sobota, 19 lipca 2014

Czwarty tydzień po premierze "The Crucible".

Oto kilka fotek pana Armitage’a przy „stage door”, które zachwyciły mnie w tym tygodniu. 
Źródło
Źródło
Źródło
Źródło
Źródło


2 komentarze:

  1. Ryś, ja cię strasznie proszę, ty się nie zniechęć do spotkań z fanami i wytrzymaj ten maraton, bo moje ściany żebrzą o piękne zdjęcie.
    Cóż on za portaski ma? Z guzikami z boku? Czy ja ślepa jestem? Mam wrażenie, że on specjalnie takie wymyślne spodnie nosi, żebyśmy lustrowały go od pasa w dół:) - Panie Armitage, to nie uchodzi! Język oczywiście musi być - strasznie on rozbrykany jakiś, co rusz to na jakimś zdjęciu możemy go podziwiać. I ta główka taka piękna, zgrabna, wdzięcznie przechylona, włoski mokre grzebieniem przeczesane, i nosek, i ucho, i karczek - wszystko bardzo smakowite. Czemu ja tak zdrabniam? Chyba mnie po prostu na czułostki na ten widok bierze. Ryś, ja już odkreślam dni w kalendarzu, a ty draniu, niestety nie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję, że Rysiowi nie znudzi się ten swoisty rytuał przy „stage door”, pomimo tego, że widać coraz więcej fanów chętnych aby mieć zdjęcie z nim czy też jego autograf, więc i Ryś się spieszy. Ale nie słyszałam aby odmówił tej małej przyjemności swoim fanom, łowców autografów nie liczę rzecz jasna.
      Co do spodni, no cóż prawdę mówiąc nie znam się na męskiej modzie, ale te porcięta zaiste wielce interesujące. ;-)
      I wiesz co lubię w tych zdjęciach? Pomijając oczywiste, czyli jego język i cudowną jakość tych zdjęć, to głównie to, że nie widać tu po nim zmęczenia. I mam wrażenie, że spotkanie z fanami sprawia mu radość.

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.