wtorek, 1 kwietnia 2014

Richard Armitage Interview The Hobbit There And Back Again


Przypuszczam, że widziałyście już ten wywiad, ale ja uwielbiam to, że kamerzysta stał tak blisko pana Armitage’a, że jest on tu niemalże na wyciągnięcie ręki.





Och musiałam zrobić parę screenów. ;-)

I bardzo zaintrygowało mnie kiedy mój nasz ulubiony aktor powiedział, że Bitwa Pięciu Armii kosztowała go trochę krwi i trochę łez. 

30 komentarzy:

  1. Uuuuuch, będę pierwsza!
    Istna czekolada z chili. Napchałam się i ide spać (co tam, że na noc niezdrowo. ale pyyyyycha!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też powinnam być już w łóżku :) i nie wiem czy uda mi się zasnąć, bo kiedy przymykam oczy to widzę ten jego uśmiech :)
      Słodkich RAsnów Rebecco :)

      Usuń
  2. A ja jestem (jak zwykle) rozdarta. Niesamowicie szczęśliwa, bo widzę Rysia, dodatkowo bosko wyglądającego i przecudownie się uśmiechającego, chochliki w jego oczach tańczą wesoło, a kiedy dodamy do tego jego głos - ja wymiękam. Ale równocześnie jestem znowu strasznie smutna, bo z jednej strony nie mogę się doczekać grudnia, ale z drugiej... chciałabym, żeby ten film się nie ukazał. Żeby go zniszczono, porwali terroryści, cokolwiek! Bo za każdym razem, kiedy słyszę z ust Rysia że to koniec przygody ze Śródziemiem, że to ostatni film, zwieńczenie 15-letniej pracy PJ (to takie urocze, kiedy podkreśla zasługi PJ), to ja po prostu NIE CHCĘ! Nie mam najmniejszej ochoty się żegnać, wiem że to głupie bo przecież zawsze mogę włączyć sobie czy "Władcę...", czy "Hobbita" i wejść w ten świat, ale do tej pory zawsze furtka była otwarta, że coś jeszcze może będzie nowego, że jeszcze coś powstanie, a teraz Ryś tak brutalnie zamyka temat, mówiąc "to koniec". Ale kolejny, ważniejszy jeszcze powód, jest taki, że kiedy słyszę jak ktokolwiek opowiada (najczęściej sam RA) o 3 części, o wojnie, o upadku i obłędzie Thorina, o tym wszystkim... Ja wiem, że to fikcja, ale po prostu łzy same napływają do oczu. To dziwne, bo książka aż tak na mnie nie działała (mimo że uwielbiam Tolkiena), ale tamci bohaterowie byli inni i zbyt odlegli, Richard, Aidan i Dean stworzyli dla mnie coś cudownego, coś co ja w swojej wyobraźni widzę jeszcze szerzej, ale ja po prostu emocjonalnie nie wytrzymuję myśli, że spotka ich taki koniec, jaki ma spotkać. Nie wiem, jak rozwiązał to PJ, ale widzę to tak, że pewnie Kili i Fili naprawdę zginą w obronie Thorina, i pokaże to BARDZO dokładnie, a moje serce stanowczo temu prostestuje. Wiem, że tak każe książka, ale zbyt mocno przywiązałam się do tej trójki, i kiedy umysł na siłę wpycha mi przed oczy twarze umierających siostrzeńców Thorina... A potem jego samego... No nie mogę. A Ryś jest bezlitosny i jak na złość coraz częściej o tym mówi, i coraz dobitniej. Nieładnie Rysiu!

    Ja przepraszam, zrobiłam tu atmosferę jak na pogrzebie, a przecież jest 1 kwietnia i Ryś w wywiadzie taki piękny! Aniu, Twoje screeny są kwintesensją tego wywiadu, a najbardziej lubię ostatni - mina niby poważniejsza, ale te iskierki w oczach nie śpią i pokazują, że są :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardziej lub mniej pokochałyśmy tych Jaskonowskich krasnoludów i trudno będzie się z nimi rozstać i rozumiem Twój smutek Kate. W pewnym sensie kończy się pewna era i nie mówię tu o 15 latach pracy PJ bo aż tak tego nie śledzę, ale kończy się pewien czas w którym dopingowaliśmy Rysia podczas tej produkcji. I myślę, że gdzieś właśnie ta świadomość siedzi w Ryśku, więc co chwila przypomina o tym, być może aby również oswoić się z tą myślą. A być może chce nas przygotować na to wzruszające wydarzenie.

      Usuń
    2. No to on mnie tak przygotowuje, że ja patrząc na jego boską powierzchowność i słuchając tych słów o filmie, zamiast cieszyć się nim, jego pięknem, zastanawiam się czy nie powinnam iść do kina z kardiologiem, to tak na wszelki wypadek. Bo ja już czuję, że przez Ryśkową gadaninę, która bardzo wpływa na wyobraźnię, mam osłabione serce. Rysiu, oszczędź mnie! :))) Bo nie dość że boski, to jeszcze zasmucające rzeczy mówi. To serducho podwójnie osłabia.

      Usuń
    3. To prawda, serce będzie miało dość ciężko, ale nie da się ukryć, że Ryś jest również świetny w marketingu.

      Usuń
    4. Kate, czuję dokładnie to samo :( Chyba mnie będzie musiał chłop na plecach wynieść z kina w grudniu, bo zejdę tam na zawał albo ze smutku.

      A sam Ryś... co tu dużo mówić.. "such Armitage, much love, wow" :))))

      Usuń
  3. Ech... Kate- wiem, co czujesz... Ja też nie mogłam pogodzić się ze śmiercią... Boromira.
    Bo jeżeli chodzi o Thorina, to miałam wrażenie, że ta smierć była inna jednak, że spełnił swoje zadanie, otrząsnął się z obłędu i odszedł pogodzony ze światem i samym sobą. Przy Boromirze- serce mi się krajało, bo coś tu było jednak nie tak- za szybko zginął, zupełnie bez sensu, powinien dostać szansę.... Oj, Tolkien szybko i bezwzględnie uśmiercał buntowników ;) Dobrze, że choć Eowinę oszczędził;)
    Na szczęście pewna osoba- Kasiopea, która również nie mogła pogodzić się z takim końcem starszego syna Denethora, stworzyła super fanfik "Syn Gondoru" będący alternatywną wersją tego co zdarzyło się po tym jak Boromir pobiegł na poszukiwanie Merry'ego i Pippina. Ja mam wersję elektroniczną, która liczy prawie 800 stron! ;))
    Z inicjatywy fanów natomiast, wyszła wersja książkowa z ponad 900 stronami ;)
    Bardzo byłam sceptycznie nastawiona do tego fanfiku, ale już po kilku pierwszych stronach wsiąkłam na amen ;) Co najważniejsze treść nie kłóci się z Tolkienem, hmm- nie ma żadnych romansów;) ale jest pięknie ukazana braterska miłość i przyjaźń + humor- doskonały humor :) Wyobraźnia autorki i umiejętność przelania tego co wymyśliła na papier-
    wprost zadziwiająca :) A co najważniejsze- jej Boromir to i mój Boromir ;) A już najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że on jest dokładnie taki (lub prawie taki, choć ja uważam, że oczywiście lepszy- ale to kwestia gustu;)) jak ten nasz filmowy Thorin, chociaż fanfik Kasiopei powstał jeszcze przed tym filmem.
    Nawet jeśli nie lubicie Boromira (hmm- zdarza się;)) to i tak warto przeczytać ze względu na błyskotliwą treść :)
    Kate- może mogłoby to być dla Ciebie dodatkową inspiracją? ;)) Masz dar do pisania, wymyślaj dalej alternatywną wersję dla Thorina :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A...i wiesz co, Kate, nie wierzę, że PJ zrezygnuje z tej swojej żyły złota jaką są jego filmy ;)
    Jeszcze jest sporo do zrobienia, min. Silmarilion i najsłynniejsza historia miłosna Śródziemia- Beren i Luthien- miłość aż za grób ;))
    Spokojnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robin, ja Cię bardzo proszę - nie strasz. Wolałabym, żeby PJ na tym poprzestał - niech już lepiej Tolkienowi snu wieczystego nie zakłóca. Dzięki Ryśkowi jakoś Hobbita przeżyłam - chociaż boję się co PJ wymyśli w ostatniej części - ale już wystarczy.

      Usuń
    2. Szczerze to osobiście wątpię co do "Sillmarillionu", to już chyba zbyt obszerna tematyka, i tak prawdę mówiąc to nie wiem, czy komercyjnie byłoby to tak atrakcyjne - "Władcę..." i "Hobbita" znają wszyscy, a inne dzieła Mistrza Tolkiena raczej nie są tak znane.
      Robin ja lubię Boromira i nie znam chyba osoby która by go nie lubiła - przede wszystkim jest prawdziwy, to człowiek z krwi i kości, z zasadami, ale też i ułomnościami. Jednak jego bohaterstwo przeważa, i ostateczne odkupienie, gdy umiera, jest piękne. I wolałabym, żeby przeżył - z pewnością byłoby ciekawiej.
      Co do mojego Thorina to utknęłam w ogromnym pragnieniu spiknięcia go z kobietą i dla mnie liczy się ta ich może dla niektórych nieco nudna, romantyczna miłość. Inni już opisali jego bohaterstwo, ja zostawiam sobie mały romansik. Choć i dla obłędu nie zbraknie miejsca, ale nie chciałabym spoilerować... :)

      Usuń
    3. Pisz, pisz Kate ;)
      Zosiu- jeśli PJ na III części Hobbita poprzestanie to zjem gar paciajowatego szpinaku z mrożonki , ble :P

      Usuń
    4. Robin, jak mnie będziesz tak straszyć, to Cię własnoręcznie tą paćlugą szpinakową nakarmię - chociaż ja osobiście robię pyszny szpinaczek z mrożonki - pachnący i apetyczny. Zgadzam się z Tobą, że potencjał Boromira został zmarnowany - lubię Seana Beana i chętnie pooglądałabym go dłużej.

      Usuń
    5. Nie wątpię co do twoich kulinarnych zdolności Zosiu, ale szpinaku nie znoszę wręcz od...urodzenia. Nie tknęłabym, nawet gdyby mi go sam Elrond przyrządził ;))

      Usuń
  5. Dziewczyny zwróciłyście uwagę na Jego ucho ? Jest spiczaste. Dlatego RA jest nie tego świata.
    PJ może nadal kręcić filmy na motywach Tolkiena z RA w roli głównej. W Silmarillionie jest tyle historii, że spokojnie wyszłoby jeszcze z 10 filmów. Marzy mi się Gondolin i jego historia ...
    AzB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jakiś czas temu zwróciłam uwagę, że z wielu perspektyw jego uszy są spiczaste. Ryś jest pół-elfem :)

      Usuń
    2. Znowu zapomniałam podpisać, przepraszam :). Ten komentarz wyżej to mój - Jeannette ;)

      Usuń
    3. hehe, to powienien grać Thranduila ;)

      Usuń
    4. Wyobraziłam sobie odwrócenie ról - boskie!

      Usuń
    5. Ryś wspominał kiedyś, że grał elfa, wprawdzie będąc małolatem, ale jak widać już wcześniej zauważono jego warunki ;-)

      Usuń
    6. Ha! Też mi się te uszyska w oczy rzuciły!
      Jako Thorin też miał przeurocze uszy. Zwłaszcza w tej scenie: http://marieastra8.files.wordpress.com/2013/05/thorin-smile-pelt.jpg
      wygląda jak... taka wesoła mysz :D

      Usuń
    7. Uszu wprawdzie zbytnio nie widzę, ale ten rzadko spotykany uśmiech na Thorinowej twarzy bezcenny.

      Usuń
    8. Sasza, nic dodać, nic ująć - "wesoła mysz" - Jezu, mało z łóżka nie spadłam. Masz piękny avek!

      Usuń
    9. Do usług, Zosiu :)))
      Aniu, on sekundę później bardziej głowę odwraca i pięknie te plastusiowe uszka widać. Kocham, wielbię, mogę w nieskończoność przewijać :D

      Usuń
    10. Będę musiała sprawdzić ;-) "plastusiowe uszka" hmmm :D

      Usuń
    11. Jak to się mówi? Jack Sparrow rulezzzzzzz :DD Czemu też miałam mysz na myśli? :))

      Usuń
  6. Nie wyobrażam Ryśka w innej roli niż tej która grał. On jest prawdziwym królem i niech takim pozostanie, królem krasnoludów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to się nazywa prawdziwa „magia Rysia”, stworzył postać, która bardzo mocno zakorzeniła się w naszych sercach.

      Usuń
  7. Dziękuję za wywiad Aniu. Teraz, mając w uszach głos RA, pędzę spać, nim wybrzmi i zniknie.
    Ale jeszcze moje wrażenie z wywiadu: że piękny, że zmarszczki przy oczach go tylko zdobią, że zarost seksi, że owszem, i ucho fajne, i że błysk w oku - wszystko to prawda. Mnie jeszcze nieodmiennie zachwyca, jaki on jest bystry i jak elegancko się wypowiada (choć oceniam może powierzchownie bo nie jestem anglistką). Nie jąka się, nie stęka, nie żartuje głupio, nie gwiazdorzy. Ma wiele do powiedzenia, jest elokwentny, nie tylko 'wygadany', jak to bardzo często bywa. Miło go słuchać, bo ma wielką klasę.
    No, już, howgh. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och tak, Ryś jest zachwycający pod każdym względem :-)

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.