Thorin z wściekłością patrzył na
jasnowłosego elfa i przypomniał sobie, że kiedyś widział już podobną twarz, nie
mógł tylko skojarzyć, czyja to była twarz. Powoli opuścił miecz i postanowił
spróbować negocjacji z mało uprzejmym osobnikiem.
- Jestem Thorin, syn Thraina –
powiedział, prostując się i z wyższością patrząc na elfa – Jestem królem spod
Samotnej Góry. Pozwól mi przejść, proszę.
- A ja jestem Legolas, syn
Thranduila. Książę z Mrocznej Puszczy. Wkroczyłeś na moje tereny, nie obchodzi
mnie twój królewski tytuł.
W jednej sekundzie do Thorina
dotarło, z kim ma do czynienia. Syn jego wroga, syn osoby, która w największej
potrzebie i w ogromnym nieszczęściu odwróciła się od niego. Patrząc mu prosto w
oczy odmówiła pomocy. Thranduil, wielki król elfów leśnych… Patrzył ze
spokojem, jak Smaug zabija braci Thorina, jak niszczy Dale i sieje wokół siebie
spustoszenie. Jak odbiera krasnoludom ich dom… Mimo tego odwrócił się, mimo
rozpaczliwego błagania Thorina. To wydarzenie wyryło się w pamięci krasnoluda
bardzo mocno, i była to chyba jedyna rzecz na świecie, której nie był w stanie
nigdy wybaczyć.
- Twój ojciec… jest zdrajcą –
wychrypiał wściekle Thorin, a grot strzały Legolasa dotknął jego czoła.
- Zabiłbym cię za takie słowa,
ale nie chcę odbierać ojcu tej przyjemności. Wydaje mi się, że się znacie…
- Zdradził mnie! Opuścił w
potrzebie!
- Teraz znowu jesteś w potrzebie,
krasnoludzie – Legolas z kpiną zwrócił się do Thorina – Ale twoja sytuacja jest
gorsza. Przeszukać ich! – rozkazał.
Niewielki oddział elfów zaczął
gorliwie wypełniać polecenie dowódcy, jednak on sam zajął się Thorinem.
- A więc twierdzisz, że jesteś
królem – westchnął z ironią, wyrywając mu jego ciężki, wojenny topór – Gdzież
więc twoje królestwo?
- Mówiłem już – warknął
krasnolud.
- Mocno mi się wydaje, że Samotną
Górę posiadł niejaki Smaug – Legolas znalazł za pasem Thorina dwa noże i
chwycił za rękojeść jego miecza.
- Gdyby nie twój ojciec…
- Gdyby nie mój ojciec, byłbyś
martwy od kilku minut – syknął elf, wyciągnąwszy miecz z pochwy. Zaniemówił i
zrobił duże oczy, widząc co znalazło się w posiadaniu krasnoluda – Skąd to
masz?
- Dostałem.
- Kłamiesz… Ukradłeś to! Komu,
przyznaj!
- Możesz zapytać Elronda,
rozpieszczony elficki synalku! – wściekle zagrzmiał Thorin, co rozwścieczyło
Legolasa.
- Podły kłamco! Będziesz
powoływał się na moich krewnych, przeklęty, brudny krasnoludzie!?
- Odwołaj to, zanim moja strzała
znajdzie się w twojej pustej, kobiecej głowie! – wrzasnął Kili, wyrywając się
tak silnie, że trzech rosłych elfów miało problem z utrzymaniem go.
- Zakneblować tego śmierdzącego
gnoma – rozkazał Legolas, na co odezwał się Fili:
- Obraź jeszcze raz mojego brata
lub wujka, a zginiesz w męczarniach, nawet nie spodziejesz się, kiedy!
- Przepraszam, o wielki książę
elficki – odezwał się cicho Bilbo, ufając swoim umiejętnościom dyplomatycznym –
To jednak są synowie Durina, nie byle jakie gnomy, prosiłbym o odrobinę
szacunku, ponieważ wiem sam po sobie, że potrafią dotrzymać słowa, jeśli
obiecają komuś śmierć, nawet jeśli są w najgorszej sytuacji. To tak ku
przestrodze…
- Ten numer był chyba gorszy od
pasożytów – wściekł się Dwalin.
- Kogo nazywasz pasożytem? – oczy
Legolasa zwęziły się i dokładnie lustrował całą kompanię.
- Ciebie, zniewieściała,
ogarnięta znieczulicą formo podłego życia! – odezwał się groźnie cichy dotąd
Ori – Nie masz prawa obrażać mojego króla, ty, ty… Ty bandyto!
- Zabrać go! – elf machnął ręką w
kierunku młodego krasnoluda, a kiedy jego polecenie zostało spełnione, z
widocznym obrzydzeniem chwycił Thorina za włosy i szarpnął tak, by ten patrzył
mu w twarz – Z każdym słowem twoich brudnych, małych poddanych będę coraz
bardziej zły. Jeśli ci na nich zależy, rozkaż im milczeć, albo nie czekając na
decyzję mojego ojca, sam zdecyduję, co z nimi zrobić.
- Zostaw ich – Thorin wściekle
wyrwał się Legolasowi – Tknij któregokolwiek z nich, a umrzesz. Twoją głowę
osobiście odniosę tatusiowi.
- Waż słowa, wasza wysokość – z
dobitną kpiną elf zwrócił się do krasnoluda, i pchnął go w stronę swoich
poddanych – Związać ich, a najmłodszych zakneblować. Tego uzurpatora też.
- Nie jestem uzurpatorem! Jestem
prawowitym królem Ereboru! – warknął Thorin.
- Mówi ci coś imię: Smaug?
Oczy Thorina pociemniały.
Wściekłość rozrywała go od środka, ale wiedział, że jest w beznadziejnej
sytuacji.
- Gdyby twój ojciec nam pomógł…
- Mój ojciec nie chciał pomóc
chciwym, pazernym, mściwym i fałszywym egoistom. I do tego złodziejom – Legolas
dokładnie obejrzał Orkrista, i dodał – To WASZ problem, nie nasz.
- Na Durina, jak możesz być tak
bezduszny…
- Zakneblujcie go – bez emocji
ponowił rozkaz Legolas – Zaprowadźcie ich wprost do lochów. Ale tego… osobiście
doprowadzę do mego ojca.
Po chwili cała czternastka szła
związana, otoczona trzydziestoma wysokimi, uzbrojonymi elfami. Thorin był
wściekły. Właśnie go poniżono, obrażono, i w zasadzie to wszystko za nic –
tylko dlatego, że chciał bezpiecznie i spokojnie przejść przez Mroczną Puszczę.
Do tego zdawało się, że ten cały Legolas jest o wiele gorszy od swojego
nadętego, zdaniem krasnoluda, i przerażająco egoistycznego ojca! Cała nadzieja
w tym, że może Thranduil przez te lata poszedł do rozum do głowy, choć
Thorinowi na samą myśl o spokojnej rozmowie i proszeniu go o wolność robiło się
niedobrze. Droga do pałacu leśnych elfów była dość długa, ale w końcu stanęli
przed ogromną, ciężką bramą. Z każdym krokiem Thorina ogarniała coraz większa
złość i poczucie bezsilności – a to było uczucie, którego nienawidził. Gdy
wkroczył do pałacu, zupełnie nie ruszył go ogrom królestwa jego wroga. W jednej
chwili przypomniał sobie wspaniałe sale Ereboru, wspaniałość i piękno wykutych
przez jego przodków korytarzy, i mocno za tym zatęsknił. Lecz nie dane mu było
długo myśleć o swym domu; właśnie wprowadzono ich do głównej sali, tuż przed
oblicze Thranduila. Legolas brutalnie szarpnął knebel Thorina i zerwał go tak
mocno, że krasnolud upadł na kolana.
- Przywitaj odpowiednio KRÓLA - podkreślił złośliwie Legolas, ale w tym momencie Thorin kątem oka zauważył, że
Thranduil gestem jakby zganił syna.
- Rozwiąż go – rozkazał, a kiedy
ten spełnił polecenie i szarpnięciem podniósł Thorina, dodał – Odejdź, synu.
Legolas ze zdziwieniem usunął
się, jednak nie wyszedł, a stanął za sponiewieraną kompanią krasnoludów.
Thranduil już otwierał usta, by coś powiedzieć, jednak Thorin był pierwszy.
- Każ rozwiązać moich przyjaciół
– powiedział cicho, ale dobitnie – Nie ma mojej zgody na takie traktowanie. Moi
siostrzeńcy są zakneblowani, tak traktujesz gości? Tak traktujesz rodzinę
królewską, wasza wysokość?
- Legolasie – wymownie zawołał
król, wskazując na krasnoludów – Witaj Thorinie Dębowa Tarczo. Coś ważnego
sprowadziło cię do mojego królestwa…
- A może chociaż: przepraszam!? –
wyrwał się Kili, gdy tylko mógł otworzyć usta, co jednak zostało zignorowane.
- Weszliście tu bez zezwolenia…
- Od kiedy trzeba mieć
pozwolenie, by wędrować przez Mroczną Puszczę? – zdziwił się Thorin – Gandalf
nic o tym nie wspominał…
- Gandalf… Co wspólnego ma szary
czarodziej z grupą krasnoludów?
- Jest naszym przyjacielem.
Podobnie jak Elrond…
- Kłamie! – krzyknął Legolas,
pokazując ojcu miecz, który zabrał Thorinowi – Spójrz ojcze, co mu zabrałem.
Legendarny Orkrist, Pogromca Goblinów.
- Skąd to masz? – Thranduil
nerwowo zwrócił się do Thorina.
- Nie odpowiem ci… zdrajco –
warknął w końcu krasnolud – Wypuść nas, albo…
- Zdrajco… Zdajesz sobie sprawę z
wagi wypowiedzianych przez ciebie słów w MOIM pałacu?
- Kto odwrócił się ode mnie,
kiedy błagałem o pomoc… Kiedy umierali moi ludzie? Byłeś tam, widziałeś ból w naszych
oczach, nasze cierpienie! Odszedłeś tak po prostu! – Thorin wykrzyczał cały
trzymany w sobie przez lata żal – Zdradziłeś nas, nasze zaufanie, mój dziadek
był zawsze gotów iść z wami w bój, a ty nie zareagowałeś nawet na śmierć
naszych braci!
- Miałem narażać moich ludzi na
bezsensowną śmierć?
- Jesteś egoistycznym, zadufanym
w sobie zdrajcą! – brnął Thorin, nie zwracając na gniew w oczach Thranduila –
Przyjaciele i sojusze NIC dla ciebie nie znaczą! Przypomnij sobie, co zrobił
Elrond, kiedy Isildur odciął Sauronowi palec z Jedynym Pierścieniem! Poszedł za
nim, w imię sojuszu i przyjaźni, poszedł za nim w piekielny ogień Góry
Przeznaczenia! Ty bałeś się ognia smoka… Bałeś się! Jesteś tchórzem, przeklętym
tchórzem!!!
- JA jestem tchórzem!? –
wybuchnął w końcu król elfów – Porównujesz się do Isildura, krasnoludzie…
Wielki król, wszechwładny pan, mocarny władca imperium… To on był słabym
tchórzem, chciwy i zachłanny, zachowując Pierścień, wybrał swoją zgubę. Elrond
powinien był odebrać mu Pierścień i…
- I oddać go tobie, tak!? –
krzyknął rozwścieczony Thorin – Zostawić go elfom!? Gdyby trafił w twoje ręce,
świat spotkałaby zagłada! Elrond jest jedynym z elfów, który ma honor i szanuje
sojuszników! Ty swój honor już dawno straciłeś, o ile kiedykolwiek go
posiadałeś!!! Bądź przeklęty, ty i wszystko co ci bliskie!!!
- Zabrać ich do najgłębszych
lochów!!!
- Tchórz! Tchórz bez honoru! –
krzyczał Thorin, brutalnie pojmany przez kilku elfów.
- Chciałem z tobą porozmawiać,
jak król z królem, ale nie dajesz mi wyboru, Thorinie, synu Thraina… Wiem, po
co idziesz, jaki jest twój cel. Pomógłbym ci, gdybyś okazał mi szacunek i…
- NIGDY!!! – przerwał mu Thorin,
wyrywając się elfom, wściekły jak nigdy dotąd; jego kompani jeszcze nie
widzieli go w takim stanie – Szacunek do tchórza bez godności? I co, miałem się
z tobą dzielić skarbem? NIGDY nie ujrzysz ani kawałka złota Ereboru, NIGDY!!!
- Tak, ponieważ nie zamierzam
pertraktować ze smokiem, a ty nigdy tam nie dojdziesz…
- Jeszcze zobaczymy – warknął
krasnolud, ponownie pojmany przez elfy. Thranduil uśmiechnął się ironicznie:
- Jeśli taki jest twój wybór… Ja
jestem cierpliwy. Ale cóż, gnij w moich lochach choćby setki lat!!!
Z satysfakcją patrzył, jak
drużyna krasnoludów jest wyprowadzana z sali. Kiedy jednak drzwi za nimi
zamknęły się, uśmiech z jego ust zniknął. Spojrzał na swego syna z wyrzutem:
- Nie musiałeś ich aż tak
sponiewierać.
- Ojcze, myślałem, że…
- Nie myśl, synu, tylko zawsze działaj
neutralnie. Jeśli rozniesie się, że upokorzyliśmy potomków Durina i wrzuciliśmy
ich do najgłębszych lochów…
- Przecież sam ich tam zamknąłeś!
– Legolas coraz mniej rozumiał swego ojca.
- Ale to TY ich związałeś i
zakneblowałeś.
- Obrażali cię, byli bezczelni i…
- Przez twoją lekkomyślność
straciłem jedyną szansę na część bogactwa Ereboru! – przerwał mu zdenerwowany
Thranduil – Po takim powitaniu nie dziwię się, że nastawił się tak negatywnie…
- Ojcze, broniłem cię!
- Och, Legolasie, kiedy nauczysz
się, że nie można mieć wszystkiego! – król z rozmachem zasiadł na swoim tronie
– Musisz zacząć kalkulować, myśleć chłodno, co jest opłacalne a co nie. Ja nie
miałem wyjścia, musiałem wrzucić go do lochu, ale gdybyś nie zadziałał
pochopnie i obdarzył go choć odrobiną szacunku, może udałoby mi się z nim
negocjować!
- On cię nienawidzi – lodowato
stwierdził Legolas – Co chciałeś osiągnąć?
- Synu… Mój drogi synu. Wiele lat
minie, zanim zrozumiesz brutalne prawdy rządzące tym światem. Jesteś jeszcze
młody i niedoświadczony. Czasem cel uświęca środki, a Thorin Dębowa Tarcza jest
tak skupiony na swym celu, że po jakimś czasie przemógłby się i pewnie
przystałby na moje warunki. Ale teraz niech tam gnije – zakończył teatralnym
gestem, wskazując na drzwi – To nie mój problem.
Legolas zacisnął pięści i,
rozczarowany postawą ojca, skierował się do wyjścia.
- Nic nigdy nie jest twoim
problemem – mruknął cicho.
- Coś mówiłeś?
- Nie, ojcze. Wybacz, pójdę
poszukać Tauriel…
- Idź idź, synu, naucz się życia…
Musisz mieć twardą skórę, jak te przeklęte krasnoludy!
Legolas z niedowierzaniem
pokręcił głową i wyszedł. Zawsze wiedział, że jego ojciec jest specyficzny i
nie jest najżyczliwszą osobą na świecie, ale kochał go i był przekonany, że
wszystko, co Thranduil robi, jest w gruncie rzeczy prawidłowe, jakkolwiek
dwuznaczne moralnie i błędne by się wydawało. Teraz zaczynał w to wątpić…
***
Luthien wraz z grupą elfów
wkroczyli do Rivendell. Była zachwycona tym miejscem od pierwszej chwili.
Wszechobecne piękno położonego w niesamowicie malowniczej dolinie Ostatniego
Przyjaznego Domu sprawiło, że dziewczyna zapomniała o wszelkich przykrościach i
smutku. Była oszołomiona, co chwilę rozglądała się i uważnie oglądała wszystko,
co ją otaczało, nie wierzyła że tak piękne miejsce może istnieć naprawdę. Nagle
naszła ją myśl, jak może wyglądać Erebor… Wspaniałością pewnie dorównuje, a
może nawet przewyższa siedzibę elfów. Thorin opowiadał jej kiedyś o pięknie
krasnoludzkiej ojczyzny, wierzyła w każde jego słowo, a opisywał to tak
obrazowo, że zdawało jej się jakby wszystko widziała na własne oczy.
Szczególnie utkwił jej w głowie opis tronu i umocowanego w nim Arcyklejnotu.
Tak bardzo chciała, by Thorin go odzyskał… Może wtedy wróciłby po nią i żyliby
razem…
- Moja pani, jesteśmy – z
zamyślenia wyrwał ją głos Lindira, a elf, z którym jechała na koniu, pomógł jej
zsiąść na ziemię – Zaprowadzę cię do mego pana Elronda.
Trzęsąc się ze strachu, szedł
przodem, nie chcąc spojrzeć Luthien w oczy. Bał się też, że powie wszystko
Elrondowi, choć mocno wierzył w to, że ta niechlubna noc, kiedy pozwolił sobie
na zbyt wiele, zostanie tylko między nimi. Otworzył drzwi, za którymi Luthien
ujrzała wysokiego, dostojnego elfa, a przy nim siedzącą podobną do niego,
niesamowicie piękną elfkę. Nieco zawstydzona i zmieszana, niepewnym krokiem
weszła i stanęła przed nimi.
- Witaj, mój panie, witaj pani –
Lindir ukłonił się głęboko, stając tuż przy niej – Wracając z wizyty u króla
Thranduila, u naszego przyjaciela Beorna spotkałem Mithrandira, a z nim Thorina
Dębową Tarczę z kompanią. Oto Luthien, ich towarzyszka…
- Witaj, Luthien – odezwał się
ciemnowłosy elf – Jak zapewne wiesz, jesteś w Rivendell. Jestem Elrond, a to
moja córka Arwena.
Dziewczyna ukłoniła się, speszona
powagą i dziwną teatralnością wypowiedzi elfów. Elrond jednak uśmiechnął się do
niej ciepło.
- Nie bój się, jesteś w
najbezpieczniejszym miejscu w Śródziemiu – zapewnił – Coś ważnego cię tu
sprowadza, prawda?
- Thorin prosił, bym doprowadził
panienkę do ciebie, mój panie. Chciał oszczędzić jej zmartwień i trudów podróży
– wyjaśnił Lindir, a w oczach Luthien zakręciły się łzy.
- Oddał mnie pod waszą opiekę –
szepnęła – Nie chciał mnie już więcej…
Elrond pojął wagę sprawy i jej
delikatność, toteż postanowił odprawić Lindira i osobiście pomówić z
dziewczyną.
- Lindirze… Dziękuję.
Porozmawiamy później – znacząco wskazał głową na drzwi, jednak jego wierny
sługa podszedł do niego z tajemniczym rulonem w dłoni.
- Mój panie, Thorin prosił, żebym
przekazał ci to… - mówił cicho – Rozkazał także, bym strzegł jej jak oka w
głowie. To bardzo ważna sprawa…
- Rozumiem, możesz odejść.
Kiedy Lindir zamknął za sobą
drzwi, Elrond podszedł do Luthien i objąwszy ją ramieniem, zaprowadził na
krzesło, i usiadł tuż przy niej. Arwena, dotąd milcząca i przyglądająca się
tylko sytuacji, również przysiadła się do nich.
- A więc jesteś przyjaciółką
krasnoludów… Gościłem ich jakiś czas temu. Zmierzali do Ereboru, był z nimi
Gandalf i hobbit…
- Bilbo Baggins – powiedziała
Luthien – To dobry hobbit, wspaniały przyjaciel.
- Co się stało, jak właściwie
trafiłaś do ich drużyny?
- Uratowali mnie… Thorin –
podkreśliła – uratował mnie z lochów goblinów. Nie chciał mnie zabrać ze sobą,
ale Gandalf… nie wiem jak, ale wpłynął na niego. Tak zaczęła się najpiękniejsza
historia w moim życiu… Zakochałam się w nim. A on? Nie wiem, co czuł, bo nigdy
tego nie powiedział. Nie chcę w to teraz wnikać…
- Nie musisz, powiedz tyle, ile
uznasz za stosowne – powiedział Elrond.
- Dziękuję… Byłam z nim
szczęśliwa. On też był szczęśliwy, cały czas powtarzał mi że zmieniłam go, że
jest przy mnie spokojniejszy, podkreślał że kiedy śpi przy mnie, nie ma
koszmarów, które dręczą go co noc od lat. Ale nagle postanowił mnie odsunąć, nie
rozumiem tego, błagałam, płakałam, wszyscy namawiali go by zmienił zdanie, ale
on…
- Proszę, nie płacz – Arwena
chwyciła Luthien za rękę, widząc łzy spływające po jej twarzy – Miłość bywa
trudna, może czuł że musi to zrobić… Jesteś tu bezpieczna, i chyba o to mu
chodziło. Jego wyprawa jest niesamowicie trudna…
- Ale ja chciałam przy nim być.
Chciałam przy nim umrzeć…
- Może Thorin ma inne plany co do
ciebie – łagodnie powiedział Elrond – Może wolałby cię… żywą. Po odzyskaniu
Ereboru.
Luthien spojrzała na niego,
zdziwiona, i otarła łzy. Czyżby Elrond wierzył w to, że Thorinowi uda się
dokonać tego, o czym od lat marzy? I na dodatek… będzie jej potrzebował, kiedy
to wszystko się skończy?
- Nie chowaj w sercu urazy, i
odrzuć smutek. Możesz u nas zostać tak długo, jak tylko zechcesz, albo ile
będzie to konieczne. Prawdę mówiąc wolałbym, żebyś stąd nie odchodziła, dopóki
nie będziemy mieli żadnych wieści od Gandalfa. Nie masz nikogo poza Thorinem,
prawda?
- Tak, to prawda, panie. Jest
jedyną osobą, którą mam na tym świecie. No i jego zwariowanych kompanów –
Luthien uśmiechnęła się blado – Nie mam dokąd pójść i gdzie się podziać…
- W takim razie to jest twój nowy
dom, Luthien. Zostawiam was, Arwena pokaże ci tu wszystko i oprowadzi po
Rivendell. Będziemy mieli jeszcze wiele okazji, by porozmawiać.
- To my pójdziemy, tato –
oznajmiła Arwena – Pokażę Luthien, gdzie będzie mieszkała.
Elrond uśmiechnął się do nich, po
czym obie opuściły pomieszczenie. Wtedy elf rozwinął rulon, który otrzymał od
Lindira. Wpatrywał się dłuższą chwilę w nieco niedbałe, ale piękne pismo, które
wskazywało na królewskie pochodzenie osoby piszącej list. Zauważył
charakterystyczne dla rodu Durina ozdobniki i szczególne litery, rozpoczynające
zdania.
„Elrondzie, z całego serca proszę Cię o przechowanie najcenniejszej
rzeczy, jaką mam na tym świecie. Nie chcę narażać Luthien na niebezpieczeństwo,
oglądanie wojny i śmierci… Może nawet mojej śmierci. Nie zniosłaby tego, jest
zbyt krucha i delikatna. Jest najdroższą memu sercu osobą, i proszę Cię o
otoczenie jej najlepszą opieką, jaką możesz jej zapewnić. Ufam, że nie odmówisz
mi pomocy, w imię dawnych sojuszy – nie proszę o pomoc w walce, tylko o coś
znacznie dla mnie ważniejszego. Moja wdzięczność będzie niezmierna i dozgonna.
Thorin”
Elrond wcale nie był zdziwiony
odczytanymi właśnie słowami. Przeczuwał od momentu, gdy ujrzał Luthien i
otrzymał zwinięty rulon, że to ktoś więcej niż przypadkowa osoba. Thorin nie polecałby
osobiście, by doprowadzić kogoś do Rivendell, gdyby nie był to ktoś dla niego
ważny. Elrond wiedział, że to musiało kosztować krasnoluda wiele nerwów, a
przede wszystkim – stłumienie swojej dumy, która normalnie nie pozwalała mu na
jakiekolwiek relacje z elfami. Poniekąd to rozumiał, ponieważ nigdy nie
pochwalał tego, jak Thranduil zachował się wobec Thorina, gdy ten był w
największej potrzebie, mógł obawiać się że teraz ponownie spotka się z odmową,
a jednak ugiął swój królewski kark i poprosił o pomoc. Elrond postanowił, że
nie tylko otoczy Luthien jak najlepszą opieką, ale też w miarę swoich
możliwości pomoże krasnoludom, gdy zajdzie taka potrzeba… By uczynić zadość
dawnym sojuszom, i odkupić haniebne zachowanie Thranduila z przeszłości.
***
Thorin nie widział twarzy elfa,
który go prowadził do lochu; czuł tylko dłonie mocno zaciśnięte na swoich
ramionach, które bezlitośnie popychały go do przodu. Upokorzony, ale z dumnie
uniesionym czołem szedł przed siebie. W końcu wysoka, szczupła postać z ogromną
siłą pchnęła go do celi, a tego urażona duma Thorina nie zniosła. Odepchnął się
dłońmi od ściany i gwałtownie odwróciwszy się, chwycił elfa za poły ubrania i
wręcz rzucił nim o kraty.
- Zapłacisz za to, krasnoludzie!
– krzyknęła postać, podnosząc się, i wtedy Thorin zauważył, że jest to piękna,
rudowłosa kobieta, jednak wcale nie zbiło go to z tropu.
- Zabierz ode mnie swoje brudne,
elfickie łapska – wycedził przez zęby – Nie pozwoliłem się dotykać! Nie takiej…
Nie takiemu ZERU, jak ty!!!
- Uważaj sobie, nędzna miniaturko
– prychnęła elfka - Póki co to TY jesteś zerem, dopóki mój pan ma cię w swoich
lochach.
- Ciekaw jestem, jak bardzo
musiałaś poświęcić się, żeby „twój pan” – zaznaczył sarkastycznie – Ustanowił
cię strażniczką lochów. Widać po tobie, że musiałaś się bardzo mocno starać!
- Jak śmiesz! – elfka zamachnęła
się, by uderzyć Thorina, jednak ten był szybszy i wykręcił jej ręce,
przyduszając ją do ściany. Zatrzęsła się ze złości – Nie ujdzie ci to na sucho,
przysięgam ci że doświadczysz najokropniejszych tortur jakich można tu
zaznać!!!
- Gdybym chciał, pokazałbym ci
moje tortury. Tylko że… - zmierzył ją wzrokiem pełnym obrzydzenia i nienawiści
– Niedobrze mi się robi, jak na ciebie patrzę. Nie tknąłbym cię nawet moim
mieczem. To właśnie byłaby najokropniejsza tortura.
- Legolasie! – zawołała głośno,
po czym z całej siły kopnęła Thorina kolanem w podbrzusze i podniosła się, z
góry patrząc jak krasnolud zwija się z bólu – Naucz się szacunku, podła mała
kreaturo! Mój pan nigdy nie skazałby mnie na mękę choćby patrzenia na ciebie,
nie mówiąc już o czymś więcej!
- Rozumiem, że jako „dobry pan”
nie dzieli się z nikim swoimi nałożnicami… - Thorin urwał, czując ponownie
mocne kopnięcie.
- NIGDY nie obrażaj mojego króla
– warknęła – A tym bardziej mnie!
- Tauriel! – rozległ się głos
Legolasa, który wpadł do lochu – Co się stało?
- Ta żałosna imitacja mężczyzny obraża
mnie i twojego ojca.
- Jego ojciec jest podłym
zdrajcą, a ty jego sługuską! Nie zasługujecie na jakikolwiek szacunek!!!
- Tauriel, wyjdź – polecił
Legolas, jednak ona podeszła do Thorina i pociągnęła go za włosy, podnosząc do
góry:
- Zapamiętaj jedno: nie
reprezentujesz sobą NIC, rozumiesz? Jesteś nikim. A żałosne teksty o twoich
„torturach”… Daruj sobie, biedny, wyposzczony krasnoludku.
- Na szczęście są na świecie
kobiety, podkreślam: kobiety, które dałyby się za to zabić. Ale mówię o
kobietach, więc nie o tobie. Rozumiem więc, że wolisz „służyć” Thranduilowi,
pasujecie do siebie…
- Wystarczy! – krzyknął Legolas,
a Tauriel ponownie kopnęła z całej siły Thorina.
- Wolałabym sto razy bardziej
prawdziwego króla, jakim jest Thranduil, niż ciebie, samozwańczego
króla-uzurpatora, nędznika i śmiecia bez honoru. Kobieta, która… pozwoliłaby ci
dotknąć siebie, musiałaby nie mieć poczucia godności – zakończyła z mocą, na co
Thorin mimo nieopisanego bólu zerwał się z podłogi i rzuciłby się na Tauriel,
gdyby nie skuteczna pomoc Legolasa.
- Powiedz jeszcze jedną obelgę,
która dotyczy mojej Luthien, a przysięgam że cię zabiję!!! Możesz obrażać mnie
ile chcesz, ale jeśli powiesz choć jedno słowo, które obrazi moją ukochaną…
- Legolasie, zamknij go –
roześmiała się elfka – Bredzi. Ta twoja Luthien, o ile istnieje, musi być
brzydsza i głupsza niż cała twoja brudna zgraja razem wzięta…
- Tauriel! Wystarczy – zganił ją
Legolas – Zobacz lepiej, czy reszta krasnoludów jest zamknięta. Spójrz dwa
lochy dalej, tam jest najbardziej nieobliczalny, młody o brązowych włosach i
ciemnych oczach, upewnij się że ten szaleniec nie wydostanie się jakimś cudem
na zewnątrz.
Kiedy wyszła, młody elf przymknął
kraty i spojrzał twardo na Thorina. Krasnolud siedział skulony pod ścianą,
ledwo wytrzymując z bólu, a na jego twarzy malowała się ogromna wściekłość.
- Nie pozwolę ci tak traktować
Tauriel, krasnoludzie – powiedział powoli Legolas, wyciągając w jego stronę
miecz – Jeśli to się powtórzy, nie będę wyrozumiały.
- Nie zasłużyłem sobie niczym na
taki brak szacunku – warknął Thorin – Nic wam nie zrobiłem, do tego przed laty
zostałem zdradzony przez twojego ojca! A teraz siedzę w jego lochu!
- Nie będę tego słuchał – w
Legolasie kłębiły się wątpliwości; ojciec z każdym dniem rozczarowywał go coraz
bardziej, ale ciężko było mu słuchać z ust wroga czegoś, co właściwie mogło być
prawdą. Ale Thranduil zdrajcą…? Nie, to niemożliwe. Choć wszystkie okoliczności
na to wskazywały…
- Nie musisz – odparł Thorin –
Jeśli masz w sobie choć odrobinę przyzwoitości lub honoru jaki ma twój krewny,
Elrond, proszę cię tylko o jedno: nie dopuszczaj do tego, żebym miał z nią
jakikolwiek kontakt. W przeciwnym razie zapomnę o tym, że jest kobietą…
- Już zapomniałeś, krasnoludzie –
przerwał mu groźnie Legolas, ale Thorin nie zważając na to kontynuował:
- … zapomnę i zemszczę się jak na
mężczyźnie, jeśli jeszcze raz obrazi kobietę, którą kocham. Kobietę, którą oddałem
pod opiekę Elrondowi – podkreślił. Elf spojrzał na niego ze zdumieniem.
- Co powiedziałeś…?
- Od kilku godzin próbuję ci
przekazać, że jesteśmy przyjaciółmi twojego krewnego.
- Nie wierzę ci.
- Uważasz, że udawałbym przyjaźń
z elfami, których szczerze od lat nienawidzę? – zapytał poważnie Thorin,
próbując wstać z podłogi – I tak ciężko przechodzi mi przez gardło każde dobre
słowo, które muszę powiedzieć o Elrondzie, ale tak, pomógł mi bardzo, i jest
moim przyjacielem. A wy… Wy jesteście jak banda dzikusów! Wielkie, szlachetne
elfy? Śmiechu warte! Zwykłe leśne ludki, biegające po drzewach i więziące
niewinnych wędrowców! Thranduil nigdy nie był i nigdy nie będzie dobrym królem,
nie potrafi pokazać odrobiny człowieczeństwa, jest zapatrzony w siebie i…
- Dość!!! – krzyknął Legolas,
wychodząc na zewnątrz i przekręcając klucz – Nie mów tak o moim ojcu. I nie waż
się więcej tknąć Tauriel!
- Gdybym nie kochał pewnej
pięknej kobiety, pokazałbym tej twojej Tauriel, że ze mną się w ten sposób nie
pogrywa – powiedział groźnie krasnolud – Byłbym w stanie to zrobić. Ale brzydzę
się nią, tak jak i tobą. A twoim ojcem gardzę bardziej niż Smaugiem. To
Thranduil jest największą i najobrzydliwszą zarazą, jaką spotkało Śródziemie!!!
– krzyknął donośnie, mając nadzieję że król elfów usłyszy go.
Legolas odszedł, ledwo opanowując
złość. W tym momencie Thorin opadł na podłogę, jęcząc z bólu, który nadal
pulsował w jego podbrzuszu. W myślach odgrażał się że powybija wszystkie elfy,
jakie tylko kiedykolwiek staną mu na drodze. Tymczasem reszta towarzyszy
została rozlokowana w malutkich celach w jednym długim korytarzu ogromnych
lochów; traf chciał, że celę naprzeciwko Thorina zajmował Bilbo, po lewej
stronie król miał Balina, a po prawej – Filiego. Celę za Filim zajmował Kili,
następną Bifur, i Bofur, po przeciwległej jego stronie zamknięty był Bombur, następni
w kolejności do prawej strony Dori, Nori i Ori, potem Bilbo, obok niego Dwalin
i na końcu Oin, naprzeciw którego zamknięto jego brata, Gloina, który z kolei w
celi obok miał Balina – tak więc krasnoludy wraz z hobbitem zamknięte zostały w
ciasnych celach w jednym okręgu.
- W niczym nie przypomina to
mojej norki – westchnął Bilbo, po czym spojrzał na Thorina – Poniosło cię,
przyjacielu.
- Mnie poniosło!? Niech przyjdzie
tu ten tchórz! – krzyczał krasnolud – Wtedy mnie poniesie!
- Obraziłeś tę kobietę, co się z
tobą dzieje! – mruknął zza ściany niezadowolony Balin.
- To nie kobieta. To elf! A oni
nie mają honoru ani uczuć, niezależnie od płci!
- Jesteś niesprawiedliwy, ona ci
nic nie zrobiła…
- Dajcie mi spokój! – Thorin
wrzeszczał jak opętany – Gdzie jest Thranduil! Czego się boisz, podła,
obślizgła żmijo! Zejdź do mnie, spójrz mi w oczy jeśli potrafisz! Jesteś dumny
z siebie!?
Usłyszał powolne kroki, wiedział
że to król elfów zmierza do lochów. Po chwili ujrzał go tuż przed swoimi
kratami. Pogardliwe spojrzenie jeszcze bardziej rozwścieczyło Thorina.
- Podobno chcesz rozmawiać…
Zastanowiłeś się? – powiedział, z ironicznym uśmiechem patrząc jak obolały
Thorin powoli wstaje, przytrzymując się ściany – Och, czyżby ktoś cię
skrzywdził?
- Twoja usłużna i niesamowicie
chętna do zabaw ze wszystkimi więźniami wywłoka! – ostro zareagował Thorin.
Źrenice Thranduila zwężyły się ze złości:
- Jak śmiesz…
- Ja? Czy to ja zabawiam się z
poddaną, i toruję jej tym drogę do odpowiedzialnych stanowisk? Nie dość, że bez
honoru, to bez szacunku dla kobiet. Zresztą, o czym ja mówię, ona sama nie ma
do siebie szacunku!!!
- Zamknij się! – krzyknął
Thranduil, chwytając mocno za kraty i świdrując Thorina wzrokiem – Obraź
Tauriel jeszcze raz, to…
- Ona sama siebie obraża
służeniem ci! Nie ma większej hańby niż bycie na twoje rozkazy!
- Myślałem, że zmądrzałeś, że
zechcesz negocjować…
- Negocjować? Ze zdrajcą? –
Thorin wybuchnął śmiechem – Jesteś najpodlejszą, jadowitą żmiją, Thranduilu.
Sączysz jad, mając nadzieję że twoja ofiara ulegnie tobie i twoim warunkom. Ale
nie ja. Powiem ci coś… - krasnolud powoli podszedł do krat i ich twarze
dzieliły już tylko centymetry – Jest na świecie coś, czego nigdy nie miałeś. I
nie będziesz miał. Ja to coś mam, i dlatego nie zniżę się do twojego poziomu.
Żadnych pertraktacji ze zdrajcami. A wiesz, jak to coś się nazywa? HONOR. A
wiesz, co robię z tymi, którzy honoru nie mają…?
Thorin odsunął się o krok w tył i
splunął w twarz Thranduilowi, który odskoczył jak oparzony.
- Straż!!! – wrzasnął – Zabrać to
krasnoludzkie ścierwo do sali tortur!!!
- Najgorszą torturą jest dla mnie
patrzenie na twoją zdradziecką twarz! Mam wrażenie, że natura się pomyliła i
powinieneś być śmierdzącym goblinem, podła, plugawa kreaturo! Bądź przeklęty! I
wiesz, czego ci życzę!? – Thorin wrzeszczał jak w amoku – Życzę ci, żebyś
został połknięty żywcem przez Smauga, który zdechłby od ogromnej ilości
trującego jadu w tobie!!! Przynajmniej świat nosiłby o dwa odrażające gady
mniej!
- Straż!!!
- Nie radzisz sobie sam z jednym
krasnoludem!? – kpił Thorin – Straż!? Może jeszcze twoja wierna służka
przybiegnie mnie torturować!?
- Tauriel!!! – zagrzmiał
Thranduil – Jego wysokość bez królestwa pragnie spędzić z tobą chwilę na
osobności!
- Próbujesz mnie poniżyć?
- Uświadamiam ci tylko, w jak
tragicznej sytuacji jesteś. Ach, zapomniałbym… Gdzie twój Arcyklejnot?
- Zależy o którym mówisz – odparł
krasnolud, a Thranduil zmierzył go uważnie wzrokiem – Bo jeśli o pamiątce po
dziadku, to czeka na mnie w bezpiecznym miejscu. A jeśli o coś innego chodzi…
Mam go tam, gdzie ty nie masz NIC.
Król elfów poczerwieniał, i z
wściekłością odwrócił się na pięcie, wołając Tauriel. Po chwili elfka ponownie
wkroczyła do celi Thorina.
- Boli? – zapytała ironicznie,
związując krasnoludowi ręce.
- Nie bardziej niż twój widok –
odparł spokojnie, posłusznie pozwalając się związać – Ostatnim razem wiązała
mnie piękna kobieta, pewna siebie, urocza, i wspaniała kochanka. A teraz ty.
Ale nie można mieć wszystkiego.
- Nie dziwię się, że cię wiązała.
Co innego mogła z tobą zrobić – Tauriel spojrzała na Thorina z obrzydzeniem, a
ten uśmiechnął się.
- Coś, czego ty nigdy nie zaznasz
z Thranduilem, biedna istoto. Nie wiesz, co tracisz…
- Chcesz się przekonać? –
rozzłoszczona Tauriel złapała Thorina za brodę i ścisnęła mocno.
- Chyba nie. Nie mów nikomu, ale…
Brzydzę się elfami.
Nie spodziewała się takiego
przebiegu rozmowy i tego, że Thorin tak łatwo ją poniży. Nie wiedząc, co może
mu odpowiedzieć, szarpnęła go za włosy i pociągnęła do sali tortur. Tam rzuciła
nim o podłogę i sięgnęła po zakończony ostrym przyrządem bicz. Zanim jednak go
użyła, zdjęła z Thorina wszystkie ubrania, zostawiając go w samych spodniach i
butach, a wtedy zakuła go w dyby i smagała z całych sił w plecy, które już po
pierwszym uderzeniu ociekały krwią. Przepełniony bólem krzyk Thorina rozległ
się po całym pałacu, a z każdym uderzeniem cichł coraz bardziej, tracąc siły.
Wreszcie Tauriel przestała torturować krasnoluda, i wtedy z przerażeniem
spojrzała na to, co zrobiła. Był na wpół przytomny, każde miejsce na jego
plecach było zakrwawione. Nigdy jeszcze nie torturowała nikogo z takim
zapamiętaniem i wściekłością, naszły ją wątpliwości czy na pewno dobrze
zrobiła; mimo tego, że Thorin w złości obraził ją i Thranduila, to przecież nie
zasłużył na tak dotkliwą karę. A może nawet w tym, co mówił, było sporo racji…
- Hej, krasnoludzie, żyjesz? –
zapytała, trącając go nogą – Odezwij się!
- Mogę mieć ostatnie życzenie? –
zapytał słabym, ledwo słyszalnym głosem – Zanim mnie zabijesz, chcę zobaczyć…
Przerwał, tracąc przytomność.
Tauriel zauważyła, że z przygryzionych ust również spływa strużka krwi;
widocznie ledwie mógł znieść ból, który mu zadała. Poczuła się winna temu, że
niesprawiedliwie tak mocno go ukarała. Uklękła przed nim i spojrzała na jego
twarz. Przyglądała mu się dłuższą chwilę. Miał piękne, szlachetne rysy twarzy,
nie był zupełnie podobny do swoich współtowarzyszy, zresztą jak i do żadnego
krasnoluda którego kiedykolwiek spotkała. Niezaprzeczalnie miał wygląd
królewski, przy pierwszym spojrzeniu było widać kim jest. Dostojny, dumny,
teraz sponiewierany i zakrwawiony, ale nadal piękny krasnolud. Rozkuła go i
przy pomocy strażnika przeniosła do celi.
- Co z nim zrobiliście!? –
krzyczał Fili, szarpiąc za kraty – Przeklęte, bezduszne kreatury! Zostaw mojego
wujka!!!
- Zamknij się, krasnoludzie –
prychnęła Tauriel – Myślisz, że dla mnie to jakaś przyjemność?
- Na Durina, coście mu zrobili –
lamentował Balin przy akompaniamencie powszechnego oburzenia krasnoludów – Nie
zasłużył na takie tortury! Tak u was traktuje się władców innych krain? Czy
namiestnika Gondoru potraktowalibyście tak samo?
Tauriel nie wdając się w dyskusje
delikatnie położyła Thorina na zimnej podłodze i nakazała przynieść zimną wodę.
Moczyła w niej gąbkę i ocierała krew z pleców krasnoluda, czym wzbudziła
zdziwienie obserwującego wszystko w milczeniu Bilba.
- Po co to robisz? – zapytał.
Spojrzała na niego z obojętnością.
- A co ty tu robisz? Nie
powinieneś być daleko stąd, w Shire, a nie wędrować z bandą bezdomnych
krasnoludów?
- O przepraszam, droga panno, to
są moi przyjaciele! – Bilbo tupnął bosą stopą w posadzkę – Nie pozwolę ich
obrażać ani odebrać możliwości odzyskania ich domu! Właśnie po to tu jestem.
Specjalizuję się w… nieruchomościach.
- Interesujące, niziołku,
handlujesz nieruchomościami?
- Odbieram je, jeśli trzeba…
- Jest kimś w rodzaju komornika –
wtrącił się Bofur.
- Jesteś włamywaczem – Tauriel
dokładnie zmierzyła Bilba wzrokiem – Tak myślałam, po cóż innego krasnoludom
hobbit. Mały, nieprzydatny, leniwy, po prostu uciążliwy balast.
- Proszę nie obrażać mojego
hobbita! – krzyknął Kili – To jest NASZ hobbit, i tylko nasz! Będę bronił go
jak niepodległości, do utraty tchu i ostatniej kropli krwi!
Tauriel nie odpowiedziała,
skończyła tylko obmywać Thorina i położyła go na boku, by nie dotykał ranami do
podłogi. Spojrzała jeszcze raz na jego twarz i pomyślała w duchu, że to
naprawdę niesamowicie piękna twarz. I ostry, trudny charakter. Mimo tego, co o
niej powiedział, zaczynała czuć do niego sympatię. Oblała jeszcze zimną wodą
jego oblicze i wstając, zauważyła że powoli otwiera oczy. Wyszła więc i
zamknęła jego celę na klucz. Skierowała się w stronę, z której doszedł ją przed
momentem głos młodego krasnoluda. Prawdę mówiąc poprzednio zignorowała polecenie
Legolasa i nie sprawdziła tej celi, mimo rozkazu księcia.
Stanęła teraz przed
celą Kiliego i… poczuła niesamowite ukłucie w sercu. Siedział tuż przy kratach,
z miną obrażonego, ale gotowego na wszystko dziecka, a przy tym był piekielnie
przystojny – widać było w jego rysach rysy Thorina; musieli być więc rodziną.
- Twój hobbit, mój mały –
powiedziała z kpiną w głosie – Twoja zabaweczka, chłopczyku, tak?
- To hobbit mojego wujka, więc i
mój. A to, że jesteś piękna, nie upoważnia cię do obrażania go. A tym bardziej
do krzywdzenia mojego wujka, co z nim zrobiłaś, paskudna babo!?
- Posłuchaj mnie – Tauriel
przyklękła przy kratach dzielących ją od krasnoluda i patrzyła na niego uważnie
– Nie lubię, jak robi się ze mnie nierządnicę, a to uczynił twój wujek. Ale…
tak, masz rację, nie powinnam torturować go tak mocno… - elfka sama nie
wiedziała, dlaczego zdobywa się przy Kilim na tak niespodziewaną szczerość;
może dlatego, że młody krasnolud patrzył na nią tak, jakby wiedział, co kłębi
się w jej myślach? A może to dlatego, że poczuła, że musi to zrobić? Coraz
bardziej nieznośna stawała się myśl, że całe to więzienie ich jest błędem. Ale
nie mogła nic zrobić…
- Nad czym się tak zamyśliłaś,
podła kobieto? – Kili udawał wściekłość i wrogość, choć coraz trudniej było mu
ukryć to, że jest nią totalnie zauroczony – Wymyślasz 101 sposobów na
przeproszenie krasnoluda? Jeden mogę ci podsunąć…
- Powiem ci coś, dziecinko: za
mały na to jesteś – warknęła, ale zmiękła widząc jego nieporadną złość i
zmieszanie – Może jak dorośniesz…
- Jak dorosnę, będę jak mój wujek
– uśmiechnął się Kili i puścił elfce oczko.
- Byle byś nie obrażał kobiet. A
jeśli chodzi o resztę… - Tauriel znacząco westchnęła – Gdyby na świecie było
więcej takich mężczyzn, jak twój wujek, świat byłby piękniejszy.
- Hej, on ma żonę! Nie pozwolę ci
rozdzielić go z moją ciotką!
- Żonę!? Taki wojownik, i dał się
wplątać w bezsensowny układ bez przyszłości?
- Tak, żonę! Może prawie żonę…
Ale ożeni się z nią kiedy zabijemy smoka!
Tauriel uśmiechnęła się; nie
wiedziała, czy naiwność i dziecinność Kiliego to fakt, czy może młody krasnolud
doskonale grał. W każdym razie był uroczy i kiedy na niego patrzyła, szybciej
biło jej serce.
- Zaczekaj – szepnął Kili, gdy
Tauriel wstała i zamierzała się oddalić – Spotkamy się jeszcze?
- Na pewno – odparła, rumieniąc
się, lecz po chwili posmutniała – Ale chyba będę musiała cię rozczarować: nic z
tego nie wyjdzie. Nie wiem, czy kiedykolwiek stąd wyjdziecie…
- Zawsze możemy się dogadać!
Jestem świetny w negocjacjach – napomknął zmysłowym głosem, ale ona potrząsnęła
głową.
- Gdyby to ode mnie zależało…
Thranduil rządzi twardą ręką, jeśli zastałby lochy puste, ściąłby mnie od razu.
- Nie wierzę, że to taki podły
niegodziwiec. Nie zabiłby wiernej poddanej…
Ze zdumieniem patrzył na smutny
wzrok elfki, który potwierdzał surowość Thranduila. Kili spuścił głowę i
dotknął dłonią jej ręki, która była zaciśnięta na kracie. Spojrzała na niego
zaskoczona i ich oczy spotkały się.
- Jak ci na imię? – zapytała.
- Kili – odparł krasnolud – A
tobie?
Elfka szarpnęła dłonią i wyraźnie
zasmucona odeszła.
- Tauriel! – rozległ się krzyk
strażnika – Król cię wzywa!
Kili osunął się po ścianie i wbił
wzrok w podłogę. Tauriel… Piękne imię, piękna kobieta, silna, a jednocześnie
wrażliwa. Wierzył, że to może się udać. I że Tauriel jednak zdoła im pomóc…
---------
Notka: Autorem opowiadania jest Kate. Opowieść oparta jest na postaciach z filmu "Hobbit: Niezwykła podróż” i nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Do zilustrowania opowiadania użyto screenów i przyciętych screenów Kate z w/w filmu, natomiast zdjęcia Tauriel pochodzą z tej strony, zdjęcie Legolasa z tej, Thranduila z tej strony, zdjęcie Thorina z Thrandiulem z tej strony, a Arwena jest screenem z "Władcy Pierścieni: Powrót Króla" .
First reaction: O ezu, jaki długi.. Itd, itd.. :: Like it
OdpowiedzUsuń- Odwołaj to, zanim moja strzała znajdzie się w twojej pustej, kobiecej głowie! – wrzasnął Kili, - Oplułam przez Ciebie netbooka, chrupkami do mleka -.-''''
- Na Durina, coście mu zrobili – lamentował Balin przy akompaniamencie powszechnego oburzenia.. - POZDRAWIAM Z PODŁOGI
W SKRÓCIE - BEST EVER FOREVER ROZDZIAŁ! Jesteś genialna.!
"Elrondzie, z całego serca proszę Cię o przechowanie najcenniejszej rzeczy, jaką mam na tym świecie." - Beautiful ♥
"- Proszę nie obrażać mojego hobbita! – krzyknął Kili – To jest NASZ hobbit, i tylko nasz! Będę bronił go jak niepodległości, do utraty tchu i ostatniej kropli krwi!" - słodkie :3
"Mimo tego, co o niej powiedział, zaczynała czuć do niego sympatię." - WSZYSCY KOCHAJĄ THORINA!
Umiesz pisać.. Masz to "coś", inaczej wymiana zdań pomiędzy Thranduilem a Thorinem mogłaby być kiepska, czego powiem szczerzę się obawiałam, ale wyszło ci to perfekcyjnie.
Mój Legolas ♥ Mój! :3 Coś twardo stoi przy Tauriel.. Nawet w filmie tak dużo go nie było.. *przy Tauriel* - Czekam na wojnę pomiędzy synem a ojcem :D
Kili - sam szeks.. Teraz będzie mi się śnił po nocach.
Ponownie chciałam spróbować skrytykować.. Kiedy nie ma czego krytykować. Ty jesteś genialna, przecinki są, kropki mogą być.. Literówek nie ma.. Albo ja ich nie widzę, bo się wciągam.
Co mogę dodać.. Chyba jedynie to, że zapraszam do siebie, na pierwszy rozdział.. Który jest niczym, w porównaniu do Twojego :D
Ps. Do Jeannette - bloga o Gisbornie też mam, ale nie ma jeszcze pierwszego rozdziału ;)
Cieszę się, że spełniam oczekiwania i się podoba :)
UsuńZ założenia rozmowa dwóch monarchów miała być ostra i bez hamulców, z oczywistą przewagą Thorina, którego intelekt błyszczy bardziej niż gwiazdy na niebie. Co do Legolasa i Thranduila - otwartej wojny nie będzie, ale pewne podchody i kombinacje - owszem. Zresztą, Thranduil dostanie za swoje, i to nie tylko od syna. Za tydzień będzie dość ważny rozdział.
A Twoja twórczość jest bardzo ciekawa, widzę że podeszłaś do tematu nieco inaczej. Ciekawe, jak rozwinie się sytuacja, bo na razie jest dość enigmatycznie przyznam szczerze :)
Dziękuję za odpowiedź, Sacrifice Royal :)
UsuńBardzo się cieszę i poproszę o jakiś adres, kiedy już wszystko będzie gotowe ;)
PS. Kate, przyznam, że do tej pory czytałam Twoje opowiadania tak 5/10 i to nawet nie dlatego, że mi się nie podobają (bo naprawdę dobrze piszesz), tylko jakoś nie przepadam za fanfikami ogólnie ;). Ale ta część naprawdę mnie wciągnęła :)
Jeannette
Szczerze? Dopóki nie zaczęłam sama pisać, też nie byłam wielką fanką fanfików :) Ale cieszę się, że spodobało Ci się.
UsuńMyślę, że dla artysty nie ma większego sukcesu niż przekonać do swojej twórczości nieprzekonanych :)
UsuńTakże gratuluję, bo ja powolutku co prawda, ale się przekonuję :))
Jeannette
"Artysty"... Czuję się zaszczycona :)
UsuńAle masz rację, to jest dla mnie najlepsza nagroda.
1. Tak tylko napomknę (dla tych ci nie wiedzą), że Tolkien żadnego takiego konfliktu T/T nie wymyślił. Jest to wymysł Jacksona, żeby podrasować swój film. Ale do twojego fanfiku, Kate- jak znalazł.
OdpowiedzUsuń2. „(...) rozpieszczony elficki synalku!” etc. - Oj, 70 lat później, Gimli natychmiast pobiegłby po toporek po tych zniewagach.
3. Rety, Kate, mam już wątpliwości, czy w twoim fanfiku są elfy czy raczej korsarze z Umbaru??
4. „Czy namiestnika Gondoru potraktowalibyście tak samo?”- nie, bo namiestnik Gondoru nawet podejść by się nie dał, rzecz jasna.
http://asset-0.soup.io/asset/0627/7254_080e.jpeg
I dla zakochanych w Thorinie. Nie padnijcie trupem ;)
http://37.media.tumblr.com/bd4c43db639005cb4bffdb49c96e7b7a/tumblr_n419kj8j5Q1rptsybo1_500.jpg
Robin, co tak krótko??? :)
UsuńTak, konflikt może i Jacksonowski ale strrrrasznie mi się podoba. I podkręciłam go nieco na moje własne potrzeby. W ogóle wszystko podkręciłam, i obawiam się czy za tydzień Tolkienoznawcy mnie nie zlinczują przypadkiem. Ale mamy święta za kilka dni, trochę czasu spędzę w kościele to i się pomodlę o przetrwanie następnej środy, co by mnie nikt wirtualnie nie zabił za gwałt na prozie Mistrza.
Thorin w beczułce przesłodki, a komiks z Boromirem mnie rozbawił. Dzięki, Robin:)
Cóż- krótko, bo święta za pasem :) Może za tydzień sobie powetuję ;)
UsuńI w ogóle życzę Wam wiele radości na ten czas ( zarówno tym którzy obchodzą jak i tym którzy ich nie obchodzą ;))
Pozdrawiam! :)
Wzajemnie, Robin:)
UsuńWitajcie Siostry
OdpowiedzUsuńTo tak w nawiązaniu do poprzedniego postu teatralnego, sprzed nosa ..Naszemu ..Ryszarda III zagra dla BBC ...Benedicto no ale jak nie Ryś to tylko On.
Pozdrawiam serdecznie
MARtusia
Och, Benedict jest w porządku, ale to jednak Ryś jest Richardem III :). Urodził się w końcu 22.08 w Leicester, ta postać jest mu pisana.
UsuńTyle tylko, że Ben zagra w kolejnej adaptacji dzieła Szekspira (tak mi się wydaje). A Ryś raczej wolałby stworzyć prawdziwą biografię Richarda III, w końcu interesuje się tą postacią i wie, że Szekspirowski dramat jest troszkę propagandowy i może delikatnie mijać się z prawdą ;).
Kurczę, z tego mógłby powstać naprawdę dobry film, gdyby tylko znaleźć sponsorów i odpowiedni budżet. No i gdyby Ryś zagrał Richarda :)
Jeannette
Kate, świetne tempo opowieści! I ile nowych wątków się pojawiło. Już czekam na moment kiedy Legolas wyjdzie z cienia ojca ("śmierdzącego goblina, podłej, plugawej kreatury") a Tauriel zauroczona naszym kochanym nadpopudliwym chłopcem zacznie myśleć w pełni samodzielnie. Podoba mi się taki wściekły i wyszczekany Thorin!
OdpowiedzUsuńA "podła kobieta" coś mi przypomina:)
Dzięki za udany środowy wieczór:)
Już wszystko niedługo, moja droga, wszystko zmierza ku dobremu i... ku Ereborowi.
UsuńWściekły Thorin jeszcze będzie - pammiętajmy, że przed nami jeszcze Smaug. A to jest kreatura prawie tak plugawa, jak Thranduil :)
A co do podłości, to chyba jest bliski nam temat, prawda? :)
"Temat podłości" nieco się oddalił, ale jest świetnie znany :) Już zacieram łapki na myśl o amoku króla w starciu ze Smaugiem :)
UsuńJaki on rozgniewany i męski :) udała ci się ta część Kate :) Rysunek Luthien w toku .... . Zdradzisz co szykujesz na następną część ? :) J.
OdpowiedzUsuńNie bardzo mogę zdradzić, bo to będzie dość zaskakująca część i wiele się... wydarzy, i pozmienia. Ale będzie na pewno trochę rozgniewanego Thorina :) No i rozwinięcie relacji Tauriel-Kili.
UsuńCieszę się, że rysunek się tworzy, nie mogę się doczekać!
Hah cieszę się ....tylko nie wiem czy ci się spodoba mój styl rysowania ale staram się ja narysować w tych klimatach :) w tym tygodniu będę musiała zatrzymać pracę nad nim bo testy mam .... ale po nich od razu biorę się do roboty :) o losie ale nic poważnego w relacjach Thorin -Luthien ? nie zniosłabym tego ... są moimi ulubionymi postaciami a po nich Fili .... J.
UsuńNa pewno mi się spodoba.
UsuńW relacjach Thorin-Luthien owszem, ważny przełom, ale nic negatywnego.
Na szczęście Filiego jeszcze trzeba trochę poczekać.
Wiedziałam , że mi to powiesz z Filim XD hmmm dałaś mi do myślenia z Thorinem i Luthien ..... .mam podejrzenia ale nie jestem do końca przekonana :D J.
UsuńKate - dzięki wielkie!
OdpowiedzUsuńThorin w tej części jest po prostu oszałamiający. Poniżony, dumny, pamiętliwy, złośliwy i sarkastyczny, a jednocześnie, gdy wspomina Luthien, zmienia ton i "promienieje".
Piękne zdjęcie dobrałaś do jego słownej potyczki z Thranduilem. Czarno - białe cudo. Co do Tauriel - co za sadystyczna elfica z niej! Cisną mi się jeszcze na klawiaturę inne słowa, ale niecenzuralne, więc zamilknę ;) Widzę ją z tym biczem, jak jakąś dominę, co sobie "używa"... ;) I Thorin ostro jej "dowalił" w kwestii jej awansu :D Widzę, że mamy podobny pogląd na sprawowaną przez nią funkcję kapitana straży, też kiedyś przyszło mi to do głowy ;) Ale obraz króla naszego sponiewieranego, zakrwawionego i nieprzytomnego mnie przerasta. Dobrze, że Robin wrzuciła fotkę uśmiechniętego Thorina - tak dla równowagi. A Legolas, no co za brutal, gałgan, rozpieszczony synalek! Zdenerwowałam się ;D
Kili i "jego hobbit", dobre, dobre :) Ten dzieciak nigdy nie dorośnie i chwała mu za to :D
Elrond - uosobienie spokoju, mądrości i honoru. Dobrze, że zdecydował się pomóc krasnoludom w walce o Erebor, to się chwali.
Świetna część, po prostu ją pochłonęłam. A za sponiewieranie Thorina Tauriel zasługuje na kopa w ... . ;)
Zapomniałam o Thranduilu z tego wszystkiego ;). Cóż za pazerny niegodziwiec bez honoru! Zimna kalkulacja i wyrachowanie, zero ludzkich uczuć. Przepraszam, ale musiałam to z siebie wyrzucić ;D
UsuńNie bądźmy zbyt ostre dla Tauriel - dziewczyna się poprawi.
UsuńJa się muszę do czegoś przyznać... Kiedy już napisałam tę scenę z "biczowaniem", i myślałam o poranionych plecach Thorina, skojarzenie miałam jedno - Jezus. Ale oczywiście nie pisałam tego, by zrobić z Thorina drugiego Chrystusa, absolutnie, dopiero po fakcie zorientowałam się że przecież wyszło to podobnie. Choć kilka dni temu całkiem przypadkiem trafiłam na jakąś katolicką stronę, na której był artykuł o podobieństwie najpierw wypędzenia i potem wyprawy krasnoludów do Ereboru do prześladowania chrześcijan. Byłam w szoku, że skrajny katolik (bo wywnioskowałam, że takim był facet który ten artykuł napisał) widzi Boże dzieło w "Hobbicie", i postrzega poniekąd Thorina jako zbawiciela (chociaż muszę przyznać uczciwie, że właściwie taką rolę spełnił). I jako podstawę swojej analizy podał "I see fire", którą też nazywał modlitwą i zachwycał się nią niesamowicie. Świat nie przestaje mnie zadziwiać :)
A Thranduil to podły gad, na szczęście i na niego przyjdzie pora - zostanie odpowiednio potraktowany przez odpowiednie osoby.
Tak czułam, że się poprawi, pewnie zmieni ją uczucie do Kiliego, zresztą już teraz zajęła się rannym Thorinem i dostrzegła jego niezaprzeczalną urodę i majestat ;) ale i tak ma u mnie przegwizdane. Mam tylko nadzieję, że Arcyklejnot Thorina za bardzo nie ucierpiał w starciu z Tauriel ;)
UsuńWiesz, to samo sobie pomyślałam o tych plecach, zwłaszcza że całkiem niedawno w tv puszczali "Pasję" i tam jest całkiem naturalistycznie pokazana cała scena biczowania. Ale nie przejmuj się, pokazałaś tylko zdziczenie leśnych elfów, a o tym wiedzą wszyscy ;) Nie są tak cywilizowane jak elfy z Rivendell albo z Lothlorien.
A o podobieństwie krasnoludów do Żydów i całej idei wygnanego narodu próbującego odzyskać swój dom mówił sam Rysiek w którymś z wywiadów. Zresztą Tolkien był bardzo wierzącym człowiekiem i (znowu powołując się na Ryśka, a on wie co mówi:D) jego prace są przesiąknięte chrześcijańskim klimatem. Widzisz, znowu macie styczne punkty widzenia z Richardem :D Tak samo jak w kwestii nadania Thorinowi poczucia humoru :)
Ja się już niczemu nie dziwię po tym, co widziałam na tumblrze odnośnie postaci z Hobbita czy z mojego ukochanego Sherlocka... Ludzie miewają dziwaczne pomysły... ;)
I bardzo dobrze, że Thranduilowi się dostanie, mam nadzieję, że Smaug mu przypali te jego brwi kosmate ;D
Tak mi przyszło do głowy właśnie, że nasza kompania wkrótce dotrze do Ereboru, czyli nieuchronnie zbliżamy się do końca... Mam nadzieję, że będzie Ci się dalej chciało wymyślać losy bohaterów ku naszej uciesze, bo nie wiem co zrobię bez kolejnych, nowych części Twojego fanfika. Środowy wieczór jest zarezerwowany dla Thorina i spółki, to już rytuał i uzależnienie i nie wiem, czy będę potrafiła się bez tego obejść ;)
Koniec co prawda zbliża się, ale nie aż tak szybko. Jeszcze kilka części powstanie. A później... Cóż, każdy ma swoje 5 minut, i tak jak teraz ma je Thorin, tak po Thorinie jest jeszcze wiele fascynujących postaci, które można opisać... :)
UsuńAno, chyba że tak ;) Ale Thorin to moja największa fiksacja, to on mnie ZRysiował więc będę go darzyć wielkim sentymentem :)
UsuńA tak na marginesie, planujesz jeszcze jakąś część 18+? Bo zaintrygowało mnie stwierdzenie Thorina odnośnie związywania :D
18+... Nie powiem, chodzi mi coś po głowie, także może jeszcze coś kiedyś... A co do związywania - to była chwila, impuls i taki kopniak "pisz o związaniu, pisz o związaniu" :) Czy to rozwinę - nie wiem, ale wezmę pod uwagę.
UsuńDroga Alinko, u Tolkiena faktycznie należy się spodziewać mnóstwa nawiązań do chrześcijaństwa, bo, jak już pisałaś, był wierzącym katolikiem.
UsuńJa jako temat swojej prezentacji maturalnej z polskiego wybrałam "dobro i zło w literaturze fantasy" i jako lekturę przedmiotu do "Władcy Pierścieni" wybrałam książkę "Znaleźć Boga we Władcy Pierścieni". Fantastycznie ukazuje ona, ile religijnych motywów się znalazło w WP. I jednocześnie można dostrzec, że fantasy to nie tylko płytkie bajki dla dzieci, o czym starałam się przekonać szanowną komisję maturalną :)
Jeannette
Droga Jeannette, zazdroszczę tematu na ustnej maturze! :) Nie miałam pojęcia, że powstały książki, które w naukowy sposób analizują tę kwestię. Muszę poszukać w moich bibliotekach, bo ostatnio nie mam co czytać ;) Udało się przekonać komisję? ;D Pewnie tak, głupie pytanie :))
UsuńA tak abstrahując, ja nie przepadam za fantasy, jedyne, co kocham w tym klimacie to Tolkien i Harry Potter (choć to nie klasychne fantasy). Jakoś się nie mogłam przekonać do Gry o tron czy Wiedźmina... A na rynku jest wiele mniej znanych dzieł z tego gatunku.
Korzystając z okazji - Kochane Rysiowianki! Spokojnych, rodzinnych i pogodnych Świat! Całusy :***
Droga Alinko, komisję chyba nie do końca przekonałam, bo panie patrzyły się na mnie trochę jak na przybysza z kosmosu, kiedy opowiadałam im, że w fantasy można znaleźć mnóstwo odniesień do współczesności i historii (jak choćby przytaczane przez Rysia porównanie krasnoludów do narodu żydowskiego czy Smauga do bomby zrzuconej na Hiroszimę). Ale 100% dostałam :)
UsuńJa z fantasy kocham głównie Tolkiena i Harry'ego Pottera, lubię też niektóre książki Neila Gaimana (np. "Gwiezdny Pył"). W miarę podobała mi się także saga "Dziedzictwo" Christophera Paoliniego (pierwszy tom nosi tytuł "Eragon"). Jest to saga w dużej mierze zawierająca wzory z WP i trochę z HP, ale jestem w stanie to wybaczyć, bo chłopak miał 15 lat, kiedy zaczął ją pisać, więc na kim miał się wzorować, jeśli nie na mistrzach gatunku? ;)
Jeśli zaś chodzi o książki analizujące Tolkiena, to jest ich mnóstwo. Przekonałam się o tym przygotowując się do prezentacji maturalnej i tak naprawdę dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jak wielkim szacunkiem jest darzony Tolkien i że to właśnie on jest twórcą fantasy :). Pozycja, o której wspominałam w poprzednim komentarzu to: "Znaleźć Boga we Władcy Pierścieni" Brunera. Polecam, naprawdę interesująca książka i ciekawe spojrzenie na temat.
Również życzę wszystkim zRYSIOwanym spokojnych i RAdosnych Świąt Wielkiej Nocy :*
Jeannette
:D Super, trzymam kciukacze :)
OdpowiedzUsuńBogowie Kate, ależ elfy są u Ciebie sadystyczne :)))
UsuńCo prawda jak przypomnę sobie ich wyczyny w Sillmarillionie i Zaginionych Opowieściach to jakoś mniej mnie to dziwi.
Ale zawsze mam w uszach zdanie Tolkiena, że " elfy są jednak dobrymi istotami ". Biedny Thranduil ...
AzB
Zaraz tam sadystyczne... Po prostu Tauriel trochę poniosło :) Moją przeciwwagą dla Thranduila i leśnej kompanii jest Elrond - ostoja dobra i spokoju. Więc elfy mają wiele twarzy.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa tak na szybko. I mam nadzieję, że nie sprowadzam na swój łeb płyt chodnikowych za to, co napiszę..
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest zdecydowanie lepszy od poprzedniego, który imo momentami był przegadany i przesłodzony.. Przepraszam, ale tak czuję.
Tutaj na szczęście znów było fajnie, pomijając właśnie "żałosne teksty o torturach" etc. Raz, że Thorin trąca tu mizognią, a dwa, że w ogóle mi to do niego nie pasuje i wydaje się być na siłę. I jeszcze "moja Luthien to, moja Luthien tamto...". Ech, nie wiem, nie podoba mi się to po prostu, ale to jest Twój świat, Twoje kredki i skoro tak to widzisz, to ok :) Reszta kozacka, zwłaszcza motyw z wątpliwościami Legolasa i Tauriel oraz moment, gdy Thorin nawrzucał Thranduilowi, że jest zdrajca, tchórz i eunuch :)
Aha, co do Kiliego, to sama się aż zastanawiam, czy on udaje, czy naprawdę taki lekko upośledzony szczeniaczek z niego jest. Aż się chce to pogłaskać i lizaka wręczyć :) Bronić hobbita jak niepodległości - bezcenne :D
No i dobrze, że Ci się nie podoba tak zupełnie do końca - wszyscy nie muszą mieć identycznych odczuć :)
UsuńThorin w "moich rękach", że się tak wyrażę, zmieniał się już wiele razym pokazywał wiele twarzy i robił rzeczy, o które nawet ja sama bym go normalnie nie posądzała. Ale wiesz, to działa na zasadzie: siadasz - piszesz - nie myślisz o niczym, działasz pod wpływem impulsu. Naprawdę, ja praktycznie nigdy nie zmieniam tego, co już napisałam, może to mój błąd, ale najczęściej moje pierwsze decyzje, takie spontaniczne, są trafione. Czasami mnie ponosi, przyznaję to, owszem, ale nie lubię zmieniać historii, kiedy po dwóch dniach zorientuję się, że mnie rzeczywiście poniosło. W tym momencie tak widziałam Thorina i powiem szczerze - nie mam z tym problemu, bo i tak nadałam już my tyle niepasujących do niego cech, że dziwię się, iż Robin jeszcze mnie za to nie zabiła :)
Myślę że Thorin w tym momencie mówi wszystko, co mu ślina na język przyniesie, żeby dopiec i dowalić znienawidzonej Tauriel. Raczej nie kontroluje tego, został tak poniżony przez wrzucenie do lochu że nie obchodzi go czy mówi do kobiety, czarodzieja czy ściany.
A co do przegadania... Cóż mogę mieć na swoją obronę - czasem dialogi aż same się piszą, i mimo że chciałabym je skrócić, to mam wyrzuty sumienia, że bez tych właśnie kilku zdań to nie będzie to samo, i wtedy powstaje fragment przegadany. Ale jak mówię - moją wadą jest to, że nie lubię nic zmieniać, za bardzo ufam swoim instynktom i pierwszym decyzjom :)
Ja wiem, czy to wada, że nie poprawiasz..? Czasem i fajniej wychodzi pod wpływem impulsu. No i - moim zdaniem - lepiej jest wywoływać różne emocje u czytelników, niż tylko pochwały zgarniać ;)
UsuńWidać, że gadał, co mu ślina na język przyniosła, ino właśnie dziwnie mi brzmiały te.. tanie teksty w jego ustach. Usprawiedliwiam dziada tym, że zakochany, a chłop w tym stanie różne dziwne rzeczy gada.
Dobrze jest, pisz dalej ;) Pozdrawiam
Thorin wreszcie musiał się kiedyś wygadać, tyle lat emocje poskramiał, że w końcu pojawiła się kropla, która przepełniła kielich. Wygarnął nieźle Thraindulowi - i dobrze, należało mu się. Nie chciałabym być w skórze Tauriel jak Luthien się dowie jak bestialsko potraktowała jej ulubione plecki, na których lubi palce zaciskać. Inwektywy Thorina to będzie przy tym małe piwo. "Mój Hobbit" rozkłada na łopatki - Kili jak zwykle w formie, mam nadzieję, że mu fascynacja Tauriel nie przytępi dowcipu a jedynie wyostrzy zmysły. Podoba mi się właśnie to, że Thorin zachowuje się i mówi rzeczy, które wywołują w nas niekiedy zaskoczenie i myśl, że to do niego nie pasuje. I zgadzam się z Saszą, że dobrze jest wzbudzać różne emocje - czytamy, myślimy o tym, analizujemy - jesteśmy ciekawe co będzie dalej, co ten nasz Thorin jeszcze wymyśli, czym nas zadziwi. Wiem też, że często pisze się zupełnie nie to, co się zamierzało napisać i człowiek ze zdumieniem czyta co się na ekranie pojawiło. Pisz Kate, pisz - środa jest dniem Thorinowym.
UsuńTak Zosiu, Luthien dowie się co zrobiła Tauriel. A Kili pod wpływem zakazanego uczucia rozwinie skrzydła, więc nie bój się że pójdzie "pod pantofel".
UsuńPrzypominam Szanownym Paniom Zrysiowanym, że dzisiaj znowu są Ryśka imieniny, więc mu się wyjątkowy całus należy. Wprawdzie z racji Wielkiego Piątku toastu za jego zdrowie nie wypijemy, ale bez tego imieniny mogą się obyć, a bez całowania z dubeltówki zdecydowanie nie.
OdpowiedzUsuńSparafrazuję jednego z moich profesorów - "jestem coraz bliżej przejścia na pastafarianizm, więc i nie świętuję za bardzo", tak że zdrowie Ryśka z wielką chęcią wypiję!
UsuńEch, a 22. sierpnia by mu się chciało zaśpiewać "happy birthday" a'la Marilyn Monroe.. ;))
Ale durszlaka na głowę Saszo nie zakładaj, no chyba że Ci do twarzy:)
UsuńZaśpiewamy mu 12-go po przedstawieniu - zamienimy "panie prezydencie" na "Ryśku nasz kochany".
Może to już było, ale nie mogłam się powstrzymać. W youtubie jest mnóstwo przeróbek Władcy Pierścieni i Hobbita, a nawet cały film Władca zrobiony w tej konwencji. Większość niestety mało śmieszne. Ja w każdym razie polecam to:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=fCLwDOsAa04&list=PLVB91syn7v8qfM5LDXF-3F-kH0sNnrm8u
http://www.youtube.com/watch?v=4Y19BARjIsg
W ogóle twórca tego filmiku ma dużo śmiesznych rzeczy na swoim koncie.
Pozdrawiam, Lonka
opowiadanie po prostu genialne ! uwielbiam Cię <3 mam tylko jedno "ale" postacie opisane są świetnie, jednak odniosłyśmy z koleżanką wrażenie że Kili to taki trochę głupi jest, a szkoda bo jest to mój ulubieniec i troszkę źle się czyta o kimś z kogo robi się no powiedzmy sobie szczerze takiego błazna :/ chociaż wiekszość jego tekstów jest genialna i muszę przyznać masz dziewczyno talent jak mało kto :*
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa, ale absolutnie się nie zgadzam jeśli chodzi o Kiliego! My wszystkie tu jak jeden mąż kochamy Kiliego, ja ze swej strony go ubóstwiam i jest moim ukochanym promyczkiem, co wspominałam niejednokrotnie. Nie wiem, czy czytałaś wszystkie części, ale tam wyjaśniałam charakter Kiliego, Thorin też o tym mówił - Kili jest po prostu przepełnionym energią dzieciakiem, i jego wygłupy czy nietaktowne wypowiedzi są elementem humorystycznym. I właśnie to, że Kili jest dla mnie wyjątkową postacią, sprawiło że jest postacią najważniejszą zaraz po Thorinie, a zarazem tak bardzo odległą od wujka jeśli chodzi o charakter.
UsuńCo do pytania zadanego niżej - absolutnie takich planów nie ma i mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że nie będzie. Wraz z Thorinem kończę moją "literacką" przygodę ze Środziemiem.
o skoro widzę że jest temat Kiliego nie masz może w planach napisania jakiegoś opowiadania o nim, tak żeby był w roli głównej ? byłabym zachwycona jeżeli byś takie dzieło stworzyła :) myślałaś może coś nad tym ?
OdpowiedzUsuń