Czyli Francis Dolarhyde, grany przez Richarda Armitage’a, spotyka Rebę McClane, którą gra Rutina Wesley.
Dzięki scenom z tego odcinka wiemy, że Francis powoli acz boleśnie staje
się Smokiem.
Richard Armitage jako Francis Dolarhyde w serialu „Hannibal” S3Ep.9. |
I, że jest dość nieśmiałym facetem, który wstydzi się swojej zdeformowanej wargi i który bardzo stara się aby dobrze wymawiać słowa.
Ale mnie zaciekawiła jedna scena, a mianowicie kiedy Reba
zapytała się Francisa, czy może dotknąć jego twarzy, Francis pomimo pewnego
strachu
łapiąc ją za rękę miał dziwny uśmiech na twarzy.
A znając grę pana Armitage’a, czyli wiedząc że każdy jego gest ma jakieś znaczenie, postanowiłam sprawdzić u źródła i zajrzałam do książki Thomasa Harrisa „Czerwony Smok” w przekładzie Andrzeja Mareckiego. A tam znalazłam to:
Uniosła dłoń i czekała. Jak by sobie radziła, gdybym jej odgryzł palce, pomyślał Dolarhyde. Mógłby to zrobić bez trudu nawet tymi zębami, które zakładał wychodząc na ulicę. Gdyby tak zaparł się stopami o podłogę i chwycił ją oburącz za przegub, z pewnością nie zdołałaby cofnąć ręki. Chrup, chrup, chrup chrup; kciuk może by jej zostawił. Do odmierzania ciasta.
Dla mnie Francise mógłby to zrobić bo dłoń ma ochydną
OdpowiedzUsuńMoże tak drastyczna bym nie była, ale faktycznie widziałam piękniejsze dłonie. ;-)
UsuńA tak na poważnie to ten odcinek jest zdecydowanie lepszy. Choć najbardziej zirytował mnie ten ogonek który został pokazany. Ból na twarzy RA podczas jego narodzin (ogonka) świetnie oddany.
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc mnie nie zirytowała ta scena, a rozśmieszyła.
UsuńMoje plusy tego odcinka to: w jaki sposób Francis trzyma sztućce w dłoniach gdy pierwszy raz go widzimy w taki dziecinny sposób czy jak jadł ciasto tak zachłannie, jak wycierał sobie paluszek z tuszu wyszedł z niego pedantyzm, ukazanie jego nieśmiałości, zaskoczenia i fascynacji jej osobą, rozterek wewnętrznych, pojawił się nawet flirt. Rozbawił mnie plakat szczęki na przystanku autobusowym na którym siedziała Reba. Wg mojej opinii RA ukazuję większą gamę emocji niż jego poprzednicy. A odnosząc się do Reby to jest ona bardziej pewna siebie i bezpośrednia od swoich poprzedniczek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż zwróciłaś uwagę na plakat, dość dziwny zestaw. ;-) I muszę przyznać, że podoba mi się ta pewność siebie Reby i to w jaki sposób tym zaskakuje Francisa. A on, no cóż RA jak na razie RA świetnie go portretuje, właśnie przez te szczegóły które wymieniłaś.
UsuńRównież pozdrawiam.
Wybaczcie (wielbiciele serialu), ale twórcy zepsuli tym razem cały efekt. Mamy całą sekwencję ukazującą złożoność osobowości Francisa: od małego chłopca, który nadal w nim jest ( np. oblizuje brudny palec) przez nieśmiałego i wycofanego mężczyznę, po mężczyznę konfrontującego się z pewną siebie, silną kobietą. Mamy też sugestywną, świetnie zagraną, wręcz fizycznie bolesną scenę, gdy Francis staje się smokiem a tu nagle bach! Smoczy ogon jak w niskobudżetowych kreskówkach! Cały nastrój pryska i można się już jedynie śmiać.
OdpowiedzUsuńNo ja osobiście uważam, że zepsuli nie tylko ten efekt, ale także cały sezon i całą postać Francisa. Idą jak po sznurku za książką i filmem, co jest zaskakujące, bo ten serial był wariacją na temat Harrisa, a nie ekranizacją jego dzieł. Mads stworzył nowego Hannibala, Hugh nowego Willa, a RA nie dano stworzyć nowego Francisa, tylko kazano odgrzewać kotleta. A wielka szkoda, bo porównywanie do Ralpha jest niekorzystne dla RA. Widać, że twórcy olali ten sezon. Gdyby kręcili to w czasie, kiedy powstawał sezon drugi, to wióry by leciały ze scen z Vergerem i Francisem. Sezon jest miałki i taki pozostanie do końca. RA miał pecha, że trafił do obsady w momencie, kiedy Fuller miał już na oku nowy projekt i wiedział, że z Hannim koniec. W przeciwnym razie postać Francisa byłaby w serialu zupełnie inna.
UsuńTo subiektywna ocena, ale o ile Lecter w wykonaniu M. Mikkelsena nie odpowiada mi (co jest "winą koncepcji serialu, a nie samego aktora), to RA w roli Francisa jest lepszy i "bogatszy" niż R. Finnes.
UsuńZgadzam się z Tobą Eve, że niestety smoczy ogon zepsuł wszystko. Takie troszkę bajkowe to wyszło. ;-)
UsuńA gdzie tam lepszy od Ralpha, w życiu nie. Myślałam, że da radę pobić Fiennesa, ale niestety twórcy schrzanili robotę, podrabiając jedynie Ralpha.
UsuńAle nie o to chodzi. Po prostu Hanniego Madsa nie da się porównać z Hopkinsem, tak samo jak Willa Nortona i Dancy'ego, bo te postaci zostały dla serialu napisane od nowa. A z Francisem poszli po schemacie, bo im się nie chciało niczego wymyślić. Po prostu wielka szkoda, że olali tą postać. Wszystko w tym serialu było nowe, a teraz widzę sceny żywcem wyjęte z filmu. O ile wcześniej tego serialu nijak nie szło porównać z filmami, o tyle teraz porównań jest co niemiara. Każda postać dostała nowe życie, tylko nie FD.
W moim odczuciu po tym co widziałam a widziałam do 11 odcinka bardziej widziałam postać Francisa opartego na Manhunterze (polskie tłumaczenie łowca) niż Red Dragonie w wykonaniu Ralpha. Choć porównując oby dwa dzieła bardziej podobał mi się Red Dragon. Porównując wykonania RA a Ralpha w mijej ocenie na razie jest po równo.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie ma sensu porównywać tych wszystkich Francisów. Każdy był filmowany w innych czasach i przy innych założeniach twórców.
UsuńSama postać Francisa być może bardziej przypomina tą z Manhuntera, ale połowa scen FD jest kopią z Czerwonego Smoka, więc aż się prosi o zestawienie z Ralphem, bo widzimy dwóch aktorów w niemalże identycznych scenach. Fuller&Co zrobili duza krzywde i FD, i RA.
Usuń