Poprzednia, trzynasta część tutaj.
Legolas wraz z Tauriel następnego
dnia po rozmowie z Thranduilem wyruszyli do Rivendell. Tam zaś trwały
przygotowania do podróży do Lothlorien. Luthien cieszyła się, że pozna
legendarną panią elfów, Galadrielę, i jej męża Celeborna. Byli oni zarazem
rodzicami żony Elronda, Celebriany. Arwena opowiadała jej o swej matce, która
podczas podróży do Lorien została napadnięta przez grupę orków w Caradhras w
Górach Mglistych, i trafiono ją zatrutą strzałą. Co prawda uratowali ją jej
synowie, Elladan i Elrohir, a Elrond uleczył, lecz nie mogła zaznać spokoju i
niedługo po tym wydarzeniu opuściła Śródziemie. Jej mąż utrzymywał z teściami
nadal bliskie i przyjazne stosunki, a poza tym cała trójka była jednymi z
najważniejszych postaci, najbardziej dostojnymi i mądrymi w całym Śródziemiu.
Luthien miała więc nadzieję, że razem wymyślą, jak pomóc Thorinowi. Pochód do
Lothlorien w końcu wyruszył, początkowo poruszali się powoli, obawiając się o
zdrowie Luthien, jednak po dwóch dniach, kiedy dziewczyna czuła się świetnie, a
dotarli już do granicy Gór Mglistych, przyspieszyli, obawiając się
niebezpieczeństw w przełęczy Caradhras, wszak Aragorn informował, że Azog
wyznaczył sporą cenę za zabicie ukochanej króla krasnoludów. Był z nimi, poza
tym wędrowali z oddziałem dobrze uzbrojonych elfów, więc Elrond był spokojny o
życie Luthien. Caradhras mimo to pokonali szybko, a gdy znaleźli się już po
drugiej stronie Gór Mglistych, rozbili obóz, by przenocować, a następnego dnia
czym prędzej udać się do lasów Lothlorien. Noc była spokojna i cicha, a z
samego rana Elronda obudził hałas. Wydawało mu się, jakby słyszał nadciągające
konie, niewiele, mogło ich być najwyżej trzy. Elficki słuch, podobnie jak i
wzrok, był bardzo precyzyjny – kiedy Elrond wstał, zauważył dwóch zbliżających
się jeźdźców. Uśmiechnął się i podszedł do nich.
- Legolasie! – krzyknął,
rozpoznając młodego księcia – I Tauriel, witajcie!
- Mój panie! – Legolas zeskoczył
z konia i czym prędzej ukłonił się Elrondowi, po czym to samo uczyniła jego
towarzyszka.
- Co was tu sprowadza?
- Zmierzaliśmy właśnie do
Rivendell, co za szczęście że ciebie spotkaliśmy…
- Udajemy się do Galadrieli i
Celeborna – wyjaśnił Elrond – A wy… Stało się coś poważnego?
- Tak, panie. Mój ojciec… Chcemy
go powstrzymać!
- Przed czym?
- Dębowa Tarcza jest w naszych
lochach – dodała Tauriel, a w tym momencie spostrzegła nasłuchującą rozmowę
Luthien – Jeśli nam nie pomożesz…
- Thorin! Thorin jest uwięziony!?
– krzyczała ukochana krasnoluda, podbiegając do trójki elfów – Mów natychmiast,
co się stało! Co dzieje się z Thorinem!?
- Spokojnie Luthien, Tauriel
wszystko nam wyjaśni. Zaczekajcie, pójdę po Aragorna i moją córkę.
Kiedy Elrond oddalił się, dwójka
młodych elfów uważnie zmierzyła dziewczynę wzrokiem.
- To ty jesteś Luthien –
powiedziała cicho Tauriel – Początkowo nie sądziłam, że Thorin mówi prawdę, ale
nie kłamał…
- Co mówił!? Co z nim zrobiłaś!?
– w oczach dziewczyny zaczęły zbierać się ogromne łzy.
- Mówił, że czeka na niego piękna
kobieta, która go kocha. Bardzo mu ciebie brakuje, nawet w najgorszych chwilach
mówił o tobie… Jeszcze kiedy mnie nienawidził, podkreślał że jest na świecie
kobieta, z którą przeżył piękne i… bardzo intymne chwile.
- Zabiję go. Opowiada takie
rzeczy po całym świecie!
- Mówił to, żeby zrobić mi na
złość. Uważał, że jestem nałożnicą ojca Legolasa, króla Thranduila, i stawiał
ciebie jako moje przeciwieństwo.
- Obraził cię!?