New York Moves Magazine na swojej stronie internetowej opublikował wywiad z Richardem Armitage'em przeprowadzony przez Elle Morris. Możecie go przeczytać klikając na poniższe zdjęcie. W artykule zamieszczone są cztery nowe fotki RA zrobione przez Leslie Hassler. | New York Moves Magazine on their website published an interview with Richard Armitage by Elle Morris. Click on the picture to read the interview. They also posted four new pictures of RA by Leslie Hassler. |
Richard Armitage w New York Moves Magazine Sfotografowany przez Leslie Hassler. / Richard Armitage in the New York Moves Magazine, photographed by Leslie Hassler. Źródło/Source. |
Jak sie pojawiają takie wywiady to mam ochote walić głową w ścianę z powodu ograniczeń jakie stawia przedemną mój niedorobiony angielski ;( czemu ja się nie dziwie że twoją notkę otwiera właśnie to zdjęcie? ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam Ci się Anno, że ja też nie cierpię swoich ograniczeń ( o których już kiedyś tu wspomniałam). Chciałam umieścić tu kilka jego cytatów, ale nie miałam już ani siły ani czasu na wpisanie przetłumaczonych jego wypowiedzi, że o legalności takich działań już nie wspomnę. Ale muszę stwierdzić, że właśnie na taki wywiad długo czekałam, bo w nim widzę prawdziwego RA ( a przynajmniej tak to odbieram ;-) )
UsuńA zdjęcie....no cóż ....*rumienię się*
To okropne, jakiego spustoszenia dokonały te hieny od praw autorskich na RA-stronach. Prawdziwe Pustkowie Smauga się zrobiło. Tylko dymiące pogorzeliska zostały tam, gdzie kiedyś kwitły przepiękne Ryśkowe zdjęcia :(((
UsuńAle co do legalności cytowania i tłumaczenia wypowiedzi, istnieje, Aniu, coś takiego jak prawo cytatu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_cytatu , które na szczęście jeszcze nas chroni przed nadgorliwcami,
Ta rozmowa jest dla mnie jedną z ciekawszych, bo rzadko się zdarza, by Rysiek aż tak się otworzył i odsłonił. Rzeczywiście, coraz więcej elementów naszej pięknej układanki wskakuje na odpowiednie miejsce, tworząc nam RA takiego, jakim jest.
Zdjęcie... I czemu się rumienisz - przecież sama je wybrałaś :)))
Jeśli chodzi o „wydarzenia związane z prawami autorskimi” to przyznam, że spędziły mi sen z powiek i wciąż wywołują łzy w oczach. To jest naprawdę pokręcone. Bo jeśli ktoś zamieszczając zdjęcia w interencie nie chce aby było one kopiowane, może zablokować możliwość ich kopiowania, wiec dlaczego autorzy ( tak „okradani”) tego nie czynią, to raz, dwa zawsze myślałam, że podając autora i link do źródła materiału działam zgodnie z prawem (A tu okazuje się, że wcale tak być nie musi. ) Trzy, na różnego rodzaju RA stronach nie ma reklam ( na mojej też nie, jak zapewne zauważyłaś) więc taki bloger nie czerpie żadnych finansowych korzyści z zamieszczania takich zdjęć. Do tego, poprzez zamieszczanie ich na różnych stronach, daje dodatkową reklamę dla ich autorów…. I blogowanie staje się coraz mniej zabawne. I tu dodam, że zgodnie z prośbą Laury ( z http://richardarmitageconfessions.tumblr.com/) wycofałam zamieszczony post z „wyznaniami” z jej strony. Podobnie zrobiłam z postem z RAzdjęciami z gettyimages.
UsuńDziękuję za linka :* teraz będzie mi łatwiej.
Wiem, że sama wybrałam to zdjęcie ;-), a znalezienie ich, a właściwie tego jednego, to nawet zabawna historia. Bo przygnębiona całą powyższą sytuacją, włączyłam sobie „Spooks7” i akurat natrafiłam na taką scenę w której RA dłonie przepięknie się prezentują ( oczywiście, że zrobiłam sobie screeny;-) ) potem zerknęłam na chwilę na tumblr a tu „bum” Ryśkowe dłonie w całej okazałości .
Bardzo podoba mi się ta układanka, i nie miałabym nic przeciwko temu, aby więcej jej elementów udało się nam odkryć.
Na szeroko rozumianym Zachodzie wariują już z tym "copyrightem" - to fakt. Zabawnym przestaje być już nie tylko blogowanie, ale wszelka internetowa aktywność. Niedługo w wypowiedziach nie będzie można używać słowa "hobbit", bo zaraz o należne tantiemy upomną się i filmowcy, i Tolkien Estate.
UsuńNa szczęście Rysiek lekarstwem jest najlepszym na wszelkie smutki. A to, że jako osoba mająca fioła na punkcie RA-dłoni trafiłaś na taką scenę, będąc w dołku, jest wręcz niesamowite - zupełnie jakby sam Rysiek wirtualnie wyjrzał do Ciebie ze Spooksów i z Tumblra, przygarnął i po głowie pogłaskał. :)
Tak, Rysiek jest całkiem dobrym lekarstwem, ale za chwile okaże się, że będzie dość drogi lekiem i w dodatku tylko na receptę.
UsuńWiesz, często przytrafiają mi się takie dziwne sploty okoliczności związane z RA zdjęciami czy wywiadami, i często ukazują się w dość kluczowych dla mnie momentach ( może jest to jakaś oznaka mojego szaleństwa… ;-))
Rysiek robi się popularny i w związku z tym ludzie związani z mediami zwęszyli świetny interes. Chcecie sobie popatrzeć na swojego idola? A takiego! Najpierw haracz! Kilka lat temu nikomu jeszcze by się nie śniło, żeby takie cyrki wyprawiać ze zdjęciami względnie mało znanego aktora, bo inaczej pies z kulawą nogą by się nim nie interesował.
UsuńTrudno, trzeba się bedzie zarejstrować na rosyjskiej stronie. Rosjanie prawa autorskie mają zwykle tam, gdzie słońce nie dochodzi, i zachodni fotografowie mogą sobie podskakiwać - figę z makiem dostaną.
To nie szaleństwo, Aniu. Skoro tyle westchnień ślesz w Ryśkową stronę, to i nie dziw się, że doczekujesz się odpowiedzi. Co prawda nie ze strony samego RA, ale takie "zbiegi okoliczności" nigdy nie bywają dziełem przypadku.
Wiecie co? Ja jestem zszokowana tym co tu piszecie.... O_o naprawdę musiałaś pokasować te posty z tymi pięknymi wyznaniami... Nie do pomyślenia.... zgadzam się z Tobą Aniu, że przecież taki post to "reklama" dla autora zwłaszcza że zawsze pisze się (ja tez tak robię u siebie) źródło i autora grafiki.
UsuńI Kasia ma rację z tym pocieszającym Richardem, to jakby jakiś "znak", żebyś się nie przejmowała.
Jeśli się nie mylę, sprawa zaczęła się od fanowskiej strony Benedicta Cumberbatcha, która dostała fakturę od jakiegoś fotografa za zamieszczone tam jego zdjęcia. Ale masz rację, fotografowie zwęszyli interes. Tylko mnie wciąż zastanawia, przecież ktoś ( producenci ubrań, może sam RA) już im zapłacił za zrobienie tej sesji a jeśli nie chcą aby takie zdjęcia swobodnie pobierać, to tak jak już powiedziałam, można zablokować kopiowanie zdjęcia. Ale nie znam się na tym, więc lepiej nie będę się wypowiadać ( zwłaszcza, że dziś jakoś trudno mi zwerbalizować myśli)
UsuńJeśli chodzi o rosyjską RA stronę, to zbyt dużo informacji żądają przy rejestracji, a ja mimo wszystko wolę być anonimową ( chociaż zdaję sobie sprawę, że nikt w necie anonimowym nie jest). Natomiast z tego co wiem, rosyjskie RAfanki kupują RA zdjęcia, więc nie do końca tak jest, że są obojętne na prawa autorskie.
Tak Derweno, wycofałam ten post z wyznaniami ( a i ten ze zdjęciami z gettyimages dla swojego bezpieczeństwa). Myślę, że ten pierwszy spróbuję zmodyfikować, czytaj pozostawię tekst ( bo to piękne wyznania), a usunę obraz, gdyż to do niego mieli zastrzeżenia aktorzy zdjęć. Przyznam się, że zastanawiałam się czy nie zrobić tego też z innymi postami, jednak doszłam do wniosku, że na razie je pozostawię.
UsuńPewnie to i „znak” ale i tak niesmak pozostał.
Aniu, zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości, ale logika swoją drogą, a kruczki prawne, za pomocą których można wyciągnąć trochę $$$, to całkiem oddzielna sprawa. Nie oszukujmy się - tu przecież chodzi tylko i wyłącznie o pieniądze, a nie o żadne "zawłaszczanie" zdjęć.
UsuńCiekawa sprawa z tą rosyjską stroną - niezwykle praworządne dziewczyny. Co do przestrzegania (lub raczej nieprzestrzegania) praw autorskich przez Rosjan, to czytałam tylko o książkach napisanych na podstawie Tolkienowskiego świata i wydawanych w celach jak najbardziej komercyjnych.
Miejmy nadzieję, że niedługo cała ta sprawa rozejdzie się po kościach i znów będzie się można cieszyć RA-stronami w pełnym rozkwicie.
Och, naprawdę dziś werbalizacja myśli mi nie wychodzi, miałam napisać, że rosyjskie fanki „często kupują” RA zdjęcia. Ale zgadzam się, że daleko rozumiany Wschód mocno mija się z respektowaniem praw aktorskich. Podobnie, jak sądzę, postrzegany jest nasz kraj, ale to już moja teoria spiskowa, wyjaśniająca dlaczego tak długo musimy czekać na premierę drugiej części Hobbita.
UsuńTeż mam taką nadzieję, że znów będziemy mogli swobodnie cieszyć się RA zdjęciami ( chociaż fakt, że Ali z RANet pousuwała zdjęcia, daje mi wiele do myślenia).
Na szczęście nie jesteśmy raczej postrzegali jako siedlisko piractwa wszelakiego. No dobrze, kryształowi może też nie jesteśmy, ale na pewno nie to jest powodem opóźnionej premiery. W przeciwnym razie trzeba by uznać, że Islandia i Australia też mają swoje za uszami, a Japonia to już w ogóle (premiera 28 lutego!).
UsuńAli miała jedną z najobfitszych galerii RA-świata, więc nie dziwię się jej obawie, że mogliby ją uznać za współwinną "zbrodni". Przecież większość fotografii ze względu na ich znakomitą jakość ludzie pobierali właśnie z jej strony
No tak, masz rację. Ale Japończycy w zeszłym roku dość wcześnie mieli premierę Hobbita ;-), ale jak powiadam to „moja teoria spiskowa” bo nie mogę pogodzić się, że tak długo muszę czekać, aby znów zobaczyć Ryśka na dużym ekranie.
UsuńStrona Ali to prawdziwa skarbnica, wszelakich RA skarbów, a z tego co wiem, wiele zdjęć ona dostała od samych autorów, ale i sporo pobrała z ogólnie dostępnych miejsc.
Ale za to w jakich podskokach pobiegniesz do kina! Dopadniesz do ekranu jak pustynny wędrowiec do oazy. Nie martw się, nie Ty jedna tęsknisz, by znów spojrzeć Ryśkowi w oczy.
UsuńI dlatego mam nadzieję, że pomału normalność zacznie wracać wraz ze zdjęciami.
Po prostu nie wyobrażam sobie, żeby miało być inaczej - toż to koszmar byłby jakiś.
Znajdzie się sposób, by i wilk był syty i owca cała, jakiś kolejny "disclaimer" czy coś innego, a hieny odpuszczą trochę lub znajdą sobie inne ofiary.
I całe szczęście, że jest nas więcej, bo RAzem będzie nam łatwiej czekać na DoS’a. :-)
UsuńTeż będę na tą normalność czekać Kasieńko, bo samymi screenami zadowolić się nie możemy ( chociaż z tego co czytałam i do nich można się doczepić).
Ależ oczywiście, że się można doczepić. I to jak! Filmowcy powiesiliby Cię na suchej gałęzi za to, że odbierasz chleb im i ich głodującym dzieciom ;-)
UsuńMożemy się wspierać w swojej tęsknocie i wściekłości na dystrybutorów. Dobrze, że do kin pójdziemy oddzielnie, a nie całą paczką. Wyobrażasz sobie, co by się działo na sali kinowej, gdyby siedziały tam tylko RA-miłośniczki? Jedna z nas siedziałaby przy projektorze i cofała film, żebyśmy mogły napawać się jedną sceną po kilkanaście razy. :)))
Fiu, fiu i wówczas seans trwałby do samego rana. Hmmmm cała noc z Thorinem ;-)
UsuńPięknie to zabrzmiało. Naprawdę pięknie i obiecująco :-)
UsuńI w takim oto nastroju przeczytam sobie teraz jakiś dobry fanfik z kategorii wiekowej "M" i pójdę spać.
Dobranoc, Aniu, i pięknych snów :)
Miłej lektury i dobrej nocy Kasieńko :)
UsuńMiła Aniu na stronie "http://allthingsrarmitage.blogspot.com/" jest tłumaczenie.
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie uczyłam się j.angielskiego, pomagam sobie tłumacz.gogle. Jest to wywiad, dzięki któremu poznajemy bliżej Ryśka (jego poglądy polityczne) Mieszka teraz w Nowym Jorku.Rysiek porównuje Londyn z Nowym Jorkiem ("wielonarodowość). Właściwie to nie jest wywiad tylko rozmowa.
Droga Jolu, link podany przez Ciebie nie jest, jak mi się wydaje, tłumaczeniem, a skopiowaniem Ryśkowych wypowiedzi z tego wywiadu.
UsuńAle masz rację, dzięki temu wywiadowi/rozmowie dowiadujemy się więcej o RA, co mnie bardzo cieszy.
Cytat: "Jestem aktorem. Nikogo nie obchodzą moje poglądy polityczne".
OdpowiedzUsuńOj, Ryśku, Ryśku, jakiś Ty naiwny... Jak to nikogo? Nas obchodzą! Obchodzą nas i Twoje poglądy polityczne, i upodobania kulinarne, ulubione filmy, książki, muzyka, sporty, sposoby na spędzanie wolnego czasu, wspomnienia z dzieciństwa i to, co przeżywasz obecnie. Jednym słowem wszystko, co składa się na Ciebie - naszego najdroższego Richarda.
I dziękuję Ci za wszystko, czym z nami się dzielisz, a co pozwala nam widzieć Ciebie nie przez pryzmat Twoich ról, a jako zwykłego-niezwykłego człowieka z wadami i zaletami, poglądami, upodobaniami.
A wywiad to takie spojrzenie na politykę USA okiem Anglika, dla którego pewne rzeczy (jak np. publiczna służba zdrowia, zakaz posiadania broni palnej czy niemieszanie wiary z polityką) są czymś najzupełniej oczywistym, gdy tymczasem w Stanach powodują wrzenie i oburzenie.
Podpisuję się obiema łapkami pod Twoim tekstem, Kasieńko. Bo jak napisałam wyżej, właśnie na takie jego wypowiedzi czekałam. A jako aktor, znany i kochany może więcej zmienić/zdziałać niż niejeden polityk, jeśli oczywiście tego będzie chciał. ( w końcu ma całkiem sporą „armię kobiet” za sobą).
UsuńI w pewnym sensie rozumiem tą całą wrzawę jakie jego słowa wywołały. Uważam jednak, że Ryś jako człowiek bardzo inteligentny, mający ( jeszcze- być może to się zmieni jeśli dłużej pomieszka w Stanach) dystans do kraju w którym przyszło mu żyć, miał pełne prawo wyrazić swoją opinię. Zawsze widziałam, czytając jego wywiady, że swoją pracę traktuje bardzo odpowiedzialnie, więc kiedy przeczytałam, że nie chce aby jego role gloryfikowały przemoc, wówczas pomyślałam sobie „Rysiu uwielbiam Cię jeszcze bardziej” . I oczywiście chciałabym aby ta jego rozmowa trwała znacznie dłużej.
Wrzawę wywołały głównie wśród amerykańskich fanek. Dostęp do broni jest w Stanach zagwarantowany konstytucyjnie, więc wszelkie wypowiedzi na temat ograniczenia tegoż dostępu, nie mówiąc już o całkowitym zakazie, są dla Amerykanów takim zamachem na świętość, jak nie przymierzając szwedzka kolubryna pod Jasną Górą w "Potopie".
UsuńTeż jestem zdania, że każdy ma prawo do wyrażenia swojej opinii, choćby była ona niepopularna, niepoprawna politycznie czy nawet błędna. Mam nadzieję, że amerykańskie fanki przestaną się bzdyczyć, bo gdyby doszło to do Ryśka, mógłby już nigdy nie chcieć wypowiadać się na tematy inne niż filmowe (z wielką szkodą dla nas wszystkich).
Tak, jego wypowiedź na temat broni, chyba najbardziej dotknęła amerykańskie fanki. Jednak mam nadzieję, że chociaż spróbują usłyszeć to, co on im próbuje powiedzieć. I też mam nadzieję, że nawet jeśli to ich oburzenie dojdzie do jego uszu, to on nie zrazi się i dalej będzie stanowczo wypowiadać swoje myśli ( dlatego też zastanawiałam się czy ten wywiad był autoryzowany przez niego)
UsuńKto głupi, ten się obraża, kto mądry, ten próbuje przekonać drugą stronę do swoich racji lub przynajmniej wyjaśnić swój punkt widzenia.
UsuńJeśli przez ten wywiad Rysiek miałby mieć jakieś kłopoty na amerykańskim rynku filmowym, to będzie źle świadczyło o rynku, a nie o nim.
Mam nadzieję, że ten rynek okaże się na tyle mądry, że dostrzeże w Ryśku to co my w nim dostrzegamy, czyli przede wszystkim niesamowity talent. A jeśli nie, Europa przyjmie go z otwartymi ramionami.
UsuńO tak, i to bardzo szeroko otwartymi - aż mi w barkach trzeszczy, tak szeroko rozkładam ręce, prezentując przy tym koszulkę z napisem: "Ryśku, wróć!!!" :)))
UsuńI znów to rozdarcie i rozdwojenie jaźni. Z jednej strony - niech go doceniają wszędzie (chociaż fotografowie już tak go doceniają, że aż nam to uszami wychodzi), niech kariera rozkwita. A z drugiej - wracaj do Europy, Ryśku, na ten piękny kontynent, gdzie opiekę medyczną zapewnia państwo, w szkołach nie ma strzelanin i gdzie czekają na Ciebie Twoje oddane słowiańskie piękności - no przecież Daniela, stuprocentowa Polka, jakby nie patrzeć, od pierwszego wejrzenia Ci się spodobała, więc kto wie, kto wie... ;-DDD
Powtórzę się, mam mieszane uczucia jeśli chodzi o jego karierę w Stanach. Nie twierdzę, że nie jest to ważny rynek, bo jest i że może dać mu całkiem spore możliwości, ale wciąż obawiam się czy zostanie należycie tam doceniony. Jednak, jeśli to jest to, czego on pragnie, to ja będę trzymać kciuki aby mu się tam udało.
UsuńTaaaak jak widać Europa ma wiele zalet. Więc wracaj Rysiu jak najszybciej
Skoro masz takie nadprzyrodzone zdolności, by swoją chandrą przywoływać Ryśkowe zdjęcia "z łapkami", to może ta tęsknota też jakiegoś cudu dokona i znów będziemy się cieszyć Ryśkiem po naszej stronie Atlantyku...
UsuńPostaram się ;-)
UsuńA ja się dołączę w swoich staraniach.
UsuńCiężko mi się na sercu robi, gdy dziennikarze i komentujący określają Stany jako "Richard's new home".
Mnie też ciężko z tego powodu, a dziennikarze zapominają dodać „tymczasowy” ;-) Nowa Zelandia też przez dłuższy czas była jego „nowym domem”. A poza tym to określenie ma pomóc w zakorzenieniu informacji, że RA wybrał Stany jako swój dom, w sensie, żeby go nie krytykowali bo on już jest „swojak”. ;)
UsuńMam nadzieję, Aniu, że słusznie to interpretujesz.
UsuńMam nadzieję...
:-) tej wersji będę się trzymać ;-)
UsuńBo my KOCHAMY Ryśka całego z jego zaletami i wadami (których ja osobiście nie widzę).
OdpowiedzUsuńOn jest cudowny w każdej roli.Jego poglądy polityczne nam europejczykom są bliskie i z nimi się utożsamiamy. IM WIĘCEJ WIEMY O RYŚKU TYM BARDZIEJ GO KOCHAMI I PODZIWIANY.
Dokładnie Jolu. RA ma jeszcze tak wiele do odkrycia, i bardzo się cieszę, że wreszcie odważył się powiedzieć co myśli, bądź wreszcie zadano mu odpowiednie pytania, aby mógł to zrobić. I mam tylko nadzieję, że to był autoryzowany wywiad.
UsuńCześć Zrysiowane:)
OdpowiedzUsuńPodobał mi się ten wywiad, właśnie dlatego, że można poznać poglądy Rysia na tematy (poniekąd bardzo ciekawe) inne niż wygoda krasnoludzkich butów, tworzenie postaci i czy podobała mu sie Nowa Zelandia. Myślę, że dzięki temu wywiadowi łatwiej jest nam go określić jako człowieka, bo mówi o swoich poglądach na rzeczy które wpływają na życie każdego obywatela i nie da się obok nich przejść obojętnie.
Więcej takich wywiadów proszę:D
Masz rację Derweno. Uwielbiam słuchać kiedy mówi o swojej pracy, tych szczegółach, które sprawiają, że tworzenie filmów wydaje się jeszcze bardziej fascynujące. Ale móc poznać, co myśli o otaczającym nas, a może bardziej, otaczającym go świecie to prawdziwa radość.
UsuńTak! Chcę więcej takiego RA!
Boję się o Ryśka, po tym wywiadzie może być krytykowany. Amerykanie nie lubią jak "OBCY" chce ich czegoś nauczyć, a szczególnie Anglik. My możemy już nie doczekać się podobnych wywiadów, żeby to nie zachwiało jego kariery.Myślę, że Rysiek wie co robi, ma przecież szósty zmysł.
OdpowiedzUsuńJolu, on już jest za to krytykowany na różnych forach, niestety. Myślę, że dobrze zrobił dzieląc się swoim zdaniem. To w pewnym sensie określa go również jako aktora ( wiemy, że nie weźmie udziału w filmie, w którym biją się – i to jest łagodne określenie- tylko dla samego bicia). A jak tu już kiedyś go cytowałam „on nigdy się nie myli, zawsze ma rację’ .
UsuńZ drugiej strony rozdarta trochę jestem, bo rozumiem też i to poruszenie.
UsuńGdyby Rysiek zamieszkał w Polsce (ech, marzenia, marzenia...) i zaczął się dobitnie na łamach prasy wypowiadać, co Polacy powinni robić, a czego nie, czego zakazać, a co nakazać, to też chyba bym powiedziała: "Za pozwoleniem, Rysiu, kocham Cię bezgranicznie, ale od...stosunkuj się od naszych wewnętrznych spraw".
A za to, że nie popiera gloryfikowania przemocy w mediach, uwielbiam go jeszcze bardziej.
Tak, jak napisałam wyżej w pewnym sensie też rozumiem ich oburzenie. Ale, nawet jeśli nie zgadzają się z tym co on powiedział, warto go posłuchać i chociażby przez chwilę spojrzeć na sprawy jego oczami. I to jest troszkę dziwne w moim odczuciu, bo to ich oburzenie nie pasuje mi do ludzi, którzy tak bardzo hołdują zasadzie swobodnego wypowiadania się.
UsuńI bardzo podobało mi się, że dowiedzieliśmy się, że on już ma na tyle silną pozycję jako aktor, że może negocjować to jak będzie wyglądał na plakatach.
A bo to taka wolność słowa! "Możesz mówić, co chcesz, pod warunkiem, że jest to: poprawne politycznie / zgodne z obowiązującymi tendencjami / identyczne z moim zdaniem". :))) Taki świat...
UsuńZastanawiam się, czy brak jego zgody na pozowanie z bronią świadczył o jego silnej pozycji, czy o otwartości producentów filmowych. Zresztą nieważne. Karabiny nie są sexy :))) i tu się z Tobą, Rysiu, zgadzam.
Mam nadzieję, że świadczy to o jego pozycji, ale może o jednym jak i drugim ( i dobra pozycja RA i otwartość twórców „SB”).
UsuńTak, to Ryś jest sexy a nie to co trzyma on w dłoni.
Aniu, zlituj się z tym ostatnim zdaniem, bo głupawka mi się włącza i kwiczę :-DDD
Usuń:D:D :D no i mnie się powoli włącza…faktycznie zabrzmiało to niejednoznacznie, zwłaszcza, że już jest po 22-giej ;-)
UsuńAniu, a czy mogłabyś przywrócić te usunięte posty, modyfikując je tak, by w "Richard Armitage confessions" było tylko wyznanie, a w poście z gettyimages same linki do zdjęć lub żałobne oświadczenie: "tu były piękne zdjęcia, ale copyright je zżarło"?
OdpowiedzUsuńSzkoda, by nasze dyskusje i wynurzenia miały się rozpłynąć w nicość.
Myślałam i wciąż się zastanawiam jak je tu przywrócić, bo tak jak mówisz są w nich są nasze emocje, piękne emocje. I jak wspomniałam wyżej Derwenie, post z wyznaniami spróbuję zmodyfikować, pozostawiając tekst, to kwestia czasu.
UsuńNatomiast zastanawiam się nad postem ze zdjęciami z Getty Images, czy zadowoli to autorów jeśli pozostawię tylko jedno zdjęcie ( jako reklamę dla autora / autorów owej sesji ;-)) i linkami do pozostałych zdjęć i z dopiskiem u dołu postu, że „images copyrights accrue to their owners”.
Reakcji autorów nie sposób przewidzieć. Mogą przecież uznać, że to jedno zdjęcie również chleb im od ust odejmuje. Chociaż na dzień dzisiejszy jest to tylko nasza gdybanina - fotografowie musieliby tutaj zajrzeć, a nie wiem, czy chce im się przeszukiwać cały Internet w poszukiwaniu "nielegalnych" Ryśkowych podobizn, czy zadowolili się tylko zastraszeniem tych największych, najaktywniejszych stron.
UsuńTeż nie wierzę, że chciałoby im się szukać swoich zdjęć w takim miejscu ja to, ale… no właśnie zawsze jest ale, skoro podaję link, to ( bynajmniej tak jest tu na blogu i jak przypuszczam na innej platformie blogowej też) widać skąd ten link pochodzi. Innymi słowy, jeśli ktoś użyje lina do mojego bloga i inny ktoś z niego skorzysta, to ja będę to widziała ( zasadniczo tak to działa). dlatego śmiem twierdzić, że Getty Images też ma taki mechanizm na swojej stronie, chociaż specem od netu nie jestem.
UsuńZgadzam się z Kasieńką - to by była wielka szkoda. Do uzależnienia Rysiowego doszło mi jeszcze uzależnienie Zrysiowano-blogowe. Spędziłam weekend u przyjaciół w Krakowie i na sobotniej imprezie myślałam głównie o tym, że Wy tu sobie pogadujecie o RA. Pozytyw jest taki, że jako pamiątkę przywiozłam sobie bynajmniej nie figurkę lajkonika, tylko 5-płytowe wydanie Hobbita. Oglądnęłam już 2 płyty i wytłumaczcie mi proszę, jak przy wzroście 188cm można być prawie niezauważalnym. Bo nasze Słoneczko to potrafi. Pojawi się, powie coś błyskotliwego, przemyślanego (jak zwykle) i znika. W scenach spoza filmu, gdzie są wszystkie krasnoludy a tego upragnionego nie ma. Zdaje mi się, że Pierścień wcale nie został zniszczony i Ryś go ma. Jest niewidzialny, tylko się przygląda i przysłuchuje. Te jego przeprosiny za to, że cały czas zrzędził warte są pieniędzy wydanych na film.
OdpowiedzUsuńOto kolejne pytanie, które warto jest zadać naszemu ulubieńcowi: "Jak pan to robi, panie A.?"
UsuńSwoją drogą, jakie to dobre ćwiczenie na spostrzegawczość i bystrość wzroku - wypatrywać Ryśka wśród tłumu innych aktorów i filmowców.
Ciekawa jestem, czy naprawdę na planie był takim zrzędą, czy to tylko kokieteria przez niego przemawia. Szkoda, że nikt nie nakręcił marudzącego RA - takim go jeszcze nie widziałyśmy :))
Mam nadzieję, że świetnie się bawiłaś, ja w sobotę też byłam na spotkaniu rodzinnym. A po powrocie zamiast obejrzeć dodatki Hobbita, których jeszcze nie widziałam, rzuciłam się na Lucasa…ech…
UsuńTo ciekawe, że Ryśkowi udało się znikać, on zdecydowanie jest tym, który nie odmienia swojego imienia przez wszystkie przypadki.
Również zastanawiałam się nad tą jego rzekomą zrzędliwością, myślę, że jeśli faktycznie tak było, to po części był w thorinowych emocjach, a ten raczej do wesołków nie należy, a po części niewygodny kostium dawał się wszystkim, jak i jemu we znaki.
Bardzo dobre ćwiczenie - mam już w głowie radar na RA - maksymalna koncentracja.
OdpowiedzUsuńPytanie zasadnicze: co Ryś uważa za zrzędzenie? On wygląda na tak potwornie dobrze wychowanego, że być może inni ludzie nie przywiązujący wagi do etykiety bynajmniej nie uznają tego za zrzędzenie.
Może chodziło mu o to właśnie chowanie się po kątach i uciekanie przed rozbawionym towarzystwem. Wpatrywanie się przed siebie wzrokiem niewidzącym a smutnym. Ogólną małomówność i spoglądanie na przechodzących obok ludzi takim wzrokiem jak na tym filmiku, kiedy obsada czyta scenariusz. Wtedy RA tak spojrzał w kamerę, że aż miałam ochotę go przeprosić za włażenie gdzie nie trzeba i pchanie mu się tuż przed nos moją niegodną osobą.
UsuńOn kiedyś powiedział, że był samotnikiem, może to gdzieś w nim pozostało. Poza tym wciąż myślę, że on tak bardzo „stał / stawał” się tą postacią ta jego najwyższa koncentracja sprawia, że faktycznie możemy czuć się intruzami przyglądając się tym ujęciom. Może próba utrzymania tych emocji izolowała go od hałaśliwej kompanii krasnoludów. I wciąż myślę, że Ryś przesadza nazywając to wszystko zrzędzeniem.
UsuńDokładnie tak. Gdy się ogląda te dodatkowe płyty, to widać, jaka to była harówa ale i świetna zabawa. Ryś chyba nie za dobrze się czuje w tak dużej i luźnej gromadce. Mam kumpla: bardzo inteligentny, z nieprzeciętnym poczuciem humoru, nie lubi mówić ale jak już coś powie, to zawsze trafia w sedno i potwornie zamknięty w sobie - ujawnia te cechy tylko wśród ludzi, których bardzo dobrze zna i którym ufa - kto go nie zna, to uważa go za niezbyt rozgarniętego gbura. W dodatku jest bardzo przystojny. Ryś chyba ma podobnie- ma swój zamknięty świat i nieczęsto i nie dla każdego drzwi otwiera. Chyba się obawia pospolitego ruszenia i włażenia mu z buciorami w życie.
UsuńJeśli to właśnie ma na myśli, to też uważam, że przesadza. Tak samo jak wtedy, kiedy twierdzi, że jego twarz nie nadaje się do romantycznych ról, że nie umie naśladować głosów (a dobranocki w CBeebies to co?), że fanki kochają się w granych przez niego postaciach, a nie w nim samym itd., itp.
UsuńZosiu, czy ten Twój kumpel nie ma czasem Ryszard na imię? Podobieństwo wynikające z opisu jest uderzające :))
UsuńBo z niego jest bardzo skromny człowiek. Mówi takie o sobie takie „dziwne” rzeczy, a wszyscy którzy z nim współpracowali wychwalają go za każdym razem, i robią to nawet po wielu latach.
UsuńAle wydaje mi się, Aniu, że większość wypowiadających się wychwala Ryśka jako aktora: cenią jego umiejętności, zaangażowanie się w pracę, skupienie na roli, łatwość w "stawaniu się" postacią. Nie wiem, czy ktokolwiek ze współpracowników powiedział kiedyś: "Ale się z Richardem świetnie bawiliśmy na planie". Dusza towarzystwa - to jednak nie on.
UsuńRyś jest stworzony do ról romantycznych, namiętnych kochanków. Wyjeżdżając do Krakowa zostawiłam swojej siostrze mój laptop ze ściągniętym z chomika "N&S" - o 2 w nocy przysłała mi sms-a z mnóstwem wykrzykników. Moja mama również nie była w stanie oglądnąć tylko 1-go odcinka i zarwała noc oglądając całość. Na magię Rysia nie ma mocnych.
UsuńChyba tak już jest, że ludzie "dużego formatu" w sensie osobowości odznaczają się ogromną skromnością i pokorą.
Nie, Kasieńko - ma na imię Marek.
No tak, masz rację, Kasieńko, nawet Lucy Griffiths cieszyła się z jego pomocy przy omawianiu roli, a o pozaplanowych ewentualnych rozrywkach ani słowem nie wspomniała. A może jest tak jak Graham McTawish w jednym ze swoich tweetów stwierdził, że RA bardzo chroni swoją prywatność, więc woli nie uczestniczyć we wspólnych wypadach do pubu. Nie wiem. Na szczęście aktorzy z którymi pracuje RA szanują go na tyle, że nie plotkują o nim.
UsuńA może on jest z tych, co kumpel Zosi, że musi mieć „swoje sprawdzone towarzystwo”.
Ale z Ciebie dobra fanka Zosiu! Kolejne zakochane w panu Thorntonie! :-)
UsuńRysiek tak dawno nie grał żadnej romantycznej roli... Aż trudno uwierzyć, że od tylu lat marnuje się ten talent. I te oczyska. Przecież wystarczy przejrzeć Ryśkowe zdjęcia, a w głowie od razu zaczną się wyświetlać najbardziej namiętne sceny. To spojrzenie spod brwi... od razu kolana miękną, więc można sobie wyobrazić, jaki byłby efekt, gdyby ten wzrok padł z dużego ekranu. Żeńską widownię wynosiłoby się zemdloną.
UsuńRozumiem, że fanek Richarda przybywa w postępie geometrycznym?
Marek... Mhm, ładny sobie pseudonim przybrał, ładny... ;-)
Hmmm… spojrzenie, uśmiech, brwi, przechylona głowa, i jego ciepły, kojący głos… tak od razu zasycha w gardle. Panie Armitage proszę o taki film!
UsuńZ tym wypadem do pubu to trochę dziwna rzecz.
UsuńZauważ, że jeśli Rysiek trafi na sympatycznego rozmówcę/rozmówczynię, to robi się bardzo wyluzowany, otwarty i nierzadko potrafi zdradzić różne ciekawostki ze swojego życia. A przecież jest to rozmowa publiczna - wywiad prasowy czy nawet telewizyjny.
Z drugiej strony: chronienie prywatności poprzez niechodzenie do pubu? Z kolegami z pracy? Cóż takiego mogłoby się wydarzyć, na litość, skoro RA boi się "zdemaskowania"? Chyba że po paru "głębszych" robi się naprawdę gadatliwy i obawia się, że mógłby wtedy wypaplać wszystkie swoje najskrytsze myśli.
I to fanek w różnym wieku. Siostra dzisiaj zadzwoniła i stwierdziła, że już się nie dziwi, że mam Rysia na pulpicie i że ona chce ten film, i w czym on jeszcze grał.
UsuńNie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić spojrzenia Rysia w realu - jak patrzy na mnie z monitora laptopa, to kolana mam miękkie, dekoncentrację umysłu a motyle w brzuchu dostają szwungu.
Rysiek do pubu nie chodzi, bo nie pije piwa tylko wino przecież. Odkąd to powiedział, to piwo jakoś mniej mi smakuje.
UsuńTeż o taki film proszę! I żadnych mi tu psychopatycznych morderców, bo jeszcze się okaże, że kobiety zaczną wzdychać do psychopatów (czy raczej do jednego psychopaty) i psychologowie będą mieli używanie, próbując to w racjonalny sposób wyjaśnić, a nie biorąc pod uwagę najprostszej odpowiedzi: kogokolwiek Rysiek nie zagra, i tak tę postać kochamy!
UsuńJa też, ja też. Żadnych szpiegów, żołnierzy itp. - tylko miłość, miłość i jeszcze raz miłość, a bohater grany przez Rysia ma być kochany w filmie tak mocno jak my go kochamy: bezwarunkowo, bezkrytycznie, szaleńczo.
UsuńZosiu, gratulacje! Ściągnij tu siostrę - trzeba kuć żelazo, póki gorące (od razu mi się Thorin przy kowadle przypomniał).
UsuńI wyobraź sobie teraz przeprowadzanie wywiadu z Ryśkiem. Tak w cztery oczy. No nie dałoby się, po prostu by się nie dało. Język na supeł, motyle tańczyłyby oberka z przytupem, a z gardła tylko jakiś cichy pisk by się wydobywał.
Rysiek pił piwo - na porost brody. Wspominał o tym w jakimś wywiadzie. Wino woli zdecydowanie, ale wydaje mi się, że dobrym piwkiem też by nie pogardził, chociaż w "50 seconds" twierdził inaczej. Zresztą w pubach nie tylko piwo podają, więc RA też by znalazł coś dla siebie.
Tak, to bardzo dziwna sprawa z tym niechodzeniem z kolegami do pubu. Przecież on jest wspaniałym gawędziarzem, więc nie sądzę aby miał problem pogadać z kumplami równie otwarcie jak z jakimś innym rozmówcą ( reporterem). Może to kwestia ilości imprezujących. Kiedyś powiedział ( jeśli dobrze pamiętam) że nie lubi jeśli, ktoś nie skupia uwagi na nim podczas rozmowy. Zaintrygowało mnie Kasieńko, Twoje sformułowanie, że może boi się „zdemaskowania”.
UsuńTak, Zosiu, i z mnóstwem emocjonalnej szarpaniny w stylu "Kocha - nie kocha". Po to tylko, by w kulminacyjnym momencie bohaterka filmu padła mu w ramiona i... I tu wszystkie panie przed ekranami mdleją :))
UsuńHa, filmu jeszcze nie ma, a ja już zazdroszczę tej aktorce.
A ja już widzę siebie w kinie ;-)
UsuńAniu, przez "zdemaskowanie" nie miałam na myśli nic konkretnego, a tylko takie rzeczy, które każdy człowiek woli zachowywać dla siebie, jako swoje największe sekrety.
UsuńMoże rzeczywiście jest to też kwestia pewnej kameralności. Rysiek zawsze skupia uwagę na swoim rozmówcy, więc pewnie chciałby w zamian otrzymywać to samo, a nie ogólną paplaninę o wszystkim i o niczym, hałaśliwe zgromadzenie, gdzie wszyscy gadają na raz, a nikt tak naprawdę nikogo nie słucha.
Widzisz siebie, Aniu?
UsuńDziwne, ja Ciebie nie widzę. Leżysz przecież pod fotelem w stanie półpłynnym i tylko Twoje rozmarzone oczy z tej kałuży wystają. :)
Oki, rozumiem. Być może właśnie tak jest, że RA woli bardziej kameralne i mniej krzykliwe towarzystwo, chyba, że owo towarzystwo zaprosi go na karaoke ;-)
UsuńObawiam się, że przeprowadzenie wywiadu graniczyłoby z cudem: wpierw chłonęłabym go zmysłem wzroku i węchu, co zaostrzyłoby apetyt, a gdyby jeszcze skupiał na mnie swoją uwagę - to pewne jest, że wyszłabym na idiotkę. Może to częściowo tłumaczy głupawy wywiad Wendzikowskiej - chociaż nie, ona zazwyczaj zadaje takie "błyskotliwe" pytania.
UsuńDo chwili poznania RA w miarę kontrolowałam swoje życie - teraz moje życie kontroluje on. Ale to jest takie przyjemne - szczególnie odkąd poznałam Was.
Tak, widziałam siebie siedzącą na chwilę przed rozpoczęciem seansu, wprawdzie ledwo oddychającą od nadmiaru emocji ( to samo było w zeszłym roku przy Hobbicie) jednak w pozycji siedzącej, ale teraz myślę, że spadłam z fotela. :)
UsuńZałożę się, że Wy też nie lubicie wielkich spędów - tylko małe, zaufane grono.
UsuńTo prawda Zosiu, lubię kameralne, sprawdzone grono (ale wiem, że to przez moją nieśmiałość), dlatego rozumiem RA w tym temacie
UsuńDziewczyny, dziękuję Wam ślicznie za rozmowę, ale przede mną jeszcze pracowity dzień, więc zakończę te pogaduchy fantasycznymi wizjami leżącej przed fotelem Ani i Zosi wwąchującej się w RA niczym myśliwski ogar. :))
UsuńMiłej nocy.
UsuńSłodkich RAsnów Kasieńko, nawet nie zauważyła, że zrobiło się tak późno. Z Wami jakoś szybciej płynie czas.
Myślę Aniu, że to nie tylko kwestia nieśmiałości ale też potrzeb, charakteru i upodobań. Ja zawsze wolę organizować imprezy niż w nich uczestniczyć.
UsuńMyślę, że co innego wywiad ( gdzie czas jest bardzo ograniczony) a co innego kameralne spotkanie z RA. ja nie byłabym w stanie dokonać ani jednego ani drugiego. Leżałbym pokonana przez emocje.
UsuńZosiu rozumiem Cię doskonale, moje myśli wciąż krążą wkoło jego osoby i całego dobrodziejstwa z tym związanego.
Tak, myślę że możesz mieć rację, sprawa imprezowania bądź też nie, jest bardziej złożoną.
UsuńZosiu, ja również podziękuję już za rozmowę, z Wami naprawdę szybko czas leci i wspaniale ładują się moje akumulatorki.
UsuńSłodkich RAsnów życzę:*
Też będę się żegnać, bo do pracy na 8, a po 2 dniach urlopu na biurku stos papierów.
UsuńNa koniec polecę jeszcze film "Papusza" - to jak nieśpieszne oglądanie albumu z czarno-białymi zdjęciami, a niektóre z nich są interaktywne, piękna muzyka J.K. Pawluśkiewicza, świetna rola Antoniego Pawlickiego, niby nic się nie dzieje a dzieje się mnóstwo. Czułam, że wysiadłam na chwilę z tego codziennego, pośpiesznego pociągu. Myślę, że się Wam spodoba. Pa