W "The Telegraph” ( dzięki Servetus z Me+RA za wzmiankę o tym) ukazał się wywiad z panem Armitage'em zatytułowany 'I think I'm quite a frightening person', czyli "Myślę, że jestem dość przerażającą osobą”. Wywiad możecie przeczytać tutaj. W wywiadzie tym można przeczytać:
W przeszłości, on opisywał siebie jako osobę nieśmiałą. „Już ani trochę” mówi stanowczo. „To znaczy … jeśli mam być bardzo, bardzo szczery, jestem dużym facetem, i myślę, że czasami jestem dość przerażającą osobą.”
Richard Armitage sfotografowany dla The Telegraph. Zdjęcie autorstwa Dan Burn Forti. Żródło |
"Myślę, że jestem dość bezkompromisowy. Nie mogę znieść wygadywania głupot. I w pewnym sensie nieśmiałość jest moją ochroną innych ludzi przed tym. Czuję, że mogę zastraszyć moją wysokością i pełnią mojego głosu. Więc nauczyłem się przez te lata aby tonować to wszystko”.
I jeszcze jeden cytat, tym razem na temat ochrony jego życia
prywatnego:
„Myślę, że jeśli ma się rzeczy do ukrycia, to jest poziom stresu w którym ludzie żyją. Myślę, że czytałem gdzieś, że ktoś powiedział, że zajadle chronię swoje prywatne życie, i pomyślałem, cóż nie ma nic zaciekłego w chronieniu prywatnego życia. Myślę, że warte jest by chronić – dla każdego, nie tylko dla kogoś o wysokiej pozycji”.
I o tym dlaczego powrócił na scenę:
I po 13-tu latach koncentrowania się na filmie i telewizji, powrót na scenę jest wielką sprawą dla niego. „Właśnie dlatego teraz to jest interesujący powrót, dostać się do sali prób i działać: To jest to dlaczego to zrobiłem. Bym zapomniał. Mam naprawdę niesamowite objawienie robiąc to i myślę, że będę innym aktorem, kiedy skończę to”.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy w tym wywiadzie, to przepiękne, czarujące zdjęcia. A pan Armitage osiągnął szczyty absurdu wygadując głupstwa, że jest "dość przerażającą osobą". Nie wiem, czy to jego przekonanie, czy taka kokieteria, ale rozbawił mnie bardziej niż Jaś Fasola :)
OdpowiedzUsuńJego mogłyby się przerazić chyba tylko siostry zakonne... w obawie, że będą musiały złamać śluby czystości :)
Też mi trudno uwierzyć w to, że Ryś może być dla kogoś przerażający. Może w pewnym sensie zarówno jego dość znaczy wzrost i mocny głos ( zwłaszcza po Thorinie) może wprawiać otoczenie w lekkie drżenie. Ale zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem Ryś nie mówi znów metaforycznie. Czy nie chodzi mu o to, że on konsekwentnie trzyma się obranej drogi a to nie zawsze się może innym podobać. Poza tym, kiedy czytałam ten wywiad, przypomniał mi się jego wywiad w ITV show Lorraine z 07.03.2013 ( tu link) i zupełnie inaczej teraz widzę tą jego „nieśmiałość” tutaj, kiedy wspomniała o słodkim Harrym. Hmmm z jednej strony to świetny wywiad, a z drugiej chyba nie do końca znaliśmy RA.
UsuńOczywiście nie dodałam linka, więc oto on: http://zrysiowana.blogspot.com/2013/03/richard-armitage-on-itv-show-lorraine.html
UsuńAniu, a wiesz co ja sobie myślę? Nikt z nas nie zna do końca RA. I małe prawdopodobieństwo, że kiedykolwiek go do końca poznamy. Piszę "małe", bo jakieś jednak zawsze jest, a ja jestem niepoprawną optymistką i wierzę w szczęśliwe zbiegi okoliczności. Każda z nas ma jakiś swój własny obrazek Rysia w swojej głowie. Ja na przykład nie przykładam wagi do wywiadów, artykułów, czytam je ale nie opieram mojego postrzegania jego osoby na ich podstawie, bo zdaję sobie sprawę że albo moje wrażenie może być mylne, albo Rysio po prostu może akurat w danym wywiadzie trochę udawać. Bądź co bądź, jest w tym dobry :) Ja widzę po prostu świetnego człowieka, a co do jego wad, zalet, zainteresowań, poglądów... Nie próbuję aż tak wnikać na podstawie wywiadów, jasne że troszkę go sobie wizualizuję i idealizuję w głowie, wolałabym jednak żeby sam mi o tym wszystkim opowiedział w luźnej, niezobowiązującej pogawędce przy kieliszeczku :)
UsuńBoże, ale mi się na filozofię zebrało... Wybacz :)
Pewnie masz rację, czasem za dużo chcę wiedzieć. Wywiady są fajne, bo on zawsze ciekawie mówi, ale może masz rację, nie można wykluczyć, że gdzieś tam w nich kreuje siebie. I być może i w tym również to robi. Tylko, wiesz każde z takich wywiadów w pewnym sensie odczytuję jako „dowód” mojego nim zauroczenia. A jeśli, tak jak w tym Ryś zaprzecza moim obserwacjom to jakoś dziwnie się z tym czuję. Ale być może za dużo dziś myślę, może powinnam cieszyć się fajnym jego zdjęciem i tym, że sporą radość daje mu gra w teatrze.
UsuńJa właśnie przestałam dużo myśleć i analizować, po prostu cieszę się jak dziecko tym, że jest, że istnieje, że tam w tym uroczym kraju jest facet który upiększa moje życie codziennie, choć o tym nie wie. I na tym szczęściu poprzestaję. Choć uwielbiam oglądać wywiady z nim, ale przyznam się szczerze: nie tyle dla samej treści, co dla tonu jego głosu i samej bezwstydnej radości patrzeniam jak mówi :) Chyba naprawdę mój niepoprawny optymizm bierze górę nad rozsądkiem.
UsuńZarażaj tym optymizmem Kate, zarażaj! A widzisz, ja czasem mam wyrzuty, że oglądam wywiady napawając się jego pięknym spojrzeniem, magicznym głosem i tańcem jego rąk i widzę, że tak powinnam dalej robić bo jak zaczynam myśleć to do głupich wniosków dochodzę ;-)
UsuńKurcze, ten Facet coraz bardziej mi się podoba! Ależ on jest mądry!
OdpowiedzUsuńA to jego całkowite oddawanie się roli (nie czuł nóg!) jest rzeczywiście trochę przerażające.
Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę jego Johna Proctora.
Dorota
Masz rację, to jest przerażające ale jednocześnie właśnie za to go tak bardzo podziwiamy. Za stawanie się postacią. I absolutnie zgadzam się, jest bardzo mądry, tylko czasem trafia na niezbyt mądrych pytających.
UsuńMam nadzieję, że z taką samą pasją każdego dnia będzie Proctorem. I wciąż nie mogę się nadziwić, że udało Ci się nabyć bilet.
Tak, Drogi Panie, jest Pan prawdziwie "przerażający" i czyni Pan "przerażające" spustoszenia w naszych niewinnych głowach, sercach i duszach. Bardzo Pana proszę, niech Pan nas dalej tak "przeraża"! :))
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję Eve, że Ryś Cię usłyszy:-)
Usuń