Jeszcze nie obejrzałam tego filmu, jakoś nie mogę się zebrać... Wiem że dla Rysia wszystko, ale coś czuję, że nawet jeśli przetrwam przez ten film, to nie dam rady obejrzeć go za jednym razem. Niech mnie ktoś pocieszy, że nie jest taki zły :) - film oczywiście, nie RA !
Film jest tragicznie tragiczny, a nawet gorszy, a postać RA do bólu nijaka, za to tornado na końcu nawet niczego sobie ;). Ale mimo to świetnie się na nim bawiłam, bo zabrałam przyjaciółkę do kina i śmiałyśmy się przez cały czas :). Także proponuję zorganizować sobie dobre towarzystwo, a na pewno będziecie mieć niezły ubaw ;). Miłego oglądania! ;))
Grabko jeśli ja przetrwałam ten film to jestem pewna, że dasz radę. Film nie jest zły jeśli nie będziesz od niego zbyt wiele wymagać. ;-) Trzymam kciuki, i daj znać proszę jak Ci poszło.
Film naprawdę da się oglądnąć.Widziałam już gorsze.:) Nie należy nastawiać się na wielkie przeżycia estetyczne i głębię ( poza lejem tornada:) i można przetrwać. A dla TAKICH widoków o poranku (filmowym) warto. Oj, warto!:) Gdy będzie bardzo źle, proponuję metodę "na Robin Hood'a" - od właściwej (czyt. z RA) sceny do właściwej sceny - reszta nieważna.:))
Ileż bym dała, żeby idąc do mojego szefa (skądinąd to bardzo sympatyczny, do rany przyłóż człowiek) widzieć TAKI widok... Nawet niech będzie zirytowany, niech krzyczy, wpisze naganę - nic to! Niech tylko popatrzy znad okularów i... tak będzie cudownie :)))
Aniu, masz rację - to mój najlepszy szef w życiu do tej pory, więc niech ma go Bóg w opiece, żeby był nim jak najdłużej :D Ale za takiego jak powyżej bym się nie obraziła :)
Eve, ale w szkole... przecież byłabym smarkulą. Co też by ten dyrektor na mnie spojrzał! Musiałabym być najwyżej... nauczycielką gnębioną przez paskudnych gimnazjalistów. Albo panią bibliotekarką. Albo kontrolą z kuratorium :)))
O! Widzę, że tak zapatrzyłam się w ... blady błękit koszuli, że zapomniałam napisać, że nie chodziło mi uczennicę. Nauczycielka, bibliotekarka, sekretarka, woźna - nieważne, byle dywanik i srogi wzrok został.:)
Sąsiad... dobrze, dobrze, coraz bardziej podoba mi się Twój tok myślenia! Eve, myślę że możemy porzucić karierę w szkole, bliskie sąsiedztwo w zupełności wystarczy ;) Sąsiad, dodajmy samotny, do tego zasadniczy, surowy i nieco zamknięty w sobie. Kusząca propozycja :)
Najpierw to musiałby w ogóle do domu wpuścić! Czyli trzeba zacząć delikatnie, od pogawędek przez żywopłot. O! I może pytanie "sprawdzi pan, sąsiedzie, co z moją kosiarką, bo coś mi dziś nie chce chodzić" :)))
Z kablami lepiej nie zadzieraj, przerwiesz ten od netu i może być problem. ;-) A poza tym, jak nie będzie mógł sobie poradzić sam może poprosić brata o wsparcie. ;-)
I to był kardynalny błąd!:) Co kogo obchodzi ryczące tornado? Swoją drogą Gary mógł huknąć thorinowym głosem "you shall not pass" (ok, wiem, że to nie ta bajka:) i byłoby po sprawie.:))
Do Rysia nie ma na razie szans by mnie zniechęcić; co prawda parę razy już zaczynałam ten film i kończyłam po około 10 minutach, ale to po prostu nie były dobre dni. Poczekam aż wreszcie zacznie padać, może jakaś burza ? (w mojej okolicy zanosi się na burzę od ok 2 dni, ale tylko się zanosi, pada i błyska wszędzie dookoła) i wreszcie będzie odpowiedni klimat ....
Uff to mi ulżyło :-) No nie wiem czy to dobry pomysł czekać na burzę, trudniej będzie rozróżnić czy to efekt w filmie czy rzeczywistość co może znacznie wpłynąć na ocenę tego filmu ;-)
Głupawka nie-głupawka, obejrzeć trzeba ;) W końcu bycie członkiem tego towarzystwa zobowiązuje, nawet jeśli akurat ten film nie jest w moim typie! Czekam nie tylko na burzę, ale także aż będę sama w domu, bo moja druga połowa zgrzyta zębami jak widzi cokolwiek z RA w telewizorze :)), otworzę jakieś dobre wino i będę szukać co lepszych scen - wiadomo z kim - z pilotem w ręce - pilot oczywiście do przewijania scen tornadowych
I to jest bardzo dobry plan Grabko :-) A RA w tym filmie mało podobny do siebie, że wspomnę tylko o gładko ogolonej twarzy, więc może Twoja druga połowa nie zauważy, że to TEN Ryś ;-)
Grabka, nieprawda ten film nie jest wcale taki zły. Może nie należy do zbyt ambitnych, ale oglądamy filmy dla Ryśka i naszej rozrywki. Widziałam już gorsze film, które o dziwo dostawały Oskary. Ja nawet kupiłam DVD i nie żałuję. Możesz go obejrzeć na "cda.pl" z lektorem lub napisami. Moja rocznica Crucible już minęła i oglądałam zakupiony wcześniej spektakl. Niestety na lampkę wina był za duży upał. Wiecie, że w sieci już się pojawił "Crucible" jako sztuka w 4 aktach. Grabka do wszystkiego trzeba mieć dystans, nawet do krytyki niektórych osób. Niektórzy to potrafią zniechęcić.
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Jeszcze nie obejrzałam tego filmu, jakoś nie mogę się zebrać... Wiem że dla Rysia wszystko, ale coś czuję, że nawet jeśli przetrwam przez ten film, to nie dam rady obejrzeć go za jednym razem. Niech mnie ktoś pocieszy, że nie jest taki zły :) - film oczywiście, nie RA !
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nie jest zły. Wrażenie estetyczne są po prostu genialne... w scenach z RA :) Wystarczy trochę poprzewijać i wszystko da się przełknąć.
UsuńFilm jest tragicznie tragiczny, a nawet gorszy, a postać RA do bólu nijaka, za to tornado na końcu nawet niczego sobie ;). Ale mimo to świetnie się na nim bawiłam, bo zabrałam przyjaciółkę do kina i śmiałyśmy się przez cały czas :). Także proponuję zorganizować sobie dobre towarzystwo, a na pewno będziecie mieć niezły ubaw ;). Miłego oglądania! ;))
UsuńGrabko jeśli ja przetrwałam ten film to jestem pewna, że dasz radę. Film nie jest zły jeśli nie będziesz od niego zbyt wiele wymagać. ;-) Trzymam kciuki, i daj znać proszę jak Ci poszło.
UsuńFilm naprawdę da się oglądnąć.Widziałam już gorsze.:) Nie należy nastawiać się na wielkie przeżycia estetyczne i głębię ( poza lejem tornada:) i można przetrwać. A dla TAKICH widoków o poranku (filmowym) warto. Oj, warto!:)
UsuńGdy będzie bardzo źle, proponuję metodę "na Robin Hood'a" - od właściwej (czyt. z RA) sceny do właściwej sceny - reszta nieważna.:))
Ileż bym dała, żeby idąc do mojego szefa (skądinąd to bardzo sympatyczny, do rany przyłóż człowiek) widzieć TAKI widok... Nawet niech będzie zirytowany, niech krzyczy, wpisze naganę - nic to! Niech tylko popatrzy znad okularów i... tak będzie cudownie :)))
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoje podejście Kate :D Zatem życzę Ci zmiany szefa:-) ( ale znasz to powiedzenie: „szanuj szefa swego bo możesz mieć gorszego”?) ;-)
UsuńKate, szef szefem. Trzymając się "realiów" filmowych, pomyśl, jak chętnie trafiałabyś w szkole "na dywanik" do takiego dyrektora!:)
UsuńAniu, masz rację - to mój najlepszy szef w życiu do tej pory, więc niech ma go Bóg w opiece, żeby był nim jak najdłużej :D Ale za takiego jak powyżej bym się nie obraziła :)
UsuńEve, ale w szkole... przecież byłabym smarkulą. Co też by ten dyrektor na mnie spojrzał! Musiałabym być najwyżej... nauczycielką gnębioną przez paskudnych gimnazjalistów. Albo panią bibliotekarką. Albo kontrolą z kuratorium :)))
O! Widzę, że tak zapatrzyłam się w ... blady błękit koszuli, że zapomniałam napisać, że nie chodziło mi uczennicę. Nauczycielka, bibliotekarka, sekretarka, woźna - nieważne, byle dywanik i srogi wzrok został.:)
UsuńCzyli skoro koncepcja zmiany szefa upadała ( lub prawie upadała ;-)) to może mieć takiego sąsiada? Hmmm???;-)
UsuńSąsiad... dobrze, dobrze, coraz bardziej podoba mi się Twój tok myślenia! Eve, myślę że możemy porzucić karierę w szkole, bliskie sąsiedztwo w zupełności wystarczy ;) Sąsiad, dodajmy samotny, do tego zasadniczy, surowy i nieco zamknięty w sobie. Kusząca propozycja :)
UsuńI wpadać po cukier czy po mleko do porannej kawy?:) A może od razu na kawę?:)
UsuńMożliwości jest sporo Eve:-) I może być kawa ;-)
UsuńTaaak, teraz Kate widzę, że ta postać zaczyna być całkiem fajna . ;-)
UsuńA może skoro sąsiad zamknięty w sobie, to ośmielić go nieco domowym ciastem? Albo własnoręcznie przygotowanymi bułeczkami do porannej kawy? :)
UsuńCałkiem niezły pomysł i bardzo w amerykańskim stylu ;-)
UsuńNajpierw to musiałby w ogóle do domu wpuścić! Czyli trzeba zacząć delikatnie, od pogawędek przez żywopłot. O! I może pytanie "sprawdzi pan, sąsiedzie, co z moją kosiarką, bo coś mi dziś nie chce chodzić" :)))
UsuńA co jeśli sąsiad bardzo chętnie zgodzi się na pomoc i przyśle syna? ;-)
UsuńA to bezczelny typ! Ukradkiem przecięłabym jakiś ważny kabel, tak by smarkacz sobie nie poradził :)
UsuńZ kablami lepiej nie zadzieraj, przerwiesz ten od netu i może być problem. ;-) A poza tym, jak nie będzie mógł sobie poradzić sam może poprosić brata o wsparcie. ;-)
UsuńA niech prosi! Bardzo dobrze! Dobre układy z synami sąsiada (poświęcamy bez żalu ciasto i bułeczki:), to podstawa!:)
UsuńO właśnie, bo tak właściwie to... przez dzieci do serca, że tak powiem :)
UsuńAle to są nastolatkowie, myślicie że ciastkami dadzą się „przekupić”?
UsuńNastolatek czy nie - domowe ciasto zawsze działa.:) A jakby tak cichaczem wykradli trochę dla ojca?:)
UsuńJest szansa, że przyszedłby po więcej ;-)
UsuńNawet nie musieliby wykradać, dobroduszna sąsiadka sama zapakowałaby chłopcom na wynos :)
UsuńA w ramach rewanżu i sprawdzenia, czy akurat to ciasto zasmakowało, stawiłaby się na kawę.:)
UsuńNo i proszę jak ładnie historia się układa :-)
UsuńZdecydowanie!:) Dlaczego nikt ze scenarzystów ItS nie poprosił nas o konsultację?:)
UsuńTeż coraz bardziej się nad tym zastanawiam. Może dlatego, że to tornada tam są głównymi bohaterami? ;-)
UsuńJakie tornada? Nic nie zauważyłam :)))
UsuńNie zauważyłaś? Hmm… może dlatego, że tam ciągle padał deszcz;-)
UsuńI to był kardynalny błąd!:) Co kogo obchodzi ryczące tornado? Swoją drogą Gary mógł huknąć thorinowym głosem "you shall not pass" (ok, wiem, że to nie ta bajka:) i byłoby po sprawie.:))
UsuńAniu, mnie wszystko zasłaniał powiewający garnitur Gary'ego :)
UsuńKate, nie dziwię się bo garnitur faktycznie sporo zasłaniał :D
UsuńAle przecież Gary dość głośno tam krzyczał ;-) Wprawdzie, jak się okazuje nie to co powinien, ale jednak. ;-)
UsuńA nawiasem mówiąc, jak Grabka przeczyta co tu wypisujemy, to może jeszcze bardziej zniechęcić się do obejrzenia tego filmu. :-)
Do Rysia nie ma na razie szans by mnie zniechęcić; co prawda parę razy już zaczynałam ten film i kończyłam po około 10 minutach, ale to po prostu nie były dobre dni. Poczekam aż wreszcie zacznie padać, może jakaś burza ? (w mojej okolicy zanosi się na burzę od ok 2 dni, ale tylko się zanosi, pada i błyska wszędzie dookoła) i wreszcie będzie odpowiedni klimat ....
UsuńUff to mi ulżyło :-) No nie wiem czy to dobry pomysł czekać na burzę, trudniej będzie rozróżnić czy to efekt w filmie czy rzeczywistość co może znacznie wpłynąć na ocenę tego filmu ;-)
UsuńMnie też ulżyło.:)) Stan lekkiej głupawki przydaje się przy oglądaniu.:)
UsuńW przypadku tego filmu jest wręcz konieczny, Eve :-)
UsuńGłupawka nie-głupawka, obejrzeć trzeba ;) W końcu bycie członkiem tego towarzystwa zobowiązuje, nawet jeśli akurat ten film nie jest w moim typie! Czekam nie tylko na burzę, ale także aż będę sama w domu, bo moja druga połowa zgrzyta zębami jak widzi cokolwiek z RA w telewizorze :)), otworzę jakieś dobre wino i będę szukać co lepszych scen - wiadomo z kim - z pilotem w ręce - pilot oczywiście do przewijania scen tornadowych
UsuńI to jest bardzo dobry plan Grabko :-) A RA w tym filmie mało podobny do siebie, że wspomnę tylko o gładko ogolonej twarzy, więc może Twoja druga połowa nie zauważy, że to TEN Ryś ;-)
UsuńA jak dodamy dyrektorski garnitur i "emeryckie" buty, to pomyłka gwarantowana!:)
Usuń"Emeryckie" buty? Chyba czegoś nie zauważyłam, muszę sprawdzić ;-)
UsuńSorki, to wina mojego pokręconego umysłu. Skojarzenie z innym filmem, gdzie takowe buty "występowały'.:)
UsuńOki, rozumiem.:- ) Mój mózg też skręca w różne rewiry ;-) Ale naprawdę sprawdziłam buty Gary’ego.
UsuńA teraz już się pożegnam. Dzięki za pogaduchy i spokojnych RAsnów życzę:-)
UsuńDzięki za pogaduchy i dobRAnoc.:)
UsuńA mnie po głowie chodził dziś Proctor, bo akurat zbliża się rocznica wyjazdu do Londynu i nie tylko ;)
OdpowiedzUsuńDziś nie jest czas Proctora, dzisiejszy dzień należy do Gary’ego.
UsuńGrabka, nieprawda ten film nie jest wcale taki zły. Może nie należy do zbyt ambitnych, ale oglądamy filmy dla Ryśka i naszej rozrywki. Widziałam już gorsze film, które o dziwo dostawały Oskary.
OdpowiedzUsuńJa nawet kupiłam DVD i nie żałuję. Możesz go obejrzeć na "cda.pl" z lektorem lub napisami.
Moja rocznica Crucible już minęła i oglądałam zakupiony wcześniej spektakl. Niestety na lampkę wina był za duży upał. Wiecie, że w sieci już się pojawił "Crucible" jako sztuka w 4 aktach.
Grabka do wszystkiego trzeba mieć dystans, nawet do krytyki niektórych osób. Niektórzy to potrafią zniechęcić.
Faktycznie, Oskarowym ten film nie jest, ale całkiem niezłe ma efekty ;-) A DVD z tym filmem całkiem dobrze prezentuje się na RA-półce. ;-)
Usuń