poniedziałek, 15 maja 2017

Wielodniowe RA Wyzwanie, czyli rozpalić zRYSIOwanie. #22: Postać którą chciałabyś, aby była kumplem do picia.



Kontynuacja z tego miejsca. Przypomnę, że pomysłodawczynią tego wyzwania jest Guylty, która prowadzi blog Guylty Pleasure.

#22: Postać którą chciałabyś, aby była kumplem do picia. 

Mam nadzieję, że nie jest zbyt późno, aby odpowiedzieć na kolejne z pytań z RA-Wyzwania.
Pierwszą moją myślą było, aby wskazać tutaj na Johna Mulligana. Ale później zajrzałam do definicji wyjaśniającej kim jest kumpel do picia („drinking buddy”). A ona mówi, że to ktoś kto usiądzie obok ciebie gdy będziesz mieć ochotę napić się. Ktoś komu na tyle ufasz, że nie boisz się przy nim zrobić z siebie głupca. To przyjaciel na którym możesz polegać. I sprawa się skomplikowała, zwłaszcza że ja nie jestem miłośniczką alkoholu, to raz. A dwa, Mulligan mógłby wykorzystać moje słabości. Zatem przemyślałam sprawę jeszcze raz i myślę, że moim idealnym kumplem do picia byłby pan Thornton. 
Dlaczego? Wymienię tylko kilka powodów. Bo jest twardy, silny, wierny, inteligentny, doświadczony życiowo, sprawiedliwy i bardzo dyskretny. 

12 komentarzy:

  1. Hmm... ciekawe pytanie.
    Moja pierwszy myśl? No oczywiście Thorin. Ale zaraz potem przychodzi refleksja czy picie z krasnoludem ma jakikolwiek sens :P No i najważniejszy argument: pić z królem, który miałby słuchać moich filozoficznych wynurzeń na różne tematy, bądź służyć rękawem gdy przyjdzie upić się na smutno? Nie. Thorin się do tego nie nadaje.
    Druga myśl to sir Guy. Pić z rycerzem, żołnierzem... eeee... chyba też nie skończyło by się dobrze.
    I chyba "najbezpieczniejszy" jest faktycznie pan Thornton. Zrozumie, wysłucha i co najważniejsze będzie miał na tyle autorytetu, że wypowiedziane jego stanowczym głosem "dość, dziewczyno, odłóż to piwo, wypiłaś dziś dość. Odprowadzę cię do domu", byłoby wystarczająco przekonujące by go posłuchać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się Twój tok myślenia Doroto! :-) Jeśli chodzi o Thorina to też nie wiadomo czy przypadkiem i jemu nie przydarzy się upicie na smutno. ;-) Z Guy’em jest też ten problem, że on jest totalnie z innej epoki, czytaj miałby problem w zrozumieniu współczesnej kobiety.:-) Co innego pan Thornton. <3

      Usuń
  2. Moją pierwszą myślą było: "Oczywiście, że Mulligan!" Przecież to specjalista od leniwie sączonych trunków w przyjemnej, nieco dwuznacznej atmosferze. Taki, co wybierze odpowiednie wino, uśmiechnie się czarująco, z rozmysłem pokieruje rozmową, sypnie kilkoma komplementami a w razie potrzeby powie wprost to, czego sama nie chcę przed sobą przyznać. Hmmm ... kusząca, acz niebezpieczna perspektywa. Ale może warto spróbować?:) Bo jeśli nie, to pozostaje towarzystwo niezawodnego i zaufanego Johna S.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och Mulligan, nikt tak jak on nie potrafi w magiczny wręcz sposób pracować z kieliszkiem do wina. ;-) No właśnie ta niepewność, że Mulligan mógłby niecnie wykorzystać moje słabości, nawet te do których nie do końca chcę się przyznać, to zbyt ryzykowne, jak dla mnie. A wiesz, że nie pomyślałam o Johnie Standringu? A on przecież jest bardzo dobrym przyjacielem. Był nim cały czas nawet, gdy dowiedział się o Carol strasznych (jak dla niego) rzeczy. Tak, dobry wybór Eve!

      Usuń
    2. Szczerze przyznam, że nie jestem taka pewna, czy nie zaryzykowałabym z Johnem M.:) On ma ukryty i niewykorzystany potencjał. Poza tym, kto powiedział, że wspólne picie ma skończyć się na jednostronnych zwierzeniach?:)
      John S. Jest jak skała. Zawsze można na niego liczyć i nie onieśmiela tak jak pan Thornton.

      Usuń
    3. Hmm… no niby nikt nie powiedział, że to Mulligan jest w stanie z człowieka wyciągnąć najciemniejsze rzeczy, choć w zasadzie od tego są kupla od picia, jednak nie do końca mogę uwierzyć, że byłby on w stanie być równie wylewnym. Bo cóż zrobić z informacją, że ma on zamiar szmuglować prochy? ;)

      To prawda, John S. stwarza mniejszy dystans niż pan Thornton.

      Usuń
    4. Ja tam naiwnie wierzę, że z Mulliganem można rozmawiać nie tylko o prochach.:)

      Usuń
    5. Może masz rację, że gdyby się otworzył rozmowa mogłaby być całkiem przyjemna, ;):

      Usuń
  3. John Porter :D Moglibyśmy razem pić whisky z colą i z lodem :D Bo ja za piwem, niestety, nie przepadam :)
    A poza tym, Porter miałby na pewno wiele ciekawych rzeczy do opowiedzenia :)) No i nawet do domu zaniesie w razie problemów z równowagą, bo mięśnie ma nie tylko na pokaz, ale przede wszystkim po to, aby zrobić z nich użytek :)

    Animka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wykorzystać mięsnie Portera, sprytnie pomyślane Animko. ;-))) Choć nie do końca jestem przekonana do tego, że John P. byłby skłonny do wynurzeń.;-)

      Usuń
    2. "Fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić, aby bawić się na całego" :D Z Johnem Porterem :)
      Czuję, że mogłabym z nim przeżyć najlepszą imprezę w życiu ;) Obojgu nam przydałaby się chwila odstresowania.

      Animka

      Usuń
    3. Oczywiście! Zatem nie zmieniaj planów, bo impreza mogłaby się okazać jedną z lepszych. :-)

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.