Kontynuacja z tego miejsca. Przypomnę, że pomysłodawczynią tego wyzwania jest Guylty, która prowadzi blog Guylty Pleasure.
#9: Najzabawniejsza chwila w której widziałaś RA.
Zastanawiam się czy mówimy o postaciach czy o samym
Richardzie Armitage’u . Jeśli mowa o postaciach, to muszę przyznać, że bardzo
zabawnym był Harry Kennedy w świątecznym wydaniu „The Vicar of Dibley. ChristmasSpecial 2006”.
Bardzo lubię RA Harry'ego w scenie oświadczyn Geraldine.
Natomiast jeśli chodzi o Richarda Armitage’a we własnej osobie, to zawsze wywołuje mój uśmiech fragment zza kulisowych ujęć do mini-serialu „The Impressionists”.
Oraz poczucie humoru pana Armitage’a, które można zobaczyć podczas wywiadów. Dla przykładu wybrane fragmenty przez faboamanto, które możecie zobaczyć tutaj i tutaj. A poniżej „MAX 60 Seconds: Richard Armitage” w tłumaczeniu Justyny.
Oj, Harry ... :) I jak tu go nie kochać?:) A jak sobie przypomnę rechot (bo tego inaczej nie da się nazwać) z planu serialu ( http://mezzmerizedbyrichard.tumblr.com/post/34561429933/richard-behind-the-scenes-in-the-vicar-of-dibley ), to uroczy księgowy robi się jeszcze zabawniejszy.:))
OdpowiedzUsuńNawiasem mówiąc nie obraziłabym się, gdyby pan A. pojawił się ponownie w tak lekkiej roli.:)
Prawdę mówiąc mam mieszane uczucia gdy myślę o Harrym K. Bo wiem, że ma być zabawnie, lekko i przyjemnie ale on jest tak nierealny, że czasem mnie to złości, że taką postać „wciskają” widzom .
UsuńCo nie zmienia faktu, że marzę o tym, aby Ryś zagrał jeszcze jakąś lekką postać. Czy to komediową, czy jakąś kostiumową. Choć nie wykluczam połączenia jednego i drugiego. ;-) Słowem, aby zagrał taką postać, którą łatwiej byłoby nam kochać.
Ale dlaczego Harry ma być nierealny?:) Owszem, jest słodki, uroczy, zabawny, czasami nieporadny przy impulsywnej Geraldince, ale przy tym dobrze wie o co mu chodzi i egzekwuje to z dokładnością godną "zatwardziałego":) księgowego. Zatem niech kto chce "wciska" ;) mi taką postać. Biorę go (Harry'ego, rzecz jasna a nie wciskającego) z całym dobrodziejstwem inwentarza.:)
UsuńMyślisz, że łatwiej byłoby kochać kogoś w kostiumie z epoki i o tak ujmującym sposobie bycia, jak Harry? Hmmm ... nie wiem. Przyzwyczaiłam się do poważniejszych RApostaci. Co nie znaczy, że nie tęsknię z kimś odmiennym od nich.:)
Oki, może lepiej nie będę się upierać przy nierealności Harry’ego. ;-)
UsuńNie, nie musiałaby to być postać łącząca słodkiego Harry’ego z gentelmanem kostiumie ( jakiegoś pułkownika ;-)), ale chciałabym żeby choć raz jakaś jego postać była mniej poważna, że użyję Twojego sformułowania.
Pułkownika, mówisz ... a z jakiego okresu historycznego, jeśli oczywiście mogę zapytać?:)
UsuńChyba powinnyśmy dopisać taką lekką rolę do listy RAżyczeń.:)
I znów się wydało jak bardzo w mojej głowie tkwi pułkownik Sharpe. :-)
UsuńŻeby jeszcze Ryś chciał tą listę przejrzeć i przyjąć to do wiadomości. ;-)
A ja znów nie skojarzyłam, że to o niego chodzi, bo dla mnie wciąż jest porucznikiem.:) Ale doskonale rozumiem jak bardzo potrafi namieszać.
UsuńA to jest już kolejne życzenie.:)
Oj potrafi, bardzo potrafi. :-) Porucznikiem??? Hmm… z kolei ja chyba tego nie pamiętam. ;-)
UsuńJasne, że porucznikiem.:) Od tego zaczynał.:) Ale nic się nie martw - mnie umknęło całkowicie kiedy i za co awansował.:)
UsuńA widzisz, zapewne to ja nie oglądałam serii w należytej kolejności, albo, co jest bardziej prawdopodobne mocno pamięć mi szwankuje. ;- )
UsuńCałe szczęście, że tu nie o stopień wojskowy chodzi a o Sharpe'a.:) A z Twoją pamięcią jest wszystko w porządku. Nie czarujmy się, bo choć filmy ogląda się przyjemnie, to po jakimś czasie robi się z nich jeden dłuuugi film.:)
UsuńNiestety z pamięcią jest tak jak to ujęłaś. Wygląda na to, że należałby odświeżyć znajomość z pułkownikiem Sharpe’em. ;) I co dziwne, jakoś żadna telewizornia nie powtarza tych filmów ( celowo nie piszę serialu, bo chyba z założenia serialem on nie był).
UsuńMoże to dlatego, że większość z nich osiągnęła już ... jakby to ująć ... pełnoletność?;)
UsuńZ seriami, które w założeniu nie mają być serialem, chyba tak właśnie dzieje się. Podobnie mam z filmami, w których głównym bohaterem jest Jack Ryan. Odróżniam tylko "Polowanie na Czerwony Październik". Reszta - to jeden film i nawet fakt, że w jednym z nich (oczywiście nie pamiętam którym:) w roli czarnego charakteru występował przywołany tu już S. Bean vel R. Sharpe, nie sprawia, by było inaczej.:)
No tak pełnoletność. :-) Chciałam napisać, że seria nie straci przez to na atrakcyjności i tu po głębszym zastanowieniu myślę, że jeśli sam wątek nie straciłby swojej magii to już sposób jej przekazania mógłby lekko trącić myszką.
Usuń