Poprzednia, dziewiętnasta część tutaj.
Thranduil krzyknął z bólu, gdy Arwena
i Luthien zdjęły go z konia. Rana była spora, Bolg w ostatnim momencie zdołał
uderzyć elfickiego króla w ramię i brzuch. Bolało, ale był z siebie dumny, bo
zdołał obronić Thorina i jego ukochaną. Arwena od razu ruszyła na poszukiwanie
zioła, które uśmierzyłoby ból i pomogłoby przyspieszyć gojenie rany.
- Pilnuj go – nakazała surowo
Luthien – Niech w ogóle się nie rusza.
Dziewczyna patrzyła podejrzliwie
na Thranduila, który leżał bez sił oparty o drzewo. Uważnie obserwował Luthien,
a ona z niechęcią odwróciła się od niego. Kiedy jednak usłyszała pełne bólu
westchnienie, podeszła i usiadła obok. Powoli, najdelikatniej jak umiała
zaczęła zdejmować mu zbroję i ubranie. Thranduil w milczeniu obserwował jej
poczynania, a kiedy odsunęła od krwawiących ran tkaninę, odwrócił wzrok.
Luthien uśmiechnęła się kpiąco.
- Na sobie nie wygląda to tak
przyjemnie, prawda? – powiedziała z wyraźną złośliwością – Boli, krwawi, nie
wiesz czy przeżyjesz… Co innego zrobić komuś takie piękne rany, to musi być
prawdziwa przyjemność, prawda? Szczególnie na krasnoludzkich plecach!
- Tak, wiem! Byłem podły,
zaślepiony, zły do szpiku kości! – krzyknął Thranduil – Ale zmieniłem się! Nie
jestem dumny z tego, co kiedyś zrobiłem Thorinowi, dlatego przyszedłem walczyć
tu z nim, pokazać że jestem jego przyjacielem!
- Trochę późno, nie uważasz?
- Uratowałem cię, gdybym was nie
zasłonił, leżałabyś tam martwa!
- Mam ci być wdzięczna!?
- Mogłabyś przynajmniej nie być
niemiła – burknął urażony Thranduil – Na wszystkie świętości, jaki ja byłem
głupi że chciałem cię zabrać Thorinowi! Jak ten biedny krasnolud to znosi…
- Co chciałeś zrobić!?
- A tak, chciałem się z nim
wymienić, wolność za ciebie! Wybrał ciebie, a ja nie mogę wyjść z podziwu,
dlaczego to zrobił!!!
- Ale… Jak to… - Luthien zabrakło
słów i zaczęła krążyć w kółko, nie wiedząc, co zrobić – Ty podła świnio!
- Coraz bardziej przekonuję się,
że Thorin nie wie, co go czeka…
- Może po prostu ma podejście do
kobiet, a ty nawet nie wiedziałbyś co z kobietą zrobić!
- Zdziwiłabyś się! – odkrzyknął
Thranduil. Uśmiechnął się pod nosem; ta niewysoka dziewczyna miała ogromny
temperament i tak naprawdę uważał, że świetnie z Thorinem do siebie pasują.
- Tak? To proszę powiedz mi, co
zrobiłeś ostatnio z kobietą… I ile to było wieków temu! – ironicznie odparła
Luthien.
- Co zrobiłem? Syna – powiedział
elf – I całkiem mi się udał!
- Właśnie widzę, chyba jest
podobny do matki!
Thranduil posmutniał i zamilkł.
Przypomniała mu się Nienna, szczęśliwie spędzone z nią chwile, to jak bardzo go
kochała… Luthien spoważniała i domyśliła się, że kryje się za tym jakaś smutna
historia. Przyklękła obok elfa i spojrzała na jego pełną bólu twarz.
- Co się z nią stało? – zapytała
łagodnie.
- Odeszła za Morze – Thranduil
spojrzał na nią ufnie – Kochała mnie niemożliwie mocno, ale nie udźwignęła
presji bycia królową. Zanim się poznaliśmy, była zwykłą, prostą dziewczyną.
Była tak krucha i delikatna… Nie tak ostra i pewna siebie, jak ty. Ty z
godnością będziesz trwała u boku Thorina jako Królowa spod Góry, ale dla Nienny
bycie Królową Leśnego Królestwa było ponad jej siły. Gdy urodziła Legolasa
zaczęła blaknąć, niknąć w oczach. Pewnego dnia odeszła, a ja pozwoliłem jej na
to… Od tego dnia moja dusza czerniała coraz bardziej i bardziej, aż do dnia,
kiedy Galadriela przypomniała mi o tym, kim jestem, i powiedziała że Thorin na
mnie liczy.