poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Na dobry początek tygodnia (#65)…

… Gary Fuller, grany przez Richarda Armitage’a w „Epicentrum”.

Richard Armitage jako Gary Fuller

Miłego tygodnia Wszystkim!

53 komentarze:

  1. Jeszcze nie obejrzałam tego filmu, jakoś nie mogę się zebrać... Wiem że dla Rysia wszystko, ale coś czuję, że nawet jeśli przetrwam przez ten film, to nie dam rady obejrzeć go za jednym razem. Niech mnie ktoś pocieszy, że nie jest taki zły :) - film oczywiście, nie RA !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie jest zły. Wrażenie estetyczne są po prostu genialne... w scenach z RA :) Wystarczy trochę poprzewijać i wszystko da się przełknąć.

      Usuń
    2. Film jest tragicznie tragiczny, a nawet gorszy, a postać RA do bólu nijaka, za to tornado na końcu nawet niczego sobie ;). Ale mimo to świetnie się na nim bawiłam, bo zabrałam przyjaciółkę do kina i śmiałyśmy się przez cały czas :). Także proponuję zorganizować sobie dobre towarzystwo, a na pewno będziecie mieć niezły ubaw ;). Miłego oglądania! ;))

      Usuń
    3. Grabko jeśli ja przetrwałam ten film to jestem pewna, że dasz radę. Film nie jest zły jeśli nie będziesz od niego zbyt wiele wymagać. ;-) Trzymam kciuki, i daj znać proszę jak Ci poszło.

      Usuń
    4. Film naprawdę da się oglądnąć.Widziałam już gorsze.:) Nie należy nastawiać się na wielkie przeżycia estetyczne i głębię ( poza lejem tornada:) i można przetrwać. A dla TAKICH widoków o poranku (filmowym) warto. Oj, warto!:)
      Gdy będzie bardzo źle, proponuję metodę "na Robin Hood'a" - od właściwej (czyt. z RA) sceny do właściwej sceny - reszta nieważna.:))

      Usuń
  2. Ileż bym dała, żeby idąc do mojego szefa (skądinąd to bardzo sympatyczny, do rany przyłóż człowiek) widzieć TAKI widok... Nawet niech będzie zirytowany, niech krzyczy, wpisze naganę - nic to! Niech tylko popatrzy znad okularów i... tak będzie cudownie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się Twoje podejście Kate :D Zatem życzę Ci zmiany szefa:-) ( ale znasz to powiedzenie: „szanuj szefa swego bo możesz mieć gorszego”?) ;-)

      Usuń
    2. Kate, szef szefem. Trzymając się "realiów" filmowych, pomyśl, jak chętnie trafiałabyś w szkole "na dywanik" do takiego dyrektora!:)

      Usuń
    3. Aniu, masz rację - to mój najlepszy szef w życiu do tej pory, więc niech ma go Bóg w opiece, żeby był nim jak najdłużej :D Ale za takiego jak powyżej bym się nie obraziła :)

      Eve, ale w szkole... przecież byłabym smarkulą. Co też by ten dyrektor na mnie spojrzał! Musiałabym być najwyżej... nauczycielką gnębioną przez paskudnych gimnazjalistów. Albo panią bibliotekarką. Albo kontrolą z kuratorium :)))

      Usuń
    4. O! Widzę, że tak zapatrzyłam się w ... blady błękit koszuli, że zapomniałam napisać, że nie chodziło mi uczennicę. Nauczycielka, bibliotekarka, sekretarka, woźna - nieważne, byle dywanik i srogi wzrok został.:)

      Usuń
    5. Czyli skoro koncepcja zmiany szefa upadała ( lub prawie upadała ;-)) to może mieć takiego sąsiada? Hmmm???;-)

      Usuń
    6. Sąsiad... dobrze, dobrze, coraz bardziej podoba mi się Twój tok myślenia! Eve, myślę że możemy porzucić karierę w szkole, bliskie sąsiedztwo w zupełności wystarczy ;) Sąsiad, dodajmy samotny, do tego zasadniczy, surowy i nieco zamknięty w sobie. Kusząca propozycja :)

      Usuń
    7. I wpadać po cukier czy po mleko do porannej kawy?:) A może od razu na kawę?:)

      Usuń
    8. Możliwości jest sporo Eve:-) I może być kawa ;-)

      Usuń
    9. Taaak, teraz Kate widzę, że ta postać zaczyna być całkiem fajna . ;-)

      Usuń
    10. A może skoro sąsiad zamknięty w sobie, to ośmielić go nieco domowym ciastem? Albo własnoręcznie przygotowanymi bułeczkami do porannej kawy? :)

      Usuń
    11. Całkiem niezły pomysł i bardzo w amerykańskim stylu ;-)

      Usuń
    12. Najpierw to musiałby w ogóle do domu wpuścić! Czyli trzeba zacząć delikatnie, od pogawędek przez żywopłot. O! I może pytanie "sprawdzi pan, sąsiedzie, co z moją kosiarką, bo coś mi dziś nie chce chodzić" :)))

      Usuń
    13. A co jeśli sąsiad bardzo chętnie zgodzi się na pomoc i przyśle syna? ;-)

      Usuń
    14. A to bezczelny typ! Ukradkiem przecięłabym jakiś ważny kabel, tak by smarkacz sobie nie poradził :)

      Usuń
    15. Z kablami lepiej nie zadzieraj, przerwiesz ten od netu i może być problem. ;-) A poza tym, jak nie będzie mógł sobie poradzić sam może poprosić brata o wsparcie. ;-)

      Usuń
    16. A niech prosi! Bardzo dobrze! Dobre układy z synami sąsiada (poświęcamy bez żalu ciasto i bułeczki:), to podstawa!:)

      Usuń
    17. O właśnie, bo tak właściwie to... przez dzieci do serca, że tak powiem :)

      Usuń
    18. Ale to są nastolatkowie, myślicie że ciastkami dadzą się „przekupić”?

      Usuń
    19. Nastolatek czy nie - domowe ciasto zawsze działa.:) A jakby tak cichaczem wykradli trochę dla ojca?:)

      Usuń
    20. Jest szansa, że przyszedłby po więcej ;-)

      Usuń
    21. Nawet nie musieliby wykradać, dobroduszna sąsiadka sama zapakowałaby chłopcom na wynos :)

      Usuń
    22. A w ramach rewanżu i sprawdzenia, czy akurat to ciasto zasmakowało, stawiłaby się na kawę.:)

      Usuń
    23. No i proszę jak ładnie historia się układa :-)

      Usuń
    24. Zdecydowanie!:) Dlaczego nikt ze scenarzystów ItS nie poprosił nas o konsultację?:)

      Usuń
    25. Też coraz bardziej się nad tym zastanawiam. Może dlatego, że to tornada tam są głównymi bohaterami? ;-)

      Usuń
    26. Jakie tornada? Nic nie zauważyłam :)))

      Usuń
    27. Nie zauważyłaś? Hmm… może dlatego, że tam ciągle padał deszcz;-)

      Usuń
    28. I to był kardynalny błąd!:) Co kogo obchodzi ryczące tornado? Swoją drogą Gary mógł huknąć thorinowym głosem "you shall not pass" (ok, wiem, że to nie ta bajka:) i byłoby po sprawie.:))

      Usuń
    29. Aniu, mnie wszystko zasłaniał powiewający garnitur Gary'ego :)

      Usuń
    30. Kate, nie dziwię się bo garnitur faktycznie sporo zasłaniał :D

      Usuń
    31. Ale przecież Gary dość głośno tam krzyczał ;-) Wprawdzie, jak się okazuje nie to co powinien, ale jednak. ;-)


      A nawiasem mówiąc, jak Grabka przeczyta co tu wypisujemy, to może jeszcze bardziej zniechęcić się do obejrzenia tego filmu. :-)

      Usuń
    32. Do Rysia nie ma na razie szans by mnie zniechęcić; co prawda parę razy już zaczynałam ten film i kończyłam po około 10 minutach, ale to po prostu nie były dobre dni. Poczekam aż wreszcie zacznie padać, może jakaś burza ? (w mojej okolicy zanosi się na burzę od ok 2 dni, ale tylko się zanosi, pada i błyska wszędzie dookoła) i wreszcie będzie odpowiedni klimat ....

      Usuń
    33. Uff to mi ulżyło :-) No nie wiem czy to dobry pomysł czekać na burzę, trudniej będzie rozróżnić czy to efekt w filmie czy rzeczywistość co może znacznie wpłynąć na ocenę tego filmu ;-)

      Usuń
    34. Mnie też ulżyło.:)) Stan lekkiej głupawki przydaje się przy oglądaniu.:)

      Usuń
    35. W przypadku tego filmu jest wręcz konieczny, Eve :-)

      Usuń
    36. Głupawka nie-głupawka, obejrzeć trzeba ;) W końcu bycie członkiem tego towarzystwa zobowiązuje, nawet jeśli akurat ten film nie jest w moim typie! Czekam nie tylko na burzę, ale także aż będę sama w domu, bo moja druga połowa zgrzyta zębami jak widzi cokolwiek z RA w telewizorze :)), otworzę jakieś dobre wino i będę szukać co lepszych scen - wiadomo z kim - z pilotem w ręce - pilot oczywiście do przewijania scen tornadowych

      Usuń
    37. I to jest bardzo dobry plan Grabko :-) A RA w tym filmie mało podobny do siebie, że wspomnę tylko o gładko ogolonej twarzy, więc może Twoja druga połowa nie zauważy, że to TEN Ryś ;-)

      Usuń
    38. A jak dodamy dyrektorski garnitur i "emeryckie" buty, to pomyłka gwarantowana!:)

      Usuń
    39. "Emeryckie" buty? Chyba czegoś nie zauważyłam, muszę sprawdzić ;-)

      Usuń
    40. Sorki, to wina mojego pokręconego umysłu. Skojarzenie z innym filmem, gdzie takowe buty "występowały'.:)

      Usuń
    41. Oki, rozumiem.:- ) Mój mózg też skręca w różne rewiry ;-) Ale naprawdę sprawdziłam buty Gary’ego.

      Usuń
    42. A teraz już się pożegnam. Dzięki za pogaduchy i spokojnych RAsnów życzę:-)

      Usuń
    43. Dzięki za pogaduchy i dobRAnoc.:)

      Usuń
  3. A mnie po głowie chodził dziś Proctor, bo akurat zbliża się rocznica wyjazdu do Londynu i nie tylko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś nie jest czas Proctora, dzisiejszy dzień należy do Gary’ego.

      Usuń
  4. Grabka, nieprawda ten film nie jest wcale taki zły. Może nie należy do zbyt ambitnych, ale oglądamy filmy dla Ryśka i naszej rozrywki. Widziałam już gorsze film, które o dziwo dostawały Oskary.
    Ja nawet kupiłam DVD i nie żałuję. Możesz go obejrzeć na "cda.pl" z lektorem lub napisami.
    Moja rocznica Crucible już minęła i oglądałam zakupiony wcześniej spektakl. Niestety na lampkę wina był za duży upał. Wiecie, że w sieci już się pojawił "Crucible" jako sztuka w 4 aktach.
    Grabka do wszystkiego trzeba mieć dystans, nawet do krytyki niektórych osób. Niektórzy to potrafią zniechęcić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, Oskarowym ten film nie jest, ale całkiem niezłe ma efekty ;-) A DVD z tym filmem całkiem dobrze prezentuje się na RA-półce. ;-)

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.