wtorek, 26 listopada 2013

Jeszcze jedno zdjęcie pana Armitage z Max Movie Magazine, December 2013. / Another picture of Mr. Armitage from Max Movie Magazine, December 2013

Źródło/Source

20 komentarzy:

  1. Te włosy to chyba właśnie sa w najgorszym mozliwym momencie, wtedy jak nic się z nimi nie da zrobić (zna to każdy ktokiedykolwiem zapuszczał), przynajmniej tak tu wygląda ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też znam ten ból, gdy włosy już nie są krótkie ale jeszcze długimi nazwać ich nie można. Chociaż przyznam, że na tym zdjęciu, pomimo lekko niesfornych włosów RA wygląda tu zachwycająco, ale być może dlatego, że do takiego jego spojrzenia jestem już przyzwyczajona, co nie znaczy, że serce mi nie drży, kiedy na nie patrzę:-)

      Usuń
    2. Oj dziewczyny jaki on jest piękny, w tych włosach wygląda strasznie seksy, nawet mi się podobają,i ta jego lewa podniesiona brew-kolana miękną.
      Co do Spooksów to jutro Ci Aniu odpowiem jak możesz ich obejrzeć, na razie nad tym pracuję.

      Usuń
    3. „Klasyczne RAspojrzenie” mamy tutaj, czyż nie? <3 Spojrzenie, które zapiera dech.
      Dziękuję Jolu za Twoje starania w sprawie Spooksów :*

      Usuń
    4. No, i to jest zdjęcie, proszę ja Was <3
      Co prawda fotografowie trochę z Photoshopem poszaleli i wygładzili nam Rysiowe lico na alabaster, ale wszystkie najważniejsze punkty, które przesądzają o jakości dobrego RA zdjęcia, są spełnione.
      Fryzura, którą aż chciałoby się przeczesać palcami - jest. Przeszywające spojrzenie spod ciemnych brwi - jest. Lekki zarost - jest. Delikatny uśmiech, kuszący i obiecujący rozkosze wszelakie - jest. Ciemny strój, w którym Ryśkowi zawsze tak do twarzy - jest. Wyłaniająca się spod rozpiętej koszuli klata - jest. I włosy na niej - też są. :-*
      Na tym zdjęciu jego oczy wydają się być ciemne. Oczywiście to też robota speców od fotografii, ale można snuć rozkoszne wyobrażenia, że źrenice tak mu się rozszerzyły, bo RA spogląda właśnie na kogoś, kto baaardzo mu się podoba. Do tego jeszcze poza, w jakiej siedzi - lekko nachylony, właściwie tylko przycupnięty, jakby zaraz miał się zerwać i podejść leniwym, kocim krokiem do... A, każda z nas przecież wie najlepiej, do kogo :-DDD

      Usuń
    5. Kasieńko, zestawienie "rozkosznych wyobrażeń" z "rozkoszami wszelakimi" bardzo dobrze mi robi na to zimno za oknem. "Rozszerzone źrenice", "koci krok" - czysta poezja. I Ty mówisz, że lekkości pióra Ci brak? Mnie się zdaje, że Rysiek jest Twoją muzą (muzem?) i pod jego wpływem wenę masz niesamowitą.

      Usuń
    6. Tak Kasieńko! Właśnie podszedł do mnie tym wolnym kocim krokiem, wyjął mi szmatę z rąk (próbuję doprowadzić swój zaniedbany dom do porządku) i zaczął ze mną zmysłowo tańczyć do utworu Chrisa Bottiego i Chantal Kreviazuk " The Look of Love" , a teraz szepce mi do ucha takie rzeczy, że aż dech zapiera...
      Ach, szkoda, że to tylko moja wyobraźnia ;-)

      Usuń
    7. No widzisz, Zosiu, strasznie się powtarzam. Muszę chyba przewertować słownik wyrazów bliskoznacznych, by mieć jak opisywać emocje wywoływane przez naszego ulubieńca.
      Żeby jeszcze taki "muz" zgodnie z antycznym wyobrażeniem nad moją głową w luźnej koszulinie latał - to już by była pełnia szczęścia. I czarne skrzydła obowiązkowo!
      Czasem, owszem, Rysiek tak mnie nat... Hm, jak brzmi czas teraźniejszy od "natchnąć"??? Eee tam, jeszcze raz! :-) Czasem, owszem, Rysiek tak mnie inspiruje, że sama siebie nie poznaję, zwłaszcza kiedy patrzy w ten sposób, który sprzyja interpretacjom i najdzikszym fantazjom.
      Bob, też to sobie wyobraziłam, uff! Szkoda, że największych, szarpiących serce emocji doświadczamy najczęściej w marzeniach. A gdy się człowiek za bardzo w nie zagłębi, to czasem stają się one realniejsze od rzeczywistości - przeżywałam coś takiego, mając lat "naście". Wtedy dopiero jest jazda bez trzymanki!

      Usuń
    8. Aż wstyd mi się przyznać, ale nie zauważyłam włosów spod rozpiętej koszuli *rumieni się* Dzięki Kasieńko :*

      Bardzo podobają mi się Wasze „rozkoszne wyobrażenia ”:D

      Usuń
    9. Kiedyś rumieniłaś się, kiedy te włosy zauważałaś, teraz, kiedy ich nie zauważasz. :)
      Zdemoralizowałyśmy Cię, Aniu :DD

      Usuń
    10. No i wydało się ;-):DDD

      Usuń
    11. Kasieńko, to nie było wytknięcie błędu, a wręcz przeciwnie - przymiotnik "rozkoszny" pasuje do Ryśka idealnie. Mnie się Ryś głównie z rozkoszą bardzo szeroko pojętą kojarzy. Swym głosem i widokiem pieści zmysł słuchu i wzroku a pozostałe zmysły muszą się karmić bujną wyobraźnią (niestety).

      Usuń
    12. No to teraz, Zosiu, wyobraź sobie małą zamianę. Nie dysponujesz wzrokiem (bo masz opaskę na oczach) ani słuchem (bo masz wygłuszające nauszniki), ale oto stoi przed Tobą RA we własnej osobie i masz całkowicie wolną rękę w dopieszczaniu pozostałych trzech zmysłów.
      Miłej wieczornej sesji z wyobraźnią! ;-) :-DDD

      Usuń
    13. Dobrze, że mam urlop, bo jak uruchomię wyobraźnię, to sen nie wchodzi w grę.

      Usuń
  2. A juz za chwile za momencik premiera i Rysia przez kilka chwil będzie tyle że juz sie nie moge doczekać :) odliczam jak dziecko do gwiazdki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Już niedługo zobaczymy naszego Rysia na żywo (na You-tubie) najpierw 2.12 w LA a potem 11.12
    w Madrycie. Liczę już dni i cieszę się jak dziecko z najlepszego prezentu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czekam na to wydarzenie :-) mimo, że różnica między nami a LA to ok. 9 godzin jeśli dobrze pamiętam, więc chyba trzeba będzie pomyśleć o urlopie ….

      Usuń
  4. Ten rodzaj spojrzenia RA nazwałabym "obiecujące". Nie będę chyba oryginalna jeśli powiem, że działa na mnie niezwykle rozgrzewająco w ten zimny poranek ;-)
    Nie wiem dlaczego , ale kiedy patrzę na to zdjęcie przychodzą mi na myśl plakaty gwiazd muzyki, które w młodzieńczych latach wieszałam na ścianie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaaardzo obiecująco-zalotnie jest tu to RAspojrzenie, Bob! Och, plakaty z młodych lat ;-) wielkie skarby po których zostało miłe wspomnienie, chociaż myślę, że gdzieś na dnie wspomnieniowego pudła leży sobie George Michael:-)

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.