Ostrzegam, że post zawiera spoilery.
Trzy elementy, które przyciągnęły moją uwagę podczas
oglądania tego odcinka.
Pierwszy to to, że w tym odcinku dowiadujemy się, kim staje
się Francis. Czyli, że staje się Wielkim Czerwonym Smokiem.
Drugi. Ten odcinek zdecydowanie należy do Reby i Francisa.
Czy to podczas scen w zoo.
Czy w domu Dolarhyde’a.
Trzeci. Zjadając obraz, Francis ma w sobie Smoka.
Jednym słowem, cytując Rebę, D. jest „pełen niespodzianek”. ;-)
Zgodzę się z tobą Aniu że oboje byli świetni w tym odcinku. Można nawet było dostrzec w wykonaniu RA inne jego postacie np gra twarzy przypominała mi momentami Lucasa czy Johna Standring'a.
OdpowiedzUsuńTak, gama emocji na twarzy Francisa w tym odcinku jest niesamowita. Od lekko nieporadnego, zaskoczonego poczynaniami Reby i związanymi z tym jego emocjami, do precyzyjnie wykonującego swoje zadanie – zjednoczenia się ze Smokiem.
UsuńMuszę przyznać, że pierwszy raz w zasadzie nic mi nie przeszkadzało podczas oglądania. Poza "smokiem na rykowisku" - wybaczcie, to jest tak przerysowana scena, że nie mogę nie śmiać się. (A miałam nadzieję, że inwencja twórców w tej materii zakończy się na ogonie z poprzedniego odcinka:)
OdpowiedzUsuńPodobała mi się wizyta w zoo i to, co wydarzyło się póżniej w domu Francisa.Obie te sceny mają drugie dno - można je rozmaicie rozumieć i tu NA SZCZĘŚCIE nie pokuszono się o tłumaczenie "co reżyser miał na myśli". Obie są też niezwykle zmysłowe, a nie przekraczają granic dobrego smaku. Dodatkowo, muzyka idealnie współgra z obrazem ( nie ma tego irytującego skrzypienia i zawodzenia w tle). A wisienką na torcie jest chłodny, opanowany i zdeterminowany Francisa pożerającego grafikę Blake'a,kompletnie różny od tego, którego widzieliśmy kilka minut wcześniej.
Ten odcinek, to bardzo miłe zaskoczenie ze strony Fullera. I obym nie pochwaliła dnia przed zachodem słońca.:)
Prawdę mówiąc mnie aż tak nie przeszkadzał ten „smok na rykowisku” jak to nazywasz, choć określenie idealne. :D W sumie jest spójne z całą estetyką tego serialu. Byś może musiał być, aby co niektórym pokazać o którego smoka chodzi. ;-)
UsuńMoże w filmie nie pokuszono się o tłumaczenie kanapowej sceny ale już sam Fuller był tak uprzejmy i wyjaśnił sprawę na twitterze. Ale mniejsza z tym. Masz rację, sceny Francisa z Rebą bardzo zmysłowe. Widać, że RA i Rutina mają całkiem niezłą filmową chemię.
Masz rację - taki smok jest spójny i z estetyką serialu i z grafiką Blake'a (trochę nie w tym poście jestem teraz:). Jednak dla mojego poczucia estetyki, to trochę za dużo, ale już kiedyś zgodziłyśmy się, że nie jesteśmy raczej "grupą docelową".:)
UsuńTweeta B. Fullera lepiej nie skomentuję.:) Cieszmy się, że w filmie nie pojawiło się żadne tłumaczenie, bo każdy może zobaczyć to, co chce.
O ile pamiętam, To RA w jednym z wywiadów mówił, że sceny Reba/Francis mają duży ładunek emocjonalny, co można było sprawdzić. Ale jeszcze ciekawsze jest to, jak Francis z kogoś, kto nie dowierza, jakie szczęście spotkało go, przeistacza się w nieporuszonego człowieka, który precyzyjnie realizuje swój plan i nie daje ponieść się przy tym żadnym emocjom.
No właśnie, nie jesteśmy „grupą docelową” począwszy od tego jak przedstawia się pewne sceny w tym serialu a skończywszy na przesunięciu emisji tego serialu.
UsuńI RA niesamowicie pokazał tą zmianę ze skrajności w skrajność, zarówno mimiką jak i głosem. Nawet jeśli spojrzy się na screen/zdjęcie wyrwane z kontekstu to można się domyśleć, czy w danej chwili więcej jest Smoka czy zakompleksionego Francisa w tej postaci.
Otóż to! Od razu widać i czuć, czy mamy przed sobą Francisa czy Smoka. Zatem po co te wszystkie gadżety?:)
UsuńGadżety są dla „grupy docelowej” ;-)
UsuńA! Rzeczywiście!:)
Usuń:D ;-)
UsuńZgadzam się z tobą Eve w ocenie tego odcinka pięknie go opisałaś.
UsuńDzięki, Paulo. Aż zarumieniłam się.:) I miło wiedzieć, że "grupa niedocelowa" powiększa się.:)
UsuńEve ja nigdy nie należałam do grupy docelowej po prostu lubię twórczość Madsa i dla niego oglądałam poprzednie sezony.
OdpowiedzUsuńMnie niestety sympatia dla Madsa Mikkelsena nie wystarczyła.:) Po kilku odcinkach zrezygnowałam. To nie jest "mój" Hannibal, co oczywiście nie wiąże się z osobą samego Madsa a koncepcją serialu - od wydźwięku, po stronę wizualną i muzyczną.
OdpowiedzUsuńA ja z Hannibalem miałam tak, że kiedy powstał serial, obejrzałam z ciekawości jakiś fragment tylko po to, żeby zobaczyć tego nowego Lectera. I mi się nie spodobało. Kiedy później zaczęłam oglądać cały serial, długo nie mogłam się przekonać do takiego Hannibala. I tym, co mnie przekonało, była właśnie koncepcja twórców. Podoba mi się, że pokazano zbrodnie Hannibala i to tak dobitnie. Dzięki temu znienawidziłam go bardziej niż wcześniej, dosłownie gotowało się we mnie na jego widok. Filmy nigdy nie wzbudziły we mnie aż tak silnych emocji co do tej postaci. Ale do tego potrzebny jest cały obraz, a nie tylko kilka odcinków ;)
UsuńNiezły odcinek, w sumie chyba najlepszy z trzeciego sezonu, choć nie lepszy od żadnego z sezonów poprzednich.
OdpowiedzUsuńCały czas czekałam, aż usadzą Francisa z Hannibalem w jednym pokoju i się doczekałam :). Nie miałam najmniejszych wątpliwości, że tak właśnie będzie wyglądać ich rozmowa i chciałam zobaczyć, jak Hannibal bawi się Willem i Francisem i w zasadzie całą resztą też ;). Ten to umie sobie znaleźć rozrywkę :)
Bardzo miło zaskoczyła mnie scena z tygrysem. W końcu Reba nie obmacywała zwierzęcia. W ogóle nie pojmuję co to za pomysł dotykać genitaliów tygrysa. W sumie byłam przekonana, że Fuller z tego nie zrezygnuje, ale po obejrzeniu natychmiast pojęłam swój błąd. Gdyby to facet miał macać tygrysa, to Fuller z pewnością byłby zachwycony, ale ponieważ jego nie interesują relacje płci przeciwnych, to i kobieta dotykająca samca go nie interesuje ;)
Scena seksu kiepska, nie podobały mi się takie ujęcia z Alaną i Margot i nie spodobały mi się także tym razem. Zbyt przekombinowane, za dużo lustrzanych odbić i przejść. Piękno tkwi w prostocie :). Za to podobała mi się scena w salonie Francisa, zwłaszcza ten tłuczony kieliszek ;)
Jeannette może Reba nie obmacywała genitaliów tygrysa ale na pewno trzymała tam głowę zamiast słuchać bicia serca tygrysa. Mnie natomiast tłuczony kieliszek nie spodobał się zwłaszcza wyraz twarzy Francisa jakby go ktoś katował a nie sprawiał przyjemność no chyba że go ugryzła oraz zabrakło mi najechania kamerą na twarz Francisa w momencie gdy Reba bawi się na jego udach. Reszta może być.
OdpowiedzUsuńNigdy nie mogłam pojąć, jak można macać zwierzę :D. To jest dla mnie chore i bardzo zniechęciło mnie do Reby.
UsuńTłuczone rzeczy są bomba! Kostka lodu też się pięknie kruszy, jak się ją upuści ;)
W ogóle wyraz twarzy Francisa był troszkę niedorobiony, chyba go Reba nie za bardzo podnieciła ;). Mnie za to bardzo rozbawiło, jak ona najpierw się zabawiała jego męskością, a później powiedziała, że ma nadzieję, że go nie zszokowała :). Naprawdę się roześmiałam, bo zabrzmiało to kompletnie idiotycznie :))