatrów" a ostatnio wyszedł "Rycerz Siedmiu Królestw". Pozostaje nam tylko czekać na premierę 4 sezonu serialu. :)
Ja też od początku nie lubiłam Sarah, była taka obłudna. Trochę mi przypominała w oszukiwaniu postaci granej przez RA Marion. On w Spooksach nie miał szczęścia do dobrych kobiet, może dlatego, że sam miał trudny charakter (sam nie wiedział kim faktycznie jest, czy Johnem czy Lukasem)
OdpowiedzUsuńZ pewną taką nieśmiałością.... Widzę, że zrysiowane Panie mają podobny gust co do mężczyzn, wyobraźnię erotyczną, no i humor. Dziewczątkami też nie jesteśmy. Zupełnie na inny temat, ale chciałabym polecić dwie strony (nie moje, ale straszliwie je lubię):
OdpowiedzUsuńhttp://kasiopea.art.pl/galleries/pl/szuflandia
Tutaj też:
http://kasiopea.art.pl/galleries/pl/komiksy
Ten trzeci lin daję z dużym lękiem, bo jest ostro romansowo-erotyczny, ale to jest to co kobiety lubią najbardziej. Jeśli sie Wam spodoba, to dam jeszcze dwa w tym stylu. Zrozumiem jednak, jeśli Ania zlikwiduje mój wpis za szerzenie pornografii :)
http://babeczkarnia.blogspot.com/
Jutro opowiadanie Kate, juuuupi!
A jeżeli miał to szybko umierały. Lubiłam Mayę, jedyna kobieta, którą Lukas prawdziwie kochał i była piękna. Zastanawiałam się, czy między nimi była chemia. Oboje świetnie grali zakochanych.
OdpowiedzUsuńEch.. Kasiopea i Kompania Boromira... ;) stare, dobre czasy... kiedy to było....
OdpowiedzUsuńA to dla was na rozgrzewkę przed dzisiejszym, hehe
I'm too sexy for my beard too sexy... :D
http://25.media.tumblr.com/0cc33e2fddcdbad9cd591c39a8711fb3/tumblr_mfum9nvjX71ql2lfco1_r3_500.jpg
Z racji wysypu anonimowych postanowiłam się w końcu zalegalizować,pozdrowienia z Milton
OdpowiedzUsuń