Poprzednia, dziewiąta część tutaj.
Gandalf wraz z hobbitem i trójką
krasnoludów powoli podążali śladem Thorina. Milczeli, bo tak naprawdę ciężko
było powiedzieć coś sensownego w
zaistniałej sytuacji. Jakkolwiek każdy z nich w duszy próbował za radą Beorna
zrozumieć i trochę usprawiedliwić Thorina, to jednak nie było to łatwe.
Najwięcej żalu do swego wujka miał Kili:
- Ufałem mu bezgranicznie,
naśladowałem we wszystkim, był dla mnie wzorem! Co ja mam teraz o nim myśleć,
jak mam mieć do niego szacunek?
- To jednak nasz wujek –
przypomniał mu Fili – Jest dla nas jak ojciec, poświęcił nam całe życie, nie
możemy się od niego odwrócić. Musiał mieć jakieś powody, nie osądzajmy go od
razu. Wiesz, jaki on jest, przeżył w życiu tyle cierpień, że nam nie mieści się
to nawet w głowie. Nie jest łatwą osobą, to wszystko na niego mocno wpłynęło,
dlatego czasem robi rzeczy, których my nie potrafimy zrozumieć. Zauważ jednak,
że większość z tych rzeczy po jakimś czasie okazywała się słuszna. Wierzę, że
teraz też tak będzie.
- Święte słowa – stwierdził Balin
– Thorin ochłonie i pewnie powie nam, co się stało. Nie możesz obrażać się na
niego, Kili.
- Może macie rację… Ale tak mocno
polubiłem Luthien! Teraz będzie tak smutno, z nią było inaczej, cały czas było
radośnie, tak wiele śmiechu, którego nie było wcześniej…
- Uwierz, ty wystarczasz za cały
zespół cyrkowy, Kili – roześmiał się Bilbo – Jak sobie przypomnę miny Thorina,
kiedy rzucałeś aluzjami o jego związku z Luthien… A kiedy powiedziałeś do niej
pierwszy raz „ciociu”…
- A pamiętacie, jak śmiał się,
kiedy Luthien opowiadała nam o swoim dzieciństwie? – przypomniał sobie Fili –
Albo kiedy pomagała Bomburowi zrobić dla niego jajecznicę, i ją spalili?
- Była dobrą dziewczyną, mimo
pewnych braków w zakresie kulinariów…
- Czepiasz się, Bilbo. Była
wspaniałą ciotką. Obiecała mi, że zrobi mi wełniany szalik, taki jaki ma Ori,
tylko że dłuższy – Kili uśmiechnął się na samo wspomnienie dziewczyny.
- A po co ci wełniany szalik?
- Czasami trzeba kogoś powiesić,
poddusić… Przydaje się.
- Jesteś szalony – Fili roześmiał
się głośno – Nie zapomnę jak wujek kilka dni temu biegł za nią, kiedy zabrała
mu Orkrista…
- Tak, przewrócił się prosto w
błoto i zaczął nim rzucać we wszystkich – dokończył Balin – Był naprawdę
szczęśliwy i nadzwyczaj dużo się śmiał…
- Kocha ją – odezwał się nagle
Gandalf – Nie przyzna się do tego, ale pokochał ją i to pomogło mu się zmienić.
Chciałbym mu pomóc, ale po raz pierwszy nie wiem jak, a on sam nawet nie
pozwoliłby na to… Niestety, zamknął się teraz znowu w sobie, a Luthien jest
jedyną osobą, która potrafi go otworzyć.
- W takim razie wróćmy po nią! –
naiwnie zaproponował Kili.
- Już za późno. Może jednak
Thorin potrzebuje samotności, zgorzknienia i przygnębienia, żeby skutecznie
dokończyć misję. Mam wrażenie, że miłość do Luthien osłabiała go, dawała mu
radość, ale odbierała motywację… Nie wiem, trudno mi go rozgryźć, jest jedną
wielką zagadką. Nie zmienimy już biegu naszej historii, musimy pozwolić toczyć
jej się własną drogą – zakończył Gandalf – Miejmy nadzieję, że Thorin miał
rację, i było to dobre posunięcie…
***
Lindir, zauważywszy przez okno,
że Gandalf z kompanią odjechali, wyszedł przed dom. Luthien siedziała na
schodku, obracając w dłoniach spory, lśniący nóż. Czubkiem ostrza lekko
przejechała po palcach, po czym z impetem wbiła nóż w ziemię tuż obok swojej
stopy. Przerażony elf podbiegł do niej i złapał jej ręce.
- Moja pani… Co robisz? – zapytał
z lękiem.
- Nudzę się – odparła Luthien –
Co myślałeś? Że chcę się zabić?
- Szczerze mówiąc…
- Tak, mam na to ochotę. Nie mam
po co żyć, opuścił mnie jedyny mężczyzna, którego kochałam. Przedtem uratował
mnie z lochów goblinów, więc tak naprawdę najpierw podarował mi życie, a teraz
mi je odebrał. Nie mam nikogo poza nim i jego kompanią. To była moja jedyna
rodzina, jedyne osoby które kochałam. Thorin był dla mnie wszystkim. A teraz…
- Rozumiem cię doskonale. Ale
pozwól mi się tobą zaopiekować…
- Jak!? – dziewczyna spojrzała na
elfa z niepewnością i rezerwą.
- Wybacz, może źle to zabrzmiało
– Lindir zreflektował się, choć coraz bardziej czuł, że Luthien jest wyjątkową
kobietą, a przy tym niezwykle piękną – Chcę przez to powiedzieć, że w Rivendell
będzie ci dobrze, nikt nie pozwoli aby stała ci się krzywda. Mój pan z radością
przyjmie cię w twoje progi.
- Kocham Thorina. Rozumiesz, co
to znaczy kochać?
- Tak, ale jaki to ma związek z
pobytem w Rivendell…
- Jeśli ktoś mnie tknie nie w
taki sposób, w jaki bym sobie życzyła, pożałuje. Jestem mu wierna i nie
zamierzam szukać innego szczęścia niż to, którego zaznałam w jego ramionach.
- Ależ moja pani, to jasne… -
Lindir zakłopotał się, a Luthien wstała i spojrzała na niego z wyższością:
- Mam nadzieję – powiedziała
dobitnie – Kiedy wyruszamy?
***
Gandalf z przyjaciółmi dość
szybko dogonił Thorina i resztę towarzyszy. Pochód był milczący, niemal jak na
pogrzebie, nawet Gloin powstrzymywał się od rozmów, choć zwykle nie zamykały mu
się usta. Fili, jako najbardziej dyplomatyczny prócz Balina krasnolud z całego
towarzystwa, postanowił że dołączy do swego wujka na samym przedzie. Ustalili
to podczas gdy podążali śladem przyjaciół; ktoś musi porozmawiać z Thorinem, a
on nadaje się do tego najlepiej. Kili był zbyt lekkomyślny i zwykle mówił
rzeczy, których nie powinien – był absolutnym mistrzem wpadek i niedyskrecji.
Gandalf chwilowo działał Thorinowi na nerwy, krasnolud miał alergię na jego
dobre rady i troskę, a Bilbo był zbyt oburzony całą sytuacją, żeby rozmawiać.
Balin natomiast nie chciał pokazywać się Thorinowi na oczy, po tym jak ten
wykrzyczał mu, że nie ma mówić mu, co robić. Prawdę mówiąc było mu
najzwyczajniej przykro. A do Filiego Thorin miał ogromne zaufanie, młodzieniec
miał do niego najlepsze podejście i bardzo mocno chciał zrozumieć jego postępowanie.
Kiedy zbliżył się do wujka, ten spojrzał na niego z ukosa i odwrócił wzrok w
drugą stronę.
- Wujku… Jak się czujesz?
- A wy? Jak było, pożegnaliście
ją z honorami? – burknął pod nosem Thorin – Była jakaś impreza pożegnalna?
- Nie mów tak… Co cię ugryzło!?
Co się stało, co? Przecież było tak dobrze…
- Nigdy nie było i nie będzie.
- Wujku!
- Co z nią? – zapytał niby od
niechcenia Thorin, nie patrząc na siostrzeńca.
- Jest źle, chyba się domyślasz.
Bardzo źle.
- Musiałem.
- Wiem, wierzę ci, choć nie
rozumiem.
- Zrobiłbyś to samo na moim
miejscu.
- Nie wiem, nigdy nie byłem i nie
wiem, czy będę – zastanowił się Fili – Nigdy nie zrobiłeś rzeczy, która nie
byłaby słuszna.
- Odnajdę ją, rozumiesz? – ożywił
się nagle Thorin – Przysięgam, jeśli przeżyję, zrobię wszystko. Uwierz mi!
- Obiecaliśmy jej to samo. Że
odnajdziemy ją po wszystkim. Kili obiecał jej nawet, że ściągnie ją do Ereboru
– nieśmiało uśmiechnął się Fili, nie wiedząc czy jego wujek będzie teraz skory
do żartów.
- Kili mógłby nauczyć się nieco
powściągliwości, zadbaj o to. A Luthien…
- Wujku, powiedz mi tylko:
dlaczego?
- Bo chcę, żeby żyła – odparł
poważnie Thorin – Mogłem ją uratować i to zrobiłem. To była idealna okazja,
nawet u Beorna byłaby bezpieczna, ale Durin nade mną czuwał, że zesłał akurat
dziś Lindira. W Rivendell włos jej z głowy nie spadnie.
- O ile im nie ucieknie –
zauważył Fili – Znasz ją. A z Lindirem bym uważał… Nie widziałeś, jak na nią
patrzy.
- Nie wzbudzisz we mnie
zazdrości.
- Nawet nie próbuję.
- Fili!
- Wujku, nic nie mówię…
- Co z tym przeklętym elfem!?
Zabiję go, jeśli Luthien coś z nim…
- Spokojnie, żartowałem –
uspokajał Fili, nawet nie wiedząc, jak bardzo się myli co do Lindira.
- Więc nie rób tego więcej, jeden
Kili mi wystarczy – ponuro uśmiechnął się Thorin, po czym od razu spoważniał –
Bardzo płakała?
Nie potrzebował odpowiedzi,
wystarczyło że spojrzał na siostrzeńca i ujrzał jego znaczący wzrok. Zrobiło mu
się strasznie ciężko na sercu. Zranił ją, ale przede wszystkim siebie, choć
wiedział że zrobił to w słusznej sprawie. Kiedyś jej to wytłumaczy… Miał taką
nadzieję. Cały czas jednak prześladowały go jej oczy: tak bardzo przepełnione
bólem, jakby błagające o litość… Ostre jak sztylet słowa, które przeszyły jego
serce. Ale miała rację, miała święte prawo go znienawidzić i mówić mu to
wszystko, zresztą sam do tego dążył; chciał, żeby zmieniła do niego
nastawienie, żeby łatwiej mogła znieść rozstanie. Kiedyś jej powie, dlaczego
tak postąpił. Jeśli przeżyje, jeśli przetrwa, wyzna jej swoje uczucia.
Wykrzyczy to przed całym światem. Nawet, gdyby miała to być ostatnia rzecz,
jaką zrobi.
***
- To chyba już wszystko – Lindir
przytwierdził do swego konia ostatni z pakunków podarowanych mu przez Beorna –
Dziękuję ci za wszystko, przyjacielu, zobaczymy się niedługo.
- Również dziękuję ci za wizytę.
Pozdrów Elronda, podziękuj mu za pamięć o mnie. Przepraszam cię, ale chciałbym
zamienić jeszcze słowo z Luthien.
- Oczywiście – odparł elf,
oddalając się nieco, a Beorn ujął dziewczynę pod ramię i cofnął się kilka
kroków w kierunku domu.
- Rozumiem, jak jest ci przykro.
- Nic nie rozumiesz. NIC –
stanowczo odparła Luthien.
- Rozmawiałem z Thorinem…
- Wiem, ustalaliście gdzie mnie
„ulokować”, za moimi plecami.
- Zależy mu na tobie.
- Skąd ty to możesz wiedzieć!?
- Po prostu wiem – nerwowo odparł
Beorn – Ten krasnolud cię kocha, dziewczyno, zrozum to.
- Skąd…
- Skąd, skąd, skąd. Ciągle to
samo pytanie! Wiem o tym. Nawet jeśli postąpił źle, nie zrobił tego zupełnie
bez powodu.
- Zaskoczyłeś mnie… Nie wiem, co
powiedzieć…
- Nic nie mów, tylko ruszaj do
Rivendell. I ciesz się tym, że Thorin podarował ci życie.
- Co to za życie bez niego –
Luthien wzruszyła ramionami, co rozzłościło gospodarza domu:
- Jesteś jeszcze młodą,
niedoświadczoną i bezmyślną małolatą! Póki co wszystko zawdzięczasz Thorinowi,
to że przeżyłaś lochy goblinów, i to że teraz żyjesz!
- Wypraszam sobie! – krzyknęła
oburzona dziewczyna – Nie masz prawa…
- Ty też nie masz prawa – uciął z
wściekłością Beorn – W życiu nie spotkałem równie bezczelnej i niewdzięcznej
baby! Nie wiem doprawdy, co ten biedny krasnolud w tobie widzi!
- Sama nie wiem, co ja w nim
zobaczyłam. Przez chwilę ci uwierzyłam… Teraz widzę, że jesteś taki jak on!
Jesteście siebie warci! On mnie wykorzystał, ty mnie obrażasz! Lindir, zabierz
mnie stąd, proszę!
Luthien odwróciła się na pięcie i
szybkim krokiem odmaszerowała w kierunku konia, przy którym stał elf. Ten
pomógł jej wsiąść na grzbiet wierzchowca, i rzucił Beornowi przepraszające
spojrzenie, po czym skłonił się nisko i wraz z dziewczyną opuścił jego teren.
Koń Lindira był niesamowicie szybki; po kilku godzinach Luthien rozpoznała
miejsce, w którym byli kilka dni temu. Nad brzegiem małej sadzawki Thorin w
środku dnia, podczas krótkiego postoju, zdjął z niej sukienkę i bez słowa wziął
na ręce, posadził w nagrzanej słońcem wodzie i powoli, bez pośpiechu mył jej
ciało. Widząc to miejsce, Luthien przeszedł dreszcz; to najbardziej intymna
chwila, jaką dzielili, wtedy czuła że nie ma między nimi żadnych granic, to
było przypieczętowanie tego, że cała mu się oddaje, że pragnie jego opieki i
czułości. „Tak będzie już zawsze”, szeptał jej wtedy do ucha, „Będę o ciebie
dbał, moja mała dziecinko”. Uwielbiała, gdy tak do niej mówił, czuła się wtedy
małą dziewczynką, a Thorin rzeczywiście potrafił zachowywać się jak ojciec –
widziała to w jego stosunkach z siostrzeńcami, lecz także w tym, z jaką troską
potrafił się nią opiekować. To było dość dziwne uczucie, bo łączyło ich zarówno
niezwykle silne pożądanie, jak i subtelna, duchowa wręcz relacja, która kazała
Thorinowi zajmować się Luthien jak córką. Choć jego dotyk w momencie, kiedy mył
jej ciało w sadzawce, w ogóle nie przypominał ojcowskiego dotyku. Był drżący,
emocjonalny – wręcz czuła jak jego palce pragną czegoś więcej, niż tylko mycia.
Wodził mokrymi dłońmi po jej plecach, a jego elektryzujący wzrok był wbity w jej
oczy nieprzerwanie, ani na moment nie spojrzał na żadną inną część jej ciała.
„Co będzie, jeśli ktoś nas zobaczy?”, zapytała wtedy Luthien, a Thorin zdawał
się tym w ogóle nie przejmować. „Jesteś zjawiskowa”, szeptał tylko, nie
odrywając wzroku od jej zielonych oczu. Piękne chwile rozkosznej kąpieli
przerwał im hałas w obozowisku – to znowu Bilbo kłócił się z Bomburem o dobór
przypraw. Zupełnie jakby mieli o co, wszak jedyną przyprawą którą aktualnie
mieli była sól. Thorin ocknął się wtedy i wyjął dziewczynę z wody, posadził na
dużym kamieniu i delikatnymi, pojedynczymi dotknięciami kawałka materiału
osuszał ją. Bez słowa celebrował tę chwilę, jakby chciał odwlec ją w
nieskończoność. Z błyskiem w oku bezkarnie przyglądał się nagiemu ciału swej
ukochanej, która zdawała się być tym faktem w ogóle nie zawstydzona. Naraz wziął
ją w ramiona i czule pocałował, przyciskając do siebie jej biodra. „Koniec
kąpieli, moja pani”, powiedział wtedy i przytulił ją z całych swoich sił…
Luthien wręcz czuła teraz jego ciało przy sobie, czuła jego dotyk na samo
wspomnienie tej chwili. Westchnęła głośno i odruchowo wtuliła się w plecy
Lindira, który wyprostował się jak struna.
- Coś się stało, moja pani? –
zapytał, przestraszony i zawstydzony. Luthien z oburzeniem odsunęła się od
niego.
- Nie, a o co ci chodzi? –
odburknęła.
- Przestraszyłaś się czegoś? Coś
ci się przypomniało? Przybliżyłaś się do mnie, pani…
- Wydawało ci się, twój koń za
bardzo buja, przypadkiem wpadłam na ciebie!
- Możemy zwolnić, pani.
- Nie! – krzyknęła Luthien,
przerażona wizją spędzenia w towarzystwie Lindira więcej czasu, niż było to
konieczne – Chcę się znaleźć w Rivendell tak szybko, jak to możliwe.
- Jak sobie życzysz, pani.
Luthien przewróciła oczami,
wściekła. Strasznie denerwował ją ten dziwny elf. Nie dość, że przed domem
Beorna rzucał w jej stronę dwuznaczne aluzje, to ciągle mówił to irytujące
„pani, pani, pani…”. Stanowczo zbyt grzeczny, zbyt bojaźliwy, zbyt uległy, a
nade wszystko – skandalicznie wysoki! Gładka twarz, gładkie włosy, piękny,
odświętny strój… Czy on w ogóle potrafi być męski!? Przecież to totalne przeciwieństwo
Thorina! Luthien stanowczo odrzucała każdy inny rodzaj męskości niż ten, który
zaprezentował jej król krasnoludów. Była oburzona, że ktoś taki jak Lindir,
kogo w zasadzie mogłaby pomylić z kobietą, śmiał dawać jej jakieś propozycje!
Serce tak strasznie wyrywało jej się do Thorina, miała ogromną ochotę po prostu
zrzucić Lindira z grzbietu konia i zawrócić, popędzić w przeciwną stronę, w
stronę Samotnej Góry, i nacieszyć oczy swoim ukochanym. Tym, czasem
nieokrzesanym i opryskliwym, ale niesamowicie odważnym, przerażająco wręcz
władczym, cudownie niskim krasnoludem o zaciętym, smutnym spojrzeniu, z
rozkosznie drapiącą brodą, włosami w nieładzie, niesfornie poplątanymi przez
wiatr, w znoszonych i ubrudzonych po trudach podróży ubraniach. Lindir? „To
chyba jakiś żart”, pomyślała Luthien, „Co ja tutaj robię… Z nim?!”, aż
wzdrygnęła się na myśl, że elf mógł czegoś od niej chcieć. Lindir oczywiście
poczuł, jak się poruszyła, ale ona zdążyła go ubiec.
- NIC się nie stało. Po prostu
jest mi niedobrze.
- Moja pani, zatrzymamy się,
odpoczniesz… Mogę ci jakoś pomóc?
- Po prostu nie zwracaj na mnie
uwagi, błagam.
Lindir, chcąc nie chcąc, przestał
się odzywać i w końcu Luthien odetchnęła. Pragnęła jak najszybciej znaleźć się
u Elronda i odizolować się od natrętnego jej zdaniem Lindira…
***
Kompania krasnoludów dość szybko
dotarła na kucach Beorna do Mrocznej Puszczy. Milczący i zestresowani całym tym
dniem, mieli ochotę po prostu położyć się spać i odetchnąć. Był już wieczór. Mimo,
że następnego poranka od razu mieli wkroczyć na tajemniczą ścieżkę, nie
odesłali kucyków od razu, dla wszelkiej pewności. Nigdy nie wiadomo, czy tuż
przed wejściem do lasu nie zjawiłaby się banda orków, przed którymi musieliby
jak najszybciej uciekać – woleli więc profilaktycznie zostawić kuce do rana.
Atmosfera nieco się rozluźniła, kiedy Thorin odszedł na ubocze. W końcu mogli
porozmawiać i wymienić się opiniami na temat tego, co zaszło. Fili i Balin z
troską spoglądali na Thorina, który jakby zrezygnowany podsunął kolana pod
brodę i siedział skulony pod drzewem.
- Źle z nim – zauważył
siostrzeniec Thorina – Zupełnie nie wiem, jak mu pomóc.
- Myślisz, że ktokolwiek z nas
wie… Widać, że żałuje tego co zrobił.
- Więc po co to zrobił, Balinie?
Mogliśmy chronić Luthien razem, nie przeszkadzałaby nam w niczym! Dotąd tylko
pomagała.
- Ja to wiem, ty to wiesz… Nie
mogliśmy nic zrobić.
- Nie roztrząsajmy tego –
powiedział Gandalf, wkraczając między nich – Thorin musi sam to przemyśleć.
- Ale nie możemy go tak zostawić!
– zaprotestował Fili – Przecież on cierpi, zranił sam siebie ale sam tego nie
przetrzyma…
- To co według ciebie powinniśmy
zrobić?
- Nie wiem, porozmawiać,
pocieszyć…
- Jesteś dobrym chłopcem, Fili, i
bardzo jestem z ciebie dumny – westchnął czarodziej – Ale nie wiem czy to
cokolwiek da.
- Więc zostawimy go tak po
prostu, żeby poczuł się osamotniony, opuszczony przez nas wszystkich? Czy to
według ciebie zadziała?
- Poczekajcie – wtrącił się
Bilbo, któremu wciąż w głowie kołatały się ostatnie słowa Luthien – Ja z nim
porozmawiam.
- Ty? Z całym szacunkiem, drogi
druhu, ale nieźle zalazłeś dziś Thorinowi za skórę – Balin pokręcił z
dezaprobatą głową – Podważyłeś jego autorytet.
- A on moje zaufanie, zresztą nie
uważam żebym zrobił coś nie ma miejscu. Miałem rację, nieprawda?
Baggins popatrzył po twarzach
przyjaciół, szukając potwierdzenia. Gandalf uśmiechnął się ironicznie.
- Równie dobrze mógłby pójść tam
Kili – stwierdził – I pociągnąć niedokończony temat malinek.
- Ja nie mam sobie nic do
zarzucenia. To on zranił Luthien, ja powiedziałem tylko co o tym myślę, i nie
porównuj mnie do Kiliego! Poza tym… Mam mu coś do przekazania. Wiadomość od
niej.
Powiedziawszy to, Bilbo odwrócił
się i żwawym krokiem pomaszerował w stronę Thorina. Ten zdawał się nie zauważyć
tego, że nie jest sam. Pustym wzrokiem wpatrywał się przed siebie, a pojedyncze
liście z drzewa spadały na jego głowę. W myślach była tylko ona, jej pełne
wyrzutu słowa, ból w jej oczach, jej zranione uczucia, i ta nieznośna tęsknota
i pretensje do samego siebie. Wyrzucał sobie teraz, dlaczego jej nie zabrał,
dlaczego nie potrafił zaryzykować, skoro ona chciała zginąć u jego boku,
powinien jej na to pozwolić. Przynajmniej sam umarłby w obronie jedynej osoby
na świecie, którą kochał prawdziwie. Szkoda, że dopiero teraz to do niego
dotarło…
- Smutny, zły, zmęczony,
załamany? – zapytał Bilbo, przysiadając się do Thorina. Ten zerknął na niego z
ukosa.
- Obchodzi cię to?
- Nawet nie wiesz, jak bardzo –
hobbit oparł się o drzewo, wyciągając nogi przed siebie.
- Mówiłeś, że…
- Mam gdzieś twój autorytet i
królewski majestat, ale mimo wszystko nadal gdzieś tam w środku jesteś istotą
która powinna mieć uczucia i potrzebuje wsparcia – z lekką ironią odparł Bilbo –
Więc jak będzie, porozmawiamy?
- Posłuchaj, chyba nie mamy o
czym, więc proszę zostaw mnie samego.
- Ona cię kocha – hobbit spojrzał
przed siebie i spoważniał – Powiedziała mi to. Jej ostatnie słowa to była
prośba, żebym przekazał ci wiadomość…
- Co powiedziała!? – Thorin ożywił
się nagle i z wyczekiwaniem wpatrywał się w przyjaciela.
- Chce, żebyś czuł jej miłość,
mimo że nie ma jej przy tobie, choć jest pewna że ją znienawidziłeś.
Powiedziała też, że będziesz jedynym mężczyzną w jej życiu, i nigdy nie spojrzy
na nikogo innego.
Thorin patrzył na niego z
niedowierzaniem. Usta drżały mu, ale nie mógł nic powiedzieć. Bilbo zauważył
poruszenie, jakie wywołały jego słowa; zdziwił się, bo nie sądził że Thorin
naprawdę przejmuje się uczuciami Luthien, był przekonany że naprawdę przestało
mu na niej zależeć. A teraz widział, że słowa, które dziewczyna prosiła aby mu
przekazać, bardzo dotknęły krasnoluda.
- Ty płaczesz…? – zdziwił się,
widząc jak jego oczy błyszczą wilgocią.
- Bilbo, powiedz mi wszystko, co
mówiła Luthien – Thorin zignorował jego pytanie – Proszę cię, co mówiła, jak
się zachowywała?
- Była załamana, choć próbowała
być silna. Wspominała twoje słowa, to że kazałeś jej być silną, kiedy nie ma
ciebie obok, że tylko przy tobie może pozwolić sobie na bycie…
- Moją małą, słodką dziewczynką –
szepnął Thorin – Prosiłem ją o to, by była silną kobietą, kiedy mnie nie
będzie. Próbowałem ją przygotować…
- Na co? Na rozstanie? Uważasz,
że istnieje dobry sposób przygotowania kobiety na rozstanie!?
- Nie. Zrobiłem to, co uważałem w
tym momencie za słuszne. Nie możesz mnie za to winić, Bilbo, nie zrobiłem tego
dla siebie. Zrobiłem to dla niej, żeby ją chronić…
- Mówiła to samo, że twierdziłeś,
że chcesz ją chronić.
- Ja chcę po prostu, żeby żyła –
Thorin podniósł głos – Nie zniósłbym, gdyby zginęła, rozumiesz?
- Co ty właściwie do niej
czujesz, co? – Baggins zadał pytanie prosto z mostu, patrząc krasnoludowi w
oczy, a ten zmieszał się nieco, ale czuł że nie może tego dłużej tłumić w
sobie.
- Kocham ją – odparł cicho, z
trudem wytrzymując spojrzenie hobbita – Tak, kocham. Nie znałem wcześniej tego
uczucia, zrozumiałem czym jest dopiero przy niej. Jesteś zdziwiony, prawda? Nie
spodziewałeś się, że mogę kochać, że mogę żywić do kogoś jakieś pozytywne
uczucia, myślałeś że jestem zaślepiony bogactwem i żądzą zemsty. A ona w prosty
sposób pokazała mi, jak kocha mnie, i nauczyłem się tego od niej, choć przez
większość czasu sądziłem po prostu że pragnę jej ciała i potrzebuję jej
obecności. Kiedy zrozumiałem, jak mocno ją kocham, musiałem zrobić coś, żeby
nie stracić tej miłości.
- Thorinie, ale właśnie ją straciłeś!
– krzyknął Bilbo, ale krasnolud
potrząsnął głową.
- Uratowałem ją. Dałem jej szansę
na życie. Straciłem ją fizycznie, ale w moim sercu jest nadal, i wiem, że żyje,
mam pewność że jest bezpieczna.
- To dość pokręcone…
- Myślisz, że o tym nie wiem? Że
nie wolałbym mieć jej teraz przy sobie i powtarzać jej, jak bardzo ją kocham?
Patrzeć w jej oczy, trzymać za rękę i czuć się przy niej po prostu dobrze i
bezpiecznie? Ale prawda jest taka, że jestem coś winien moim ludziom, i nie
mogłem z tego zrezygnować nawet dla jej miłości. Ale przysiągłem, że odzyskam
ją, odnajdę… jeśli przeżyję.
Zamilkł, patrząc przenikliwie na
niziołka, który po chwili odparł:
- Thorinie, chyba muszę cię
przeprosić… Miałem o tobie jak najgorsze zdanie, kiedy widziałem jak płakała…
- Płakała!?
- A dziwi cię to? Straciła
wszystko, co miała, nie ma teraz nikogo… Ty byłeś sensem jej życia.
- Wiem, i teraz żałuję że to
zrobiłem, ona pragnęła zginąć przy mnie, chciała walczyć z nami, o naszą
ojczyznę, była jedną z nas, moją… Bilbo, ona mogła być moją żoną!!!
Hobbit spojrzał na krasnoluda
zdziwiony, nie dowierzając w deklarację, którą usłyszał. Thorin zmieszał się
nieco i spuścił wzrok, ale przyjaciel przejrzał go na wylot. Zrozumiał w mig
wszystko, co było między Thorinem i Luthien, i co kierowało nim podczas
rozstania z nią.
- Dobrze zrobiłeś – wyznał Bilbo,
czym wywołał szok u Thorina – Tak, popieram cię. Nareszcie wszystko rozumiem,
nie wiem tylko dlaczego nie zwierzyłeś mi się od razu.
- Nie mam w zwyczaju się zwierzać
– burknął krasnolud – W ogóle nie wiem, po co z tobą rozmawiam…
- Może po to, żeby dowiedzieć
się, o tym co powiedziała Luthien… Że cokolwiek by się nie stało, będziesz
jedynym mężczyzną w jej życiu – Bilbo uśmiechnął się lekko, obserwując bacznie
reakcję Thorina, który rozpromienił się.
- Naprawdę…? Obiecała ci to, że
nie będzie z nikim innym?
- Tak, prosiła, żeby ci to
powiedzieć, więc mówię. Możesz być spokojny.
- Dziękuję ci… Dziękuję,
przyjacielu – Thorin poderwał się i przytulił zdezorientowanego hobbita – Nawet
nie wiesz, jak się cieszę, że jesteś z nami. Wiem, bywam czasem nie do
zniesienia, ale mam nadzieję że nie masz mi tego za złe. Nigdy tego nie
powiedziałem, ale… jesteś najmocniejszym atutem, jaki mam. Jeśli zabraknie
Gandalfa, mam jeszcze ciebie.
- Nie spodziewałem się –
zawstydził się lekko Bilbo – Ale chyba trochę przesadzasz…
- Nigdy się nie mylę, panie
Baggins. I nigdy nie przesadzam, zauważyłeś chyba że bardzo ważę słowa, które
wypowiadam. A jeśli coś mówię, to tak czuję.
- Oprócz momentów, kiedy przekonujesz
najpiękniejszą istotę na świecie, że wcale jej nie kochasz i nie chcesz, żeby
przy tobie była – nieco złośliwie zauważył hobbit. Thorin westchnął głośno.
- Są sytuacje, kiedy nie ma
innego wyjścia, niż kłamstwo.
Powiedziawszy to, wstał i
wyciągnął rękę do Bilba, po czym obaj poszli w stronę, gdzie Balin żywo
dyskutował o czymś z Gandalfem. Gdy siwobrody krasnolud zauważył ich, zamilkł,
spuszczając głowę. Thorin zbliżył się do niego i położył mu dłonie na
ramionach.
- Wybacz mi, przyjacielu – powiedział
cicho – Nie mogę sobie wybaczyć tego, jak cię potraktowałem, co do ciebie
powiedziałem…
- To nic, nieważne – mruknął
Balin, jednak Thorin nie dawał za wygraną:
- Zawiodłem was wszystkich, ale
musicie wiedzieć, że nie miałem innego wyboru. Balinie, przepraszam cię, jesteś
dla mnie jak ojciec a ja potraktowałem cię jak wroga, choć chciałeś dobrze.
Gandalfie… Ciebie też przepraszam, choć nadal uważam, że jesteś niebywale
wścibski.
- A ty uparty jak osioł – odparł
czarodziej, uśmiechając się ze zrozumieniem – Nareszcie poszedłeś po rozum do
głowy, co?
- Nie, po prostu odbyłem ciekawą
rozmowę z niepozornym, ale niebywale wpływowym hobbitem. Chciałbym tylko,
żebyście wiedzieli, że kocham Luthien. Proszę, nie pytajcie o nic więcej, bo i
tak wam nie powiem, nie chcę do tego wracać. Z mojej strony to koniec tematu,
jeśli chcecie szczegółów, wszystkie zna mój powiernik – Thorin z lekką kpiną
zwrócił się w stronę Bilba.
- Awansowałem, widzicie? – z
równie dużym ładunkiem ironii odparł niziołek – Jestem powiernikiem, mocnym
atutem, przyjacielem monarchy!
- Jeszcze trochę, a zapędzisz się
tak, że z dumy napompujesz się jak balon i odlecisz, a tego bym nie chciał –
Thorin pierwszy raz od rana roześmiał się naprawdę szczerze. Balin poklepał go
po plecach.
- Jak dobrze, że wróciłeś –
powiedział – Brakowało nam twojego poczucia humoru.
- Dopóki nie poznałem włamywacza,
w ogóle nie wiedziałem, że je posiadam.
- Przeceniasz mnie, wasza
wysokość. Jestem tylko skromnym sługą, uniżonym poddanym, gotowym na wszelkie
poświęcenia…
Przerwał, bo zauważył wzrok
Thorina, skupiający się na kępie krzaków. Krasnolud usłyszał stamtąd odgłosy
rozmowy i bardzo go zaciekawiło, co też znowu wymyślają jego siostrzeńcy –
wiedział, że to oni, bo zauważył ich brak wśród siedzącej nieopodal reszty
kompanii. Gandalf, Bilbo, Balin i Thorin zwrócili się w stronę krzaków.
- Kili, to głupie. Powiedziałem
ci, że masz być bardziej powściągliwy, wujek prosił mnie żebym wbił ci to do
tej twojej lekkomyślnej głowy! – usłyszeli głos Filiego, a zaraz po nim jego
brata:
- Ale pomyśl, to byłoby
fantastyczne! Posłuchaj jeszcze raz: mamy w drużynie czarodzieja! Gandalf magią
przeniesie nas na granicę Gór Mglistych, gdzie pewnie jutro dojadą Lindir z
Luthien…
- To idiotyczne, Kili…
- Ale nie przerywaj! Odbijemy ją
z elfickich łap, weźmiemy mu konia, podobno te elfickie sa niesamowicie
szybkie, a nawet jeśli się nie uda to Gandalf nas tu ściągnie! Wtedy
przyprowadzimy Luthien do wujka i znowu będzie jak dawniej!
- Kili, ja rozumiem że twoje
pojmowanie świata zatrzymało się na poziomie, kiedy miałeś 15 lat i twoją
ulubioną rozrywką było złośliwe rozplatanie warkoczyków wujka i potajemne
związywanie mu stóp pod stołem, ale dorośnij. To nie jest księżniczka, którą
możemy uprowadzić złemu smokowi i oddać w ręce księcia.
- No jasne że nie, bo to moja
ciotka. A rodzina powinna trzymać się razem – nie ustępował Kili. Jego starszy
brat załamał ręce.
- Zacznijmy od nowa: wujek NIE
CHCE, żeby Luthien tu była, rozumiesz?
- Nie, nie rozumiem!!! – Kili
zdenerwował się i ruszył przed siebie, odgarniając ze złością gałęzie
zagradzające mu drogę – Skoro nie chce, to na brodę Thraina i wszystkie
krasnoludzkie świętości, PO CO dał się oznaczyć i zrobić sobie te idiotyczne
malinki, pytam: PO CO!? To chyba jasne że jego malinki są jak tatuaże pana
Dwalina, oznaczają najwa…
Przerwał, bo w emocjach nie
zauważył, kiedy wyszedł zza krzaków i nagle ujrzał przed sobą nieco
zdezorientowanego wujka, i niesamowicie rozbawionych Gandalfa, Balina i Bilba.
- Co oznaczają, Kili? –
śmiertelnie poważnym głosem zapytał Thorin. Młody krasnolud zbladł.
- Ja… wujku, ja nie o tobie
mówiłem… Ja… ja piszę powieść. Wiesz? Piszę powieść i właśnie mówiłem Filiemu,
co chcę napisać, bo…
- Dziecko, twoja ciocia nie może
do nas wrócić – Thorinowi coraz trudniej było ukryć rozbawienie, bo niesforność
i lekkomyślność Kiliego mimo wszystko były jasnym promyczkiem w jego trudnym
życiu, przepełnionym cierpieniem – Zrozum. Wujek kocha ciocię, ale musi ją
chronić, dlatego ciocia pojechała do wujka Elronda, rozumiesz? Wujek kocha też
ciebie, nieznośny urwisie, i patrząc na twoje luźne podejście do życia uważam,
że powinieneś jechać razem z ciocią, ale pech chciał że jesteś najlepszym
łucznikiem w tej drużynie, i gdybym puścił cię z ciocią, drogi synu, komu
mówiłbym w chwilach zagrożenia „Kili, strzelaj!”?
- Jeden zero dla waszej wysokości
– parsknął śmiechem niziołek – Kili, jeśli nie rozumiesz, wujek Bilbo ci
wytłumaczy, ciocia zrobiła wujkowi malinki na pamiątkę, to nie znaczy że
musiała iść z nim dalej…
- To było zbędne, Baggins –
warknął Thorin – Sam sobie zrób malinki, wtedy porozmawiamy. O przepraszam,
zapomniałem że twoją jedyną kobietą w życiu jest twoja PUSTA spiżarnia…
- Dwa zero, wasza wysokość –
odparł hobbit – Wracasz do formy.
- Forma nigdy mnie nie opuściła.
Więc, Kili, mój kochany synu… Tęsknisz za ciocią?
- Wujku, teraz to ja czegoś nie
rozumiem – odezwał się w końcu Fili, zdezorientowany nagłym humorem Thorina –
Coś się zmieniło, odkąd ostatnio rozmawialiśmy?
- Tak. Przyznałem głośno, że
kocham Luthien, i jest mi z tym lżej. Lepiej się czuję, kiedy wiem, że nie
jestem już postrzegany jako ostatni, podły drań bez uczuć.
- Nigdy tak o tobie nie
pomyśleliśmy – zapewnił Kili, na co Bilbo ponownie wybuchnął śmiechem:
- Doprawdy?
- Wujku, ja…
- Och Kili, nawet nie zdajesz sobie
sprawy jak bardzo was kocham – Thorin przytulił swego siostrzeńca do serca, a
po chwili wahania podszedł do nich też Fili, objąwszy wujka i brata ramionami –
Jesteście dla mnie wszystkim. Mimo tego, że jesteś lekkomyślny, niesforny,
pleciesz bez sensu i bez odrobiny taktu i nie słuchasz starszego brata. Kocham
was, obu tak samo.
Balin spojrzał najpierw
porozumiewawczo na Gandalfa, a następnie z nieskrywaną dumą na Thorina. W końcu
ten poważny i skryty krasnolud zaczął uzewnętrzniać swoje uczucia, co bardzo
dobrze na niego wpływało. Powoli i bezszelestnie oddalili się od wtulonych w
siebie dziedziców tronu Durina. Bilbo miał nieprzepartą chęć skomentować
złośliwie zaistniałą sytuację, ale ostatecznie rozczulił go widok kochającego
ojca, którym był Thorin dla Kiliego i Filiego, pokazującego swoim siostrzeńcom
jak bardzo są dla niego ważni, toteż również podążył śladem Gandalfa i Balina.
Po długiej, wzruszającej i niezwykle ważnej dla całej trójki chwili
Thorin popatrzył na młodych krasnoludów z dumą.
Thorin popatrzył na młodych krasnoludów z dumą.
- Nie mógłbym mieć lepszych
następców – stwierdził – Jesteście odważni, i macie dobre serca.
- Uczymy się od ciebie, wujku –
zapewnił gorliwie Fili – Całe życie, od maleńkości. Byłeś, jesteś i będziesz
dla nas wzorem.
- I przepraszam za związywanie
stóp pod stołem… To było niedojrzałe – Kili po latach złożył samokrytykę, co
rozbawiło Thorina.
- To było zabawne, choć wtedy nie
śmiałem się i próbowałem być groźny. Teraz żałuję wielu rzeczy, mogłem być
jeszcze bliżej was, mogłem być dla was bardziej jak ojciec.
- Ale nim jesteś – Kili zerknął
na brata i przeniósł wzrok na Thorina – Wiesz, kiedy byliśmy mali, a koledzy
pytali nas kim dla nas jesteś, mówiliśmy…
- „To nasz tata” – dokończył
Fili, a w oku króla zakręciła się mała, pojedyncza łza…
---------
Notka: Autorem opowiadania jest Kate. Opowieść oparta jest na postaciach z filmu "Hobbit: Niezwykła podróż” i nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Do zilustrowania opowiadania użyto screenów i przyciętych screenów Kate z w/w filmu, natoniast zdjęcie z Beornem pochodzi z tej strony.
*.* OMG!
OdpowiedzUsuńBoski rozdział! Genialny, na miłe zakończenie dnia. Nawet nie wiecie, jakiego mam bana na twarzy, i że przez dobrą godzinę czekałam na rozdział, w cichej nadziei, że pojawi się jak najszybciej.
Thorin w końcu zwierzył się ze swoich uczuć ♥ BOSKIE. Kucharz Bilbo... Ja bym się bała.
"-- Uwierz, ty wystarczasz za cały zespół cyrkowy, Kili – roześmiał się Bilbo – Jak sobie przypomnę miny Thorina, kiedy rzucałeś aluzjami o jego związku z Luthien… A kiedy powiedziałeś do niej pierwszy raz „ciociu”…" - BEST! FOREVER! EVER!
Kate - jesteś geniuszem!
POZDRAWIAM, WENY I NEXT!
Aż godzinę czekania!? Nie wiedziałam, że to aż tyle warte :)
UsuńZawsze ukazuje się punkt 18, więc nie ma sensu tracić tyle cennego czasu. Geniuszem to ja nie jestem, po prostu kocham bezgranicznie Thorina i przelewam to na klawiaturę. Nic wielkiego. Wczuwam się w klimat wielkiej, zwariowanej krasnoludzkiej rodziny, jakbym była tam w środku, w opowiadaniu, i tak samo wychodzi. Każdy by tak umiał.
Dziękuję za miłe słowa! Postaram się, żeby było jeszcze lepiej.
Przepraszam, jeżeli tym pierwszym zdaniem Cię, lub kogoś innego uraziłam, ale tak jak pisałam, niecałe dwie godziny temu, zupełnie przez przypadek, odkryłam tego bloga.. Więc szybko się wciągnęłam. :3
Usuń2 godziny temu? Nie wiedziałam, że aż tak szybko można się wkręcić :) Tym bardziej jest mi miło że już Ci się spodobało. Nikogo nie uraziłaś, nie ma czym, ale tak dla jasności to nasza kochana Ania umieszcza moje bazgroły w każdą środę o 18 - żebyś więcej broń Boże nie czekała :D Wiesz co, to zaproponuję Ci coś, bo 2 tygodnie temu (o ile mnie moja pamięć zawodna nie myli) przesyłałam dziewczynom moje opowiadanie z załączoną sceną "dla dużych dziewczynek" (spokojnie, nie jest to pornografia), której to sceny Ania nie zamieściła na blogu, więc jeśli chcesz - na moim profilu jest mój adres, napisz to prześlę Ci wzbogaconą wersję.
Usuń*To w razie czego wysłałam już wiadomość*
UsuńDobra, nie zaśmiecam już.
Kate, dzięki! Z każdym rozdziałem robię się coraz bardziej płaczliwia, nawet siebie o to nie podejrzewałam :) Ale zaraz potem jest szeroki uśmiech. Masz talent! Coraz fajniejsze są odcinki, coraz ciekawiej, coraz większe emocje wywołują Twoje słowa. Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, ja byłam przekonana, że im dalej, tym mniej ciekawie i za bardzo leję wodę. A tu niespodzianka! Może jestem zbyt krytyczna wobec siebie samej. Ale cieszę się ogromnie, że Ci się podoba :)
UsuńTak, JESTES zbyt krytyczna :) Jest super.
UsuńPrzestałam nadążać za Luthien.. Chyba pierwszy rozdział, w którym naprawdę działała mi na nerwy i tu duży plus dla Beorna ;) I Lindir jako... lubieżnik? Mech, nie kupuję tego. To tyle z marudzenia. Teraz to, co było kozackie, a więc: porównanie zniewieściałych elfów do übermęskiego Króla pod Górą - yes, yes, yesss... sama prawda :D no i dialog, przez który zaśmiałam się na głos:
OdpowiedzUsuń- (...) Gandalfie… Ciebie też przepraszam, choć nadal uważam, że jesteś niebywale wścibski.
- A ty uparty jak osioł – odparł czarodziej, uśmiechając się ze zrozumieniem" - GANDALF <3
No i Kili. Kochane stworzonko. Ja tam bym go nie upominała, jest się z czego pośmiać przynajmniej ;-)
Dzięki, Kate, umiliłaś mi wieczór :*
P.S. Baby, wiecie, co robić ;) http://www.theonering.net/torwp/2014/04/02/88252-vote-in-the-middle-earth-march-madness-final-four-some-like-it-hot/
Luthien Cię denerwuje? Super! O to mi chodziło. No, może nie dokładnie o to żeby wszystkich denerwowała, tylko miała być taka rozchwiana i irytująca, raz tak, raz inaczej. W końcu to "skrzywdzona i porzucona kobieta", więc jaka ma być? :)))
UsuńA Lindir lubieżnik? Nieeeee, na razie to on nic nie zrobił. Na razie jest tylko zauroczonym elfiątkiem. Ale skoro dziś uznałaś, że jest lubieżny, to boję się co powiesz za tydzień...
Kili ma to do siebie, że nie rozumie upomnień - i za to go kocham :) I również za tydzień on będzie miał swój popis, który przewyższy dotychczasowe. Naprawdę, przejdzie samego siebie.
A to głosowanie, to jakaś kpina! Weszłam w link z uśmiechem na twarzy, ale sorry, mimo wielkiej sympatii do Legolasa, ON jest bardziej HOT niż KRÓL!? Nie wiem, kto głosował dotychczas, ale zaletą tej ankiety jest to, że po odświeżeniu strony można głosować i głosować, i głosować... Więc to należy zrobić!
A nie, jednak nie można głosować więcej razy, za szybko się ucieszyłam :(
UsuńJa nie uznałam, że Lindir jest lubieżny, właśnie w ogóle mi to do niego nie pasuje, a Luthien jakby coś takiego sugerowała ;) On mi bardziej na taką ciapę z typowo elfickim kijem w d... wygląda.
UsuńLuthien mnie wkurza, bo ja lubię takie... no baby z jajami po prostu. A nie rozchwiane i irytujące :P W sumie Thorin jest sam temu winien. Na rękach ją nosi, myje, jak dziecko traktuje, no to teraz ma :)
Aha! Bym zapomniała! Bilbo. Świetnie tę postać prowadzisz. Z sensem gada i wie, jak Panu Marudzie dogryźć.
Co do głosowania - no, w dodatku król przegrywa... Co te baby w oczach mają. Albo same nastolatki głosują, bo nie wiem, w którym miejscu Legi miałby być bardziej hot od Króla.... Facet to ma być facet, golić się siekierą i żuć pszczoły, jak mu się miodu zachce! A nie jakiś tam... gładki fircyk w brokatowych pantalonach;)
Luthien jest przewrażliwiona i wszystko odbiera bardzo personalnie, każde słowo (szczególnie Lindira) traktuje jak zagrożenie. W pewnym sensie nie ma jej się co dziwić - ja, gdyby brutalnie odcięto mnie od Thorina, chyba próbowałabym zadźgać nożem wszystko, co żyje, łącznie z samym zainteresowanym.
UsuńLuthien te jaja, o których mówisz, ma, tylko weźmy pod uwagę że jest naprawdę w trudnej sytuacji - ona jest odważna i zakochana, chciała iść z nimi na wojnę, na śmierć, a tu nagle uznano ją za słabą niewiastę, która absolutnie się nie nadaje. Jako baba z jajami, nie wkurzyłabyś się? Bo ja bardzo. Byłabym wściekła, dokładnie jak ona. W pewnym sensie Thorin zniszczył jej marzenia, odebrał jej szczęście i spokój którego przy nim zaznała - nie wymagajmy od niej, żeby zachowywała się normalnie, bo to absolutnie niemożliwe :)
Bilbo i Kili to moje czarne konie, że tak to ujmę. Jak nie mam pomysłu, co zrobić z wiecznie rozdartym Thorinem i wiecznie rozchwianą Luthien, wkracza któryś z tych dwóch - a jeśli objawią mi się w duecie, to jestem w niebie. I cieszy mnie, że te właśnie postacie się podobają.
Run Le-go-las! Run! Tylko soczewek nie zgub! ;)
UsuńJa rozumiem i pod pewnymi względami się z nią zgadzam, jedynie to przewrażliwienie mi na nerwy działa. Wydaje mi się, że sama rozegrałabym to nieco inaczej, może nie dopatrywała w każdym potencjalnego wroga/oprawcy/winowajcy, ale znowu mogę sobie tylko gdybać, bo fajnie się mówi, co by się zrobiło, a jak przyjdzie co do czego, to wiadomo.. ;)
UsuńThorin to jest pała. Zamiast ją po mału od paru dniu przygotowywać, oswajać z myślą, że najgorsze musi przeczekać w bezpiecznym miejscu, to nie. Przywiąże do siebie, a potem zostawi w stajni, odeśle jak paczkę i przypadkiem nic jej nie powie, bo nikt przecież nie zrozumie, jak ciężki jest los króla i decyzje przezeń podejmowane. Ech, tak.. Zdecydowanie dobrze, że są Bilbo i Kili. :)
"Pała", wart swojej pały...zapewne ;D
UsuńDobra, uciekam bo za chwilę nie będę już panowała nad przyzwoitością....;)
Robin... no wiesz! Chociaż Cię rozumiem, bo ja przy Thorinie spuszczam moją przyzwoitość ze smyczy i ona sobie bryka tu i tam...
UsuńSaszo, Luthien niedługo dojdzie do tego, co i jak, zrozumie wszystko i okaże się silna, mimo bardzo niesprzyjających okoliczności. Będzie miała te jaja, o których mówiłaś, co paradoksalnie okaże się bardzo niebezpieczne... nie tylko dla niej. A Thorin... Cóż, Thorin wspominał kilkakrotnie (z tego co pamiętam, a pamięć to ja mam słabą), że specjalnie chciał zniechęcić Luthien, myślał że przez to zmniejszy jej ból. Ja osobiście zdaję sobie sprawę, że to słabe, ALE to przecież MĘŻCZYZNA, prawda? Nie wymagajmy od niego wielkiej znajomości kobiecego umysłu (jeśli ogarnie choć 10% - jest mistrzem), faceci zawsze robią coś, co Bóg jedyny raczy wiedzieć dlaczego uważają za idealne rozwiązanie, a wychodzi z tego kompletna klapa. Król nie król - męski umysł jest prosty.
"...nie tylko dla niej." - i nagle zaczęłam bać się o jaja Lindira.
UsuńWymagać od mężczyzny, żeby zrozumiał kobietę, to jak wymagać od kury znajomości francuskiego. Czy coś. Tak że Thorin rozgrzeszony. Co nie zmienia faktu, że jest pała i uparty osioł :)
1. Ile lat ma Luthien, było to gdzieś wspomniane? No na bank jest chyba młodsza od Kilego! Przecież ona i on mogliby spokojnie....ech...;)
OdpowiedzUsuń2. Cha cha cha! Luthien dała Lindirowi do zrozumienia, że elfy to potencjalni gwałciciele! Thorin lepiej by tego nie ujął ;) Może być dumny z "wychowanki" :D
3. "(...) ona pragnęła zginąć przy mnie, chciała walczyć z nami, o naszą ojczyznę (...) "- jak by to powiedział ten nieznośny Boromir: "Może powinniśmy zacząć od tego, że kobieta -wojownik to absurd sam w sobie" ;) Z żalem i niechęcią, ale muszę się z nim zgodzić ...
4. A w ogóle to masz może nr telefonu Bilba? Przyda się, gdy będę potrzebowała terapeuty ;)
1. Nie, nie było to wspomniane, ja nie dawałam jej określonej ilości lat, ale widziałam ją jakoś w wieku oscylującym koło 20-30 - Luthien jest człowiekiem, a ci żyją względnie normalnie jeśli chodzi o długość żywota. Krasnoludy dożywają kilku setek. Jasne jest, że Luthien liczbowo jest sporo młodsza od Kiliego, natomiast on mentalnie utknął w dzieciństwie, jak widać, on nie wie co to malinka, a ona ma już nawet określone preferencje łóżkowe :) zresztą daj spokój, Kili potrzebuje ciotki a nie kochanki!
Usuń2. Za tydzień MOCNIEJ da mu do zrozumienia.
3. Nasz kochany Boromir, kochamy go zawsze i wszędzie:) Masz rację, Robin, też niespecjalnie widzę Luthien biegającą po polu walki za Thorinem i podającą mu dębową tarczę, kiedy trzeba...
4. Miałam gdzieś maila, ale obawiam się że Kili w ramach żartu primaaprilisowego i go wykasował...
Kili widzę jest na etapie "Pikaczu";D
UsuńNie mogę doczekać się "za tydzień", hehe. Ma być mocno!
Tak, Kate, Kili "wystarcza za cały zespół cyrkowy". Jego nadpobudliwość i popędliwość bywa denerwująca :), ale może się chłopak w końcu zakocha i zrozumie wiele rzeczy a nie tylko skąd biorą się malinki. "Kili, strzelaj!" jest super. :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta magia, która pojawia się między Thorinem i Luthien, już nie są tylko "włoskim małżeństwem". I coś mi mówi, że Luthien jest znacznie silniejsza niż sama sądzi i paradoksalnie, bo teraz cierpi, słowa Thorina dodadzą jej jeszcze siły i wiary we własne możliwości. Nie dziwię się zupełnie, że metroseksualny Lindir budzi jej odrazę. :)
Bilbo, jak zawsze jest w formie i sarkazm go nie opuszcza. :) I tak, Thorin ma zawsze rację...:D
Dzięki, Kate!
Kili się zakocha, ale niestety w tym momencie dojrzeje... Nie będzie już rzucał nietaktownych tekstów, nie będzie pytał wujka Bilba po co są malinki... Nie wiem czy jest sens znajdować mu ukochaną :) Ale cóż, już postanowiłam - a i Fili nie pozostanie samotny.
UsuńMasz rację, niedługo Luthien odpowiednio zinterpretuje słowa Thorina, które teraz ją bolą. I więcej nie powiem, bo wiesz że mam skłonność do spoilerowania!
Bilbo i sarkazm to jedno, jeszcze nie raz to udowodni :)
Kate, też nie wiem, czy chcę żeby Kili dojrzał. :) Ale to Twoja opowieść. A co do Luthien, to czułam, że się kobieta ogarnie. :)
UsuńNo doooooobra, miłość zmienia, ale nie aż tak - NIC nie sprawi, że Kili nagle stanie się poważny i taktowny :)
UsuńTo kamień spadł mi z serca. :), bo kto kierowałby cyrkiem :)
UsuńWiesz, naturalnym zastępcą na stanowisku dyrektora byłby na pewno Bofur. Bifur mógłby robić za mima, a Bombur skakać przez obręcze, tylko że sukces komercyjny byłby na pewno nieco mniejszy niż oryginalne skecze Kiliego :)
UsuńZ pewnością, a jeszcze jakby Bombur, nie daj Boże, utknął w obręczach... Klapa murowana.:)
UsuńZawsze zostaje wypuszczenie na ring Thorina naprzeciw Thranduila... Prawdziwa "walka gladiatorów" :D Już to widzę:
UsuńThorin: Nie masz honoru, blondynko!
Thranduil: Nie mów do mnie o honorze, ty...
Thorin: Poznaj mojego Orkrista!
Thranduil: Poznaj mojego... Legolas, zabrałeś tatusiowi miecz! Wracaj, gdzie biegniesz za tą elficą?
Legolas (z daleka): Tato tato, Tauriel ucieka z młodym krasnoludem!
Thorin: Bierz ją, Kili, będziemy mieli zakładniczkę!
Kili (z daleka): Wujku, ale ja ją kocham!
Legolas (z daleka): Tato, ale ona mnie się pierwszemu spodobała!
Thorin i Thranduil patrzą na siebie: Ratujmy nasze dzieci!!!
Nie było sojuszu, kiedy Smaug napadł na Erebor? Proszę bardzo, panowie zawrą sojusz przez kobietę, by ratować swoich synków:))) Jednak baby to większe zagrożenie niż jakiśtam smok...
Kate, poległam :D:D
UsuńJa Cię bardzo przepraszam, bo ja teraz jestem zajęta oswajaniem Johna S., i z tego tytułu wzięła mnie głupawka :)))
UsuńOswajaj, oswajaj, dobrze to rozumiem:) Mulligan też się niecierpliwi.:)
UsuńKochana Kate, niezawodna jak zawsze!
OdpowiedzUsuńDziś rozłożył mnie na łopatki - Kili oczywiście.
"Ja… wujku, ja nie o tobie mówiłem… Ja… ja piszę powieść. Wiesz? Piszę powieść i właśnie mówiłem Filiemu, co chcę napisać, bo.." . No cuuuuudne, ubaw do łez.
Lindir taka "cicha woda", ale nie jest w ciemię bity, z pewnością pomyśli o jakichś elfich trikach, by Luthien pozyskać. Chętnie poczytam za tydzień o tym lubieżniku :)) tym bardziej, że Thorina , jak widać, wzięło na wzdychy, i na razie żadnych gorącości z nim w roli głównej nie można spodziewać (chyba, że mu sie cosik przyśni). Mnie się motyw zadurzonego elfa akurat podoba. Poza tym, co to byłaby za piękność z głównej bohaterki, gdyby nawet pies z kulawą nogą na nią nie spojrzał?
Dzięki Kate!
ps;. Głosować można tylko jeden raz :(((
Zawsze czuję dumę, kiedy podoba się Wam mój Kili - to znaczy, że z moim poczuciem humoru nie jest tak źle.
UsuńTak tak, Lindir mimo że dopiero poznał Luthien, to już poczuł... ukłucie, tak to powiem. Zauroczył się biedaczek i niestety trafił na zły moment, a co gorsza - na najgroźniejszego przeciwnika, jaki po ścieżkach Środziemia stąpał. Na razie się boi, ale kto wie, co się stanie, kiedy będą coraz dalej od Thorina... :)
Strasznie się cieszę, że nadal Ci się podoba :)))
Co do głosowania no to niestety po chwili dopiero zorientowałam się, że ucieszyłam się za szybko, a szkoda - gdybyśmy mogły głosować wielokrotnie, nie byłoby mowy o żadnym Legolasiku.
Legolasik:)) Dobre sobie. To sympatia mojej dziesiecioletniej córki. Któż widział porównywać go do Króla?
UsuńI tu trafiłaś w sedno - nie wiem, czy są dorosłe kobiety, które wolą elfy od krasnoludów. Nie po obejrzeniu "Hobbita" :))) Legolasiki i tego typu stworzonka to domena raczej właśnie małych dziewczynek, zafascynowanych elfami. No bo przecież w umyśle takiej małej, słodkiej istotki słowo "krasnolud" kojarzy się bardziej z tematyką towarzyszy królewny Śnieżki, a nawet jeśli ma skojarzenia Tolkienowskie, to i tak szału nie ma. A elfy, te piękne, zwiewne leśne stworzenia zawsze fascynowały dziewczęta. I nawet jeśli te dziewczęta zawieszą wzrok na Kilim (bo Thorin to już jednak wyższa szkoła jazdy), to i tak raczej wygrywa tradycyjne postrzeganie krasnoludów i elfów. Bo taka dziewczynka może obawiać się, że za 50 lat Kili rozrośnie się do rozmiarów Bombura, przybierze twarz Bifura i charakter Gloina. A elf? Elf będzie zawsze piękny i zwiewny, idealny dla małych księżniczek.
UsuńA może taka wersja krasnoludów dla dziewczynek? :)
Usuńhttp://www.pinterest.com/pin/331014641333706505/
Te nosy...
UsuńAle chwila minęła, zanim odnalazłam Thorina :) A Bombur wyszedł zachwycająco przystojnie!
Guy rzucił mi się na umysł do tego stopnia, że żyłam w przekonaniu, że dzisiaj jest wtorek - zarywanie przez niego nocy sprawia, że "dzień, noc, pora niczyja".
UsuńMyślę, że już czas najwyższy koszulki z podobiznami Kiliego i Bilba sobie zafundować.
Luthien ma syndrom odstawienia - jak Lindir trafi ze swymi amorami na fazę największego głodu to może ciężkich obrażeń cielesnych doznać (a chyba nie o takie doznania mu chodziło). Zresztą, kto tam elfy wie.
Thorin uspokojony obietnicą dochowania wierności werwy nabierze, przestanie się nad sobą roztkliwiać i galopem drużynę do Ereboru poprowadzi.
Kate, ciągle zaskakujesz - trudno zgadnąć co wymyślisz. Podoba mi się bardzo.
Bilbo w duecie z każdym jest fantastyczny. Dziękuję.
Zosiu, twierdzisz że zaskakuję, a tymczasem co tydzień czuję się, jakbyś znowu przejrzała mnie na wylot! Mam wrażenie, że dobrze wiesz, co zamierzam opisać w kolejnych częściach. Ale cieszę się że Ci się podoba:)
UsuńI powiedziałabym "dla zdrowotności odstaw Guya na 2 dni", ale byłaby to herezja - bo mnie oprócz Thorina ciągnie nieustannie za rękaw nasz nieśmiały John S. i zajmowanie się nim jest... niesamowicie wciągające.
Ech, ja dziś przez Thorina zaspałam, nie napisałam pracy na zajęcia z architektury i teraz, po nocy, musiałam to nadrabiać. Wykończy mnie ten chłop, ze studiów mnie wywalą i będę musiała się jako najemnik w jakiejś krasnoludzkiej drużynie zaczepić.
Usuń...w sumie.. to brzmi jak plan ;>
Coś mi z tymi krasnoludami w disney'owskim stylu nie gra. Dlaczego wujek ma taki wielki nos, a Fili i Kili takie maleńkie. I w ogóle co te nosy... A, zaraz. Może jest w tym jakaś reguła... Ok, to już wiem, czemu Thorin ma jeden z największych ;))))))
Saszo, przecież pisałam, że to wersja dla dziewczynek. :) Tylko trochę większych :)
UsuńA wiesz Kate jestem baardzo dorosłą kobietą i wolę elfy od krasnoludów. Pewnie dlatego,że Silmarillion czytam kilka razy w roku,a tam one nieźle "dają popalić" Morgothowi & company, a i sobie nawzajem też ( vide Feanor i jego bracia ). Nie uważam,że są zniewieściałe, metroseksualne i gładkie. Wręcz przeciwnie, charakterki mają "piekielne". Warto też zauważyć jedno : nigdy żaden męski elf nie zakochał się w człowieku- kobiecie. Tylko trzy kobiety - elfy i drogo za to zapłaciły...
UsuńAzB
Kwestia gustu, jedni lubią truskawki, inni schabowe (ja tam oba lubię) :)
UsuńElfy mają w sobie coś tajemniczego, eterycznego, dostojne są jak diabli, a i ta androgyniczność w wyglądzie mi się podoba, jednak mimo wszystko zawsze bardziej "leżały" mi krasnoludy. Umieją się bawić, są może trochę nieokrzesane, ale za to nie da się z nimi nudzić. No a w walce... Pamiętam, gdy czytałam (o ile się nie mylę) ostatni tom "Wiedźmina".. Sapkowski w taki sposób opisał, jak krasnoludy zwartym szykiem, zbite w czworokąt parły niczym taran przez pole walki, że dosłownie poryczałam się ze wzruszenia. Co z tego, że Tolkien opisuje je jako chciwe i zawzięte, każdy ma jakieś wady. Elfy są nadęte za to ;) A że filmowe Duriny (zwłaszcza wujek) wyglądają jak ŁOMATKOBOSKOKOCHANO, tym bardziej działa na ich korzyść :P No i właśnie, ten wygląd. Elfiki podobają mi się bardziej pod kątem zboczenia zawodowego - od razu bym takiego capnęła i przed obiektyw. Bo się fajnie na to patrzy. Co zaś się tyczy panów pokroju Dębowej Tarczy, czyt. typu gbur-zwierzak... no.. tu już nie tylko o patrzenie by szło ;)
Rozpisałam się aż strach!
Ja oczywiście pisałam to z przymrużeniem oka, pół żartem, nie twierdzę że elfy są złe, absolutnie. Każdy ma swój gust, ja od powstania "Hobbita" zdecydowanie nawróciłam się na krasnoludy, ale wiem że są kobiety które wolą Thranduila i synka niż Thorina i siostrzeńców, bo my tu rozmawiamy stricte o warunkach fizycznych postaci z filmu, co też zostało przywołane w związku z ankietą Thorin vs Legolas.
UsuńDoskonale wiem, że elfy kiedy trzeba, są twarde i nie do zdarcia, zresztą uwielbiam we "Władcy..." (chodzi mi o film) scenę z Elrondem i Isildurem, gdzie widać że elf jest silniejszy niż człowiek. Elfy Tolkiena są świetnymi i mocnymi wojownikami, i temu nie da się zaprzeczyć.
Droga AzB, nie napisałam, że elfy są nijakie. One są jak najbardziej "jakieś": odważne, silne, zdyscyplinowane, twarde i niezmienne. Przy tym nie tracą na tajemniczości i dobrze rozumianej eteryczności. Wprawdzie Silmarillion czytałam dawno temu, to mimo wieku nadal coś pamiętam .:) I tylko Lindir, ten filmowy i ten z opowiadania Kate jest dla mnie metroseksualny. Ale zobaczymy... może metro- gdzieś zgubi :)
UsuńHmm... aktualnie po raz kolejny pochłaniam "Syna Gondoru" by Kasiopea ;)
UsuńTakże pozwolę sobie tu wkleić opis elfów z punktu widzenia czarnowłosego w książce, a rudowłosego w filmie;) :
"Oni są po prostu obcy. Kompletnie inni. Nie znają śmierci, chorób, zmęczenia. Nie muszą spać. Są piękni, większość z nich zdaje się być zupełnie beztroska, jakby nie obchodziły ich losy tego świata. I choćby nie wiem, jak podkreślali, że wszystkie Dzieci Iluvatara są równe, to jednocześnie uważają się za lepszych. I okazują to na każdym kroku. W Imladris mieszka jeden z niziołków, niejaki Bilbo, pierwszy Powiernik Pierścienia. Traktują go jako coś w rodzaju maskotki, śmieją się z niego, a jemu to o dziwo nie przeszkadza.(...) Nie mówię, że dla mnie byli niemili. Wprost przeciwnie, starali się być gościnni. Ale na każdym kroku czułem to, że jestem "zwykłym" śmiertelnikiem, twarzą w tłumie. Może lord Elrond był inny. I jego synowie. Ale to pewnie dlatego, że sami są półelfami. (...) Legolas, syn Thranduila z Mrocznej Puszczy też okazał się dobrym towarzyszem podróży. Ale taka pani Galadriela na przykład…
- Tak?- Faramir uważnie spojrzał na brata.
-…ona była najgorsza ze wszystkich.
- Dlaczego?
Boromir wziął głęboki wdech.
- Przy pierwszym spotkaniu spojrzała na mnie, prosto w oczy i zaczęła czytać moje myśli. Nie umiałem się obronić. To było potworne. I cały czas patrzyła na mnie tak, jakbym był prochem i pyłem na jej sandałach. Jakbym był godzien politowania. Jakbym był człowiekiem bez honoru. I co gorsza…- Boromir wykrzywił się w gorzkim uśmiechu.- …miała rację - dodał szeptem i duszkiem wypił resztkę wina z pucharu (...)."
Bilbo w roli maskotki! ;)
https://i.chzbgr.com/maxW500/3468419072/h42CD1170/
Eve ja też nie pisałam,że napisałaś o elfach "nijakie". :) Chyba PJ swoim ich wyobrażeniem w filmach trochę namieszał. Teraz,żeby "odmieszać" i nie robić z nich spiczastouchych li i jedynie, musiałby Silmarillion ze szczegółami nakręcić,a to jest niewykonalne wg mnie.
UsuńElfy Tolkiena znały śmierć ( np. w bitwie ), znużenie i smutek. Ich losy były związane z Ardą i jej istnieniem i napełniały je coraz wiekszym smutkiem.Nie były tak beztroskie jak mogłoby się wydawać. Inne były. To się zgadza. Niesamowite byłoby spotkać kogoś takiego i z nim porozmawiać...
AzB
Norma, zawsze spóźniona i po kilkudniowej przerwie ( nigdy, przenigdy i pod żadnym pozorem nie pijcie wina zwłaszcza czerwonego przy laptopie, ja mojego zatopiłam i odzyskałam dziś( wczoraj).
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdRAwiam Was wszystkie, ze szczególnym ukłonem dla Gospodyni.
Po krótkim westchnięciu do boskiego RA życzę Wam dobrych snów a w roli głównej wiadomo kto RA :-))
Czy Drogie Panie pamiętają, że dzisiaj Ryśka imieniny (znowu) - proszę solenizanta porządnie wycałować i wyściskać. Rysiek, już druga impreza cię omija.Wypijemy za twoje zdrowie i pomyślność - mam nadzieję, że nie dostaniesz czkawki.
OdpowiedzUsuńZosi, dzięki za przypomnienie! To jednak Guy odpuścił Ci trochę, skoro kalendnarz ogarniasz. :)
UsuńSkądże, Guy dokręca śrubę - byłam taka przezorna i ustawiłam sobie w lutym daty wszystkich imienin Ryśka w organizerze w komórce.
UsuńWiedziałam, że dobrze robię, kiedy kupowałam wino. Będzie czym Ryśka zdrowie wypić :)
UsuńZatem wszelkiej pomyślności, i wielu wielu ról , byśmy miały nieustająco o czym rozmawiać i przezywać.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale sprostuję:
OdpowiedzUsuń''nigdy żaden męski elf nie zakochał się w człowieku- kobiecie.''
Owszem, zakochał się. Aegnor, syn Finarfina - w ludzkiej kobiecie o imieniu Andreth :)
''Tylko trzy kobiety - elfy i drogo za to zapłaciły...''
Arwen - Aragorn, Luthien - Beren, Idril - Tuor, ale jest jeszcze para czwarta: elfka Mithrellas i człowiek Imrazor ;)
Pozdrawiam :)
Mithrellas ? Z otoczenia Nimrodel ? Hmm ... Chyba zacznę jeszcze raz Zaginione Opowieści :)))
OdpowiedzUsuńMogę zapytać : masz dostęp do niepublikowanych w Polsce pism Tolkiena ? Jeśli możesz je czytać w oryginale to mogę tylko pozazdroscić.
AzB