Wywiad, który
ukazał się na Denofgeek.com przeprowadzono w Irlandii
podczas filmowania „Pielgrzymki”, jak przypuszczam z okazji wydania „Hobbit:
Bitwa Pięciu Armii” na DVD, co u nas miało miejsce 24 kwietnia. Cały wywiad
możecie przeczytać tutaj.
Ja wybrałam dwie
wypowiedzi mojego naszego ulubionego aktora.
Jedną z moich ulubionych scen było popadnięcie Thorina w smoczą chorobę, które było skomplikowanym do sfilmowania, co oczywiście w filmie wygląda spektakularnie jak jesteś na jeziorze złota a pod spodem jest Smaug, ale musiało być dużo zieleni wokół ciebie?
Tak, i to był mały eksperyment, ponieważ Pete nie wiedział tak naprawdę jak nakręcić tę scenę, i to była tylko instrukcja w której powiedział ‘Thorin przygląda się sobie w złotej tafli i widzi swoje odbicie jako smok’. Więc tak naprawdę nikt nie wiedział co miało się wydarzyć w tej scenie, i przyjechałem na dzień a Pete powiedział ‘A więc co myślisz, co chcesz zrobić?’ a ja powiedziałem ‘Nie wiem, co ty chcesz zrobić?’ więc on zbudował coś w rodzaju rampy i zielonej platformy- to było całkowicie zielone- i włączył muzykę i miałem przywiązane sznury wokół moich kostek, i kilku kaskaderów kurczowo trzymało moje nogi i improwizowaliśmy przez całą scenę. Tak więc to było interesujące, tak, mały eksperyment.Cóż, to był dobry eksperyment ….
i drugą:
No ale to był dobry eksperyment….
Ale nie miałem pojęcia co on zamierza z tym zrobić w post-produkcji, i nie miałem aż zobaczyłem film, i że właściwie było to prostsze i bardziej abstrakcyjne niż sobie wyobrażałem, bo oczywiście z czego nie zdawałem sobie sprawy kiedy filmowaliśmy, kiedy on wspina się w górę- on tak naprawdę nigdzie nie idzie, to jest w jego umyśle. Wiesz morze złota, jezioro złota które nie istnieje, to wszystko tylko w jego głowie, co było interesujące.
Podobno ujawnianie tajników filmowej kuchni niszczy magię kina. Chyba nie do końca tak jest, bo to naprawdę ciekawe JAK wyglądała praca nad konkretną sceną. I choć ta konkretna - na "złotym jeziorze" nie należy do moich ulubionych w Hobbicie, to fajnie wiedzieć, że jej finalna wersja była zaskoczeniem dla samego RA.:)
OdpowiedzUsuńZwróciłam uwagę na jeszcze jedną rzecz: "I keep forgetting I was in Captain America!":) Cóż ... nie dziwię się.:))
Wybrałam te fragmenty jego wypowiedzi, bo świadczą o tym, że PJ miał spore zaufanie do RA to raz, a dwa Ryś mógł się wykazać swoją wyobraźnią a to chyba dla aktora też jest fajnym doświadczeniem. A patrząc na film i dostrzegając jak wiele było tam komputerowych scen, że tak to ujmę to nie dziwię się, że RA był zaskoczony efektem końcowym. ;-) A poza tym ja też bardzo lubię jak Ryś opowiada o swojej pracy.
UsuńJeśli chodzi o CA, no cóż wszak jego postać miała całe 8 min. w filmie. ;-)
Taaak, na planie Hobbita było sporo "zielonego koloru".:) To chyba ciekawe, ale nie zawsze łatwe doświadczenie kręcić scenę w "plenerze", którego nie ma. I z pewnością efekt finalny potrafi zaskoczyć wszystkich.:) Cokolwiek niektórzy sądzą o PJ, to trzeba przyznać, że ma talent do dobierania ludzi, kierowania nimi i inspirowania.
UsuńNaprawdę to całe 8 minut w CA?:) Nigdy tego aż tak dokładnie nie sprawdziłam. To nie jest mój ulubiony film.:)
Mój też nie, ale tyle dałam radę wytrzymać ;-)
UsuńTeż mnie się wydaje, że PJ świetnie dobrał ekipę, nie tylko pod względem ich talentu i umiejętności ale również i osobowości. Myślę, że Ryś jako znawca metody Stanisławskiego bardziej odnajduje się w interakcji z żywym aktorem, ale każde doświadczenie uczy, więc i to granie na zielonej platformie też miło wspomina. :-)