czwartek, 28 sierpnia 2014

The Hobbit: Barrel Song. Albo jedno zabawne wideo.


Zabawne (a przynajmniej dla mnie) ze względu na połączenie sceny z beczkami z „Hobbit: Pustkowie Smauga” z piosenką „Rollin' Down the Hole” z animowanej wersji „The Hobbit” z 1977r. Tekst piosenki możecie przeczytać tutaj

27 komentarzy:

  1. Oj zabawne, zabawne. Ta scena nawet bez tej pioseneczki jest zabawna - tyle, że w niezbyt pozytywnym sensie, bo to czysta kpina była i miałam wrażenie, że parodię filmu oglądam. I chyba dla własnego dobra i zdrowia psychicznego tak to trzeba odbierać. Ale jak się chce zrobić film dla obszernego targetu, to takie cuda niestety wychodzą. Ale oczywiście wszystko rekompensują oczy Thorina na samym początku filmu. Nawet mi potem spływy beczkowe nie były straszne. Ta muzyczka doskonale pasuje do tej sceny. Dziękuję Aniu, ubawiłam się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Zosiu, że Tobie też przypadł do gustu ten filmik. Co do beczkowej sceny, to już nawet nie wspomnę jak baaardzo chciałam ją zobaczyć w kinie. A że mocno dziwna wyszła, no cóż… młodszej młodzieży się podobała ;-)

      Usuń
  2. Z tą muzyczką wszystkie bzdurne i z palca wyssane scenki nie raziłyby tak jak przy oryginalnej ścieżce dźwiękowej. Wyszłaby z tego zabawna historyjka, taka prawie kreskówka, tylko z żywymi aktorami. Naprawdę zdziwiłam się, że przy tej wesołej pioseneczce scenę beczkową daje się całkiem bezboleśnie oglądać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam takie wrażenie, że wciąga piosenka ( i nie spodziewałam się, że aż tak bardzo), że pewnych sztuczności się nie dostrzega.

      Usuń
  3. Również się zgodzę, że video bardzo fajne. Co do oceniania, czy wyszło znośnie, czy nie, nie będę się udzielać. Jak to Aniu już napisałaś, jestem z tej młodszej młodzieży i wszelakie sceny należące do Hobbita mi się podobają :D

    A skoro już jesteśmy przy temacie Hobbita - wybiera się ktoś do Londynu [?] na premierę ostatniej części, czy sama będę? :D
    Bo się z tatą założyłam, że jeżeli uda mi się schudnąć parę kilogramów, to mnie zabiera, więc od poniedziałku przechodzimy na dietę :D Bo jak tak teraz przeglądam wpisy w poszukiwaniu jakiś relacji, to "ogarnęłam", że mogę lecieć do Berlina, jednak leżę i kwiczę z niemieckim... Więc mogę całkiem dobrze poradzić sobie z Angielskim... A Wy macie jakieś plany grudniowe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze, że Ci się wszystkie sceny w Hobbicie podobają, znaczy to, że każdy może znaleźć coś dla siebie ( a nie każdy film może się czymś takim pochwalić).

      Trzymam kciuki abyś wygrała zakład. Niemieckiego również nie znam, a i stanie kilka godzin w grudniowy dzień … hm… raczej to nie dla mnie.

      Usuń
  4. Mogło być tak pięknie, a PJ zrobił bajeczkę dla gimnazjalistów. Najgorsza scena w filmie, oprócz tej, w której krasnoludy przechodzą przez "kanalizację".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, wydaje się, że to jest cena kierowania filmu do tak szerokiej publiczności. Ale jak mówiłam wyżej, każdy może znaleźć coś ciekawego dla siebie w tym filmie.

      Usuń
  5. Tak. Bilbo jest bez zarzutu. Thorin też oczywiście. I gdyby tylko ta jego skandalicznie krótka broda wreszcie zakończyła żywot.... Mogę zrozumieć, że w pewnym sensie modyfikuje się książkę, żeby trafić do szerszej publiczności, ale nie pojmuję, jak osoba- czyli PJ- tak bardzo zakochana w świecie stworzonym przez Tolkiena i deklarująca szeroką wiedzę na ten temat może dopuszczać tak żenujące i co więcej zamierzone zmiany! Broda dla krasnoluda była ważniejsza niż "klejnoty rodowe". A w rodzie Durina brody należały do najdłuższych! I nie były to jakieś tam sobie zwykłe brody, siwe i zwisające bez ładu, ale dzieła sztuki. I naprawdę charakteryzatorzy mogli uruchomić fantazję. Moim zdaniem, Thorin Richarda mający brodę przynajmniej do połowy piersi, pięknie, dajmy na to zaplecioną byłby niemniej seksowny, a PJ by się nie kompromitował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi tu się wypowiadać, bo tak naprawdę musiałby odpowiedzieć Ci Peter Jackson, ale kiedy oglądało się dodatki do „Hobbita” jasne było, że chciano aby Thorin był seksowny. No i jest. Chociaż może i masz rację, Ryś w każdej postaci jest seksowny, więc może i dłuższa broda nie umniejszyłaby nic z jego atrakcyjnego wyglądu.

      Usuń
    2. To wyjaśnienie o którym wspominasz Jeannette powiedział sam Ryś swego czasu, zdradzając jak tłumaczył sobie tą krótszą brodę.
      A tak dla przypomnienia powiem, że sporo ciekawych wypowiedzi o charakteryzacji Thorina można było przeczytać w „Kronikach…” i „Przewodniku…” o których wspominałam jakiś czas temu. Poniżej linki.

      http://zrysiowana.blogspot.com/2013/04/moje-kolejne-hobbitowe-skarby.html

      http://zrysiowana.blogspot.com/2012/11/moje-dwa-hobbitowe-skarby.html

      Usuń
    3. Dzięki Aniu za linki, to zdjęcie, które wstawiłam, jest właśnie z kronik ;). A tą wypowiedź znalazłam na jednym z forów, ale nie byłam pewna jej genezy, dlatego nie wspomniałam o źródle :)
      Jeannette

      Usuń
    4. Bardzo proszę Jeannette:-) A nawiasem dodam, że te „hobbitowe skarby” są naprawdę piękne. :)

      Usuń
    5. Wszystko, co dotyczy Tolkiena, musi być piękne :))
      Jeannette

      Usuń
    6. Akurat te moje hobbitowe skarby są hołdem dla twórców tego filmu, ale zaiste są piękne. :-)

      Usuń
    7. Film też dotyczy Tolkiena, no nie? ;) A tak na poważnie, to faktycznie wszelkiego rodzaju dodatki do Lotra i teraz Hobbita są pięknie robione, naprawdę się starają.
      Jeannette

      Usuń
    8. Tak, widać spore pieniądze tam zainwestowane. Ale z drugiej strony widać również, że nie są to zmarnowane pieniądze.

      Usuń
    9. Tak Jeanette, znam to wytłumaczenie. Nawet logiczne, ale mnie nie przekonało :) Krasnolud z rodu Durina prędzej by się wykastrował niż zgolił brodę.

      Usuń
    10. I dzięki za linka Jeanette. Tak! Zdecydowanie taki by mi odpowiadał! dlaczego u licha nie zostali przy takiej charakteryzacji???

      Usuń
    11. Nie mógł się wykastrować, bo nie miałby możliwości przedłużenia rodu :D. Z tego, co pamiętam, na początku broda była długa, ale ją skracali, bo nie chcieli zasłonić Thorina. Chcieli, żeby widz mógł zajrzeć mu w twarz i wyczytywać z niej emocje i żeby mógł zżyć się z Thorinem. No i żeby Thorin był odpowiednio majestatyczny. Chyba nawet było o tym w kronikach, do których linki podawała Ania w komentarzu powyżej. Tyle już czytałam i oglądałam różnych różności o "Hobbicie", że nie pamiętam, co jest skąd i co kto mówił, ale takie wytłumaczenie mi się kojarzy i na pewno gdzieś coś takiego czytałam ;)
      Jeannette

      Usuń
    12. Tak, już znalazłam. Była o tym mowa w kronikach :). Zobacz sobie pierwszy link podany przez Anię.
      Jeannette

      Usuń
    13. Czytałam to. A i tak dalej będę twierdzić, że taki wizerunek Thorina to tylko po to by się kobiety w każdym wieku grzały i zasilały kiesę filowców (już oni sobie to sprytnie obmyślili) :) Mężczyznom, którzy nie są ortodoksyjnymi fanami Tolkiena jest wszystko jedno, ale ci którzy są, przyznają, że chociaż filmowy Thorin jest prawdziwie królewski- brodę ma skandaliczną :) Popieram (nie umniejszając jego sex appealu ;))

      Usuń
    14. I nikt mi nie wmówi, że dłuższa broda odebrałaby aktorowi możliwość wyrażania emocji. No chyba, że to byłby bardzo marny aktor. A propos tego zżycia się z Thorinem, hehe- efekt jest taki, że oglądając "Hobbita", żadna kobieta nie rozmyśla nad sensem tego "dzieła", ale marzy wyłącznie o pójściu do łóżka z niedoszłym królem Ereboru :DD

      Usuń
    15. A jeśli jakaś rozmyśla i nad sensem "dzieła" i nad pójściem do łóżka z księciem Ereboru? :D
      Tak, masz rację, prawda jest taka, że Thorin miał być po prostu sexy :)). I udało się, bo do kina poszłam na "Hobbita", a wyszłam zakochana w Ryśku ;). Ale też słyszałam i widziałam mnóstwo opinii od naprawdę ortodoksyjnych fanów Tolkiena, że Richard zagrał świetnie, że Thorin wyszedł super, a nawet, że Richard powinien grać Aragorna i był lepszy od Viggo. Ludzie są różni i wszystkim dogodzić się nie da. Ktoś w jakimś komentarzu słusznie stwierdził, że teraz czepiają się Petera, bo coś tam nie zgadza się z książką, a gdyby film był kopią książki, to marudziliby, że brak inwencji twórczej i własnego wkładu i że książkę się lepiej czyta niż ogląda, więc po co ją kopiować na ekran itp. itd. Ludziom zawsze coś będzie przeszkadzać. Pamiętam, jak jeździli po WP, kiedy się ukazał. A teraz już WP jest arcydziełem, a Hobbit gniotem. Niektórzy twierdzą, że Hobbit się wolno rozkręca. Jasne, a Drużyna Pierścienia to niby ruszyła z kopyta, że tylko kurz został? Rzekłabym, że rozkręcała się jeszcze wolniej. Nie twierdzę, że Hobbit jest lepszy, bo nie jest, ale trzeba zwrócić uwagę na to, że lektura WP jest lepsza od Hobbita, więc z filmami musi być tak samo.
      I powiem Ci, że do mnie Thorin przemówił i jest to tak dobra kreacja, że po wyjściu z kina nawet się nie zastanowiłam nad długością brody. Myślałam o cudnych strojach, Gandalfie, rewelacyjnym Bilbie i majestatycznym Thorinie. A byłam naprawdę obiektywna, bo przed Hobbitem nie miałam pojęcia o istnieniu Rysia :). Więc nie szłam na "film z Ryśkiem", tylko na "Hobbita". I nie zawiodłam się, bo jak tylko zobaczyłam Froda i Bag End pomyślałam - jestem znów w Śródziemiu. Jak zobaczyłam Martina pomyślałam - to Bilbo! Bilbo jak malowany. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego Bilba. A jak wszedł Thorin zrozumiałam, że to książę Ereboru, jaki jawił się w mojej głowie, kiedy czytałam Tolkiena. Czego miałabym jeszcze chcieć? Dostałam możliwość powrotu do Śródziemia, przeżycia po raz kolejny przygody z Tolkienem. I to 3 razy :). Co z tego, że to dla kasy, skoro ja mogę iść do kina 3 razy, a nie raz? Co z tego, że PJ rozszerzył książkę, jeśli mogę zobaczyć więcej wątków z zapisków i notatek mistrza? Co z tego, że coś się nie zgadza? Czy musi się zgadzać z moim obrazem? Każdy ma własne wyobrażenie, kiedy czyta książkę i tego nikt nie może nas pozbawić. Więc mam własny obrazek w głowie i obraz Petera na ekranie. I jest super :). I mi jest dobrze, a jak ktoś woli stale krytykować, to jego sprawa. Mnie na to szkoda życia, wolę się cieszyć i bawić tym, co dostałam :)
      Uff, poniosło mnie ;)
      Jeannette

      Usuń
    16. Lubię z Tobą konwersować Jeanette :)
      Gdy byłam dziesięć lat młodsza i w kinach leciał Władca Pierścieni, na każde słowa krytyki tego filmu reagowałam właśnie tak jak ty teraz :)
      Więc pewnie się zestarzałam :) Albo wymagania rosną wraz z wiekiem :D
      Oczekiwałam więc "czegoś więcej" po Hobbicie, niż tylko zawrotnej akcj. To coś było przez chwilę w domu Bilba, gdy kompania śpiewała Misty Mountains
      i podczas spotkania Bilba z Gollumem, a póżniej gdzieś się rozpłynęło na rzecz fajerwerków ;)
      Oprócz brody nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń co do Thorina Richarda.
      Również byłam oszołomiona jego postacią po obejrzeniu pierwszej części. Nareszcie jakiś facet z krwi i kości! Żadnych oznak zniewieściałości:)
      I właśnie przez to oszołomienie nie dostrzegłam wad filmu :) Oczy otworzyły mi się dopiero po kolejnym seansie i po DOSie ;) I dlaczego? Bo, jak juz tu wiele razy pisałam, blablabla, oczekiwałam ekranizacji dzieła Tolkiena, ponieważ reklamowane to było cały czas jako-ekranizacja. A wyszło coś tak jak "Ostatni Mohikanin", czyli tytuł, bohaterowie i 40 % wątków zgodnych z tym co w książce. No to się zawiodłam i tyle.
      A WP wcale nie jest uważane za arcydzieło. Właśnie dopiero teraz fani pozwalają sobie na wyciąganie wszystkich niedociągnięć.
      I ja znam również wielu ortodoksów którym podobał się Hobbit, ale dlatego, że oddzielili go od powieści :)
      Rysiek nie jest lepszy od Viggo :) I za bardzo wychuchany, by mógł zagrać Aragorna:)

      Usuń
    17. Też nie wyobrażam sobie Ryśka jako Aragorna. Dobrze, że Aragornem był Viggo, a Thorinem Rysiek. Niezwykła podróż jest lepsza od DoS, ma klimat, a początek mogłabym oglądać w kółko :). Ale z kolei w DoS jest mój kochany Thranduil, jest Bard no i Smaug. Oglądałam obie części chyba już z milion razy i powiem tak: chyba faktycznie trzeba oddzielić film od książki. I to zawsze, nie tylko przy Hobbicie. Kiedyś oczekiwałam od filmu wiernego odtworzenia książki. Teraz już mi na tym tak nie zależy, bo i tak żaden film, nawet mój własny, nie dorównałby mojej wyobraźni. Przyjęłam do wiadomości, że film nigdy nie odtworzy wiernie książki. Poza tym nie oczekiwałam, że to będzie takie, jak WP. Wiedziałam, że będzie to inny film, z innym klimatem i inną akcją. Nie nastawiałam się jakoś specjalnie na powtórkę z WP i to też oszczędziło mi zawodu.
      Co do krytyki, to sama krytykuję za pewne rzeczy Hobbita. Za pewne chwalę, za pewne nie. Ale lubię merytoryczne dyskusje i argumenty. Nie wkurza mnie krytyka sama w sobie, tylko bezrefleksyjne głupoty wypisywane przez niektórych. Swoją drogą, bezrefleksyjne głupoty wypisywane przez zaślepionych fanatyków filmu, którym złego słowa nie można rzec o tym filmie, też są irytujące. Np. ktoś się przyczepił do ciemnoskórych mieszkańców Esgorath. Jasne, wszyscy powinni być biali, wiem. Ale żyjemy w innych czasach niż Tolkien i cholerna poprawność polityczna wymusza, aby wszędzie pakować czarnych, skośnookich i jeszcze najlepiej muzułmanów. Pewne środowiska zaczęły się czepiać filmu właśnie z powodu braku kolorowych. Więc Peter ich gdzieś tam upchnął. Czy dobrze zrobił? Nie. Ale rozumiem, że chciał uniknąć dyskusji na ten temat, bo przyćmiłaby ona sam film. Nie pochwalam tego, ale rozumiem. A niektórzy nie potrafią zrozumieć, zastanowić się, przeanalizować i wyciągnąć wniosków. I to mnie wkurza. Niemyślenie. A ja zawsze patrzę na wszystko z różnych perspektyw i staram się zrozumieć czyjeś motywy, uzyskać jak najszersze spojrzenie na daną sprawę. Dlatego wkurza mnie ignorancja i powierzchowne osądzanie.
      Również sprawia mi przyjemność rozmowa z Tobą, Robin :)
      Pozdrawiam.
      Jeannette

      Usuń
    18. Podsumowując: "Jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził" :)
      I zgadzam się z Tobą odnośnie tematu "krytyki"- powinna być ona przemyślana.
      Jeśli o mnie chodzi to spośród 5 aktualnych odsłon Śródziemia autorstwa pana Petera, największy sentymentem darzę "Dwie Wieże", który to film jest akurat oceniany jako najsłabsza część trylogii, no a mnie się podoba szalenie (z wyjątkiem nudnego wątku Aragorn- Arwena i blond Faramira) i często oglądam ulubione fragmenty.
      W "Hobbicie" uwielbiam Bilba stworzonego przez MF. I jest dla mnie przed Thorinem! ;)
      A Thranduil- jest świetny :)
      Pa:)

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.