niedziela, 9 marca 2014

Wywiad z Richardem Armitage'em dla The Anglophile Channel- część trzecia- ostatnia.


Dziękuję Kasieńce za przetłumaczenie tego wywiadu, a z którym podzieliła się z nami tutaj i tutaj.

62 komentarze:

  1. Dzięki wielkie Aneczko Kochana za ostatnią część wywiadu:)Witaj! Cieszę się, że jesteś z nami:) Dobrze mieć Cię tu spowrotem:)
    Rysiek dzisiaj rozbawiał i był rozbawiony, wzruszał i był wzruszony. Wzruszające były przede wszystkim podziękowania dla fanów. Bardzo miło się zrobiło. Uroczy i nieśmiały uśmiech pojawiał się na Jego twarzy, kiedy oglądał filmiki. Wspaniałe:)
    Cudownie znowu było usłyszeć jego głos. A wygłupy na końcu? He, he chciałabym się tak powygłupiać z Nim:)
    Dzięki Aniu jeszcze raz. Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę, że mogę tu naładować swoje akumulatorki, Kiril. :)

      Mnie też zachwycił taki właśnie Ryś i mimo, że to dość długi wywiad to jednak chciałoby się znacznie więcej. :) I muszę przyznać, że za każdym razem chwyta mnie za serce to jak on docenia swoich fanów. To sprawia, że naprawdę fajnie jest być takim fanem.
      Również serdecznie pozdrawiam:*

      Usuń
  2. Bosze.... Ja chcę Go dostać na Dzień Dziecka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tymczasem chociaż to wystarczy ;))
      https://pbs.twimg.com/media/BiZEemQIgAEXU0c.jpg:large

      Usuń
    2. Tylko na jeden dzień w roku, Saszo? ;-)

      Usuń
    3. Dzięki za linka Grabko72 :)

      Usuń
    4. Dzięki! Do śniadania w sam raz!
      A Rysia nie na jeden dzień, tylko już tak na zawsze. Tak dostać i nie oddać. Kupiłabym nam po krześle obrotowym i byśmy się ścigali w tę i z powrotem.

      Usuń
  3. Aniu, jak dobrze, że wróciłaś. Cieszymy się niezmiernie, tym bardziej, że wracasz z TAAKIM prezentem.:)
    Oglądnęłam sobie wszystkie części po kolei i doszłam do niezwykle "odkrywczej" konkluzji, że nasz ulubieniec, to po prostu normalny facet. :) I nadal nieodmiennie wzrusza mnie to jego lekkie zażenowanie, gdy ktoś go docenia i chwali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pozwolę sobie równie niezwykle odkrywczo po prostu zgodzić się z Tobą :) I zauważyć, że tak jak w każdym normalnym facecie, w Ryśku drzemie po prostu mały, psotny chłopiec, czasem jego spojrzenie czy uśmiech mówi samo za siebie. Jakby chciał zapytać "Hej, macie tu gdzieś trzepak, żeby się na nim pohuśtać? Bawimy się w berka? Ty gonisz!" :)

      Usuń
    2. Dzięki Eve :-)

      Bardzo mi się to Twoje spostrzeżenie podoba. Myślę, że jest jednym z fajniejszych facetów, i mądry i zabawny a do tego bardzo skromny i stąd to zażenowanie.

      Usuń
    3. Tak Kate, jak w każdej kobiecie drzemie zabawna dziewczyna.

      Usuń
  4. Jestem neofitką w uwielbieniu dla RA. I nadal w to nie wierzę. Niemożliwe jest, aby istniał taki mężczyzna - przystojny (gdzież tam , piękny!), inteligentny, mądry, empatyczny, uprzejmy i słodko niegrzeczny. A ten głos! (Właśnie czytał mi "Władców Północy"). Na pewno ma jakieś wady. Największą, oczywiście, jest to, że nie ma go koło mnie w realu. Nota bene Pamiętacie "Purpurową różę z Kairu"? Wszystko się może zdarzyć ;-)
    Pozdrawiam Wszystkie Zrysiowane i udaję się na obejrzenie kolejnego odcinka "Spooks" (jak on tam "obmacuje" bombę, aż jej zazdroszczę).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam kolejną Anonimową :-)
      Mam nadzieję, że to był/jest udany seans z Lucasem.

      Usuń
  5. Oczywiście, że wszystko się może zdarzyć, Anonimowa :)
    Pamiętacie, jak mówił, że nigdy nie związałby się z fanką? Tylko że swoje wielbicielki woli określać mianem "well-wisher", a nie "fan". Czyżby w ten sposób uchylał nam furteczkę? Dawał zielone światło? No to do dzieła, dziewczyny! :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Celna interpretacja Kasieńko! Tylko, że do New Jorku tak daleko ….

      Usuń
    2. Pozostaje czekać i ostrzyć pazurki na Ryśkowy powrót do Europy.
      Zresztą gdyby Rysiek wiedział, co go tutaj czeka, to w trymiga spakowałby walizki i pierwszym samolotem do nas przyśmigał. Same ideały i śmietanka kobiecego rodu się tu zebrała :)

      Usuń
    3. Oby jak najszybszy powrót Kasieńko.

      Usuń
  6. Pamiętamy też Notting Hill :)) a skoro tam takiemu ciapowatemu nieudacznikowi jak sprzedawca w podupadajacej księgarence udało się rozkochac w sobie gwiazdę Hollywood biorącą 15 milionów dolców za rolę ...to, cholercia, naprawdę do dzieła!

    Kochane Siostry, mam coś dla Was. Taki post był jakiś czas temu:
    "45 sekund filmu, który został usunięty z YT" i całkiem fajne scenki Ania nam zamieściła.
    Otóż ja jakiś filmik na YT znalazłam, który te sceny zawiera (i w ogóle dużo Rysia), więc podaję link. Nie wiem może znacie, ale sporo tu do nas zagląda nowych miłych Anonimowych - witamy , to może i nie wszyscy znają?
    https://www.youtube.com/watch?v=LT76EzQj6Kg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak Rebecco ale to był Hugh Grant ;-)

      Dzięki za linki :-)

      Usuń
    2. Ojtamojtam Aneczko, wszak Hugh Grant nie grał samego siebie, tylko nieśmiałego fajtłapę, a 15 mln dolców to honorarium Anny Scott, której Julia Roberts jedynie użyczyła swej pięknej buzi ...swego pięknego całokształtu właściwie.
      Będę sie upierać, że wciąż mamy szanse :))

      Usuń
    3. I blogger się zgadza... potrzebujemy tylko nieco magii, jakiegoś czarodzieja, magika, Gandalfa jednym słowem - chyba to miał na myśli każąc mi pisać "magician"?...

      Usuń
  7. No i jeszcze to :))))) Też duuuuuużo Rysia:))))))))
    http://www.youtube.com/watch?v=pgrydbV2laE

    OdpowiedzUsuń
  8. I znów bardzo bym prosiła panią gospodarz bloga o tłumaczenie, co tam Rychu opowiada? :)
    A.

    OdpowiedzUsuń
  9. Eeeh, Ryś oszałamiający! Trudno oderwać wzrok, a na miejscu prowadzącej w ogóle trudno byłoby się oderwać. :)
    Rebecco, pierwszy filmik super (drugi pewnie też, ale musi poczekać), rzeczywiście dużo Rysia. Jak on musi kochać swoją pracę - tak myślę przynajmniej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj bardzo trudno Karuello :)

      Usuń
    2. Mam wrażenie, że gdyby nie kamerzyści, oświetleniowcy, dźwiękowcy i cała reszta realizatorskiego tłumku z drugiej strony kamery, to prowadząca wcale by się od Ryśka oderwać nie chciała. Ja na jej miejscu przedłużałabym uściski w nieskończoność - przecież wywiad można też prowadzić, szepcąc do ucha i słuchając wyszeptywanych odpowiedzi. Milej, cieplej, wygodniej, a jeszcze przy okazji można bardzo pożytecznie zająć ręce. Po co oddzielać się jakimś stolikiem?
      Rysiek kocha tę pracę, inaczej już dawno by się zniechęcił (wtedy, kiedy zarabiał na życie jako bileter przed wejściem do teatru) i został architektem lub właścicielem firmy remontowej.

      Usuń
    3. Był taki program... diabli wiedzą, jak się nazywał, ale formuła była taka, że prowadząca i gość siedzieli na łóżku, bez butów :D To byłby idealny sposób na przeprowadzenie wywiadu z Rychem! Znając jego poczucie humoru (i zwyczaj rzucania się na dziennikarzy), mogłoby wyjść nader ciekawie.. ;-)

      P.S. Ricardo jako właściciel firmy remontowej.. Jakoś mi się Roman z Na Wspólnej skojarzył i prawie wyplułam herbatę na klawiaturę.

      Usuń
    4. O, bardzo ciekawa sceneria wywiadu! Kobiety przezd ekranami monitorów i/lub telewizorów sfisowałyby ze szczęścia od nadmiaru i intensywności skojarzeń. Zastanawiam się, czy Rysiek założyłby do tej rozmowy "hobbickie" skarpetki. Mam wrażenie, że opanowałby swój odruch "rzucania się" - jest na tyle inteligentny, że wiedział, jak by to wyglądało... Chociaż gdyby wyłączyli już kamery i zgasili reflektory, to...

      Dorabiał sobie przecież cyklinowaniem podłóg i drobną hydrauliką. No sama powiedz, nie chciałabyś, żeby taki "fachowiec" na progu Twojego mieszkania kiedyś stanął?

      Usuń
    5. No, gdyby TERAZ Ryś rzucił granie (że też mi w ogóle taka herezja przez palce przechodzi!) i założył firmę remontową, to prawdopodobnie zostałby w ciągu miesiąca miliarderem. :) Urządzane byłyby licytacje, kto zapłaci więcej, a terminy zajęte na całą wieczność.

      Usuń
    6. Mam przeczucie, że chyba by sobie nie popracował za bardzo. No, w każdym razie nie tak, jak powinien pracować fachowiec od remontów.

      Usuń
    7. Ba! pierwsza wszystko zdemolowałabym, aby tylko z Rysiem REMONTOWAĆ :)))

      Usuń
    8. Widać na blogu, że pora lunchu:))) co zajadacie, siostry?

      Usuń
    9. swojsko. pierogi :P ciekawe, czy Ryszard jadl kiedys.

      Usuń
    10. Ha, pęczak z warzywami. Ktoś chce trochę? :)

      Usuń
    11. Dietetycznie :)) Ja sałatkę warzywną z rybką.
      Część zjadła moja klawiatura dzięki hydraulicznym skojarzeniom Saszy.

      Usuń
    12. No, idzie Wam nieźle: a to Rysiek sprzedaje w warzywniaku, albo remontuje domy, rury przepycha. Taa, już tu kiedyś fantazjowano na temat: "Rysiek Złota Rączka".

      Usuń
    13. Wam?
      A Ty Zosieńko jedynie księgujesz, księgujesz przykładnie, prawda?
      I nic a nic sie nie obijasz? ...I myśli Ci nie bładzą w okolice Thorina pod dębem Guya na skórach przed kominkiem i Portera... Portera gdziekolwiek, byle bez paska?

      Usuń
    14. Rebecco, mam mini - urlopik. Czy dostałaś mojego e'maila?

      Usuń
    15. Nie wiem, zaraz zobaczę!

      Usuń
    16. Nie wiem, czy ja mam coś z internetem na uczelni nie tak, czy o co chodzi, ale zniknęły moje komentarze.. Ano nic.
      A lunch był u mnie bardzo światowy - pierogi ruskie w barze mlecznym! (btw w towarzystwie m.in. kolegi, który wygląda jak rodzony brat Froda Bagginsa i takież przezwisko nosi :)
      Swoją drogą, ciekawe, czy Ryszard jadł kiedyś pierogi..
      Aha, pozdrawiam szczególnie koleżankę poszkodowaną przez moje hydrauliczne skojarzenia! Do usług!

      Usuń
    17. Zosiu.....;))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

      Usuń
    18. Czyżbyś Rebecco na spokojnie w domu poczytała i wyobraźnia poszła... hen,hen?

      Usuń
    19. Wyobrażnia poszła heeeeeeeeen.
      I niech nie próbuje wracać!

      Usuń
  10. Pewnie ubrałby jakieś popieprzone skarpety - kolorowe, z "każdym palcem osobno" i antypoślizgową podeszwą. Albo wręcz przeciwnie, zwykłe czarne. Choć wolałabym opcję pierwszą. A co do rzucania się.. Po wyłączeniu kamer i zgaszeniu reflektorów niestety wciąż jest studio pełne ludzi, więc trochę słabo :/ Ech, zamiast zbierać się na zajęcia, marzę o skarpetach Armitage'a... Świat się kończy.

    A to ja nie wiedziałam! Wiele z Wiedzy o Ryśku muszę jeszcze nadrobić. Patrzcie państwo.. Wyobrazić go sobie w takich granatowych portkach na szelkach, utytłanego pyłem, jak cyklinuje mi dechy w domu.. Tak. Zdecydowanie bym chciała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A potem: Może prysznic, panie majster? :)

      Usuń
    2. A ja marzę o Ryśkowych skarpetach w pracy. To jest dopiero Sodoma i Gomora!

      Rysiek w tych nieszczęsnych portkach... u moich stóp... na kolanach. Wygładzałby te deski, a we mnie by serce śpiewało.
      Prysznic później obowiązkowy. Oczywiście trzeba by mu było później dorzucać - a to mydło, a to gąbkę, a to ręczniki (bo dziwnym trafem "wyparowałyby" z łazienki tuż przed kapielą".
      Wezmę coś na wstrzymanie, bo naprawdę sobie dzisiaj nie popracuję :)

      Usuń
    3. Znając Rysia fobię i pecha do zmoczeń, to podczas remontu miałby same awarie rur i mokrą robotę do wykonania. I jestem pewna, że wszystkie ręczniki byłyby mokre, a suchych ciuchów brak!

      Ależ nam się plecie :)

      Usuń
    4. tak, a na koniec ryskowego prysznica, potknac sie i wpasc mu do wanny/kabiny ;)
      Karuello, wiecej wiary w naszego majstra! z pewnoscia nigdy nie przydarzyla mu sie awaria rury...;p

      Usuń
    5. Sasza! Litości! :)))))))))))))))

      Usuń
    6. "nie przydarzyła mu się awaria rury"!
      Zaplułam komputer, bo oczywiscie jem nad nim :)))

      Usuń
    7. Prosze o wybaczenie za to chu...przepraszam, kijowe porownanie. Jakos tak sie samo napisalo, nudne mam wyklady, to i glupoty mi do glowy przychodza ;)

      Usuń
    8. Jestem PEWNA, że Ryś nigdy nie miał awarii rury, o nie nie. Ale cudze rury mogą być przy nim wysoce awaryjne :)
      Naprawdę, temat niebezpieczny przy jedzeniu.

      Usuń
    9. Myślenie i pisanie o Ryśku jest niebezpieczne w każdej sytuacji i stanowi zagrożenie dla różnych sprzętów i nas samych - można się udławić przy takiej np.awarii rury.

      Usuń
    10. No nieeee,...to przypadek, czy MIAŁO się skojarzyć?

      Usuń
    11. Z ręką na sercu - przypadek - słowo skauta. Myślę, że przy Ryśku udławienie się nie wchodzi w grę (mimo anatomicznych proporcji).

      Usuń
    12. Hm... księgowa... trochę zawód zaufania publicznego...można uwierzyć. Niech będzie!

      Usuń
    13. Jeżu. Wyjątkowo mnie ten blogspot nie kocha dziś. Anyway - pragnę wyrazić szczere ubolewanie nad faktem, iż z powodu moich ch...tfu! kijowych! hydraulicznych! skojarzeń ucierpiał czyjś przełyk oraz sprzęt komputerowy. *kłania się nisko, niemalże kapturem swym błękitnym świeżo wycyklinowane deski zamiatając*

      A co do dławienia się, to sądzę, iż podczas awarii rury raczej nie jest to możliwe... Ale. Może się mylę. Któż tam wie tego naszego majstra i jego anatomiczne proporcje.

      Usuń
    14. O, a teraz komentarze się pojawiły... to sobie pogadałam, po dwa razy to samo :P

      Usuń
  11. wanne mam niestety.... hm. a moze stety? ;)
    swoja droga, wyobrazcie sobie taka sytuacje.. ogladacie sobie hobbita i "ale fajny ten facet, co gra thorina!". sprawdzacie aktora dokladniej i nagle "zaraz... czy on mi przypadkiem chalupy nie remontowal..?" :D ech, ten rysiek.. czlowiek miliona talentow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm..kliknelam "dodaj komentarz" zamiast "odpowiedz" i pieknie sie ten koment wpasowal, ni w piec, ni w dziewiec. musze ogarnac blogspot lepiej :D

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.