Richard
Armitage jako John Porter w serialu "Strike Back”/”Kontra”. Mój screen.
|
Miłego tygodnia Wszystkim!
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Aniu, całuję Cię po kolanach za TAKI początek tygodnia. Co to jest, że niezależnie, który raz już widzę tego rodzaju zdjęcia RA, to zachwycają mnie tak samo? A może jeszcze bardziej. Wyraz twarzy Johna na tych czterech screenach wywołuje całe morze czułości i przemożną chęć pochylenia się nad nim i dokładnego zbadania opuszkami palców i ustami jaka jest jego skóra w dotyku i smaku. Powinnam się zbierać do pracy, ale nie jestem w stanie się oderwać od tych zdjęć- od tych oczu, od tych ust. Aj! Masz całkowitą rację - gdyby się było tak blisko cudnego sierżanta, to wszelkie słowa byłyby zbędne, szkoda by było na nie czasu.
OdpowiedzUsuńJohn, John...
Miałam nadzieję, że właśnie Tobie Zosiu dzisiejsze zbliżenie do Portera najbardziej przypadnie do gustu ;-) „Morze czułości” piękne określenie i podnosi jeszcze temperaturę, zwłaszcza, że wolę nie myśleć w jakich okolicznościach znajduje się Porter na tych screenach.
UsuńAniu, czy Ty byłaś świadoma tego, jak podziałają te screeny w upalny, poniedziałkowy poranek? Jeśli tak, to jesteś niesamowicie okrutna!
OdpowiedzUsuńJa bym chciała tak po prostu leżeć obok niego w milczeniu i patrzeć. Patrzeć, zachwycać się i trzymać rękę na jego sercu, podarować mu bliskość, czuć jego ciepło i dać mu swoje. Tak po prostu. Patrzeć, jak zasypia. I mogłabym się nie ruszać z miejsca choćby do końca świata :)
Chwilami mogłabym tylko leżeć i patrzeć, ale przez większość czasu wolałabym jednak robić coś więcej:) Pomysł obdarowywania ciepłem i bliskością zdecydowanie popieram - w szeroko pojętym znaczeniu tych słów. Te zdjęcia rozpalają a jednocześnie są jak łyk chłodnej wody w upalny dzień. Pysznej wody!
UsuńZosiu, ja dopiero teraz doszłam do momentu, że mogłabym rzeczywiście urozmaicić to leżenie u boku Johna. Upał mnie spowalnia i uruchamia tę bardziej spokojną i romantyczną naturę.
UsuńA co byś powiedziała na baaardzo niespodziewaną i nietypową pobudkę dla naszego żołnierza? Biedaczek śpi, a tu nagle coś go budzi... Coś miłego :)
Sama nie wiem, czy to widok sierżanta, taki bliski i namacalny, czy ten nieznośny upał tak mnie obezwładnił, że słów mi brak. Obdarowywanie ciepłem, nietypowa i miła pobudka ... może jeszcze coś dla ochłody ... :)
UsuńJa świadomie okrutna, ależ skąd, Kate. ;-) Podobnie jak Wy, chciałabym móc nauczyć się jego na pamięć. ;-)
UsuńWiem że to dzień najlepszego sierżanta ever, ale muszę podzielić się znaleziskiem, związanym z John'em Proctorem:) Wybaczcie:)
OdpowiedzUsuńhttp://www.pinterest.com/pin/346495765054057951/
Dzięki Eve:-) Jeśli pozwolisz to zdjęcie umieszczę w osobnym poscie, co by się sierżant Porter nie zdenerwował, tylko poszukam prawdziwego źródła tego zdjęcia ( bo pinterest raczej takowym nie jest) ;-)
UsuńOczywiście Aniu! Wiem, że się żądzę :) Mam nadzieję, że oboje z sierżantem wybaczycie mi :) Niestety, jestem sprawna inaczej w kwestiach komputerowych i nie znalazłam źródła. :)
UsuńWidzę też, że sierżant wywołuje u mnie tylko określone myśli bo napisałam "żądzę". :D Taki freudowski błąd :D
Usuń:D Najważniejsze, że trzymasz rękę na pulsie Eve, że tak to ujmę. A w nowym poście podlinkowałam jedyne źródło jakie znalazłam ;-)
UsuńAniu, dzięki za zdjęcie Portera, w ten upał jego spocona twarz bardziej rozpala chęć ochłodzenia, go zimną wodą i siebie też, żeby nie spłonąć z nadmiaru żaru jaki we mnie jest.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę Jolu :-) Z Porterem nawet odchładzanie byłby bardzo przyjemnym zajęciem ;-)
Usuń