piątek, 11 października 2013

Richard don’t need no bloody cats!

Uwielbiam ten (szczególny) uśmiech pana Armitage'a. ;-) I love this (specific) smile of Mr. Armitage. ;-)
Oryginalny podpis pod zdjęciem: "Richard don’t need no bloody cats!" 
Źródło / Sourceclickonlineblog.tumblr
Nie mogłam powstrzymać się przed umieszczeniem tego zdjęcia tutaj. :-)I could not resist, I had to put this picture here. :-)

20 komentarzy:

  1. Aż mnie ciarki przechodzą jak patrzę na Richarda na tym zdjęciu:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też! Takie diabelskie uśmieszek, czyż nie? ;-) Długo zastanawiałam się czy to nie jest przypadkiem fotomontaż, ale skoro ClickOnLine to opublikował z dopiskiem, że „It was an extra photo I forgot to post!”

      Usuń
    2. Nie chciałam tego pisać, ale właśnie ten uśmieszek mnie niepokoi... przyzwyczaiłam się do łagodnych Richard'owych uśmiechów, a tu taki widzę:)

      Usuń
    3. Bo w nim jest jeszcze sporo do odkrycia, a mam wrażenie, że wiemy o nim tylko to ile on chce abyśmy wiedzieli… Ale fajnie, że takie zdjęcie się pojawiło, bo widać, że świetnie się tym bawił :)

      Usuń
    4. Zapomnieli opublikować? Chyba specjalnie się wstrzymali, żeby najpierw rozczulić nas łobuzerskim uśmieszkiem przy "woof", rozbawić skrzywioną miną przy "meow?", a gdy już ochłonęłyśmy i nakomentowałyśmy się do woli, wypuścili w świat taką bombę.
      U RA podobają mi się właśnie takie diabelskie uśmiechy pt. "niegrzeczny chłopiec". Nic dziwnego, że przekonująco gra tych "złych". Przy takiej mimice!

      Usuń
    5. Dopisek „(…) I forgot to post” dodali po opublikowaniu posta na tumblr, jako odpowiedź na pytanie- tak dla jasności. A swoją drogą potrafią podkręcać nasze emocje.

      Hmm wciąż zastanawiam się na ile w tym uśmieszku jest prawdziwego RA ;-)

      Usuń
    6. Tzn. ile w sobie Rysiek ma z zimnego drania i demonicznego księcia ciemności? Być może niewiele, albo nawet nic. Myślę, że takie zdjęcia są jednym z powodów, dla których twierdzi, że ma "groźną" twarz. Biedny Rysiek, cały rozbawiony, stara się uśmiechnąć radośnie do aparatu, a tu na fotce wychodzi seryjny morderca i bezwzględny pożeracz dziewic ;)

      Usuń
    7. „Demoniczny książe ciemności” hmmm może nie aż tak dobitnie chciałam to ująć….po prostu, czasem, tak jak dziś zastanawiam się, czy zawsze jest takim poprawnym…-a może lepiej zamilknę….

      Usuń
    8. …ale i tak niezmiennie go uwielbiam <3

      Usuń
    9. Aniu, jest już po 23:00 - cenzura może nie obowiązywać ;D
      A czy zawsze jest takim poprawnym...? Na pewno tak został wychowany - na grzecznego angielskiego chłopca, a co mu w duszy drzemie i co czasem przez te oczyska wyłazi, to tylko możemy się domyślać. Tylko że te domysły mogą doprowadzić w różne niezbadane i niebezpieczne rejony (choć jakże kuszące) ;P

      A czy jest tu ktoś, kto go nie uwielbia???

      Usuń
    10. I właśnie czasami, zwłaszcza podczas wywiadów z Martinem Freemanem, mam wrażenie, że to wychowanie mu przeszkadza. (I bardzo go wówczas rozumiem).

      Tylko pytanie, czy uwielbiamy jego, czy nasze wyobrażenia o nim…

      Usuń
    11. Żadna z nas nie miała okazji poznać RA na tyle, by móc dowiedzieć się, jakim naprawdę jest człowiekiem, i za to go uwielbiać lub znienawidzić.
      Czego o nim nie wiemy, to sobie dopowiadamy, ale daleka jestem od tworzenia w swoim umyśle obrazu RA złożonego częściowo ze znanych faktów, a częściowo z własnej fantazji i obdarzania tego wyobrażenia uwielbieniem.
      Cenię go tylko za to, co o nim wiem na pewno: co sam mówi o sobie i co mówią osoby, które poznały go bliżej (jeśli żadna z osób nie skłamała, to RA okazuje się być naprawdę fantastycznym człowiekiem). Za jego zachowanie względem fanów. Za jego wyrazistą grę aktorską. No i rzecz jasna za cechy czysto fizyczne.
      W tej układance, jaką jest RA, brakuje nam jeszcze bardzo wielu elementów, by stworzyć całościowy obraz, ale te fragmenty, które widzę, są na tyle piękne, że warto je doceniać.

      Usuń
    12. Dokładnie z tych samych powodów, które wymieniłaś i ja go uwielbiam. Dlatego tak łaknę fajnych wywiadów z nim ( czytaj bez pytania się o cyrk). Mówiąc o „naszych wyobrażeniach” ( czyli moich) tak naprawdę nie miałam na myśli fantazji o nim, staram się realnie spoglądać na niego. Chodzi mi o to, że „Richard Armitage” jest w pewnym sensie produktem showbiznesu ( dlatego RA korzysta z porad stylistów i trenerów) i zastanawiam się czy to jak go postrzegamy nie jest zaplanowaną operacją.

      Ale jak mówiłam wcześniej, chyba dziś nie jest mój dzień na RAobsesję- przepraszam.

      Usuń
    13. Ze stylistami współpracuje dopiero od niedawna, wcześniej w jego stylu panowała rozkoszna wolna amerykanka. Tymczasem fascynacja wielu z nas sięga jeszcze czasów, kiedy Rysiek był aktorem niezbyt rozpoznawalnym i na pewno nie stał się jeszcze "produktem". Teraz pewnie ma wielu doradców, którzy mówią mu, jak ma się zachowywać, co mówić, a czego nie, ale przypomnij sobie wywiady sprzed paru lat, w których RA prosto z mostu i szczerze (miejmy nadzieję) wypowiadał się na temat bardzo osobistych spraw - nie sądzę, by było to jakieś umyślne działanie z czyjejkolwiek strony, by biednym dziewczynom zawrócić w głowie.

      Usuń
    14. O tak, ta jego „wolna amerykanka” zaiste była przeurocza :-) I tak, masz rację jego sława rośnie a on wydaje się być tym samym skromnym i ciekawym innych facetem. Dla mnie jest równie fascynujący teraz jak w dniu kiedy się nim zauroczyłam, z tą różnicą, że wydaje mi się, że wiem o nim więcej. I nie sądzę, aby on działał z wyrachowaniem. ( I tak, powinnam rozróżnić jego działania od działań showbisnesu).

      Usuń
  2. Oki, powoli przegrywam walkę z moim zmęczeniem. Więc pożegnam się z Wami. Dziękuję za dzisiejsze rozmowy :*
    Spokojnych RAsnów życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Indeed it is! And his "new" glance is a little scary and exciting at the same time. ;-)

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.