środa, 5 marca 2014

"Serce Góry", fanfik autorstwa Kate, część 6.

 Część piąta tutaj

Wszyscy zgromadzili się wokół Gandalfa i oczekiwali na wejście swego przywódcy z dziewczyną. Bombur skorzystał z okazji i podjadł jeszcze nieco za plecami reszty. Głosy były coraz głośniejsze, i co dziwne – śmiech Thorina nie słabł, a wręcz przeciwnie, przybierał na sile, zupełnie jakby Luthien zabawiała go najwyborniejszymi dowcipami. Balin porozumiewawczo spojrzał na Gandalfa, który z rozbawieniem kiwał głową na boki.
- Nie róbmy z tego cyrku – odezwał się Bilbo – Na całym świecie ludzie wiążą się w pary i nie są pod stałą obserwacją wszystkich!
- Ale to nasz wujek! – szepnął podekscytowany Fili – Gdybyś wiedział, hobbicie, jak mało śmiechu Thorina słyszeliśmy w życiu… On jest szczęśliwy! Nareszcie jest szczęśliwy, i to przez kogo!?
- Zawsze mówiłem, że kobiety to błogosławieństwo – mruknął Gloin – Nie rozumiem tylko, dlaczego nikomu nie podoba się moja żona.
- Powiedzmy, że jej uroda jest specyficzna – oznajmił przyjacielowi Dwalin – A kobiety to…
- Nie kończ bracie, wiemy jakie jest twoje zdanie – Balin roześmiał się – Nie masz szczęścia w miłości, ale za to masz w walce.
- Odezwał się, następny stary kawaler! – Dori przepchnął się do czarodzieja – Panie Gandalfie, czy zaparzyć im herbatki na powitanie? A może kieliszek czerwonego wina dla uczczenia sytuacji?
- Uspokójcie się! Jeszcze Thorin gotów pomyśleć, że czekamy tu na nich by schwytać ich jak zwierzątka do klatki! A twierdził, że to ja jestem wścibski, widocznie nie zna własnego narodu…
- Patrzcie, są!
Istotnie, jak powiedział Kili, w tym momencie Thorin roześmiany wyłonił się zza krzaków, a zaraz za nim Luthien. Stanęli jak wryci, widząc ten osobliwy komitet powitalny. Thorin szybko puścił dłoń dziewczyny i spoważniał.
- Coś mnie ominęło? – zapytał – Gotowi do drogi?
- Jak jeszcze nigdy – mruknął Bilbo – Od trzech godzin czekamy na waszą królewską mość!
- Więc jestem. Dziewczyna nic nie jadła, Bombur, daj jej coś szybko i idziemy.
- A ty? – zapytała Luthien, próbując złapać Thorina za rękę, ale on odsunął się od niej.

- Nie jestem głodny. Ruszajcie się, co tak stoicie? Pojawił się jakiś problem, o którym powinienem wiedzieć?

- A my nie powinniśmy o czymś wiedzieć, wujku? – uśmiechnął się tajemniczo Kili.
- Nie sądzę. Nie mam wam do powiedzenia nic, co musielibyście wiedzieć. Skąd ten pomysł?
- Na Durina, wujku! Nie było was całą noc, teraz nagle wracacie razem, roześmiani, trzymając się za ręce! Nie chcesz nic powiedzieć?


- Jesteś wścibski jak czarodziej! – Thorin ze złością wskazał na Gandalfa – Kręciła się wczoraj koło miejsca, gdzie się położyłem żeby odpocząć z dala od was, to ją przygarnąłem żeby nic jej się nie stało. I wróciliśmy.

- Krasnoludy są strasznie irytujące i uparte – westchnęła Luthien i podeszła do Bombura – Coś na szybko, proszę, muszę coś zjeść bo samą miłością się nie nakarmię…
- Więc to prawda – Fili podszedł do Thorina i odciągnął go na bok, a reszta krasnoludów zajęła się swoimi sprawami.
- Co jest prawdą?
- Jesteście razem… To znaczy, może to dziwnie brzmi w tych okolicznościach, ale… Wujku, wiesz o czym mówię! Ty i Luthien…
- Fili, mój drogi synu… - twarz Thorina pojaśniała i westchnął z rezygnacją – Gloin zawsze powtarza, że kobieta to błogosławieństwo, chociaż nigdy tego nie rozumiałem patrząc na jego żonę, ale mniejsza o to, każdy ma swój gust… Ale ma rację. Luthien to największe błogosławieństwo, jakie mogli zesłać mi nasi przodkowie. Czuję, że Durin maczał w tym palce.
- Myślę, że nasz pradziadek i dziadek również. Zresztą my wszyscy chcieliśmy, żebyś był szczęśliwy… Kochamy cię, wujku. Nawet nie wiesz, jaka to ulga widzieć cię takiego odmienionego.
- To jej zasługa – Thorin kiwnął głową w kierunku Luthien – Nie chciałem, żeby wszyscy wiedzieli, nie mam zamiaru się chwalić tym, co zrobiłem, bo to wcale nie jest chwalebne… Uległem słabości. Ale ona… Ona pokazała mi, że mnie kocha. A ja chyba tego właśnie potrzebuję. Fili, mówię ci to bo jesteś dla mnie jak syn, ufam ci bezgranicznie.
- A ty, wujku? Czujesz coś do niej?
- To nie jest takie proste… Potrzebuję czasu. Przede wszystkim potrzebuję Luthien. Rozumiesz?
- Jasne. Pamiętaj, zawsze jesteśmy z tobą. Zjedz coś. I nie ukrywaj tego, że coś między wami jest. Wiesz, Luthien może być przykro że się jej wypierasz… Nie musisz mówić wszystkim tego, co mnie, ale nie traktuj jej jak Bilba.
- Co wyście się tak wszyscy przyczepili… Lubię tego marudnego hobbita! Ale czasem trzeba go postawić do pionu. Wracamy do reszty.
Tymczasem cała namolna grupka krasnoludów otoczyła Luthien, nie dając jej nawet zjeść.
- Więc co między wami zaszło? – dociekał Bofur.
- Nic takiego – odparła speszona dziewczyna.
- Och daj spokój, nam możesz powiedzieć! – dopytywała reszta jeden przez drugiego – Co robiliście?
- Naprawdę nic, powiedział wam przecież że natknęłam się na niego przypadkiem!
- To niemożliwe żeby wytrzymał całą noc przy tobie, nie dotykając cię nawet palcem! Przecież to krasnolud w kwiecie wieku, a ród Durina musi przetrwać! Jego przodkowie byli wyjątkowo aktywni w tej kwestii – przekonywał Nori.
- Powiedz chociaż trochę – namawiał jego młodszy brat. Bilbo skrzywił się i spojrzał zniesmaczony na Gandalfa.
- Krasnoludy to doprawdy naród dziwny, są jak najgorsze plotkary bez odrobiny taktu! – stwierdził.
- Zostawcie ją – rozległ się głos Thorina i cała grupa odstąpiła od dziewczyny. Podszedł do niej i niby od niechcenia pocałował ją przelotnie w policzek – Najadłaś się?
- Niestety, nie dali mi szansy – Luthien zarumieniła się – Więc jednak…
- Powiedziałem już raz, muszą wiedzieć że jesteś dla mnie ważna. Chodź do mnie… - Thorin przysunął do siebie Luthien i przytulił ją mocno, nie zważając na wpatrzone w niego kilkanaście par oczu – Co z tym jedzeniem, Bombur? Panienka doczeka się przed zachodem słońca?
- Myślę, że już czas przygotować się do drogi – oznajmił Gandalf – Dajcie im chwilę na posiłek i ruszamy dalej. Nori… Nori! Nie drąż tematu. Pozbieraj wszystko co zostało. Ori, pomóż bratu! Cała reszta do mnie.
Kiedy wokół było już względnie pusto, Thorin i Luthien przysiedli pod drzewem, by zjeść coś przed wymarszem. Cała drużyna jednak patrzyła na nich z daleka z zaciekawieniem, mimo próśb Filiego i Bilba, by dali im spokój. Gandalf tylko uśmiechał się tajemniczo i nic nie mówił, a Thorin przestał w ogóle zauważać co się dzieje obok niego.
- W dzień jesteś piękniejsza niż nocą – powiedział, świdrując Luthien wzrokiem – Słońce wydobywa z ciebie to, co nocą nie jest widoczne. Promieniejesz…
- Ty również – odparła dziewczyna – Tak pięknie wyglądasz, kiedy się śmiejesz. Kocham cię, Thorinie.
- Ja… Wiesz, że to dla mnie nowe i trudne…
- Spokojnie, nie chcę od ciebie deklaracji. Chcę, żebyś ty czuł się kochany.
- A co z tobą?
- Mnie wystarczy to, że jesteś obok.
- Tylko tyle? – zdziwił się krasnolud – I nie czujesz się przez to… No nie wiem, jak to nazwać… Niedoceniona?
- Czuję się najszczęśliwszą kobietą na świecie. A wiesz, dlaczego? Bo mam ciebie. Pomijając fakt, że jesteś wielkim, dostojnym, legendarnym królem, i zwróciłeś uwagę na zwykłą, przeciętną dziewczynę, to przecież jesteś tak wspaniałą osobą, tak bogatą wewnętrznie, masz delikatną duszę i wrażliwe serce… Nie mogłabym pragnąć niczego więcej, uwierz mi. Chcę dać ci szczęście, jeśli będę potrafiła podołać temu wyzwaniu.
- Już podołałaś. Nie rozmawiajmy, proszę, o przyszłości, dobrze?
- Boisz się?
- Nie, po prostu sam siebie nie rozumiem. Tego, co czuję, i co jest dla mnie ważne. Odłóżmy to na później, i cieszmy się chwilą. Mogę cię o to prosić?
W odpowiedzi Luthien podarowała mu cudowny pocałunek, któremu przyglądała się cała drużyna krasnoludów, oraz, jakżeby inaczej, czarodziej napawający się swoim sukcesem i dość sceptycznie nastawiony do wszystkiego hobbit.
- Mówiłem że są razem! – ekscytował się Kili.
- Ja stawiałem dwa razy więcej niż ty! – odgryzł się Gloin – A teraz wszystkie niedowiarki, proszę płacić za zakłady!
- Przestańcie o tym mówić – Fili próbował uspokoić towarzyszy – To nic nadzwyczajnego, a wujek potrzebuje teraz spokoju. Nie plotek, Nori, spokoju. Czy mam powtórzyć po elficku, żeby to do was dotarło?
- Coś ty się taki porządny zrobił…
- Rozmawiałem z nim, Kili! Dajcie im spokój. Muszą dojść do wszystkiego sami, rozumiecie?
Na te słowa kompania umilkła, a Gandalf posłał Filiemu spojrzenie pełne aprobaty i dumy z jego dojrzałego zachowania. Tymczasem Thorin i Luthien posilili się i byli gotowi do drogi, a ta czekała ich długa i kręta. Poprzez doliny, bagna, strome góry i niewielki las iglasty, szli przed siebie, ostrożni jak jeszcze nigdy dotąd. Nie mieli ochoty na powtórkę ze spotkania z Azogiem, szczególnie, że po Thorinie bardzo było widać udrękę, jaką sprawia mu myśl o tym spotkaniu. O tym, że miał wroga na wyciągnięcie ręki, a nie potrafił go zabić. Że blady ork śmiał mu się prosto w twarz, obrażając jego ojca. Czuł się też dziwnie, że uratował go mały, niepozorny hobbit. Hobbit, dla którego wcześniej w zasadzie w ogóle nie miał szacunku, uważał go za kulę u nogi, a w najlepszym przypadku za nienajlepszy żart czarodzieja. A teraz okazało się, że w tej małej istocie tkwi ogromna siła, przecież to właśnie on pierwszy, nie żaden z krasnoludów tylko pogardzany przez Thorina niziołek rzucił się na pewną śmierć, by ratować jego życie. Kiedy do przywódcy krasnoludów to dotarło, poczuł wyrzuty sumienia. Szedł na przedzie samotnie, ale obejrzał się do tyłu i przywołał do siebie hobbita.
- Panie Baggins! Pozwól do mnie na moment…
- Co się stało? Nie masz się do kogo przyczepić? – Bilbo uśmiechnął się z ironią – Oto jestem, gotów na kąśliwe uwagi króla!
- Nie zmienisz się nigdy, co? – odparł Thorin, o dziwo z pogodną miną – Zawsze zrzędliwy, pełen sarkazmu i złośliwości.


- Niczym twoje odbicie w lustrze – odparował bez zastanowienia niziołek, a Thorin westchnął z rezygnacją. 
- Masz rację.
- Słucham!?
- Tak, przyznaję ci rację, mój drogi przyjacielu! Zdziwiony? Jestem zrzędą, czepiam się i mam ze sobą problem. Ty nie masz?

- Nie, nie sądzę. Nigdy nie miałem ze sobą problemu – zdziwił się Bilbo.
- To dobrze. Nieźle wyglądasz jak na hobbita po przejściach…
- Za to twoja twarz… Wybacz, Thorinie, ale to nie wygląda dobrze.
- Cóż, nie tobie muszę się podobać – uśmiechnął się krasnolud – Na szczęście są na tym świecie istoty, które doceniają moją urodę.
- Hej, ty masz poczucie humoru! Nie znałem cię i myliłem się
co do ciebie – Bilbo pochylił głowę z uznaniem – Ale rzeczywiście, pewna panienka bardzo docenia twój niewątpliwy urok nawet mimo tych paskudnych ran.
- Zazdrosny?
- Ja? Ależ skąd… Wiesz, w Shire mamy wiele pięknych panien, na pewno się za którąś obejrzę kiedy wrócę do domu.
Thorin zwolnił kroku i spojrzał niepewnie na Bilba, który też wyglądał na zaskoczonego swoimi własnymi słowami. Dom… Jakże inne mieli wyobrażenia na ten temat, ale tak samo za nim tęsknili. Jednak różnica polegała na tym, że hobbit miał swoją norkę na własność i czuł się pewien tego, że kiedy wróci, z powrotem zasiądzie w swoim ukochanym fotelu, a Thorin… Odebrano mu dom, i tak naprawdę szedł w nieznane. Krasnolud spojrzał na przyjaciela ze wzruszeniem.
- Masz jeszcze nadzieję? – zapytał cicho. Bilbo zastanowił się głęboko.
- Mam nadzieję, że uda nam się odzyskać wasz dom. Jeśli odzyskamy wasz, wrócę do mojego. Posłuchaj, czy jeszcze kilka dni temu miałeś nadzieję, że będziesz szczęśliwy? Że pojawi się w twoim życiu ktoś, kto spowoduje, że będziesz się uśmiechał?
- No nie…
- A Luthien weszła do naszej drużyny i zmieniła wszystko. Chyba nam wszystkim dała promyk nadziei, ale tobie dała najwięcej.
- Tak… Dała mi siebie. Nie chciałbym jej skrzywdzić… Ale masz rację, jej obecność mi pomaga, ale nie wyobrażam sobie jej z nami, kiedy staniemy ze smokiem twarzą w twarz. Nadejdzie moment, kiedy będzie musiała nas opuścić…
- Ale jak zamierzasz to zrobić? Powiesz jej po prostu „Odejdź”? I puścisz ją w nieznane, zupełnie samą?
- Nie wiem, Bilbo, naprawdę nie wiem… Ale nie mogę narażać jej na niebezpieczeństwo. Swoją drogą, właśnie o tym chciałem z tobą porozmawiać… Uratowałeś mi życie, przyjacielu, po raz kolejny udowodniłeś mi, że myliłem się co do ciebie. Nawet nie wiesz, jak jestem ci wdzięczny.

Ale może to jest moment, żebym ci podziękował i nie narażał twojego życia. Możesz wrócić do Shire.
- O czym ty mówisz… Jak to: wrócić? Teraz? Kiedy w końcu cię polubiłem?
- Uprzejmy, ale boleśnie szczery i kąśliwy, jak zawsze. To w tobie cenię, hobbicie. Nie chciałbym jednak, żebyś wspominał mnie źle i miał mi za złe, że narażałem twoje życie zbyt długo. Albo… żebyś nie doczekał tej chwili, żeby wspominać…
- Przestań! – uciął Bilbo – Jestem włamywaczem? Podpisałem umowę? Więc nie obrażaj mnie! Jeśli Baggins się czegoś podejmuje, to doprowadza to do końca! Chcesz odesłać mnie do Shire w momencie, kiedy ułożyłem sobie już wstęp przemowy do Smauga!?
- Ułożyłeś? – Thorin uniósł brew, zdumiony – Mogę wiedzieć, jaki?
- Owszem. Słuchaj uważnie. W zasadzie to… wiesz, będę improwizował. Ale improwizacje są najlepsze. Drogi Smaugu! Potężna i plugawa jaszczurko!
Ty jesteś jak… Nie, to niedobre, może tak: Gadzie ogromny i mało skromny! Otwórz swe oczy, zanim przeoczysz wejście Thorina i jego drużyny! Thorin cię zmiecie, w proch cię rozgniecie, Bombur zaś strawę z zadniej szynki twej przyrządzi! Wnet ci pokażą, kto tutaj rządzi!
- Dobre, świetne to jest! – roześmiał się szczerze Thorin – Może dalej ja powiem: Słuchaj uważnie, gadzie plugawy, nie mamy czasu na twe zabawy, bo nasz włamywacz, każdy to powie, zniszczy cię w każdym swym krótkim słowie! Intelekt jego nieprzebrany, będą na jego cześć peany, kiedy dowiedzie odwagi i męstwa, krasnoludy będą go nosić na rękach na znak zwycięstwa!
- Nie jesteś dobry w układaniu wierszy, wiesz o tym – Bilbo zrobił poważną minę.
- Wiem, wolę władać mieczem niż słowem. Dlatego ułóż naprawdę dobrą przemowę, żeby ta jaszczurka miała przyjemne ostatnie chwile życia, zanim wbiję Orkrista w jego cielsko.
- Ale serio, ten wers o intelekcie, całkiem trafny! Nie to, żebym się chwalił… Ale rytmikę masz kiepską, nie bierz się za poezję. Zajmij się lepiej swoim potomstwem.
- Co masz na myśli!?
- A nie, nic takiego… Twoi mali synkowie, Kiluś i Filuś, popatrz, jak się wdzięczą do twojej dziewczyny.
- Panie Baggins, robi się pan nieco bezczelny. Czy ja kiedykolwiek wtrącałem się w pańskie pożycie intymne?
- A posiadam takowe, żeby się wasza wysokość wtrącała? Wszyscy wiedzą, że moją partnerką życiową jest moja spiżarnia, którą twoi przyjaciele splądrowali doszczętnie.
- Zdradziła cię z dwunastką krasnoludów? Niedobrze… Widzisz, i tu mam przewagę, bo MOJA dziewczyna, jak raczyłeś to określić, nigdy mnie nie zdradzi. Kocha mnie.
- Wiem, widzę to po niej. I powiem ci, że ci zazdroszczę. Oczywiście też życzę wam jak najlepiej…
- Nie, żadnych życzeń, wybiegania w przyszłość ani o jeden dzień – zaprotestował Thorin – Jest dobrze, jak jest. Proszę, zrozum, muszę uporać się z samym sobą zanim zrobię cokolwiek innego.
- Jasne… To kiedy podwieczorek? – niziołek zwrócił się w stronę reszty kompanii i wywołał ogromną wesołość wśród wszystkich. Cofnął się, by wtopić się w tłum krasnoludów i zabawiać ich swoimi żartami, a jego miejsce przy boku Thorina zajął Gandalf.
- Miałem rację – stwierdził pewnym głosem.
- Jak zwykle zresztą – krasnolud wzruszył ramionami – Oczekujesz podziękowań?
- Nie… Nigdy ich nie oczekuję. Ale mógłbyś zdobyć się na odrobinę uprzejmości.
- Wykorzystałem cały zapas nocą, korzystając z obecności Luthien – odparł Thorin, ironicznie przytaczając słowa samego czarodzieja z wczorajszego dnia.
- Och, więc noc była godna zapamiętania, skoro nie zostawiłeś ani odrobiny czułości dla mnie…
- Wybacz, Gandalfie, ale kijem bym cię nie tknął.
- Z wzajemnością, drogi chłopcze – roześmiał się czarodziej, a zaraz po nim krasnolud.
- Całe szczęście że chociaż ona w całej tej zwariowanej gromadzie ma dobry gust…
- Podbudowała twoje poczucie wartości, co?
- Nie musiała.
- Tak, skoro tak uważasz… Pozwól jednak, że będę miał swoje własne zdanie.
- Tylko nie wypowiadaj go, proszę, na głos. Nie potrzebuję przyzwoitki ani tym bardziej swatki, stać mnie jeszcze na samodzielny związek z kobietą bez czarodziejskich sztuczek!
- Związek – Gandalf podkreślił to słowo z zadowoleniem, na co natychmiast zareagował Thorin:
- Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele! Jak powiedział hobbit, to MOJA dziewczyna, i ja będę określał, jak nazywa się to, co nas łączy.
- Thorinie, nie masz tu wrogów, pamiętaj – przypomniał Gandalf i ściszył jeszcze głos – Wszyscy są przychylni tobie i Luthien. A poza tym podoba mi się to, że zaczynasz się otwierać, przede mną, przed Bilbem. Ona ma na ciebie dobry wpływ.
- Nie miałem koszmarów w nocy – krótko odpowiedział Thorin.
- Sam widzisz…
- Widzę. Proszę, skończmy ten temat bo czuję się rozjechany, rozdeptany i rozciągnięty na wszystkie strony. Dość mam czczej gadaniny o szczęściu, miłości i pięknej kobiecie. To nie są tematy, o których rozmawia się na wojnie.
- Nie jesteśmy jeszcze na wojnie…
- Jesteśmy – warknął z wściekłością Thorin – Odkąd ten podły, obślizgły jaszczur zabrał mi dom. Dla mnie wojna trwa odkąd wyszedłem za próg Ereboru.
- Zadręczasz się, zupełnie niepotrzebnie.
- Może i tak, ale potrafię z tym żyć. Nawet to polubiłem. No już, idź męczyć kogoś innego, dajcie mi chwilę wytchnienia…
- Uparty jak osioł… - westchnął Gandalf, a Thorin nie pozostał mu dłużny:
- Wścibski, a do tego irytujący jak natrętna mucha!
Gandalf odszedł, zupełnie jednak niezrażony tym, co usłyszał od krasnoluda. Przyzwyczaił się do tego, wiedział że Thorin ma trudny charakter i nade wszystko nie lubi dobrych rad, nie znosi wręcz kiedy ktoś chce mu pomagać. Dlatego też rozumiał, że Thorin chętniej rozmawiał z Filim czy Bilbem, którzy dalecy byli od pouczania i radzenia, niż z nim samym. Dobrze jednak, że w ogóle zaczął z kimkolwiek rozmawiać. Teraz jednak wolał samotne maszerowanie na czele drużyny, spędzone na przemyśleniach i rozpamiętywaniu minionej nocy. Odwrócił się do tyłu – Luthien szła na samym końcu zamyślona, wpatrzona w niebo. Zdawała się być smutna… Thorin nie mógł pozwolić na to, by cierpiała, i zleciwszy Dwalinowi prowadzenie grupy, podszedł do niej i objął ją ramieniem.
- Co się stało? – zapytał.
- Brakowało mi tego – Luthien wtuliła się w niego i całkowicie zatonęła w jego szerokich ramionach.
- O czym myślałaś?
- O tobie – odparła, uśmiechając się.
- Ale zdawałaś się być smutna.
- Bo brakowało mi ciebie.
- A tak poważnie?
- Cóż… Tak bardzo chciałabym ci pomóc. Sprawić, żebyś zapomniał.
- Nie możesz – Thorin westchnął z rezygnacją – Możesz pomóc mi uporać się doraźnie z dniem dzisiejszym i nocnymi koszmarami, ale nie zapomnę. Wiem, że chcesz dobrze.
- Kocham cię, pamiętasz?
- Tak, dziękuję ci za to – krasnolud poczerwieniał zdając sobie sprawę, jak bardzo chciałby jej odpowiedzieć „ja ciebie również”, a nie może, będąc z nią i z sobą samym szczerym. Bo tak naprawdę nie rozumiał swojej relacji z Luthien, pragnął jej obecności, ale nie potrafił sobie tego ułożyć w sensowną całość. Chciałby kochać, ale czuł że to kolidowałoby z jego przeznaczeniem i obowiązkiem wobec swego narodu.
- O czym teraz ty myślisz? – dziewczyna wyrwała go z zadumy.
- O tobie.
- Jesteśmy obok siebie, nie musimy o sobie myśleć.
- A co wolałabyś robić, moja mądra panienko?
- Możemy rozmawiać…
- Rozmawiać? – Thorin uśmiechnął się tajemniczo – O czym?
- O wszystkim… No dobra, nie patrz tak na mnie! Doskonale wiesz, co chciałabym zrobić, i doskonale wiesz, że czujesz to samo! Zresztą, widzę to po tobie.
- Jak? – zmieszał się krasnolud – Jak możesz widzieć? Mam na sobie tyle ubrań, nie ma szans żebyś…
- Głuptasie, rumienisz się i iskrzą ci oczy, o tym mówię – roześmiała się dziewczyna – Iskrzą tak niezwykle, są takie… Odważne. Tak, to dobre słowo. I takie…
- Uważaj, nie mam doświadczenia w tego typu rozmowach z kobietami, prawdę mówiąc wolę czyny zamiast słów.
- Udowodnij to – prowokowała Luthien.
- Jesteś bezwstydna. Kim byli twoi rodzice!?
- Najporządniejszymi ludźmi jacy istnieli, paradoksalnie. Geny musiałam odziedziczyć po dalekich przodkach. Swoją drogą ty też nie przypominasz porządnego, idealnie wychowanego księcia z wielkiego rodu. To, co zrobiłeś ze mną w nocy…
- Nie rozmawiajmy o tym. Wystarczy, że to zrobiłem – mruknął Thorin.
- Wstydzisz się tego?
- Nie powinienem cię tknąć nawet jednym palcem. Nie potrafiłem uszanować twojej czci.
- Thorinie, przestań…
- W zasadzie to powinienem się z tobą ożenić.
- Thorinie!
- Co znowu!?
- Zapędziłeś się trochę, nie uważasz? Nie zrobiłeś nic wbrew mojej woli, uznajmy że to ja zmusiłam cię do tego, dobrze? Myśl o tym jak chcesz, wykorzystałam cię, skorzystałam z twojej chwili słabości.
- Dobrze wiesz, że…
- Nie musisz się ze mną żenić – twardo powiedziała Luthien – Nie rób ze mnie mdłej i bezwolnej panienki. Dam sobie w życiu radę i bez ślubu z tobą. Nie obraziłeś mnie, nie wykorzystałeś, nie zgwałciłeś…
- Luthien, przestań!
- To ty przestań i daj mi dokończyć! Przestań się obwiniać o wszystko, co się dzieje! Obwiniasz się nawet o rzeczy, które ciebie nie dotyczą albo na które nie miałeś wpływu! Jeszcze kilka lat i przy takim podejściu będziesz starym wrakiem w wiecznej depresji, a ja potrzebuję ciebie takiego, jakim jesteś teraz, ale bez tych wszystkich udziwnień! Chcę młodego, pięknego krasnoluda, który porwie mnie w ramiona i nie będzie myślał o tym, co powiedzą inni, tylko zadba o to, żebym krzyczała jego imię, kiedy on będzie sprawiał jednym swoim dotykiem, że będę w samym niebie!!!
Thorin całkowicie zszokowany w milczeniu patrzył na Luthien, nie dowierzając w to, co przed chwilą powiedziała. Dziewczyna zorientowała się, że trochę ją poniosło.
- Przepraszam – mruknęła – Ale wkurzasz mnie.
- Ja ciebie? – wydusił z siebie krasnolud.
- Nie potrafisz zadbać o kobietę, która cała ci się oddaje. Nie próbujesz mnie zrozumieć. W ogóle dla ciebie liczysz się tylko ty i ten twój…
- Nie kończ – groźnie przerwał jej Thorin – Ty też mnie wkurzasz.
- Droga wolna, zostaw mnie tu na środku lasu. Powodzenia, panie wszystkowiedzący i odpowiedzialny za wszystkie narody tego świata!
- Nie pogrywaj sobie ze mną w ten sposób…
- Mogę mieć coś jeszcze do powiedzenia?
- Co?
- Jak już znajdziesz Arcyklejnot, wsadź go sobie w…
- Luthien!!! – Thorin mocno i boleśnie ścisnął nadgarstek dziewczyny.
- Czego chcesz?
- Zamknij się w końcu – szepnął łagodnie i pociągnął dziewczynę za duże drzewo, gdzie nikt nie zauważył ich zniknięcia. Przycisnął ją do pnia i złączył ze sobą ich usta tak blisko, tak mocno, z nieopisaną pasją i buzującymi wewnątrz obojga gorącymi emocjami. Przygryzł jej wargę do krwi, aż krzyknęła, zaraz potem odwdzięczając mu się tym samym. Zewnętrzna strona jej dłoni była obtarta od silnego przyciskania ich przez Thorina do drzewa. Piekło, ale bardziej palący był jego wzrok. Sama nie wiedziała, czego się po nim spodziewać. Odpowiedziała mu równie piorunującym spojrzeniem. Napięcie między nimi było ogromne, jednocześnie coś ich do siebie przyciągało, ale i odpychało. W końcu milczenie przerwała Luthien:
- Co teraz zrobisz?
- To, czego chciałaś – odparł krasnolud.
- Nie… Nie zrobisz tego…
- Wątpisz? – Thorin spojrzał na nią z wyższością – Uratowałem cię przed goblinami, ale przed samym sobą, no niestety, nie dam rady… Za dobry przeciwnik.
- Dlaczego taki jesteś, co?
- Bo ty taka jesteś – krasnolud puścił ręce dziewczyny i wrócił na ścieżkę, którą dalej podążyli ich przyjaciele – Idziesz ze mną, pani nieprzyzwoita?
- Jak… jak mnie nazwałeś? – oburzyła się Luthien. Thorin roześmiał się.
- To było miłe słowo na zgodę. Ale taka przecież jesteś, prawda? Masz wolną wolę i bardzo dobrze ją wykorzystujesz. Przeciwko mnie.
- Nie powinieneś narzekać!
- Ależ oczywiście że nie narzekam… Wszystko jest dobrze, oprócz tego że przy poznaniu ciebie gdzieś pogubiłem swoje żelazne zasady. Ale tobie, zdaje się, też ich niewiele zostało…
- Próbujesz mnie obrazić?
- Próbuję znaleźć nić porozumienia z najpiękniejszą kobietą na świecie. I najbardziej irytującą.
- Nienawidzę cię, wiesz?
- Wspomnę te słowa dziś w nocy – Thorin uśmiechnął się lubieżnie – I obiecuję, że odpowiednio za  nie ukaram. Bo nie znoszę nielojalności w mojej drużynie.
- Thorinie, Luthien, gdzie jesteście!? Zgubiliśmy ich, czekajcie, wracamy!!! – rozległ się nagle głos Bofura.
- To co, będziemy się na siebie obrażać czy powiesz mi znowu, że mnie kochasz i wszystko wróci do normy? – Thorin wyciągnął rękę do dziewczyny, a ona zawahała się.
- A Arcyklejnot?
- Nadal pozostaje moim celem. A ty masz mi pomóc.
- Myślałam, że…
- Że będę się wściekał? Nie, tylko wolałbym go nigdzie nie wsadzać. Najpiękniej lśni własnym blaskiem w słońcu… Zresztą podobnie jak ty – krasnolud spojrzał na Luthien z niezwykłą łagodnością w oczach – To co, wracamy?
- Kocham cię, mimo wszystko cię kocham…
- Wiem. Ani przez chwilę nie zwątpiłem – szepnął zmysłowym tonem Thorin, całując dziewczynę przelotnie w policzek, po czym krzyknął donośnym głosem – Jesteśmy tu, nie zatrzymujcie się! Już do was wracamy!!!
Spojrzeli na siebie ostatni raz i pobiegli przed siebie, w kierunku zachodzącego już słońca, gdzie czekała na nich cała zniecierpliwiona kompania. W małym, brzozowym zagajniku, gdzie po godzinnym marszu Gandalf zarządził nocleg, znowu dziwnym trafem znalazło się miejsce, gdzie Thorin i Luthien mogli z dala od wścibskich spojrzeń spędzić wspólnie noc…

---------
Notka: Autorem opowiadania jest Kate. Opowieść oparta jest na postaciach z filmu "Hobbit: Niezwykła podróż” i nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Do zilustrowania opowiadania użyto screenów i przyciętych screenów Kate z w/w filmu.
---------


Kolejna część za tydzień.

Aktualizacja 12/03/2014. Część siódma tutaj

39 komentarzy:

  1. Drogie panie :) Korzystając z okazji, że mój komentarz ukaże się na samej górze i będzie widoczny dla wszystkich, pozwolę sobie coś zaproponować odnośnie wspomnianej wcześniej wersji +18: kiedy wejdziecie na mój profil, powinien pokazać się od razu adres e-mail, na który możecie pisać. I trafi to do mnie :) Moja propozycja jest taka: kto chciałby dostać fragment +18 (który nie ukaże się u Ani na blogu z różnych względów), niech napisze na tego maila, w ten sposób ja będę miała Wasze adresy, na które później, w odpowiednim momencie (czyli kiedy powstanie) wyślę wspomniany fragment opowiadania dla dużych dziewcząt.
    A tymczasem życzę miłego czytania i wieczoru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadłam tylko na momencik (na dłużej wpadnę później) - musiałam się dowiedzieć jak się Thorin w roli "boyfrienda" sprawdza - no i widać, że na pewne sprawy jest bardzo otwarty (przyciskanie do drzewa wyraźnie mu się podoba i lubi być niby to "gorszony"), a w innych sprawach Luthien będzie musiała solidną robotę od podstaw wykonać. Ale jak widać nie straszne jej srogie miny naszego króla, więc myślę, że sobie poradzi. Luthien, trzymam kciuki - pogoń Thorinowi kota. Najłatwiejszy do obróbki będzie przy utratach kontroli nad sobą - więc staraj się jak najczęściej doprowadzać go do tego stanu.
      Duet: Thorin i Bilbo - perełka.
      Ze screenami trafiasz w sedno - Thorin błękitno-srebrzysty - chciałoby się dokładnie obcałować rany przez Azoga zadane, żeby się szybciej zagoiły.
      Dziękuję bardzo panno Kate!

      Usuń
    2. Bardzo proszę panno Zosiu i oczekuję panienki w późniejszym terminie. Ja i panicz Thorin oczekujemy!
      Też muszę przyznać że duet Thorin i Bilbo mi się podoba, takie starcie dwóch różnych światów ale ciekawie to wychodzi.

      Usuń
  2. Czekałam, czekałam i się doczekałam:) Dłuuugi był ten tydzień.
    Ostatnio nie mam natchnienia do czytania, ale Twoje kolejne części przyciągają mnie jak miśka do miodu. I sprawiają, że micha się uśmiecha, a człowiek robi się weselszy:)
    Kate, to jest świetne po prostu:) Thorin i Luthien w tej kłótni i pogodzeniu się podobni są trochę do włoskiego małżeństwa (mam nadzieję, że się nie urażę Cię tym). Ciekawe, czy jakby mieli na podorędziu jakieś Bomburowe garnki czy patelnie, czy one by nie latały przypadkiem(Luthien mogłaby porzucać tym i owym na przykład:)). Ale i tak mi się podoba, że Luthien nie była taka grzeczniutka i potrafiła się postawić:)
    Fili za to pokazał klasę. Zachował się dojrzale i wyrozumiale. Tez go lubię. Jest taką przeciwwagą do trochę zwariowanego (pozytywnie) Kili'ego:)
    Czekam już na następną cześć:D Serdecznie pozdrawiam:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Włoskie małżeństwo... Coś w tym jest! Ja lubię takie ogniste temperamenty, kłótnie niczym burze z piorunami, może nawet mocne słowa nieopatrznie wypowiedziane, urażona duma obu stron, ale... W końcu pogodzenie, które również bywa istną burzą z piorunami :) Oj Bomburowe garnki to by latały do samych chmur (oczyma wyobraźni widzę Luthien z tłuczkiem), biedak nie nadążałby z kupowaniem nowych...

      Usuń
    2. :D Oj Kate, obraz Luthien z tłuczkiem doprowadził mnie do płaczu, oczywiście ze śmiechu:). Już widzę jak lata za Thorinem po lesie aż się kurzy. Thorin za to salwowałby się ucieczką przed rozzłoszczoną kobietą;)), bo chyba Król nawet nie dał by rady temu wzburzeniu;) Piękne:)

      Usuń
  3. Dopisuję jeszcze dzięki, dzięki, dzięęęęęęękiiii Kate:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kate, gdy czytam, WIDZĘ te postacie jak żywe, a każda jest inna, coraz wyraźniejsza. Super! Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdradzę, że w następnym odcinku (Boże to brzmi jakbym zapowiadała tasiemiec) będzie nieco komediowo i przybliżone zostaną postacie krasnoludów. Każdy z kompanii wtrąci swoje 3 grosze, bo Luthien będzie chciała ich poznać. Również bardzo wyraźnie. No i będzie Nori - notoryczny kłamca i drobny złodziejaszek, Dori - koneser dobrego piwa i stary hipochondryk, Oin - przygłucha, ale zasłużona położna... Nieźle się bawiłam, opisując całą drużynę i tworząc między nimi sprzeczki i złośliwości. Lubię opisywać postacie i tworzyć ich charaktery. I miło mi, że robię to tak, że do Was to trafia :)

      Usuń
  5. Kate, DZIĘKI! Będę się powtarzać, ale takiego Thorina widzę właśnie. Z tym pancerzem odpowiedzialności, poczucia nieuchronności przeznaczenia, demonów przeszłości ale jednocześnie samotnego, czułego, delikatnego i spragnionego miłości. Czyli romantyk w ciele twardziela: w zależności od potrzeb możesz aktywować odpowiednią opcję:) Luthien-nie mimoza i chyba już orientuje się jaką taktykę przyjąć :))
    Rozmowa Thorina z Bilbem jest rewelacyjna. Takie poczucie humoru zabarwione sarkazmem baaardzo mi odpowiada.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak mi ulżyło, że ktoś rozumie mój humor! Kocham sarkazm w każdej postaci i czasem może go nadużywam, ale dopóki nie macie dość, to poużywam go nadal :) Co do Luthien to nie mylisz się, dziewczyna wie jaką broń posiada i potrafi jej użyć, a Thorin jest spragniony miłości ale również nieco ostrzejszych wrażeń... Chłopak lubi dominować, tyle powiem. Tak go widzę przynajmniej w mojej wyobraźni.

      Usuń
    2. Tak, tak tęsknotę za mocniejszymi wrażeniami i "ukaraniem" zauważyłam:) Sarkazm uwielbiam, może dlatego, że w pewnym sensie daje poczucie władzy :)
      Jeśli pozwolisz, to znowu z muzycznym skojarzeniem wyskoczę (bo nałogowo słuchającą jestem). Dziś przyszła mi do głowy Sarah McLachlan i "Plenty".

      Usuń
    3. A wiesz, że nie kojarzyłam tej piosenki... Dziękuję za poszerzenie moich horyzontów :) Świetnie pasuje. Ja też lubię tak sobie dopasowywać piosenki do danej sytuacji, czasem nieświadomie czegoś słucham, a potem myśl "hej, przecież to pasuje do Thorina". Tak mam teraz - w TV leci "Eternal Flames" The Bangles, no i idealnie mi pasuje, szczególnie słowa "I watch when you are sleeping, you belong with me" - no jakbym widziała Thorina z poprzedniej części, gdzie gadał do siebie w myślach kiedy obserwował śpiącą Luthien.

      Usuń
    4. Cieszę się, że rozumiesz moje muzyczne uzależnienie :) Bangels.... jak najbardziej :)
      To pozwól jeszcze jedno, bo ostatnio zakochałam się w tym głosie
      http://www.youtube.com/watch?v=jT_qJgEAdbg
      Mam bardzo sceptyczny stosunek do coverów, ale ten jest cudny. :)
      Już ustępuję pola Thorinowi i Luthien. :) Dość muzyki na dziś. :) Dziś Twój dzień, Kate :)

      Usuń
    5. Aleś mi zapodała nutę, kochana moja... Chyba też się zakochałam! A to dziwne, bo przyznam szczerze - o wiele bardziej wolę męskie głosy w muzyce. Na co dzień królują w moich głośnikach głównie mężczyźni, włączajac w to Ryśka intonującego "Far over the isty mountains cold..." :) Ale naprawdę piękne to, cudo, nastrojowe i wzruszające!

      A poza tym muszę Cię zbesztać! To nie jest mój dzień, tylko NASZ! Załóż Thorinowi oczy Mulligana i nikomu nie ustępuj pola. A muzyki nigdy dość :)
      Swoją drogą jakby tak na miejscu Thorina był Mulligan przy tym drzewie... Ostro by było :)))

      Usuń
    6. Kate, dzięki:) Mulligan zawsze blisko i nie narzekam z tego powodu. Drzewo powiadasz....:)
      Na marginesie pani śpiewająca jest Wietnamką.

      Usuń
    7. Aleś nas Eve rozrzewniła - mnie podobało się tym bardziej, że był tekst, więc coś zrozumiałam. Ja mam tak, że gdy zaczynam czytać jakąś książkę i oczywiście coś musi przy tym grać, to potem odruchowo włączam już to samo i książka i muzyka są całością.

      Usuń
    8. Kate, to ja jeszcze w kontekście Mulliganowych oczu Thorina coś dodam:

      http://www.pinterest.com/pin/141441244521366075/

      Usuń
    9. Jezus Mario czy Ty chcesz żebym ja zawalu dostała!? W młodym wieku w kalendarz kopnęła!? Serce mi wali jak nienormalne, a reszta organów ma klasyczną trzęsiawkę. Jedyne, czego teraz potrzebuję, to Thorina i jakiegoś drzewa.

      Usuń
  6. Oin jako położna? Czy ty już wybiegasz opowiadaniem w przyszłość, Kate? Mam nadzieję, że doprowadzisz opowiadanie co najmniej do tego momentu. A tak w ogóle nie znajduję wystarczających słów pochwały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie, nie w przyszłość a w przeszłość - w książce "Hobbit Niezwykła Podróż. Filmowe postacie i miejsca" bardzo fajnie opisane są wszystkie postacie z filmu, i trochę inspirowałam się tą książką, opisując krasnoludy, ale też muszę powiedzieć że wiele z tego, co tam wyczytałam, pokrywa się z moim prywatnym wyobrażeniem o nich. Więc to taka moja mała współpraca z tym przewodnikiem. I wracając do tematu Oina - chodzi o to, że przyjmował poród, gdy na świat przyszedł syn jego brata, Gloina.
      A co do ewentualnego potomstwa głównych bohaterów... To nie jest moment, żeby cokolwiek zdradzać. Coś mi świta w głowie, ale na razie jest to nie do końca jasne i jeszcze nie wiem, jak uda mi się poprowadzić ich losy. A nawet jeśli wiem, to zostawię to dla Was jako niespodziankę :)

      Usuń
  7. Bawię się setnie, aczkolwiek ten fanfik rozdziera moją dobrze ułożoną, konserwatywno-tolkienowską duszę ;))

    Wrażenia na szybko:
    1. OMG! Król lubieżności! :D

    http://25.media.tumblr.com/53229f2487672250f1d25c86115b6c52/tumblr_mu03i3udJC1rwd23to2_r2_500.gif

    http://25.media.tumblr.com/b5e2b02a7c31e1b28df8739f2f0ebb23/tumblr_mu03i3udJC1rwd23to4_r1_500.gif

    2. „Zawsze zrzędliwy, pełen sarkazmu i złośliwości” – mój ulubiony niziołek???

    http://25.media.tumblr.com/e52bf40416abf0d22a97fc19d2109a20/tumblr_mf2ygm8gb21rfyza5o1_500.gif

    3. Mr Dwalin, nie czytaj tego, bo stracisz resztę włosów :D Chodźmy na jeszcze jedno 'ale' ;)
    Jak tak dalej pójdzie, rzeczywiście zostaniesz moim Numerem 1 ;))

    https://31.media.tumblr.com/d6cf6f5e059b55ef0397f0e51f160063/tumblr_mzqgq4kBJ51to1h0ho1_250.gif

    4. Królu- otrzeźwiej! ;D

    https://31.media.tumblr.com/79f4af0d326d85ec7d9e876463c0fd59/tumblr_n120mm73sL1rkt4ewo1_250.gif

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robin, oblałam się przez Ciebie winem. Po przeczytaniu fanfika Kate zastanawiałam się co napiszesz - i jak zwykle - nie rozczarowałaś mnie. Twoje komentarze są wartością dodaną do tej opowieści. Coś mi się zdaje, że podoba Ci się coraz bardziej - i mimo odmiennej wersji Thorina w swojej głowie - masz niezłą zabawę.
      Co do Dwalina - Kochana, on jest boski - ta postawa i tatuaże - no i tylko mu wojaczka w głowie - Twój typ. No chyba, że interesuje Cię tylko król. Chociaż czyniłaś kiedyś jakoweś uwagi co do Gandalfa - więc, w końcu, który?

      Usuń
    2. Zosiu a Ty znowu z winem... Przynajmniej tym razem nie oblałaś się przeze mnie :)

      Robin, tak jak lubisz w punktach:
      1. Wybaczcie dosłowność mojej wypowiedzi, ale jeśli ktoś tam w tym dalekim, zimnym Śródziemiu zasługuje na porządny seks, to jest to Thorin AMEN!
      2. Wszyscy kochamy Bilba!!! I żadna zrzędliwość w tym nie przeszkodzi.
      3. Nie czytaj kochanieńka kolejnej części za tydzień, ponieważ tam twardy jak głaz Dwalin wda się z Luthien w rozmowę o uczuciach Thorina. Juz teraz proszę o wybaczenie!
      4. Absolutnie, niech nie trzeźwieje, niech coraz bardziej się rozkręca. Robin, jeśli ma się twarz Richarda Armitage, to bycie symbolem seksu jest nieuniknione!!! I siłą rzeczy nie potrafię stworzyć z Thorina aseksualnego, zimnego typa. To niemożliwe z tą twarzą i tym spojrzeniem ;)

      Usuń
    3. Kate, I drink too much, I know (nauczyłam się tego tekstu z "Pamiętników Wampirów").
      Zgadzam się w 100% z pkt. 1, 2 i 4. Boże! Dwalin? I rozmowa o uczuciach? Uhhh, będzie ostro. Po coś ostrzegła Robin? Niechby przeczytała - jakiż ciekawy byłby komentarz.

      Usuń
  8. Czekałam i czekałam na tą środę i jest:) cudnie się to czyta, co ja mówię, pochłania :)
    Thorin i Luthien w scenie kłótni od razu stali mi się bliżsi - sama mam tak na co dzień i wierzcie mi, może talerzy jeszcze nie tłukę, ale niektóre wyposażenie domu jest już trwale uszkodzone..
    fajnie, że Luthien nie jest mdła i nie powtarza tylko ciągle "kocham cię, kocham cię", bo to by było zbyt nierealne, a tak kobietka jest z krwi i kości - tupnie nogą jak się coś nie będzie podobać i koniec..
    nie muszę pisać chyba, ze czekamy na więcej i więcej Kate:)

    a skoro już jesteśmy przy temperamentach to znalazłam coś takiego :
    http://www.pinterest.com/pin/187532771956481639/


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nati0, dzięki cudownej Kasieńce mam tekst po polsku, z którego jest ten cytat - Ryś opowiada o swoim weekday. Pod wpływem i z ciekawości spróbowałam jajeczniczki z mikrofalówki.
      Znaczy się, że jesteś "panienką z temperamentem" - i dobrze - charakternym trzeba być.

      Usuń
    2. Nati, dziękuję Ci bardzo :) Postacie muszą być JAKIEŚ, nie lubię mdłości i bezbarwności. Ale Luthien i tak strasznie dużo razy powtarza to nudne "kocham cię" w momencie, kiedy jej facet nie powiedział tego ani razu. Ja to bym takiego zabiła na miejscu... No chyba że byłby Thorinem.

      "The chair getting thrown out of the window" - marzę o tym żeby to zobaczyć i poczuć na własnej skórze... Oj, czy ja właśnie powiedziałam TO na głos? Trudno, nie będę ukrywać że bitwa na krzesła strrrrasznie mi odpowiada.
      Zosiu, bo ja to się bałam tej jajeczniczki robić - powiesz mi, jak to wyszło?

      Usuń
    3. Kate, nastawiłam się na ohydę - ale o dziwo jajeczniczka była zjadliwa. Aczkolwiek nie powtórzyłam tego eksperymentu - jestem wychowana na porządnej jajeczniczce z wiejskich jajek na masełku, może być ze szczypiorkiem.

      Usuń
    4. Jeśli Ty to zjadłaś i żyjesz (a ja Ci ufam), to chyba wiem, co zjem jutro na śniadanie. Zastanawiam się tylko, ile czasu trzymać to w mikrofali... Żeby mi to nie wybuchło.
      Ale jak tu nie mówić, że Rysiek nie poszerza horyzontów - dzięki niemu poznajemy również nieco bardziej "orientalne" wariacje na temat wydawałoby się że zwyczajnych potraw. Poświęcę się więc, by zrozumieć zakamarki duszy Ryśka i zjem jajka z mikrofali.

      Usuń
    5. Przyznam się, że robię taką jajecznicę dość często. Oszczędność czasu, wysiłku i kalorii:) A że specjalnie oświecona wiedzą o Rysiu nie jestem (jeszcze), to wychodzi na to, że u mnie od jajek do duszy za daleko ;)

      Usuń
  9. Jestem jeszcze na chwilkę, ale zaraz uciekam, bo czeka mnie jeszcze robota na późny wieczór :P
    Zosiu, który? Hmm, zdaje się, że Gandalf najbardziej gustuje w hobbitkach, więc chyba miałabym mniejsze szanse :D A interesuje mnie "mieszanka wybuchowa";D
    Kate- ależ ok, bo Dwalin ma serce romantyka ;) I ubóstwia Thorina ;) Tylko nie mogę sobie go wyobrazić jako kogoś, kto "wda się w rozmowę". To raczej typ małomówny ;)

    I jeszcze na koniec, hehe ;)
    A jak już obejrzycie to grzecznie rączki na kołderkę i słodkich, niewinnych snów ;D

    http://24.media.tumblr.com/a92337310014ed2404452c7099d91686/tumblr_mrdtdg3FDE1s9nln2o4_1280.jpg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, no, no. Aż mi się okulary spociły:)

      Usuń
    2. Oj Robin próbujesz dobre dziewczęta na złą drogę sprowadzić takimi obrazkami!

      A Dwalin, jak to każdy mężczyzna, ma czasem potrzebę powiedzenia czegoś, co myśli. Nie martw się, nie zrobiłam z niego gaduły ani plotkary. Dam mu spokój :)

      Usuń
    3. Hej Siostry wszytskie & szanowna autorko Kate, dopiero teraz przeczytałam - roboty huk! chociaż od rana wciaż myślałam o tym, że dziś środa, i kiedy ta 18sta? kiedy ta 18sta? :)))
      No i cuuuudnie... właśnie tak to sobie mniej więcej dalej wyobrażałam. Mam kilka ulubionych tekstów, na czele z :"To, co zrobiłeś ze mną w nocy…- Nie rozmawiajmy o tym. Wystarczy, że to zrobiłem – mruknął Thorin" .... który miał przecież na sobie tyle ubrań, że nie było szansy zobaczyć, iż najchętniej tu i teraz zrobiłby to ponownie :)))))
      Dzięki Kate!!!

      Usuń
    4. O rany Julek, co za zdjecia... a to ostatnie... Znowu chyba "woda na łeb" musi być

      Usuń
    5. Zawsze, jak któraś z Was przytoczy jakiś cytat, to na mojej twarzy maluje się mina pt. "ja naprawdę to napisałam!?" i sprawdzam czy to prawda - potwierdzam, spod mej ręki to wyszło. Właśnie przeleciałam (bez skojarzeń proszę) całą tę część opowiadania żeby to sobie uświadomić.
      A Ty moja droga to widzę, że najchętniej pomogłabyś zdjąć Thorinowi te całkiem zbędne sterty ubrań, bo po co ma tyle na sobie dźwigać, prawda? Zawsze wyłuskasz z tekstu te najlepsze momenty :)

      Usuń
  10. Nie wiem czemu ale ciągle czekam na ten moment kiedy L. powie Thorinowi, że jest w ciąży XD ciekawa jestem jego reakcji i innych i czy w ogóle między nimi wszystko będzie dobrze .Julia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, coś tu cicho...chyba zaczytujecie się w wersji 18+ ;)
      co do Mr Dwalina- bardzo się cieszę Kate, że planujesz dać mu spokój. Ktoś w tej drużynie musi zachować rozsądek i czuwać nad bezpieczeństwem,
      gdy inni bez opamiętania robią sobie dobrze ;)

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.