Dziś chciałabym Wam zaprezentować niespodziankę przygotowaną
przez Kate. Otóż miło mi poinformować, że Kate zaczęła pisać opowiadanie z Johnem
Standringiem w roli głównej, no może nie tylko z nim, ale o tym przekonajcie
się sami. Zatem poniżej teaser tego opowiadania. Miłej lektury.
Richard Armitage jako John Standring w miniserialu "Sparkhouse"/ "Dom na wrzosowisku". Mój screen |
(…)
Właśnie przechodziłam obok
kościoła, i właściwie chciałam wejść na chwilę do księdza, kiedy przez
budynkiem zobaczyłam…
- John! – krzyknęłam, biegnąc do
niego. Po drodze potknęłam się o jakiś kamień i już bym upadła, gdyby nie
podtrzymały mnie jego silne dłonie – John, Boże, jak miło cię znowu widzieć…
- Kate… To ty… Dawno cię nie
widziałem – odpowiedział, jakby z lękiem odsuwając się ode mnie.
- John co u ciebie, co robisz,
gdzie pracujesz, jak się masz!?
- Wszystko w porządku – mruknął –
Przepraszam, ale obiecałem księdzu… Muszę naprawić drzwi kościoła.
- John tak się cieszę że cię
widzę! – krzyknęłam jeszcze za nim, kiedy nerwowym krokiem odchodził ode mnie.
Zrobiło mi się tak smutno, on się w ogóle nie zmienił… Zrezygnowana poszłam
prosto do księdza, mając nadzieję że może on powie mi coś więcej o kondycji
psychicznej Johna.
(…)
Boże, nie mogłam niczego zepsuć,
musiałam zachować się w miarę normalnie, żeby go nie wystraszyć… Powoli
otworzyłam drzwi.
- Cześć – powiedział, wbijając
wzrok w swoje buty.
- Cześć, John – odpowiedziałam
spokojnie – Wejdź, proszę.
- Kate, powiedz tylko gdzie masz
kosiarkę…
- Prawdę mówiąc to… Jeszcze nie
wiem – uśmiechnęłam się do niego – Lokatorzy trochę tu pozmieniali, a ja
dopiero co weszłam i sporo się naszukałam, zanim znalazłam herbatę. Proszę
John, wejdź, napijemy się i wtedy poszukamy kosiarki.
- Nie powinienem wchodzić, skoszę
trawę i…
- John! Na litość boską, wróciłam
tu po 5 latach i jesteś jedyną sensowną osobą, z którą można porozmawiać, nie
uciekaj mi, tylko po prostu usiądź i pogadaj ze mną… jak przyjaciele.
- Nie mam przyjaciół – bąknął
nieśmiało, a ja znowu poczułam się jak kretynka. Kolejny raz go uraziłam!
- No to właśnie masz – próbowałam
naprawić sytuację, a on W KOŃCU spojrzał na mnie.
- Nikt nigdy do mnie tak nie
powiedział – szepnął po chwili krępującej ciszy.
- John, daj spokój, jesteś
młodym, fajnym facetem, zasługujesz na to żeby mieć przyjaciół. Fakt, zawsze
mogłeś trafić lepiej niż na mnie, ale nie jestem chyba taka najgorsza –
paplałam co mi ślina na język przyniosła, byle tylko zatrzeć jakoś złe
wrażenie, które mogłam wywrzeć.
(…)
Pierwszy raz patrzył na mnie.
Tak, spojrzał mi prosto w oczy i było to niesamowicie podniecające, mimo dość
niesprzyjających okoliczności. Jego spojrzenie… Nie do opisania. Mieszały się w
nim różne emocje, miałam wrażenie że w jednej sekundzie jego oczy są wściekłe,
w drugiej zawstydzone, w trzeciej całkowicie zdumione, a w kolejnych były
wprost nie do odgadnięcia.
- John, wszystko ci wytłumaczę,
ja… Proszę, usiądź, zrobiłam ci obiad, jedz bo wystygnie! – miotałam się, nie
wiedząc od czego zacząć. John w totalnym szoku podszedł do krzesła, które mu
wysunęłam, i opadł na nie ciężko.
- Kate, co to znaczy? – zapytał,
spuszczając wzrok. No nie, to naprawdę koniec kontaktu wzrokowego…!? Trudno, to
nie koniec świata, kiedyś jeszcze na mnie spojrzy. Tymczasem usiadłam na
krześle obok niego.
- John, ja wiem że to wygląda
idiotycznie, masz mnie za wariatkę… Chciałam ci pomóc. Proszę, nie gniewaj się
na mnie. Obmyśliłam sobie, że kiedy nie będzie cię w domu, przyjdę i ogarnę tu
trochę, domyślałam się że mieszkając sam, możesz nie mieć na to czasu i siły po
całym dniu ciężkiej pracy. Przysięgam, w niczym nie grzebałam, pozbierałam
tylko brudne ciuchy, zrobiłam pranie, i posprzątałam w łazience, kuchni i
pokoju. Zrobiłam ci obiad, zjedz – dodałam cicho, podsuwając mu jeszcze
bardziej talerz. Spojrzał na mnie przez ułamek sekundy.
- Ale jak tu weszłaś? – zdziwił
się.
- Dobre pytanie… Zapomniałeś
zakluczyć drzwi.
- Kate, po co to zrobiłaś –
powiedział dziwnym tonem, jakby ze złością, ale nie czułam by była kierowana
ona do mnie – Po co?
- John… Lubię cię. Pomogłeś mi
wczoraj bardzo, obiecałeś że dziś też pomożesz i nie chcesz za to pieniędzy…
Jak inaczej mogłam się odwdzięczyć?
- Nie musisz się nade mną
litować…
(…)
Kilkuminutowa rozmowa z Johnem
była wyczerpująca, nasze światy ścierały się ze sobą ostro: jego upór skryty za
nieśmiałością i mój ogromny temperament. Przez głowę przeszła mi myśl, kto jest
bardziej pokaleczony psychicznie po tym obiedzie, ja czy on. Chyba jednak on,
bo w końcu ustąpił. Tak, wygrałam tę bitwę zdecydowanie. A moją nagrodą było
to, że przez kilka najbliższych godzin John będzie malował mi ściany, a ja będę
mogła bezkarnie patrzeć na niego i snuć wizje co do dalszych losów naszej
znajomości… A moja wyobraźnia w tym temacie była tak rozległa, że aż mnie to
zadziwiało. Tak się w tym wszystkim pogubiłam, moje myśli oplotły mnie niczym
pajęcza sieć, że nie zauważyłam nawet, kiedy do kuchni ponownie wszedł John,
przebrany i chyba bardziej rozluźniony niż przedtem.
- Nie pozmywałaś – powiedział z
wyraźnym rozbawieniem, ale nadal poważną miną. Jak on to robi!?
- Jestem wykończona psychicznie
po walce z tobą, John – wyznałam szczerze.
- Z nikim nie walczyłem –
mruknął, biorąc do ręki talerz, a kiedy chciałam zaprotestować, odsunął moją
wyciągniętą rękę – JA to zrobię.
(…)
- Boże, biedactwo… - westchnęłam,
dziobiąc ciasto widelczykiem – Jak można mu pomóc?
- Katie, obawiam się że to poza
naszym zasięgiem – odparł smutno pan Jackman, obserwując mnie uważnie – A
powiedz mi… Dlaczego tak interesujesz się Johnem?
- Gdyby pan miał problem, też bym
się interesowała.
- Ja to co innego, mam
pięćdziesiątkę na karku, lekki brzuszek i wąsy jak Freddie Mercury – roześmiał
się.
- Coś pan sugeruje?
- Ależ skąd, drogie dziecko,
mówię tylko że John jest młodym, samotnym chłopakiem i…
- Wiedziałam tyle bez pańskiej
pomocy – burknęłam z pełnymi ustami, ale zrobiło mi się głupio że tak na niego
naskoczyłam – Przepraszam, nie chciałam.
(…)
- Ciociu, to John…
- Dzień dobry – mruknął
niechętnie. Ciotka zmierzyła go z góry do dołu sprawdzającym wzrokiem.
- Witaj chłopcze, Katie to twój
narzeczony? Pospieszyłaś się kochanie – Josephine nie dawała mi dojść do słowa,
a mnie było strasznie wstyd widząc pełen wyrzutu wzrok Johna – Już mieszkacie
razem? Mam nadzieję, że pamiętasz o zabezpieczaniu się, pamiętasz jak skończyła
twoja kuzynka Beth, w wieku 18 lat utknęła w pieluchach…
- Ciociu! – krzyknęłam – Ja mam
już 23 lata, a poza tym… John to mój przyjaciel.
- To dobrze, wspaniale – ciągnęła
dalej, oglądając z uwagą każdy kąt – Już myślałam że twój gust trochę się
wypaczył. Choć jakby go ostrzyc i ładniej ubrać…
- Ciociu!!!
- Och Kate, nie bądź taka, obie
wiemy że stać cię na coś lepszego! – powiedziała dość głośno, i chyba niestety
John to usłyszał, jednak ona nie przejmowała się tym i postawiwszy ogromną
torbę na stole, zaczęła w niej grzebać i po chwili wyjęła jakiś pakunek –
Proszę, to dla ciebie. Widzę, że jesteś chuda jak byłaś, rozmiar powinien być
dobry.
- Co to jest? – zapytałam
podejrzliwie. John kończył już naprawę.
- Drobiazg, kochanie. Seksowna,
czerwona bielizna z koronki, z najlepszego butiku w Yorku! – krzyknęła tak
głośno, że nie zdziwiłabym się gdyby wieść ta dotarła aż do proboszcza. John,
niestety, słyszał i mocno poczerwieniał, po czym spojrzał na mnie z dziwną
dezaprobatą.
- Ciociu, ale po co…
- Słonko, jesteś dużą
dziewczynką, przecież wiesz że powinnaś prezentować się nienagannie w każdej
sytuacji! Przecież w końcu będziesz z kimś sypiać, prawda? A może sypiasz ze
swoim przyjacielem?
(…)
- Katie, a gdybym… Chciałbym…
Głupio mi to proponować, w końcu jesteś ładną, mądrą dziewczyną, pewnie nie
chciałabyś ze mną…
- Co, John!? – moja ciekawość eksplodowała,
zaskakując go totalnie. Zmieszał się i znowu wróciliśmy do punktu wyjścia.
- Chciałbym dziś… Nie, to bez
sensu, przepraszam cię – zrezygnował.
- Spokojnie, zacznij od początku,
powiedz mi, co chciałeś powiedzieć – przekonywałam – To nie boli. Musisz się
przemóc, John. Proszę, zadaj mi to pytanie.
- Katie, czy ty… zechciałabyś
pójść gdzieś dziś… ze mną? – wydusił z siebie z niemałym trudem, a kiedy to
powiedział, jego oczy wyglądały jakby były przerażone tym, co wyszło z jego
ust. Popatrzyłam na niego ze współczuciem; zaproszenie mnie sprawiło mu taką
wielką trudność…
- John, oczywiście że chcę z tobą
wyjść! – krzyknęłam, uszczęśliwiona jego propozycją – Powiedz tylko, gdzie?
- Katie, ty… naprawdę chcesz? –
John zdawał się nie wierzyć w to, co do niego powiedziałam; był przeświadczony,
że odmówię albo będę próbowała znaleźć wymówkę! To przykre, jak bardzo niepewny
siebie był ten wspaniały mężczyzna…
-------
Notka: Autorką opowiadania jest Kate. Opowieść oparta jest na postaciach z serialu "Sparkhouse"/ "Dom na wrzosowisku" i nie ma na celu naruszenia praw autorskich.
-------
nawet ok. a będzie 14 część Serca Góry ? .
OdpowiedzUsuńOczywiście, za tydzień wszystko będzie bez zmian.
Usuńufff :3 przestraszyłam sie jak zajrzałam na stronę a tu nie ma kolejnej części :) za tydzień z rysunkiem już będzie ( o ile ci się podoba a szkice ich dziecka dam nieco później bo ciężko mi je narysować...) ;) J.
UsuńOk, w takim razie czekam na rysunek :)
UsuńKate, czy masz na drugie imię Alfred? Thorin gnije w lochu, Luthien spodziewa się dziecka, Thranduilowi coś nieprzyjemnego roi się w głowie i Ty nas zostawiasz?:) "Suspence" jak u mistrza Hitchcock'a !:)
OdpowiedzUsuńDobra, droczę się tylko. :)
Poruszyłaś czułe miejsce w moim sercu. John Stranding. Jest wyjątkowy w swojej nieporadności i nieśmiałości a przy tym masz pewność, że to facet, któremu można zaufać i nigdy cię nie zawiedzie. Teaser naprawdę kusi, bo coś mi mówi, że John, za radą, cioci zostanie w końcu "ostrzyżony i ubrany" i sam poczuję się śmielszy, skoro chce gdzieś zaprosić Katie.
Pisz, Kochana, pisz. Świetnie Ci to idzie. Niech John będzie w końcu szczęśliwy. Zasługuje na to.
Kochana, kto jak kto ale Ty powinnaś wybaczyć mi to, że na chwilę opuściłam Thorina w lochu Thranduila - wiesz, że nie dam mu krzywdy zrobić :) I wrócę po niego, obiecuję.
UsuńCieszę się, ze teaser się podoba - co do Johna mam mnóstwo planów, sporo dróg do jego ośmielenia kłębi mi się w głowie. Mogę zapewnić, że coś będzie się działo :)
Oj, czuję, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńTylko mam jedno "ale": w moim odczuciu za dużo piszesz w dialogach. W sensie że są one trochę przegadane. Ale to tylko moja opinia. To pewnie przez to, że się za dużo filmów naoglądałam i wszystko co czytam materializuje się w mojej głowie jako ekranizacja. I oczami wyobraźni już widzę sceny pełne niedomówień, nieśmiałych spojrzeń itp.
Na przykład kiedy Kate mówi "Spokojnie, zacznij od początku, powiedz mi, co chciałeś powiedzieć. To nie boli. Musisz się przemóc, John. Proszę, zadaj mi to pytanie", ja widzę scenę, w której po prostu mówi "Proszę, powiedz... (tutaj chwilka ciszy) To nie boli" i wpatruje się w niego z wyczekiwaniem, współczuciem, ale też z ciepłem w oczach.
Ale to tylko takie moje wymysły, Ty oczywiście piszesz po swojemu ;)
A masz może w planach (nie mówię że najbliższych, tylko tak ogólnie) opowiadania o jeszcze jakiś postaciach? ;-)
Jeannette
Od razu wytłumaczę: Kate jest przeciwieństwem Johna. Jest młodą, temperamentną dziewczyną o czasem niewyparzonym języku, mówi ciągle, czasem bardziej z sensem a czasem może mniej. Ona przez ciągłe mówienie do Johna, trochę jak do przedszkolaka, próbuje do niego trafić. W mojej wersji John jest naprawdę patologicznie nieśmiały i wstydliwy, i myślę że w tym przypadku niedomówienia, a tym bardziej nieśmiałe spojrzenia, w ogóle by na niego nie działały. Wiesz, ona widzi jego stres i nerwy, widzi jego zawstydzenie dlatego ona uczy go krok po kroku jak ma wyrażać to, co czuje - a tego nie dokona się samymi spojrzeniami :)
UsuńAle mam nadzieję że mimo to się spodoba.
Co do innych opowiadań - jasne, moja głowa jest pełna pomysłów, na chwilę obecną pomijając Thorina i Johna, mam plany na jeszcze 2 postacie, a 3 zaczyna się rodzić, z tym że to są plany tak dalekie, że o nich w ogóle nie myślę. Sam Thorin, jak widać, zajął mi póki co kilkanaście tygodni. To bardzo czasochłonne zajęcie :)
Myślę, że się spodoba :)
UsuńChciałam tylko podzielić się swoim odczuciem, ale oczywiście nie miałam zamiaru nic narzucać ;)
Nie będę ukrywać, że pisząc o jeszcze jakiś postaciach miałam na myśli Sir Guy'a. W mojej głowie zresztą już zrodziła się alternatywna historia Guy'a, z dodatkową rolą żeńską ,). Ale zapytałam też o to dlatego, że masz podobne odczucia i spojrzenie na bohaterów, jak ja. Zarówno do Thorina, jak i Johna S. odnosisz się tak, jak ja i Twoja wyobraźnia podsuwa Ci te same obrazki, co mnie moja. Dlatego jestem bardzo ciekawa kolejnych postaci, czy nadal będą tak zgodne z moimi odczuciami :)
Jeannette
No cóż, Guy zajmuje w moim sercu wyjątkowe miejsce, więc siłą rzeczy moja wyobraźnia nie mogła go pominąć w wymyślaniu dalszych losów :) Tak, plany istnieją, ale do ich ewentualnego zrealizowania strasznie długa droga.
UsuńNie szkodzi, na Guy'a mogę czekać i wieczność :)
UsuńJeannette
Kate, jakiż piękny niespodziankowy prezencik na majowy weekend. Bardzo mi się podoba - ciekawe postacie, ciekawe wątki - będzie się działo. Zgadzam się z Tobą - z Johnem S. żadnych niedomówień, aluzji i czekania, że on zrozumie co Kate chodzi po głowie - on potrzebuje konkretnych słów prosto w oczy - szczerze i bez gierek, i jeszcze trzeba go klika razy zapewnić, że dobrze usłyszał i chcemy iść z nim dokąd się tylko da:). Ale John S. to diament i wart jest zachodu. Super.
OdpowiedzUsuńZosiu, tak bardzo mnie cieszy że Ci się podoba! I fajnie, że mamy takie samo spojrzenie na Johna - to diament, a sam o sobie myśli że jest nic nie wartym wyrzutkiem. Zdradzę jeszcze, że jak już się nasz kochany wstydliwy chłopak przełamie, to... No cóż, potrzebna będzie interwencja proboszcza, że niewinne dziewczę nasz John bałamuci :) Nie no może trochę przesadzam, ale zapewniam, że odmieniony John to nie ten sam John.
UsuńKate, co za niespodzianka!
UsuńBiedny Król w lochu a tu się mycie, strzyżenie i ubieranie Johna zapowiada. Tak patrzyłam dziś przez większą część "pracy" na mego Thorina na pulpicie (po co pracować, skoro już właściwie majówka, no nie?), i myślalam sobie, co też w środowy wieczór Kate wykombinuje ...i wykombinowała, wykombinowała!
Fajne! John patologicznie nieśmiały - wypisz wymaluj on. Chyba zaraz odpalę Sparkhouse, a co tam!
No cóz, droga Kate, co czytelnik to inne oczekiwania - jak dla mnie mogą być same dialogi. Uwielbiam książkowe gadanie. Opisów przyrody naczytałam sie w "Nad Niemnem" :))))
ps. czerwona bielizna, czyli też będzie wersja 18 plus? :))))) pliiiiiiiis
Rebecco, wersja "dozwolone od 18 lat" MUSI być, w przypadku Johna to wręcz obowiązek! I naprawdę zalecam obejrzenie "Sparkhouse", mnie po jednym właśnie takim sobotnim seansie kilka tygodni temu tak mocno "trzepnęło", że odtąd muszę dzielić życie z dwoma mężczyznami: Thorinem i Johnem. Ale nie powiem, żebym narzekała :)))
UsuńZa tydzień oczywiście powróci nasz Król, ale niestety jest coraz bliżej Samotnej Góry. Niestety dlatego, że przecież nie da się ciągnąć tej opowieści w nieskończoność.
W pełni zgadzam się z Zosią i podobnie jak Rebecca uwielbiam dialogi. Również uważam, że Johnowi trzeba uświadamiać przez powtarzanie jak wartościowym jest człowiekiem. I już nie mogę doczekać się czym Kate nas zaskoczy.
Usuń>>> I znowu "Jeeej"
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie. Pozdrowienia z nad morza, właśnie dotarłam i jestem wykończona.
Przepraszam, że nie napisałam zaraz po osiemnastej, ale właśnie.. Mimo to, iż miałam internet, wolałam poczekać.
Rozdział bardzo fajny, ale i tak "zawiodłam się, wzdychając", że nie ma następnej części "Serca Góry" :3
Co mogę powiedzieć? Teoretycznie to nic, bo głowa ze zmęczenia uderza mi już o klawiaturę, ale, niespodzianka bardzo udana. Do dialogów się nie czepiam, do opisów też, ponieważ się nie zgadzam. NIE chcę rozpocząć jakieś "bezsensownej" kłótni, ale lubię blogi, gdzie są długie dialogi i długie opisy. Czytanie cztero wyrazowych dialogów i pięciu wyrazowych opisów jest męczące! Dlatego, mówię, to jest - piszę, co mi *ślina na język przyniesie* myślę.
Uwielbiam wzrok Johna *.*
Zazdroszczę wyjazdu nad morze, i mam nadzieję że pogoda dopisuje:)
Usuń"Serce Góry" powróci za tydzień, to mogę obiecać. Cieszy mnie, że niespodzianka się udała, szczególnie że trochę się obawiałam - najbardziej tego, że pisanie w pierwszej osobie wcale nie jest takie proste, ale do tego opowiadania tylko taka forma mi odpowiadała. I od razu zastrzegam - proszę nie utożsamiać tamtej Kate ze mną, jak to się mówi "zbieżność całkowicie przypadkowa" :)))
Cieszę się, że Kate wybrała do swojego opowiadania akurat Johna Standringa, to chyba jedna z najbardziej poszkodowanych RA postaci. "Sparkhouse" oglądałam całkiem niedawno i do tej pory mam przed oczami ten wzrok naszego Ryśka jako takiego nieboraka. Niech będzie szczęśliwy chociaż tutaj. :)
OdpowiedzUsuńMasz rację - jest jedną z bardziej poszkodowanych postaci. Zasługuje na szczęście, chociażby w fanfiku - datego też wzięłam go "w obroty" :)
UsuńNowe zdjęcie Ryśka jako Chopa:
OdpowiedzUsuńhttp://distilleryimage4.ak.instagram.com/97f14c9ed14d11e3b6f024be059598f0_8.jpg
Jeannette
Jeannette, wielkie dzięki - zdaje się, że Ryś znowu miał "mokrą scenę" - ta woda rzeczywiście go prześladuje - ale i tak wygląda świetnie.
UsuńŚwietne zdjęcie, jestem pod coraz większym urokiem Chopa. A jeśli jest mokry to tym bardziej :)
UsuńTo pewnie ta scenka, o której jakiś czas temu rozmawiałyśmy - kiedy to Chop musiał rzucić się małemu na ratunek do rzeki.
UsuńNa zdjęciu widać, że chłopak jest cały ubawiony po pachy, tych dwóch silnych panów też uśmiecha się pogodnie, tylko Rysiek nie wygląda na szczególnie zachwyconego. Pewnie myśli sobie "Kurcze, znowu ta woda".
Urok Chopa tym większy, że ta szara koszulka KLEI się do ciała, jak Bóg przykazał, a nie wzdyma jak w "Into the Storm". Pewnie na filmie będziemy miały co podziwiać u naszego Mistera Mokrego Podkoszulka.
Miejmy nadzieję, że tym razem panowie nie musieli go ratować przed utonięciem ;)
UsuńJeannette
Dzięki za linka Jeannette. Prawdę mówiąc umieściłam post nie wiedząc, że tu już o tym zdjęciu rozmawiacie. Mam tylko nadzieję, że Rysiowi nie było zbyt zimo podczas kręcenia tej sceny.
hmm.. trochę z opóźnieniem przeczytałam to opowiadanie, ponieważ najpierw chciałam obejrzeć "Sparkhouse" żeby poznać kontekst i jestem świeżo po "zaliczeniu" za jednym zamachem całości.. i no cóż.. film potwornie przygnębiający, dolinujący tak, że nie mogę się jeszcze pozbierać po nim.. mam nadzieję, że losy Johna potoczą się dobrze i klimat filmu zostanie przełamany:)
OdpowiedzUsuńogólnie to "Serce góry" porusza czułe strony mojej kobiecej duszy:) więc z niecierpliwością czekam na kolejne opowiadania nie tylko o Thorinie ale o innych RApostaciach..
najgorsze jest tylko to, że mam straszne "zaległości" w fimach z Ryszardem :( tyle do obejrzenia a tak mało czasu :)
Spokojnie, Rysiek jest cierpliwy, nie spiesz się z oglądaniem - pomyśl o tym, że im wolniej będziesz oglądać, tym więcej przed Tobą nadal będzie nieodkrytych wspaniałości :)
Usuń